Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
wydarzenia

Koszalin bez ITS. Miliony do zwrotu...

Autor Ala, fot. Piotr Walendziak 21 Listopada 2015 godz. 6:32
Miasto Koszalin wypowiedziało umowę dotyczącą realizacji Inteligentnego Systemu Transportowego Firmie PKP Informatyka – taką informację otrzymaliśmy w piątek od miejskiego rzecznika.

Jak ustaliliśmy miasto poprosiło wykonawcę o przygotowanie stanu wykonania inwestycji, która w pierwotnym terminie miała zostać oddana do użytku w maju bieżącego roku.

6 na 20

Na 20 przedstawionych przez PKP Informatyka punktów wykonania zadania i ich terminów  tylko 6 zostało w pełni wykonane.  Pozostałe 14 zadań albo jest w trakcie wykonania albo w ogóle nie zostało rozpoczęte. Co to oznacza? Według naszego informatora oznacza to, że PKP Informatyka wykonał całą infrastrukturę systemu (słupy, bramy, ekrany itp.).

 

Bez serca

Brakuje jedynie zarządzającego systemem programu – serca całego przedsięwzięcia. – Tak naprawdę to program jest najważniejszy – wyjaśnia nam inżynier ruchu z Trójmiasta. – Jest to system inteligentny, a to oznacza, że system ten dopiero po jakimś czasie przynosi dopiero poprawę w poruszaniu się po miejskich drogach. Musi mieć czas aby poznać parametry ruchu. Musi dowiedzieć się na jakich skrzyżowaniach i o jakiej porze jest nasilenie ruchu. Wówczas automatycznie dostosowuje długość przejazdu na zielonym świetle,

tak by ruch był jak najbardziej płynny – dodaje nasz fachowiec. Miasto w trosce o realizację tego zadania wystąpiło do Centrum Unijnych Projektów Transportowych w celu wykonania raportu. Raport CUPT potwierdził, że PKP Informatyka nie wykona inwestycji w terminie.

W wyniku tej decyzji miasto traci 85 proc. unijnego dofinansowania wartej ok. 10 mln zł inwestycji. 

 

 

Co to jest ITS?

ITS ma sterować sygnalizacją świetlną na 13 koszalińskich skrzyżowaniach i mieć możliwość podłączenia do niego kolejnych 10 skrzyżowań. Przy pięciu drogach wjazdowych do miasta przewidziano ustawienie dużych elektronicznych tablic informujących m.in. o sytuacji na drogach i na 4 parkingach, na których znajduje się ok. 1 850 miejsc postojowych dla samochodów. W ramach projektu mają też powstać cztery punkty ważenia przeciążonych pojazdów oraz usytuowany w okolicach kolejowego wiaduktu przy ul. Szczecińskiej punkt pomiaru wysokości samochodów.

ITS ma identyfikować pojazdy łamiące przepisy - przekraczające prędkość lub przejeżdżające na czerwonym świetle. W ramach IST ma także powstać internetowy portal dla podróżnych i kierowców, informujący m.in. o natężeniu ruchu na drogach, wolnych miejscach parkingowych i wszelkiego rodzaju utrudnieniach, oraz serwis komunikacji miejskiej z przebiegiem linii autobusowych, mapą przystanków i czasem przejazdu.

 

Kłopoty z przetargiem

Miasto miało już problemy na etapie przetargu. Ponowne rozstrzygnięcie przetargu, w którym startowało łącznie osiem podmiotów, Urzędowi Miejskiemu w Koszalinie nakazała Krajowa Izba Odwoławcza (KIO). Za pierwszym razem, ratusz za najkorzystniejszą ofertę uznał opiewającą na 9,6 mln zł propozycję hiszpańskiej spółki Alumbrados Viarios Sociedad Anonima z Barcelony. Od tego werdyktu do KIO odwołała się firma P.H.U. Telsat Grzegorz Kawka z Gryfic, która proponowała budowę Inteligentnego Systemu Transportowego (IST) za 10 mln zł. KIO odwołanie uznało za zasadne i nakazało powtórną ocenę ofert oraz wykluczenie z przetargu Hiszpanów.

 

Podczas ponownej procedury ratusz oprócz Hiszpanów wykluczył z postępowania dwie kolejne firmy, jako niespełniające warunków przetargu: P.H.U. Telsat Grzegorz Kawka z Gryfic oraz warszawskie konsorcjum Comp SA i Comp Centrum Innowacji Sp. z o.o. (13,7 mln zł). W ten sposób wybór ograniczono do pięciu prawidłowych ofert, z których za najkorzystniejszą uznano propozycję PKP Informatyka Sp. z o.o. Firma miała to zrobić za 10,4 mln zł.

