Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
kultura

Józef W. znów na wolności

Autor ArtRut, 22 Września 2014 godz. 21:20
Sąd uznał, że trzymiesięczny areszt do zbyt duża dolegliwość dla Józefa W., byłego sportowca, a obecnie znanego koszalińskiego skandalisty.

W poniedziałek Józef W., ponownie trafił do prokuratury. Powodem było złamanie przez niego zakazu zbliżania się na odległość mniejszą niż 50 m do prezydenta Koszalina Piotra Jedlińskiego. Tym razem prokuratura do sprawy podeszła poważnie i wystąpiła do sądu z wnioskiem o zastosowanie trzymiesięcznego aresztu wobec Józefa W. Sąd nie podzielił jednak zdania prokuratorów.  Uznał, że były mistrz pięści za swoje czyny będzie odpowiadał będąc na wolności. Dodatkowo sąd wydał decyzję o zastosowaniu wobez Józefa W. dozoru z obowiązkiem meldowania się w komendzie policji trzy razy w tygodniu. PonadtoJózef W.  musi złożyć poręczenie majątkowe w wysokości 5 tys. zł. Nadal także nie może zbliżać się do prezydenta Koszalina i pięciu innych pokrzywdzonych w tej sprawie osób na odległość mniejszą niż 50 m. Prokuratura już zapowiedziała odwołanie w sprawie orzeczenia sądu.  

 

 

Następny artykuł

Czytaj też

Rodzina, ach rodzina…

Wojciech Kukliński / rozmowa z J. Wezgrajem - Paweł Kaczor - 30 Września 2014 godz. 9:30
Jacek Wezgraj ma ambicje polityczne. Chce być radnym. W odniesieniu wyborczego sukcesu ma mu pomóc start z listy ugrupowania, którego liderem jest jego ojciec, Artur Wezgraj. Nepotyzm?  Nie może być o nim mowy, bo „Mam takie nazwisko, jakie mam i ono nie pozbawia mnie praw obywatelskich” – wyjaśnia Jacek Wezgraj. – Każdy obywatel Polski ma prawo być wybierany do rozmaitych organów, ma prawo startować w wyborach. Ja tu nie jestem żadnym wyjątkiem. – dodaje Wezgraj.   Wielu koszalinian zna jednak Jacka Wezgraja przede wszystkim jako żarliwego obrońcę poczynań swojego taty. Na wszelakich internetowych forach pełno jest jego wypowiedzi, komentarzy, opinii. Jacek Wezgraj, który z zawodu jest psychologiem prowadzi własnego bloga. Jest także dziennikarzem miesięcznika „Koszalin Bliżej”. Wydawcą miesięcznika jest spółka PerMedia S.A., której jednym z założycieli i członkiem władz był Artur Wezgraj. W gronie akcjonariuszy PerMedia S.A. znajduje się także Politechnika Koszalińska…   O to, czy bycie jednocześnie dziennikarzem i politykiem jest etyczne, zapytaliśmy Pana Jacka. -  Ja się nie uważam za dziennikarza. Nie jestem zatrudniony na etacie ani w „Koszalin Bliżej”, ani w innych mediach. Czasami PerMedia zamawia u mnie teksty i jeśli zostają one uznane za dobre, to są przez gazetę drukowane. Myślę, że określenie „dziennikarz” do mnie nie pasuje, bo to jest pewien zawód, którego ja nie wykonuję. Jednak zdarza mi się napisać teksty, które publikowane są w „Koszalin Bliżej” i otrzymuje za nie wynagrodzenie. Nie mam sobie tutaj nic do zarzucenia. – zaprzecza sam sobie Wezgraj.   Na tym nie koniec niejasności. Przez lata Jacek Wezgraj swoją prywatną praktykę prowadził w wynajmowanym od Parku Technologicznego lokalu. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że 50% właścicielem Parku Technologicznego jest Politechnika Koszalińska. To właśnie w budynku należącym do Parku Technologicznego swoją siedzibę ma… PerMedia S.A. Kumoterstwo? Ależ skąd! Wszystko było i jest zgodne z prawem. – Ja tam prowadziłem gabinet na długo zanim powstał w tym miejscu Park Technologiczny. Później wynajmowałem pomieszczenie na normalnych zasadach. Płaciłem dokładnie tyle samo, ile płacą inni najemcy. Z mojej strony sprawa była czysta. Z początkiem nowego roku przeniosłem się w inne miejsce. – przekonuje Jacek Wezgraj.   W listopadzie ubiegłego roku rozpętała się „afera plakatowa”. To wtedy w mieście pojawiły się plakaty m.in. z następującą treścią: „Wezgraj ścigany przez komornika”. Opinia publiczna przyjęła, że chodziło o ojca Jacka, który jest równocześnie kanclerzem Politechniki Koszalińskiej. Jednak ostatnio coraz częściej słychać, że to nie kanclerz, a jego syn miał problemy finansowe. – Mogę powiedzieć tyle, że ja wszystkie swoje zobowiązania reguluje na bieżąco. To jest tyle co mam do powiedzenia w tym temacie. – skwitował krótko Jacek, syn Artura obaj Wezgraj.   Wypowiedzi Jacka Wezgraja są autoryzowane.