 

Dofinansowanie UE

Inwestycja w system ITS w Koszalinie to kolejny z projektów wyłonionych w konkursie dla działania 8.3 Rozwój inteligentnych systemów transportowych Programu Infrastruktura i Środowiska, który otrzymał dofinansowanie ze środków Unii Europejskiej. Umowę o dofinansowanie projektu Budowa Inteligentnego Systemu Transportowego w Koszalinie podpisali Anna Siejda, dyrektor CUPT oraz Piotr Jan Jedliński, prezydent Koszalina. Dofinansowanie z UE przysługiwało tej inwestycji jedynie pod warunkiem jej pełnego wykonania do końca br. Teraz już wiadomo, że PKP Informatyka nie będzie w stanie tego terminu dotrzymać.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Czytaj też

Inteligencja własna koszalinian

Ala, fot. Piotr Walendziak - 20 Września 2016 godz. 5:17
Inteligentny system zarządzania ruchem w Koszalinie to nadal dla koszalinian wirtualna rzeczywistość. Ta realna, mogąca mieć wpływ na budżet miasta to pozew o zapłatę za niego 9 milionów 10 tysięcy złotych. PKP Informatyka, wykonawca Inteligentnego Systemu Transportowego w Koszalinie żąda od władz Koszalina zapłaty wynagrodzenia za realizację Inteligentnego Systemu Transportowego. Równocześnie gotowa jest na polubowne rozwiązanie sporu. - Jesteśmy w sądzie – potwierdza Robert Grabowski, miejski rzecznik. W VI Wydziale Gospodarczym Sądu Okręgowego w Koszalinie PKP Informatyka złożyła pozew o zapłatę wynagrodzenia za realizację Inteligentnego Systemu Transportowego. Wykonawca żąda dziewięciu milionów dziesięciu tysięcy złotych – dodaje. - Jesteśmy trochę zaskoczeni tym stanowiskiem PKP Informatyka. Obecnie bowiem Inżynier Kontraktu nadal prowadzi rozliczenie tej inwestycji. Myśleliśmy, że dopiero po tym, jak je zakończy usiądziemy do rozmów z byłym już wykonawcą ITS – wyjaśnia Grabowski i wskazuje, że „miasto także ma swoje roszczenia, które wynikają choćby ze strat, jakie poniosło w wyniku utraconych wpływów z przyczyn niezrealizowania zadania”. Na razie trudno powiedzieć o jak duże pieniądze chodzi. Jedno jest pewne władze miasta uważają, że ITS-u w Koszalinie nie ma. Miasto do tej pory w formie zaliczek przekazało wykonawcy kwotę 2,3 mln zł. Pomimo że PKP Informatyka wykonał i zamontował niemal wszystkie części systemu to on nadal nie działa. – PKP Informatyka zamontował pewne elementy systemu, to nie nie jest to system umiejący zarządzać ruchem w mieście. Dla nas go po prostu nie ma – mówi miejski rzecznik. Gdy pod koniec ubiegłego roku miasto decydowało się na wypowiedzenie umowy PKP Informatyka straciło jedynie możliwość skorzystania z przyznanych blisko 9 mln złotych funduszy unijnych. Teraz – o ile sąd podzieli stanowisko wykonawcy — miejski budżet będzie musiał zwrócić kolejowej spółce nie wirtualne, a realne 9 mln złotych. Na tym nie koniec miejskich problemów. PKP Informatyka w swoim pozwie wniosła bowiem także o zabezpieczenie dowodów na potrzeby sprawy. A to może oznaczać, że jeżeli miasto nawet znajdzie nowe źródło dofinansowania tego dziś niedziałającego systemu, to i tak nie będzie mogło na etapie procesu sądowego wykorzystać istniejącej już infrastruktury. “Zanim pozew został złożony, PKP Informatyka zawezwała Gminę Miasto Koszalin do podjęcia próby ugodowej przed sądem rejonowym w Koszalinie” – informuje Ewa Jońska, dyrektor Departamentu Marketingu i Komunikacji PKP Informatyka. “Prowadzone były również bezpośrednie negocjacje z włodarzami miasta. Ponieważ podjęte próby nie przyniosły pozytywnego rezultatu, Spółka postanowiła wystąpić z pozwem. Jest to normalny tryb dochodzenia roszczenia. Na każdym etapie postępowania PKP Informatyka była i jest otwarta na polubowne rozwiązanie sporu” – zapewnia Jońska. Na razie miejscy prawnicy wystąpili z wnioskiem o przedłużenie terminu złożenia odpowiedzi na pozew.   Od redakcji ITS jest, czy go nie ma? A może jest, tylko nie działa? O tym – jeżeli nie dojdzie do kompromisu – rozstrzygnie sąd. Na razie koszalinianie poruszając się po mieście nie mogąc skorzystać z inteligencji systemu, muszą liczyć na własną!

ITS: To jeszcze nie koniec...

Ekoszalin za PKP Informatyka - 15 Grudnia 2015 godz. 10:08
PKP Informatyka wystąpiła do władz miasta Koszalina z wnioskiem o wyrażenie zgody na dostęp do Centrum Zarządzania Ruchem, serwerowni, wszystkich instalacji oraz systemów centralnych w celu prezentacji opinii publicznej Inteligentnego Systemu Transportowego.   Zdaniem spółki Inteligentny System Transportowy w Koszalinie jest gotowy i już dziś może być wykorzystywany przez służby miejskie i mieszkańców. W czwartek, 17 grudnia na konferencji prasowej PKP Informatyka chce zaprezentować system i omówić jego funkcjonalności.   Poniżej publikujemy pismo PKP Informatyka do prezydenta Jedlińskiego.    