Wyborcze pierwsze starcie

Wojciech Kukliński / Paweł Kaczor - 26 Września 2014 godz. 14:28
Darmowy koncert zespołu „Wilki” rozgrzał nie tylko koszalińską publiczność. Mało kto spodziewałby się tego, że aż dwa, i to powiązane ze sobą podmioty „rywalizować” będą o to, kto był organizatorem koncertu. - Organizatorem koncertu było Stowarzyszenie Lepszy Koszalin, które zleciło przeprowadzenie imprezy spółce PerMedia. – twierdzi Artur Wezgraj, lider i kandydat Lepszego Koszalina na prezydenta miasta. – Jestem na urlopie, nie widziałam jeszcze tych oświadczeń. Mogę jedynie potwierdzić, że spółka PerMedia była organizatorem koncertu. – usłyszeliśmy od Elżbiety Jasińskiej, prezes zarządu PerMedia S.A.   Koncert zatem miał dwóch organizatorów? A może, ktoś mija się jednak z prawdą… Najwyraźniej gafę popełnił Artur Wezgraj. W świetle dokumentów - także na takim bowiem stanowisku w swoim oświadczeniu stoi Monika Tkaczyk, prezes zarządu ZOS, zarządca Hali Widowiskowo Sportowej - wynika bezsprzecznie, że organizatorem imprezy była spółka PerMedia. Działa jednak – tak jak z kolei uważa kanclerz Politechniki - na zlecenie stowarzyszenia Lepszy Koszalin. Zatem Artur Wezgraj i Lepszy Koszalin byli co najwyżej pomysłodawcami i zleceniodawcami tej imprezy.   Ponieśli także – jak oświadczają – koszty związane z organizacją koncertu. – Spółka PerMedia była organizatorem koncertu z punktu widzenia Hali i wszystkich innych podmiotów. Natomiast robiła to na zlecenie Stowarzyszenia Lepszy Koszalin. To my płaciliśmy za wszystko. – przekonuje  Artur Wezgraj. I tu pojawia się problem ze… zleceniem. – Pisemnej umowy jako takiej nie było. – wyjaśnia Lider Lepszego Koszalina. - PerMedia przedstawiło kosztorys. Zlecenie było przygotowane pod kosztorys. Było spisane na piśmie. To nie była umowa w dosłownym tego słowa znaczeniu, ale zlecenie dla PerMedia, a to jest równoznaczne z umową. – wyjaśnia kandydat na prezydenta.   Jeżeli dać wiarę – a nie mamy powodu, aby nie wierzyć – wypowiedziom Wezgraja, to pojawiają się kolejne niejasności. Dlaczego Lepszy Koszalin nie zorganizował sam, a jedynie zlecił organizację koncertu firmie, która nie ma bogatego doświadczenia w organizowaniu podobnych imprez masowych. Dlaczego następnie Artur Wezgraj publicznie informował o tym, że to Lepszy Koszalin jest organizatorem? W końcu dlaczego na plakatach o koncercie nie było informacji o tym, kto jest jego organizatorem?   PerMedia to spółka, która od lat wygrywa przetargi na reklamę i promocję Politechniki Koszalińskiej. Była także wydawcą, najpierw lokalnego dziennika, a następnie tygodnika. W listopadzie ubr. PerMedia wygrało przetarg zorganizowany przez Politechnikę na kwotę 230 tys. złotych. Rok wcześniej wysokość kwoty przetargowej była podobna. Smaczku sprawie dodaje fakt, że założycielami i akcjonariuszami PerMedia byli m.in... Artur Wezgraj i Politechnika Koszalińska.   Na koniec jeszcze jeden temat do wyjaśnienia. „Podczas imprezy na szeroką skalę prowadzona była kampania reklamowa Stowarzyszenia Lepszy Koszalin wraz z agitacją do wstąpienia w szeregi Stowarzyszenia, na którą Zarząd Obiektów Sportowych Sp. z o.o. nie wydał w imieniu Właścicieli Hali wcześniejszej zgody” – napisała w swoim oświadczeniu prezes ZOS.   -  Organizacja koncertu oraz przebieg imprezy budzą poważne wątpliwości co do tego, czy nie doszło do naruszenia przepisów Kodeksu wyborczego w przedmiocie zasad prowadzenia agitacji wyborczej i finansowania kampanii. – uważa Adam Ostaszewski, polityczny rywal Wezgraja, kandydat SLD na prezydenta. Jak tę sprawę komentuje lider Lepszego Koszalina? – Pan Adam Ostaszewski powinien zająć się swoim programem i przekonywaniem do tego, że jest bardzo dobrym kandydatem na prezydenta, a nie próbą dyskredytowania kogokolwiek. Jego konferencja i zarzuty są bzdurne i nie warte komentowania. – usłyszeliśmy od Artura Wezgraja. – Tylko i wyłącznie wykładnia przepisów poczyniona przez Państwową Komisję Wyborczą jest w stanie rozwiać nasze wątpliwości w tej sprawie. – uważa z kolei Ostaszewski. O tym, który z panów ma rację, przekonamy się wkrótce.