ITS: Prezydent ripostuje

Ekoszalin za UM w Koszalinie - 11 Grudnia 2015 godz. 17:04
Do naszej redakcji dotarło oświadczenie zastępcy Prezydenta Koszalina, Wojciecha Kasprzyka w sprawie realizacji Inteligentnego Systemu Transportowego przez PKP Informatykę. Dokument jest odpowiedzią na opublikowane przez nas wczoraj stanowisko firmy PKP Informatyka.   Tak jak poprzednio, poniżej dokument publikujemy w całości.                         Koszalin, dnia 11 grudnia 2015 roku.   Inteligentny System Transportowy realizowany w Koszalinie przez Firmę PKP Informatyka mimo wielokrotnych deklaracji przedstawicieli Firmy nie jest gotowy. Stwierdzenia zawarte w komunikacie prasowym rozesłanym środkom masowego przekazu w dniu 9 grudnia przez PKP Informatykę są pobożną listą życzeń i nie mają nic wspólnego z rzetelną realizacja i oceną wykonania zapisów umowy, zgodnie z który ITS miał być gotowy do końca maja br.   Prawda jest taka: system nie został oddany w żadnym deklarowanym wcześniej terminie.Stało się tak mimo wielu monitów, obietnic, deklaracji i spotkań w których brali udział m.in.przedstawiciele koszalińskich środków masowego przekazu.   Wypowiedzenie umowy PKP Informatyce było podyktowane przede wszystkim niedotrzymaniem żadnego z terminów umownych i — w ocenie zamawiającego - brakiem szans na dokończenie inwestycji przez wykonawcę inwestycji.   Zapewnienia wyrażone w komunikacie PKP Informatyki o dobrej woli, otwartości itd. nie zwalniają firmy PKP Informatyka od odpowiedzialności za niezrealizowanie przedmiotu umowy, narażenia miasta Koszalina na straty nie tylko o charakterze finansowym (utrata dotacji unijnej) ale również o charakterze wizerunkowym. Miasto będzie dochodzić swoich praw nie tylko poprzez dokonane już wcześniej naliczenie kary finansowej przekraczającej obecnie 2 mln 623 tysiące złotych, ale również na drodze postępowania sądowego z tytułu utraconych przez miasto korzyści.   Obecnie pracownicy Urzędu Miejskiego rozpoczęli prace zmierzające do szczegółowego rozliczenia projektu oraz przygotowania wniosku, który umożliwi dokończenie projektu ze środków unijnych z nowej perspektywy finansowej.   Mogę zapewnić mieszkańców Koszalina, że realizując projekt dobrze zabezpieczyliśmy interes miasta, dbając na każdym etapie projektu o rzetelną, merytoryczną współpracę z naszym partnerem, który niestety nie podołał przyjętemu na siebie zadaniu.   Podpisano: Wojciech Kasprzyk Zastępca Prezydenta Miasta   Oryginalny dokument znajduje się tutaj .  

O systemie co miał pomagać, a nie działa w ogóle…

Bawid Baranowski - 3 Grudnia 2015 godz. 16:27
ITS, czyli Inteligentny System Transportowy miał ułatwić nam wszystkim poruszanie się po mieście. Do dziś jednak nie działa, a mieszkańcy mają obawy, czy jego kamery nie będą zaglądąć w okna ich mieszkań… - Ten system ciągle się uczy. Z dnia na dziń w czasie rzeczywistym – wyjaśnia Michał Żuber, dyrektor ZZDW w Koszalinie. - Dostosowuje program sygnalizacji do obecnego natężenia ruchu. Dzięki temu operator ma szybką możliwość poinformowania odpowiednich służb o przestępstwie bądź wykroczeniu – dodaje. Problem w tym, że miasto na tę inwestycję otrzymało dofinansowanie z UE. - Miasto musi rozliczyć się z wykonawcą i podjąć odpowiednie kroki, by dokończyć ten system – twierdzu dyrektor ZZDW w Koszalinie. 

Co z budynkiem przy Słonecznej?