Darmowy koncert z prywatną spółką w tle

Wojciech Kukliński / Paweł Kaczor - 23 Września 2014 godz. 14:51
Kto był organizatorem, i kto zapłacił za darmowy koncert zespołu Wilki? Artur Wezgraj i Lepszy Koszalin zorganizowali koncert, na organizację którego pozwolenie otrzymała firma PerMedia S.A. Niejasności jest znacznie więcej. Darmowy koncert zespołu Wilki czkawką odbija się organizatorom tej imprezy. Lokalny rywal polityczny oraz zarządzający Halą uważają, że przy jej organizacji doszło do podejrzenia naruszenia prawa.   „Stowarzyszenie Lepszy Koszalin i Artur Wezgraj zapraszają mieszkańców Koszalina na koncert urodzinowy. Wilki. Wstęp wolny”. Wydawałoby się zatem, że organizatorem koncertu było Stowarzyszenie Lepszy Koszalin i Artur Wezgraj. Tymczasem pozwolenie na zorganizowanie imprezy masowej, czyli tego właśnie koncertu otrzymała firma  PerMedia S.A. Spółka PerMedia przez lata wykonywała usługi promocyjno-reklamowe na rzecz Politechniki Koszalińskiej, w której kanclerzem jest… Artur Wezgraj. ZOS jako zarządzający Halą Widowiskowo-Sportową podpisał umowę na wynajem obiektu z PerMedia S.A. Także na tę spółkę zostanie wystawiona faktura za wynajem HWS.   - Koncert zespołu Wilki był anonsowany przez Stowarzyszenie Lepszy Koszalin jako impreza z okazji 5-lecia tego Stowarzyszenia. Organizacja koncertu oraz przebieg imprezy budzą poważne wątpliwości co do tego, czy nie doszło do naruszenia przepisów Kodeksu wyborczego w przedmiocie zasad prowadzenia agitacji wyborczej i finansowania kampanii. – uważa Adam Ostaszewski, przewodniczący Rady Powiatowej Sojuszu Lewicy Demokratycznej w Koszalinie, a zarazem kandydat tego ugrupowania na prezydenta Koszalina.   - Zgodnie z postanowieniami zawartej umowy najmu Hali, spółka PerMedia S.A. nie mogła udostępnić Hali żadnemu innemu podmiotowi bez wcześniejszej pisemnej zgody spółki Zarząd Obiektów Sportowych Sp. z o.o. wydanej w imieniu Właścicieli Hali. Nie mogła również, bez takiej zgody, prowadzić żadnych działań reklamujących podmioty lub osoby trzecie. – uważa natomiast Monika Tkaczyk, prezes ZOS w Koszalinie.   - Jak się okazało spółka PerMedia S.A. złamała wszystkie ze wskazanych postanowień umowy najmu Hali. Bez wcześniejszej zgody spółki Zarząd Obiektów Sportowych Sp. z o.o. wydanej w imieniu Właścicieli Hali, PerMedia S.A. przekazała bowiem organizację imprezy Stowarzyszeniu Lepszy Koszalin, które zorganizowało w tym dniu swój Koncert Urodzinowy. Ponadto podczas imprezy na szeroką skalę prowadzona była kampania reklamowa Stowarzyszenia Lepszy Koszalin wraz z agitacją do wstąpienia w szeregi Stowarzyszenia, na którą Zarząd Obiektów Sportowych Sp. z o.o. nie wydał w imieniu Właścicieli Hali wcześniejszej zgody. Spółka PerMedia S.A. ani Stowarzyszenie Lepszy Koszalin nawet nie próbowały uzyskać wymaganych zgód i nie poinformowały Zarządu Obiektów Sportowych Sp. z o.o. ani Właścicieli Hali o swoich zamiarach względem organizowanej imprezy – dodaje szefowa ZOS.   Wyjaśnienia wymaga sprawa finansowania koncertu. - Stowarzyszenie Lepszy Koszalin oraz pan Artur Wezgraj na swoich kontach na portalu społecznościowym Facebook oświadczyli, że impreza została sfinansowana przez Stowarzyszenie Lepszy Koszalin z największym finansowym udziałem pana Artura Wezgraja. – dodaje Ostaszewski. Faktury za wynajem obiektu ZOS wystawi jednak spółce PerMedia. Nie wiadomo także kto podpisał umowę i kto sfinansował występ samego zespołu Wilki.   Przewodniczący Rady Powiatowej SLD zaznaczył, że na ulotce wykorzystano zdjęcie z oficjalnej prezentacji Artura Wezgraja jako kandydata na prezydenta Koszalina, w trakcie imprezy wystąpił wspomniany Artur Wezgraj, a także zaprezentowano film promujący Stowarzyszenie Lepszy Koszalin z logo identycznym, jakim posługuje się Komitet Wyborczy LK. – Powyższe działania budzą uzasadnione wątpliwości w świetle zasad finansowania kampanii wyborczych oraz prowadzenia agitacji wyborczej. – informuje Adam Ostaszewski, przewodniczący Rady Powiatowej SLD w naszym mieście.   Przewodniczący SLD podkreślił, że konieczna jest odpowiedź, czy Stowarzyszenie tworzące Komitet Wyborczy i organizujące komercyjną imprezę w trakcie kampanii wyborczej, na której to imprezie promowane jest logo KW oraz jego strona internetowa, nie spełnia znamion prowadzenia agitacji wyborczej. – W trakcie imprezy promowano oficjalnie poglądy członków Stowarzyszenia Lepszy Koszalin. Stowarzyszenie to tworzy jednak Komitet Wyborczy, zatem oczywistym jest, że poglądy członków Stowarzyszenia są tożsame z poglądami członków Komitetu Wyborczego i kandydatów w wyborach, w szczególności kandydata na funkcję prezydenta miasta. – twierdzi Adam Ostaszewski.   Według lidera koszalińskiego SLD nie do pomyślenia jest to, aby partia polityczna w trakcie kampanii wyborczej sfinansowała imprezę masową z okazji rocznicy swojego istnienia promując przy tym swoje logo czy stronę internetową wykorzystywaną przez Komitet Wyborczy oraz pokazując kandydatów w wyborach. – Takie postępowanie bez wątpienia zostałoby zaliczone jako prowadzenie agitacji wyborczej. – uważa Ostaszewski. Przewodniczący SLD zwrócił się do PKW o sprawdzenie, czy nie doszło do naruszenia przepisów ordynacji wyborczej skutkujących koniecznością zaliczenia kosztów organizacji imprezy w koszty prowadzenia kampanii wyborczej przez KW Lepszy Koszalin.   Dziś trudno powiedzieć, czy wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Znaków zapytania jest dużo. - Tylko i wyłącznie wiążąca wykładnia przepisów poczyniona przez Państwową Komisję Wyborczą jest w stanie rozwiać wątpliwości w tej sprawie. – słusznie uważa lider koszalińskiego SLD.   Poniżej zamieszczamy: Pełne oświadczenie Moniki Tkaczyk (link) Wniosek Adama Ostaszewskiego do Państwowej Komisji Wyborczej  (link) 

Józef W. w prokuraturze

ArtRut - 18 Września 2014 godz. 10:30
Koszalińska policja zatrzymała Józefa W. Bezpośrednim powodem zatrzymania było jego zachowanie podczas niedzielnych spotkań przedwyborczych.   Józef W., znany koszaliński skandalista od wielu miesięcy nie ukrywał swojej wrogości ani wobec aktualnego prezydenta Koszalina Piotra Jedlińskiego, ani wobec przedstawicieli lokalnej Platformy Obywatelskiej. Jego publiczne wystąpienia podczas obrad sesji Rady Miejskiej, czy też protesty podczas wizyty w Koszalinie premiera Donalda Tuska i prezentacji zespołów AZS Koszalin oraz Energii AZS Koszalin odbiły się szerokim echem. Józef W. na tym nie poprzestał. Podczas oficjalnych uroczystości nagabywał i zaczepiał przedstawicieli władz. Podczas niedzielnych spotkań przedwyborczych, które odbyły się na terenie koszalińskiej giełdy doszło do szarpaniny.     - Mężczyzna został zatrzymany przez policjantów z Komendy Miejskiej na nakaz wydany przez Prokuraturę Rejonową w Koszalinie. – wyjaśnia Urszula Tartas, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Koszalinie. -  Aktualnie jest u nas w komendzie przesłuchiwany i po tych czynnościach będzie doprowadzony do koszalińskiej Prokuratury. Tam będą dalej wykonywane z nim czynności w sprawie niedzielnego incydentu. – dodała  rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Koszalinie.  

Wybory, czyli wszystkie chwyty dozwolone

Paweł Kaczor / info. tvp.info/parezja.pl / fot. Wojciech Kukliński - 15 Września 2014 godz. 16:03
Wybory samorządowe coraz bliżej, zatem kampania rozkręca się na dobre. A „smaczków” nie brakuje. Ustka ma swojego „łososiowego króla”, Kołobrzegiem chce rządzić osoba z „chorymi” pomysłami. A w Koszalinie były mistrz Europy w kick-boxingu publicznie straszy, wyzywa i szarpie prezydenta. Ustecki biznesmen Jerzy Malek zaproponował, że wpłaci do kasy miasta 5 mln zł. Warunek: rezygnacja obecnego burmistrza ze startu w zbliżających się wyborach. Niespodziewanie burmistrz Jan Olech przystał na tę propozycję.   Dodajmy, że Malek zwany „łososiowym królem” wygrał proces z miastem Ustka o nadmorską działkę. Miasto musiało zapłacić mu 11 mln zł. Suma ta zagroziła płynności finansowej Ustki. Skonfliktowany z burmistrzem biznesmen zaproponował, że wpłaci do kasy miasta 5 mln zł. Warunkiem było wycofanie się obecnego burmistrza – Jana Olecha – ze startu w wyborach.   Burmistrz przystał na tę propozycję. – Oświadczam, że nie będę kandydował w najbliższych wyborach samorządowych na stanowisko burmistrza miasta Ustka, ani do innych organów samorządowych w Gminie Miasta Ustka. – czytamy w oświadczeniu Jana Olecha. Ta decyzja przeraziła wielu radnych miejskich. Propozycja Malka i decyzja Olecha oburzyła również wielu mieszkańców Ustki.   W tej kampanii zasłynął już także Kołobrzeg. W tym nadmorskim kurorcie kandydat Twojego Ruchu na prezydenta Kołobrzegu - Wiktor Szostało - zaproponował, by na kuracjuszach przyjeżdżających do miasta… testować nowe leki! Ten znany w okolicy rzeźbiarz w pewnym momencie konferencji wypalił coś, co zszokowało nawet jego kolegów.   Szostało stwierdził, że Kołobrzeg jest znanym uzdrowiskiem, do którego przez cały rok przyjeżdżają kuracjusze z Polski i Niemiec, a wśród nich jest wielu emerytów. Kandydat Twojego Ruchu zwęszył w tym interes – chce testować na nich nowe leki! Twierdzi nawet, że po zwycięstwie powoła specjalną instytucję, która się tym zajmie. Uzasadnia to tym, że „Ci ludzie tych leków używają dużo”.    W Koszalinie mamy też swoją wyborczą aferę. Skandalista Józef Warchoł pojawia się w miejscach publicznych i w prostacki sposób lży z Piotra Jedlińskiego i innych ubiegających się z ramienia Platformy Obywatelskiej kandydatów. W miniony weekend na terenach podożynkowych znów doszło do ekscesów z Warchołem w roli głównej. Tym razem Warchoł posunął się jeszcze dalej. Szarpał, a nawet przystawiał pięść do twarzy swoim politycznym przeciwnikom. To sytuacja bez precedensu. Wykorzystywanie przemocy fizycznej w walce politycznej przypomina najczarniejsze chwile z historii ludzkości. 