Robert Kuliński - 19 Listopada 2015 godz. 15:13
Szpital psychiatryczny spółki Medison został przeniesiony do nowej siedziby. Przez lata znajdował się w zabytkowym budynku przy ul. Słonecznej. Co dalej z przepięknym obiektem? Zarząd Województwa Zachodniopomorskiego postanowił o sprzedaży w trybie przetargu ustnego nieograniczonego nieruchomości przy ul. Słonecznej 15 - wyjaśnia rzecznik Urzędu Marszałkowskiego dotychczasowego zarządcy obiektu. - Kolejnym krokiem będzie uruchomienie procedury przetargowej, co wymaga m.in. oszacowania wartości przedmiotowej nieruchomości. Przetarg planowany jest ok. kwietnia 2016 r.   Lokalizacja obiektu jest malownicza, a sam budynek jedną z pereł architektury Koszalina. Wybudowano go w 1928 roku  z przeznaczeniem na szpital. Leczyli się tam gruźlicy, bo wyjątkowy mikroklimat  sprzyjał chorym w powrocie do zdrowia. Do dziś zachowały się  piękne zdobienia i akcenty architektoniczne „pamiętające” jeszcze czasy międzywojnia.  Dawny szpital wydaje się być idealną  lokalizacją na hotel, ale są pewne ograniczenia.   Według informacji z Urzędu Marszałkowskiego  miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego nakłada na przyszłego właściciela pewne wytyczne. Zgodnie z uchwałą Rady Miejskiej w Koszalinie z dnia 24 listopada 2005 r.: funkcja podstawowa budynku to usługi publiczne za szczególnym uwzględnieniem usług opieki zdrowotnej. Jako uzupełnienie możliwym jest także świadczenie usług komercyjnych. Natomiast część terenu wskazana jest w planie jako las z zakazem zabudowy. Dodatkowo obszar nieruchomości znajduje się w granicach strefy częściowej ochrony konserwatorskiej i krajobrazowej.   Jakie Wy, Drodzy Czytelnicy, usługi widzielibyście w budynku przy ul. Słonecznej? Zachęcamy do burzy mózgów i podzielenia się swoimi pomysłami. 

Komornik w Klubie Morskim Tramp

eWok, fot. Piotr Walemdziak - 16 Listopada 2015 godz. 12:46
W piątek (20 bm.) o godz. 9.00 na przystani Klubu Morskiego Tramp zjawi się komornik. Opieczętuje wszystkie pomieszczenia i bramę wjazdową. Blisko 70-letni klub praktycznie przestanie istnieć. - Sytuacja wygląda tak, że przegraliśmy proces i apelację – mówi Jarosław Jaśkiewicz, wicekomandor KM Tramp. – LOK w sądzie upomniał się o swoje. Jakie tam swoje… - mówi rozgoryczony wilk morski. – Właścicielem terenu, na którym znajduje się siedziba naszego klubu, przystań, pomost i slip jest gmina. Przed laty rada powiatowa wydział leśnictwa i rolnictwa oddał ten teren w trwały zarząd LOK-owi – wyjaśnia wicekomandor. – Jednak to my, czyli Klub Morski Tramp przez lata dbaliśmy o tę nieruchomość. Ponosiliśmy koszty nie tylko bieżącego utrzymania ale także i rozbudowy. Przypomnę tylko, że w ostatnim czasie wyremontowaliśmy za blisko 200 tysięcy złotych pomost. Niestety sąd nie podzielił naszych argumentów i dlatego musimy opuścić przystań. Gdzie pójdziemy? Dziadować… Mamy jeszcze nadzieję, że gmina skutecznie wypowie umowę LOK-owi i ponownie przekaże ją nam. Na to jednak potrzeba czasu – wyznaje Jaśkiewicz, który w Trampie spędził blisko pół wieku. Żeglarze zapowiadają dalszą walkę. Chcą swoją sprawą zainteresować m.in. Rzecznika Praw Obywatelskich. – Bo jak to jest, że LOK, który tylko dzięki partyjnym decyzjom uzyskał prawo do kilkudziesięciu nieruchomości w Polsce teraz żąda za nie pieniędzy. To niesprawiedliwe, szkodliwe społecznie – mówi z goryczą doświadczony żeglarz.   Wojewoda Koszaliński tonie Tonie KM Tramp, tonie i jego flagowy okręt - jacht Wojewoda Koszaliński. LOK już przed dwoma laty wygrał proces o to, że jest jego prawnym właścicielem. Tramp oddał jacht, który od tamtego czasu stoi w stoczni i rdzewieje. – Tylko patrzeć jak zatonie – mówi Jaśkiewicz. - Wojewodę oddaliśmy już dwa lata temu do LOK, ale oni nic nie robią. Jacht stoi w stoczni. Zaraz utonie. Lok zażądał od Trampa także zapłaty dzierżawy za bezumowne korzystanie z jachtu. Powołany biegły ocenił jednak, że to nie Tramp LOK-owi, a LOK Trampowi (koszty utrzymania i remonty) winny jest jednak pieniądze. Proces jest jednak w toku… Nie wiadomo jak się zakończy.   Republica Caribena de los Marineros Klub Morski Tramp, to jeden z najbardziej znanych i najstarszych polskich klubów. Zrzesza blisko dwustu  żeglarzy. Powstał w 1948 roku. Ma bogatą, barwną historię. Nie mogliśmy uwierzyć, że klub, który związany jest m.in. z takimi osobami jak  aktorzy Bogusław Linda, Marek Kondrat, Zbigniew Zamachowski, Wojciech Malajkat oraz tak znakomitymi  żeglarzami jak Roman Paszke, Andrzej W. Piotrowski, czy Karol Jabłoński znalazł się w tak dramatycznej sytuacji. W 1995 roku Piotrowski na wyspie Sandy Cay wraz z uczestnikami rejsu na jachcie „Solidarity” proklamował Republica Caribena de los Marineros. Obywatelami tej republiki zostali  m.in. wymienieni wcześniej aktorzy.   Puchar Ameryki Jeszcze przed kilkoma laty żeglarze Trampa wspierali biznesmena Marka Kwaśnickiego w jego realizacji najbardziej ambitnego projektu w historii polskiego żeglarstwa – startu naszego  syndykatu w Pucharze Ameryki. Projekt nazwano „POLSKA 1”, a jego twarzą został Karol Jabłoński. W październiku 2001 roku w Walencji wodowano nawet  jacht „MK Cafe-Posti”. Ostatecznie, mimo że sponsor projektu wydał na jego realizację 2 miliony dolarów pomysł upadł.   Praca z młodzieżą Tramp przez lata prowadził również, i to z powodzeniem, pracę szkoleniową z młodzieżą. Wychowankowie Trampa byli członkami kadry narodowej w klasie Cadet i OK. Startowali w mistrzostwach kraju, Europy I świata. Tramp w końcu organizował szkolenia związane z uprawianiem żeglarstwa oraz rejsy morskie po Bałtyku i Morzu Północnym w trakcie których można było zdobyć niezbędny staż na wyższe stopnie żeglarskie.   Przymusowa przynależność Tramp, gdy powstawał  musiał być członkiem Ligi Obrony Kraju. Ówcześnie nie było innej możliwości żeby jacht wypłynął z portu. Musiał mieć odpowiednio ideowego właściciela. Dlatego też sąd rejestrowy, wypełniając certyfikat okrętowy Wojewody Koszalińskiego, wpisał w rubryce właściciel - zarząd główny LOK. Także i LOK był stroną umowy o zarząd nieruchomości. Dziś LOK upomina się o „swoje”…    Od autora Wyroków sądów komentować nie należy i my tego robić nie będziemy. Uważamy jednak, że moralne prawo, uzasadnione kilkudziesięcioletnią społeczną działalnością zarówno do jachtu jak i nieruchomości w Mielnie ma Klub Morski Tramp.

Plagiaty Politechniki

Robert Kuliński - 4 Listopada 2015 godz. 3:05
Były rektor oraz prodziekan do spraw kształcenia Politechniki Koszalińskiej pomówieni o kradzież intelektualną. W tle romans profesora z doktorantką oraz… ksiądz, Metropolita Warszawski. Sprawę bada prokuratura, a przyglądają się jej ogólnopolskie media. Czy jedne z najważniejszych osób Politechniki Koszalińskiej popełniły przestępstwo? Dopuściły się plagiatu? Za ten czyn grozi kara nawet pozbawienia wolności do lat trzech! Domniemanie niewinności W ubiegłym tygodniu w mediach ogólnopolskich gruchnęła wieść o plagiatach w Koszalinie. Sprawa dotyczy środowiska  naukowego  Politechniki Koszalińskiej. Jest to bardzo bulwersująca wiadomość, bo zamieszani w nią są prodziekan do spraw kształcenia oraz uznany i szanowany do tej pory naukowiec… Na dodatek były  rektor koszalińskiej uczelni! – W polskim prawie obowiązuje klauzula domniemania niewinności. Nawet gdybym chciał wyciągnąć konsekwencje, to do czasu zakończenia całej procedury, nie mam takich możliwości – wyjaśnia z rozbrajającą szczerością, obecny rektor uczelni, prof. Tadeusz Bohdal. Zresztą - w takiej sytuacji - obrona uczelni to przecież jego obowiązek.    Ksiądz, donos i romans Sprawę plagiatów na Politechnice opisał w ostatnim numerze „Nie” redaktor Waldemar Kuchanny. Punktem wyjścia  jego materiału była korespondencja prof. Tomasza Krzyżyńskiego, byłego rektora, a obecnie dziekana Wydziału Technologii i Edukacji Politechniki Koszalińskiej z Metropolitą Warszawskim  Kazimierzem Nyczem. List miał uczulić jego Eminencję na obronę pracy na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego młodej doktorantki, której promotorem był prof. Mariusz Gizowski.  List podobno sugerował, że profesor ma z doktorantką romans. A ten fakt  zdaniem denuncjatora powinien rzutować na ocenę pracy doktorantki. I to pomimo, że jej praca otrzymała pozytywną opinię aż dwóch recenzentów... Zemsta Według „Nie” list był odwetem za zawziętość profesora w dociekaniu sprawiedliwości i kary dla autorki "zapożyczeń od innych"  we własnych publikacjach, dr. Agnieszki Hłobił. Skala procederu jakiego miała  dopuścić się pani prodziekan podobno sięga niebotycznych rozmiarów – tak przynajmniej donosi autor „uszatego tygodnika”.    Zamiatanie sprawy pod dywan Próbowaliśmy skontaktować się z dziekanem Krzyżyńskim. Liczyliśmy, że, ustosunkuje się do postawionych w „Nie” zarzutów. Niestety, nie udało nam się z nim porozmawiać. Nie wiemy zatem czy sprawa listu do Metropolity Warszawskiego i kwestia plagiatu, jakiego miał się dziekan dopuścić w artykule „Synergia efektów kształcenia w zakresie  technologii, nauczania i komunikacji” są prawdziwe. Według autora publikacji ta ostatnia sprawa została rozwiązana na mocy ugody z autorami  skradzionych wersów…  Z kolei dla rektora prof. Tadeusza Bohdala cała ta sprawa nosi znamiona personalnych animozji. - Jak to w dużych zakładach pracy bywa, niektórzy pracownicy nie potrafią się dogadać – wyjaśnia.  Inaczej sytuację widzi dziennikarz „Nie”, który  zarzuca rektorowi próbę  „zamiecenia sprawy pod dywan” i opieszałość w działaniach. Podobnie postawę rektora ocenia „niepokorny” profesor Gizowski. Dlatego samodzielnie zgłosił sprawę do Rzecznika Dyscyplinarnego ds. Nauczycieli Akademickich. Gizowski także, nie mogąc doczekać się działań swojego szefa, złożył zawiadomienie w prokuraturze.   Dochodzenie tak, praca nie Efekt starań upartego profesora jest taki, że co prawda sprawą zajmują się prokuratorzy, ale on nie pracuje już na Politechnice Koszalińskiej. - Trwa postępowanie w sprawie uzasadnionego podejrzenia o popełnieniu przestępstwa, dotyczącego kradzieży własności intelektualnej – informuje prokurator.    (Nie)oczekiwana zmiana Rektor natomiast upiera się, że postępował zgodnie z przepisami, i wielką dbałością o zachowanie wszelkich zasad etyki. „Nie” doszukuje się sensacji w działaniu Bohdala, który  zmienił rzecznika dyscyplinarnego. Można odnieść wrażenie, że była to próba zaangażowania własnego człowieka w tę sprawę. Powód zmiany był jednak zupełnie inny. Stanowisko rzecznika dyscyplinarnego pełnił bowiem bezpośredni podwładny pani prodziekan. Choć żadnej kodeksowej sprzeczności nie ma w tym, że podwładny orzekałby w sprawie swojego szefa, to rektor, by uniknąć dalszych kontrowersji dokonał zmiany rzecznika. Został nim prof. Bogdan Gębski, który jest pracownikiem innego wydziału. - Czekam teraz na opinię rzecznika, który ma stwierdzić, do jak poważnych nieprawidłowości doszło. Następnie wniosek będzie rozpatrzony przez Komisję Dyscyplinarną ds. Pracowniczych i wtedy podejmę decyzję o wymiarze ewentualnej  kary - powiedział Bohdal. Dodatkowo rektor podkreślił, że autorzy rzekomo skradzionej własności intelektualnej nie zgłosili do tej pory żadnych wniosków. Wiadomo też, że prokuratura zwykła - ze względu na niską szkodliwość społeczną - umarzać postępowania w takich sprawach.   OD AUTORA   To, co mnie zastanawia i bulwersuje jednocześnie, to fakt, że środowisko naukowe  uczelni, które powinno dbać o nieposzlakowaną opinię obrzuca się publicznie błotem. Donosicielstwo, pomówienia, zaglądanie komuś do łóżka, to dla mnie sprawy,  którymi się, po ludzku, brzydzę. Uczelnia, która  w ogólnopolskich rankingach nie wypada i tak zbyt dobrze teraz dostała kolejny cios. Cios zadany przez osoby, które w mojej ocenie powinny zabiegać o jej jak najlepszy wizerunek.