Zawód: fighter-rencista

Mike - 31 Lipca 2014 godz. 9:23
Józef Warchoł, obecnie największy skandalista w naszym mieście znów dał się poznać jako nie lada spryciarz. Jak się dowiedzieliśmy, ten niezłomny mistrz przegrywania przed czasem w formule mieszanych sztuk walki na co dzień jest rencistą. Tak, tak… Te setki ciosów, które zadał zadać, a  przy okazji i zainkasować, dziś są powodem jego ułomności zdrowotnych. A przecież MMA to sport dla twardzieli. I to takich, którzy  nie wiedzą co to lęk i ból. Jeżeli tę definicję rozszerzymy  o zwrot: walka sprawia  im przyjemność to kolega Warchoł pasuje tylko z tego powodu do tego określenia. Walka sprawia bowiem i jemu, i im  przyjemność. Połamane kości i krew to codzienność na macie. MMA to niezwykle widowiskowa dyscyplina, w której najważniejszą rolę odgrywają: siła, kondycja, koncentracja oraz znajomość różnych sztuk walki oraz to co najważniejsze – niezłomne serce. Słowem  jest to sport dla zdrowych, bez przewlekłych chorób czy urazów. Chorób, dzięki którym co miesiąc otrzymuje się pieniądze, nas podatników.    Józef Warchoł, zanim stanął w szranki profesjonalnej rywalizacji mieszanych sztuk walki dał się poznać jako sprawny kick-bokser i dość przeciętny pięściarz/amator. Amator bynajmniej nie dlatego, że za walki nie pobierał wynagrodzenia. Wręcz przeciwnie.  Tylko dlatego, że w PRL pojedynki toczono w systemie amatorskim – 3 rundy po 3 minuty.  W MMA zadebiutował niemal jako 50-latek. - Zrobiłem to dla pieniędzy  - wyjawił kulisy swojej decyzji w jednym z wywiadów. Sęk w tym, że Warchoł, jak sam twierdzi już od paru lat jest na rencie. Próbowaliśmy zapytać tego koszalińskiego celebrytę, który słynie z krytyki miłościwie panującej nam  władzy, czy to prawda. Niestety, nie znalazł chwili, by na nasze pytanie odpowiedzieć.     - Nie jesteśmy upoważnieni do udzielania takich informacji na temat naszych klientów – powiedziała z kolei pracownica ZUS. Zakład Ubezpieczeń Społecznych niechętnie wypowiada się w takich sprawach. Bo są one zawsze indywidualne. Za każdym razem przy ocenie ZUS bierze pod uwagę rodzaj schorzenia i charakter wykonywanej pracy.     - Pytanie o zawodnika MMA, który jest rencistą, jest niezwykle ciekawe – usłyszeliśmy w słuchawce, gdy zadzwoniliśmy do Państwowej Inspekcji  Pracy. - Niestety muszę pana rozczarować.  Nie mamy z tym nic wspólnego. Gdyby dana osoba była zatrudniona na stałe jako profesjonalny fighter, to wówczas moglibyśmy wkroczyć – stwierdził Krzysztof Kowalik, dyrektor Departamentu Nadzoru i Kontroli PIP. A Państwo? Co o tym sądzicie? Podzielcie się z nami swoimi uwagami.