Koszalin bez inteligentnego systemu

Ala - 25 Września 2015 godz. 11:59
Inteligentny System Transportowy miał ułatwić koszalinianom poruszanie się po miejskich drogach. Dziś wydaje się, że utknął w ślepym zaułku. Na dodatek, gdzieś „zawieruszyło się” pół miliona złotych… IST miał w Koszalinie działać od maja br. Dziś główny wykonawca, firma PKP Informatyka zapewnia, że ukończy inwestycję 30 listopada 2015 roku. Z powodu nie dotrzymania terminu realizacji inwestycji miasto zapowiada, że „wszystko wskazuje, że  wykonawca będzie wezwany do zapłacenia kar za opóźnienie w maksymalnej wysokości tj.  25 % wartości umowy (a ta opiewa na kwotę ok. 10 mln złotych), czyli ok 2,5 mln złotych” – wyjaśnia Robert Grabowski, miejski rzecznik.   „Umowa z PKP Informatyka opiewa na prawie 10 mln złotych. Do tej pory miasto zapłaciło jedynie za wykonane elementy Inteligentnego Systemu Transportowego tj. 2,3 mln złotych. Resztę wydatków pokryła PKP Informatyka z własnych środków. Projekt w 85 procentach jest dofinansowany ze środków UE” – dodaje rzecznik. Z kolei Ewa Jońska, dyrektor Departamentu Marketingu i Komunikacji w PKP Informatyka twierdzi, że „do tej pory PKP Informatyka otrzymała od inwestora 1,8 mln zł, a wydała ponad 6 mln zł”. Zatem, jeżeli uznać obie wypowiedzi za prawdziwe, gdzieś „wyparowało” 500 tysięcy złotych…   Na tym nie koniec różnic na linii inwestor-wykonawca. Inwestor utrzymuje, że ”z uwagi na to, że nie widzimy efektów pracy, wstrzymaliśmy dalsze płatności”. Z kolei wykonawca tłumaczy: “Inwestor nie odbiera kolejnych etapów inwestycji, tym samym kolejne płatności na rzecz PKP Informatyki nie są realizowane”. Na szczęście w sprawie przyczyn opóźnień mówią (inwestor i wykonawca) już jednym głosem: „opóźnienia są spowodowane przede wszystkim nieterminową pracą podwykonawców”. To co jest pocieszające to fakt, że jak twierdzi rzecznik „praktycznie jest gotowa infrastruktura, są zatrudnieni pracownicy do obsługi systemu, brak jest jeszcze niezbędnego oprogramowania i systemów, które pozwolą m.in. na poprawę funkcjonowania systemu komunikacyjnego Koszalina”.  Także i wykonawca zapewnia o tym, że dołoży wszelkich starań, by 30 listopada br. system działał. Na dodatek system ten będzie mógł współpracować z tzw. sekundnikami. „Ich montaż nie leży w zakresie projektu. Oszacowanie kosztu instalacji sekundników będzie możliwe dopiero po określeniu zakresu prac – twierdzi Jasińska.   Czym są Inteligentne Systemy Transportowe? Systemy te stanowią szeroki zbiór różnorodnych technologii (telekomunikacyjnych, informatycznych, automatycznych i pomiarowych) oraz technik zarządzania stosowanych w transporcie w celu ochrony życia uczestników ruchu, zwiększenia efektywności systemu transportowego oraz ochrony zasobów środowiska naturalnego.   Korzyści płynące z zastosowania Inteligentnych Systemów Transportowych: •    Zwiększenie przepustowości sieci ulic o 20 – 25% •   Poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego (zmniejszenie liczby wypadków o 40 – 80%) •    Zmniejszenie czasów podróży i zużycia energii ( o 45 – 70%) •    Poprawa jakości środowiska naturalnego (redukcja emisji spalin o 30 – 50%) •    Poprawa komfortu podróżowania i warunków ruchu kierowców, podróżujących transportem zbiorowym oraz pieszych •    Redukcja kosztów zarządzania taborem drogowym •    Redukcja kosztów związana z utrzymaniem i renowacją nawierzchni Zwiększenie korzyści ekonomicznych w region    

Na naszych oczach

Robert Kuliński / fot. Artur Rutkowski - 16 Grudnia 2014 godz. 9:43
Muzeum. Jeden z najbardziej prestiżowych i rozpoznawalnych budynków Koszalina niszczeje. I nadal będzie niszczeć. Przynajmniej na razie. Właścicielka, po dwóch latach sądowych walk z niesprawiedliwością straciła entuzjazm związany z renowacją tej nieruchomości. My mamy nadzieję, że tylko jej czasowy stan umysłu. Wydawać by się mogło, że w XXI wieku ta historia nie może się wydarzyć. A jednak życie pokazało, że nadal wszystko jest możliwe. Ale po kolei….   Neoklasyczny zabytek za bezcen Urokliwa neoklasycystyczna willa z przełomu XIX i XX wieku, położona przy ulicy Piłsudskiego 53, należała do muzeum – najpierw w przedwojennym, potem w powojennym Koszalinie – od 1929 roku do połowy 2005 roku. Gdy muzeum obiekt opuściło, przejęło go miasto. Wkrótce po tym Politechnika Koszalińska zwróciła się z prośbą do władz miejskich o przekazanie budynku na potrzeby uczelni. Wyceniony na prawie milion złotych obiekt w 2006 roku miasto (prezydentem był Mirosław Mikietyński) przekazało na preferencyjnych (99% bonifikaty) warunkach, czyli za niespełna 10 tysięcy złotych Politechnice.   Politechnika bez pieniędzy Jedynym obostrzeniem prawnym umowy było to, że przez 10 lat od zakupu budynek nie może pełnić funkcji komercyjnej. Według ustaleń umowy, jeśli uczelnia sprzeda nieruchomość przed upływem 10 lat to będzie musiała zwrócić do kasy miasta równowartość przyznanej bonifikaty. Politechnice pomimo starań o dofinansowanie , m.in. ze źródeł unijnych, czy ministerstwa nauki nie udało się zdobyć pieniędzy na kosztowny remont. –Przeprowadziliśmy niezbędne prace: doprowadzenie linii światłowodowych, wymianę przyłączy, remont instalacji kanalizacyjnej, sanitariatów – mówił Artur Wezgraj, kanclerz Politechniki Koszalińskiej. Uczelnia zamierzała zorganizować w budynku sale wystawiennicze. Przez cztery lata mieścił się tu Instytut Niekonwencjonalnych Technologii Hydrostrumieniowych. Po nieudanych próbach zdobycia pieniędzy na remont senat uczelni zadecydował, by go sprzedać. - Po prostukoszty utrzymania i wyremontowania budynku były zbyt wysokie jak na możliwości Politechniki Koszalińskiej – dziś wyjaśnia kanclerz uczelni Artur Wezgraj.   Ratunkiem sprzedaż W tej sytuacji w 2012 roku uczelnia sprzedała budynek. Cena wywoławcza opiewała na 1,6 mln zł. Politechnika zwróciła pieniądze miastu, choć nie obyło się bez interwencji na drodze sądowej. Obecnie właścicielem nieruchomości jest Iwona Wanli, radca prawny. Budynek wciąż jednak nie jest używany i nie widać, aby podjęte zostały jakieś kroki zwiastujące odświeżenie wyglądu i stanu nieruchomości.   Miasto bezsilne Sprawdziliśmy czy miasto ma jakiekolwiek instrumenty, aby nakazać właścicielowi konserwację tego typu nieruchomości. Okazało się, że nie jest to sprawa łatwa. - W przypadku własności prywatnej nie mamy specjalnie możliwości, aby zobligować właściciela do podjęcia prac – tłumaczy Aleksandra Ziółkowska z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. - Możemy interweniować tylko w wypadku zagrożenia bezpieczeństwa lub kiedy budynek szpeci okolicę. Jest to jednak argument łatwy do podważenia, gdyż w prawie nie ma sprecyzowanej terminologii, według której moglibyśmy to orzec. Z reguły porównujemy kondycję nieruchomości do stanu budynków w najbliższym otoczeniu – wyjaśnia.   