Barkiem w prezydenta

Paweł Kaczor/redakcja ekoszalin.pl / fragment ilustracji: Radio Koszalin - 4 Czerwca 2014 godz. 6:00
Prezydent Koszalina znieważony i popychany. Nietykalność osobista funkcjonariusza publicznego naruszona. Policja upomina. Czy w tej sytuacji mieszkańcy naszego miasta mogą czuć się bezpiecznie? Podczas niedzielnego festynu charytatywnego doszło do chuligańskiego wybryku. Skandalista Józef Warchoł, obrażał i popychał Piotra Jedlińskiego, prezydenta Koszalina. Policyjna interwencja zakończyła się pouczeniem. Tylko pouczeniem! Dlaczego Warchoł, który ma na swoim koncie kilka wyroków, może liczyć na taką łaskawość organów ścigania?   To sytuacja bez precedensu. – Warchoł usiłował wszcząć awanturę. Wykrzykiwał w moją stronę inwektywy, których nie będę publicznie powtarzać. Przekroczył też pewną granicę, zaczął mnie popychać i zastawiać drogę. Poczułem się zagrożony i wezwałem policję. – opisuje sytuację Piotr Jedliński. Józef Warchoł niejednokrotnie dał poznać swój temperament - pobicie uczestników w telewizyjnym reality show czy awantury na zapleczu sklepu „Piotr i Paweł” są znane wszystkim koszalinianom.   O sportowcu zrobiło się głośno również wtedy, gdy został oskarżony przez swoje podopieczne o znęcanie się psychiczne. Czarę goryczy przepełniło naganne skomentowanie na naszym portalu śmierci Henryka Ficka. – Józef Warchoł doprowadził do tego, że całe środowisko sportowe podpisało się pod listem, potępiającym jego poczynania. Są one teraz kontynuowane w innej formie i dotyczą innych osób. Ja tego nie akceptowałem, nie akceptuję i nie zaakceptuję. – zapewnia prezydent Koszalina.   Kilka miesięcy temu opinię publiczną poruszyła sprawa nękania SMS-ami Stanisława Gawłowskiego (sekretarza stanu w Ministerstwie Środowiska), słynne już „przywitanie” Donalda Tuska w Koszalinie czy „występy” Warchoła na Trybunie Obywatelskiej w koszalińskim ratuszu. – Będąc 20 lat w samorządzie nie pamiętam, aby w tym czasie, kiedykolwiek radni wyszli z sali podczas czyjegoś wystąpienia. – mówi Piotr Jedliński. Na początku tego roku Warchoł usłyszał łącznie pięć zarzutów. Dotyczyły kierowania przez niego gróźb karalnych, nękania, zmuszania do określonych zachowań i szantażu.   Teraz sportowiec zaatakował prezydenta Koszalina. - Na festynie byłem razem z rodziną. Józef Warchoł wyraźnie chciał wszcząć awanturę. Nie będę akceptował tego typu zachowań. Nie zgadzam się na to, żeby można było bezkarnie kogoś obrażać czy fizycznie atakować. Działania Józefa Warchoła przekroczyły pewną granicę. Jeśli myśli, że mnie w ten sposób przestraszy to się myli. – komentuje prezydent. – Każdy obywatel w takiej sytuacji, ma podstawowe prawo do powiadomienia policji. – dodaje Jedliński.   Efektem zawiadomienia policji było jedynie spisanie i pouczenie napastnika. – O tym incydencie dostaliśmy informacje od samego pokrzywdzonego. Na miejsce zdarzenia zostali skierowali policjanci, którzy podjęli interwencje. Mężczyznę pouczono za zakłócanie spokoju. – mówi kom. Urszula Tartas, z Komendy Miejskiej Policji w Koszalinie. – Obecnie prowadzone są czynności pod kątem znieważenia funkcjonariusza publicznego, gdyż takim jest Prezydent Miasta. Przesłuchujemy świadków oraz zbieramy dokumenty i materiały, żeby tę sprawę doprowadzić do końca i ewentualnie postawić zarzuty, jeżeli takie przesłanki będą spełnione. – kończy kom. Urszula Tartas, z Komenty Miejskiej Policji. Komentarz redakcji ekoszalin.pl:   Warchoł i brzytwa Józef Warchoł. Człowiek, który uczciwie nie przepracował ani jednego dnia. Na karku ma kilka wyroków. Wszystkie w zawieszeniu. Karany za pobicie w kołobrzeskim hotelu (panie Józefie, proszę publicznie powiedzieć, kto wówczas z Panem jechał do Skanpolu?) oraz dziecka i będącego na emeryturze ochroniarza. Temida wskazała także na jego winę, gdy wziął udział w wypadku ze skutkiem śmiertelnym oraz zorganizował imprezę masową bez zezwolenia. Prześladował dziennikarzy.   Za jednym urządził uliczny pościg, na innego składał szkalujące donosy. Wszystko po to, by jemu nadal żyło się dostatnio. Wielu koszalinian doznało od tego człowieka mnóstwo krzywd. Przez lata klub Warchoła otrzymywał niewspółmiernie duże do sportowych osiągnięć miejskie dotacje. Teraz to się zmieniło.   Piotr Jedliński powiedział stop! Warchoł nie może już zatem liczyć na ciepłą klubową posadkę. Musi wziąć się do roboty. A z pięćdziesiątką na karku trudno być mistrzem walk w klatce. Dlatego obecnie tak agresywnie zachowuje się w stosunku do przedstawicieli władz. Pod przykrywką populistycznych sloganów – „władza kradnie” – zabiega o swój partykularny interes. Tonący wszak brzytwy się chwyta...

Warchoł w ratuszu

Artur Rutkowski - 27 Czerwca 2013 godz. 20:44
Podczas ostatniej Trybuny Obywatelskiej, byliśmy świadkami kolejnego wystąpienia właściciela i trenera koszalińskiego klubu bokserskiego Fight Club Koszalin - Józefa Warchoła, obok wspomnianego wystąpiła jego żona - Natalia Warchoł. Zarzuty odpierał Marian Standowicz trener Klubu Judo Gwardia Koszalin. O czym mówili dowiecie się z poniższych filmików.     Wystąpienie Józefa Warchoła:   Wystąpienie Natalii Warchoł:     Oprócz małżonków wystąpił, także Marian Standowicz, który w prosty sposób porównał dokonania koszalińskich judoków z dokonaniami klubu Józefa Warchoła. Standowicz powiedział: - Różnica miedzy koszalińskim judo, a Fight Club Koszalin wynosi 1700 pozycji w ogólnopolskim rankingu współzawodnictwa dzieci i młodzieży. Wypowiedź Mariana Standowicza     Na koniec krótki film, przedstawiający wcześniejsze wybryki Józefa Warchoła:     Na zdjęciu: z lewej na dole w pomarańczowej koszulce poniżej napisu "Lepszy Koszalin" Józef Warchoł. Fot. Facebook/lepszykoszzalin  

Równi i równiejsi

Artur Rutkowski - 25 Lutego 2013 godz. 15:40
2777 złotych to wartość jednego zdobytego przez zawodników Fight Clubu Koszalin punktu. Dla porównania punkt wywalczony przez lekkoatletów koszalińskiego Bałtyku nasi radni wycenili tylko na 542 złote. Trenerzy i działacze mają już dość faworyzowania przez miasto klubu Józefa Warchoła. W Koszalinie miejska dotacja na sport dzielona jest od lat według tego samego klucza. Przy podziale brane są pod uwagę przede wszystkim trzy filary: liczbę zdobytych w ogólnopolskim współzawodnictwie dzieci i młodzieży punktów, liczbę trenujących oraz pozyskane pieniądze od sponsora. Radni przy podejmowaniu swojej decyzji zastanawiają się także nad zasięgiem, czyli oddziaływaniem danej dyscypliny na środowisko. Inaczej mówiąc nad jej popularnością. - Jeśli chodzi o dotacje dla klubów to przyznaje je specjalna komisja. Podział następuje na zasadzie określonych zasad. - Nie mam ich teraz przed sobą, ale z tego co się orientuje, to brane są pod uwagę nie tylko zdobyte punkty ale także sukcesy we wcześniejszych latach, a także doświadczenie w organizacji imprez sportowych – wyjaśnia Robert Grabowski, rzecznik prasowy ratusza. Znacznie więcej – i bardziej konkretnie - na ten temat miał do powiedzenia Sebastian Tałaj, były judoka, a obecnie nauczyciel wychowania fizycznego, radny i członek miejskiej komisji sportu. - Jeśli chodzi o kryteria przyznawania środków na sport to są one następujące - po pierwsze operatywność biznesowa. Tutaj chodzi oto jak stowarzyszenie sobie radzi, jak pozyskuje środki zewnętrznie ewentualne ze środków własnych np. wolontariat. Po drugie: kryterium współzawodnictwa dzieci i młodzieży, a więc zdobywanie punktów przez młodzież na zawodach rangi mistrzowskiej w kadetach, juniorach, czy młodzieżowcach. Punktacja za miejsca w Wojewódzkich Olimpiadach Młodzieży, popularnych WOM-ach oraz punkty w kategoriach młodzików, gdzie liczą się punkty zdobywanie na zawodach rangi regionalnej lub makroregionalnej, bowiem nie ma w tych kategoriach zawodów rangi mistrzowskiej. Ostatnim kryterium jest liczba ćwiczących zawodników w danym klubie. Z tych trzech kryteriów najbardziej bezstronnym i budzącym najmniejsze kontrowersje z jednej strony, a z drugiej strony dającym wymierny efekt pracy szkoleniowej jest kryterium zdobytych punktów. Od lat klasyfikację tych punktów prowadzi Polska Federacja Sportu Młodzieżowego. Gdybyśmy zatem dokonali prostego podziału przyznanej kwoty dotacji do zdobytych przez sportowców danego klubu punktów to okazuje się, że radni najwyższą wartość za punkt przyznali Fight Club Koszalin. Podopieczni trenera Józefa Warchoła w ubiegłym roku zdobyli zaledwie 9 pkt., a z kasy miejskiej otrzymają 25 tys. złotych. Dla porównania, klubem, który tych punktów zdobył najwięcej był Klub Judo Samuraj Koszalin – 97 pkt. Drugie miejsce w Koszalinie zajęli lekkoatleci Bałtyku, którzy mogli pochwalić się liczbą 92,12 wywalczonych punktów. Natomiast judocy Gwardii sięgnęli na ogólnopolskich arenach po 69 pkt. Najlepszy pod względem sportowym koszaliński klub sklasyfikowano w krajowym rankingu na 374. pozycji. Fight Club plasuje się w nim na odległym 2076 miejscu. Na dodatek znajduje się tu w gronie kilkudziesięciu innych stowarzyszeń. - Próbowaliśmy dokonać pewnych korekt w zasadach przyznawania dotacji, ale jak do tej pory nam się to nie udało – mówi Henryk Niski, przewodniczący działającej przy prezydencie Koszalina Rady Sportu. Jeśli chodzi o hojność miejskich rajców dla Fight Clubu Koszalin, to trzeba wiedzieć, że klub ten otrzymuje co roku dodatkowo 10 tysięcy złotych na organizowaną w czasie “Dni Koszalina” galę sportów walki. Próbowaliśmy poznać opinię Józefa Warchoła, prezesa i zarazem trenera Fight Club Koszalin w tej sprawie. Odmówił nam wypowiedzi. – To wręcz nieprzyzwoite, by jeden klub był, aż tak faworyzowany. Coraz bardziej jestem przekonany, że miejskie pieniądze można otrzymać tylko wówczas, gdy mocno tupnie się nogą – mówi jeden z działaczy. Przeczytaj też: Dotacje na sport , Józef Warchoł , Warchoł w narożniku Sporządzony przez Polską Federację Sportu Młodzieżowego ranking klubów: klasyfikacja