Pod całościowym nadzorem Restauracja willi jest kłopotliwa dla prywatnego właściciela, gdyż jest ona wpisana do rejestru zabytków. Wymagania jakie stawia ustawa zobowiązują np. do zachowania pierwotnej formy najdrobniejszych szczegółów architektonicznych, jak np. elewacja. Jednak nie sama ochrona zabytku sprawiała Iwonie Wanli problemy. Chodzi o decyzję z 1996 roku, która została podjęta przez Urząd Ochrony Zabytków w Koszalinie z rażącym naruszeniem prawa.   Zawiadomienie o zmianie zawiadomienia Historia ta jest dość skomplikowana… W międzyczasie bowiem zmienił się kształt administracji państwowej. Od 1999 roku koszaliński urząd zajmujący się ochroną zabytków stał się jedynie delegaturą szczecińskiej placówki. W związku z tym pojawił się problem, kto ma właściwie podjąć decyzje o zmianie - jak się ostatecznie okazało - ewidentnego błędu w dokumentach. Nie udało nam się skontaktować z głównym specjalistą ds. zabytków nieruchomych, zabytków budownictwa, architektury i techniki - Krystyną Bastkowską. Przebywa ona obecnie na zwolnieniu chorobowym. Dzięki życzliwości kierownika koszalińskiej Delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Szczecinie, Doroty Raczkowskiej mogliśmy za to zapoznać się z dokumentami opisującymi historię byłego muzeum. W 1982 roku willa została objęta ochroną konserwatorską. Wpis do rejestru sporządzony w województwie koszalińskim wyraźnie mówi tylko i wyłącznie o samym budynku. Natomiast w 1996 roku Muzeum poprosiło władze o rozszerzenie obszaru ochrony kilku nieruchomości jakimi zarządzało, włączając w to działki na jakich się znajdowały. Związane to było z koniecznością płacenia podatku od gruntu. Należy wiedzieć, że wszelkie nieruchomości objęte opieką konserwatora automatycznie są zwolnione z jakichkolwiek opłat na rzecz miasta.   W 2011 roku pojawił się dokument obrazujący, że pod ochroną znajduje się nie tylko budynek, ale także cały teren tej nieruchomości. W historii obiektu można znaleźć dwa zawiadomienia opatrzone graficznym, geodezyjnym załącznikiem, gdzie oznaczony został obszar objęty ochroną zabytku. Jeden przedstawia obrys ścian willi, drugi zatytułowany „Zawiadomienie o zmianie zawiadomienia” wprowadza ochronę całej działki.   Walka z systemem Taka sytuacja związała ręce właścicielowi, który nie mógł dowolnie zagospodarować otoczenia budynku, choćby pod względem infrastruktury. Wiązały się z tym także dodatkowe koszty i wprost zależność od decyzji urzędnika. Iwona Wanli, nowa właścicielka muzeum podjęła swoistą walkę z systemem. Uznała - jak się okazało słusznie, że rozszerzenie terenu podlegającego ochronie urzędu odbyło się niezgodnie z prawem. Ostatecznie walkę tę wygrała. Decyzja Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie pozostawia w tej kwestii żadnych niejasności: „Nie ulega wątpliwości, że zmiana decyzji z dnia 29. 04. 1982 nastąpiła z rażącym naruszeniem art. 155 Kodeksu prawa administracyjnego.” W efekcie niewłaściwa decyzja urzędu została cofnięta. Stan faktyczny dotyczący zabytkowej nieruchomości powrócił do pierwotnego kształtu. Oficjalnie decyzją WUOZ w Szczecinie z 28 maja bieżącego roku, ochronie podlega jedynie budynek. Teraz właścicielka znów może realizować swoje plany.   Niepewna przyszłość Na razie nie wiadomo jednak jaki los czeka ten piękny, będący ozdobą Koszalina budynek. Właścicielka, która niechętnie rozmawia z mediami nie chce wyjawić swoich planów dotyczących tej nieruchomości. - Na razie napawam się spokojem, którego przez ostatnie dwa lata nie miałam – kwituje Iwona Wanli.