Warchoł w narożniku

Artur Rutkowski - 19 Lutego 2013 godz. 15:20
Sportowy Koszalin odcina się od zachowania prezesa i trenera "Fight Club" Koszalin, Józefa Warchoła. Warchoł zbulwersował środowisko komentarzem zamieszczonym na naszym portalu 11 lutego przedstawiciele ponad trzydziestu klubów i związków podpisali list otwarty skierowany do prezydenta Koszalina, w którym w ostrych, zdecydowanych słowach mówią, aby miasto zaprzestało finansowania klubu "Fight Club" Koszalin. Postanowiliśmy sprawdzić, co o całej sytuacji twierdzi sam zainteresowany Józef Warchoł - Komentarz jest jaki jest, napisałem całą prawdę o nim i jego ośrodku, i o tych wszystkich rządzących. Mógłbym na ten temat dużo opowiedzieć, mam informacje na temat rzeczy, które się tutaj dzieją, w Koszalinie. Na pewno zbulwersowało to środowisko, niektórych klubów w mieście. Moja wypowiedz jest kontrowersyjna, ponieważ w niektórych klubach dzieją się podobne sytuacje, jak te w klubie Ficka. Ludzie, którzy prowadzą te kluby wiedzą, że u nich dzieje się podobnie. Boją się - broni się Warchoł. wypowiedz Józefa Warchoła: Pod listem nie podpisał się Henryk Niski, przewodniczący miejskiej rady sportu, która działa przy prezydencie Koszalina: - Nie podpisałem listu, ponieważ gdybym to zrobił od razu wyraziłbym swoje zdanie, a wolałbym najpierw to skonsultować z prezydentem - wyjaśnia Niski. Znamy, również stanowisko prezydenta miasta, który na łamach Głosu Koszalińskiego powiedział - Na razie nikt nie odebrał Panu Warchołowi uprawnień trenerskich, a jego podopieczni odnoszą sukcesy. W myśl przyjętych kryteriów dofinansowanie z kasy miejskiej zatem mu się należy - wyjaśnia Piotr Jedliński. W roku 2013 klub Jezefa Warchoła otrzymał na działalność od miasta 25 tyś. Poniżej zamieszczamy skan listu: Pamiętny wpis wyglądał następująco: Józef Warchoł · 48 lat(a) Odszedł wreszcie jeden z największych pasożytów tego Miasta , CHOSZTAPLER , KOMBINATOR , ZŁODZIEJ, KŁAMCA I OSZUST bogacący się na ludzkiej krzywdzie . Alkoholik od ponad 20 lat , nie doleczył się do końca w oddziale zamkniętym w Stanominie grzał wódę na okrągło.Jeżdził samochodem po pijaku i prowadził zajęcia z dziećmi. Załatwił i dostał złotą kurę która znosiła złote jajka, i której nie trzeba było karmić, od byłych rządzących SLD I PO , każdy by tak chciał . Jest to ewenementem w skali Kraju, że Miasto takiego człowieka utrzymywało przez ponad 20 lat, który sprzedawał ludziom kity i wyciągał kasę bezustannie i dobrze się miał . Zostali jeszcze jego poplecznicy, którym też już niedaleko na tamten Świat , niedługo będą padać jak muchy , którzy też powinni siedzieć za to wszystko w więzieniu za te geszefty i przekręty.Wałek na Wałku za te wszystkie libacje alkoholowe co się wóda lała rzeką. To się nazywa sprawiedliwość na tym Świecie. 20 stycznia o 13:49 Przypomnijmy: W drugiej połowie stycznia odszedł w wieku 59 lat, po ciężkiej chorobie odszedł Henryk Ficek był prezesem i zarówno trenerem w klubie Teakwondo Bałtyk. Jako zawodnik stoczył 100 walk w systemie amerykańskiego karate. Wywalczył Mistrzostwo New England (7 stanów USA), Mistrzostwo Rhode Island oraz Mistrzostwo Coope Code. Był też wychowawcą Krzysztofa Pajewskiego - Mistrza Świata 1988 w taekwondo i zdobywcy Pucharu Świata w taekwondo 1999 oraz wielu mistrzów Europy i Polski. Henryk trenował też kadrę narodową w taekwondo. Zapytany kiedyś, dlaczego trenuje? Odpowiedział, że doskonali ciało i ducha. Jednym z największych osiągnięć jego klubu była organizacja Mistrzostw Europy w taekwondo w 1992 r. oraz organizacja drużynowego Pucharu Europy w taekwondo w 1996 r. Od podstaw zbudował Centralny Ośrodek Szkolenia Taekwondo w Koszalinie.