Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
wydarzenia

Na naszych oczach

Autor Robert Kuliński / fot. Artur Rutkowski 16 Grudnia 2014 godz. 9:43
Muzeum. Jeden z najbardziej prestiżowych i rozpoznawalnych budynków Koszalina niszczeje. I nadal będzie niszczeć. Przynajmniej na razie. Właścicielka, po dwóch latach sądowych walk z niesprawiedliwością straciła entuzjazm związany z renowacją tej nieruchomości. My mamy nadzieję, że tylko jej czasowy stan umysłu.

Wydawać by się mogło, że w XXI wieku ta historia nie może się wydarzyć. A jednak życie pokazało, że nadal wszystko jest możliwe. Ale po kolei….

 

Neoklasyczny zabytek za bezcen

Urokliwa neoklasycystyczna willa z przełomu XIX i XX wieku, położona przy ulicy Piłsudskiego 53, należała do muzeum – najpierw w przedwojennym, potem w powojennym Koszalinie – od 1929 roku do połowy 2005 roku. Gdy muzeum obiekt opuściło, przejęło go miasto. Wkrótce po tym Politechnika Koszalińska zwróciła się z prośbą do władz miejskich o przekazanie budynku na potrzeby uczelni. Wyceniony na prawie milion złotych obiekt w 2006 roku miasto (prezydentem był Mirosław Mikietyński) przekazało na preferencyjnych (99% bonifikaty) warunkach, czyli za niespełna 10 tysięcy złotych Politechnice.

 

Politechnika bez pieniędzy

Jedynym obostrzeniem prawnym umowy było to, że przez 10 lat od zakupu budynek nie może pełnić funkcji komercyjnej. Według ustaleń umowy, jeśli uczelnia sprzeda nieruchomość przed upływem 10 lat to będzie musiała zwrócić do kasy miasta równowartość przyznanej bonifikaty. Politechnice pomimo starań o dofinansowanie , m.in. ze źródeł unijnych, czy ministerstwa nauki nie udało się zdobyć pieniędzy na kosztowny remont. Przeprowadziliśmy niezbędne prace: doprowadzenie linii światłowodowych, wymianę przyłączy, remont instalacji kanalizacyjnej, sanitariatów – mówił Artur Wezgraj, kanclerz Politechniki Koszalińskiej. Uczelnia zamierzała zorganizować w budynku sale wystawiennicze. Przez cztery lata mieścił się tu Instytut Niekonwencjonalnych Technologii Hydrostrumieniowych. Po nieudanych próbach zdobycia pieniędzy na remont senat uczelni zadecydował, by go sprzedać. - Po prostukoszty utrzymania i wyremontowania budynku były zbyt wysokie jak na możliwości Politechniki Koszalińskiej – dziś wyjaśnia kanclerz uczelni Artur Wezgraj.

 

Ratunkiem sprzedaż

W tej sytuacji w 2012 roku uczelnia sprzedała budynek. Cena wywoławcza opiewała na 1,6 mln zł. Politechnika zwróciła pieniądze miastu, choć nie obyło się bez interwencji na drodze sądowej. Obecnie właścicielem nieruchomości jest Iwona Wanli, radca prawny. Budynek wciąż jednak nie jest używany i nie widać, aby podjęte zostały jakieś kroki zwiastujące odświeżenie wyglądu i stanu nieruchomości.

 

Miasto bezsilne

Sprawdziliśmy czy miasto ma jakiekolwiek instrumenty, aby nakazać właścicielowi konserwację tego typu nieruchomości. Okazało się, że nie jest to sprawa łatwa. - W przypadku własności prywatnej nie mamy specjalnie możliwości, aby zobligować właściciela do podjęcia prac – tłumaczy Aleksandra Ziółkowska z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. - Możemy interweniować tylko w wypadku zagrożenia bezpieczeństwa lub kiedy budynek szpeci okolicę. Jest to jednak argument łatwy do podważenia, gdyż w prawie nie ma sprecyzowanej terminologii, według której moglibyśmy to orzec. Z reguły porównujemy kondycję nieruchomości do stanu budynków w najbliższym otoczeniu – wyjaśnia.

 

Pod całościowym nadzorem

Restauracja willi jest kłopotliwa dla prywatnego właściciela, gdyż jest ona wpisana do rejestru zabytków. Wymagania jakie stawia ustawa zobowiązują np. do zachowania pierwotnej formy najdrobniejszych szczegółów architektonicznych, jak np. elewacja. Jednak nie sama ochrona zabytku sprawiała Iwonie Wanli problemy. Chodzi o decyzję z 1996 roku, która została podjęta przez Urząd Ochrony Zabytków w Koszalinie z rażącym naruszeniem prawa.

 

Zawiadomienie o zmianie zawiadomienia

Historia ta jest dość skomplikowana… W międzyczasie bowiem zmienił się kształt administracji państwowej. Od 1999 roku koszaliński urząd zajmujący się ochroną zabytków stał się jedynie delegaturą szczecińskiej placówki. W związku z tym pojawił się problem, kto ma właściwie podjąć decyzje o zmianie - jak się ostatecznie okazało - ewidentnego błędu w dokumentach. Nie udało nam się skontaktować z głównym specjalistą ds. zabytków nieruchomych, zabytków budownictwa, architektury i techniki - Krystyną Bastkowską. Przebywa ona obecnie na zwolnieniu chorobowym. Dzięki życzliwości kierownika koszalińskiej Delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Szczecinie, Doroty Raczkowskiej mogliśmy za to zapoznać się z dokumentami opisującymi historię byłego muzeum. W 1982 roku willa została objęta ochroną konserwatorską. Wpis do rejestru sporządzony w województwie koszalińskim wyraźnie mówi tylko i wyłącznie o samym budynku. Natomiast w 1996 roku Muzeum poprosiło władze o rozszerzenie obszaru ochrony kilku nieruchomości jakimi zarządzało, włączając w to działki na jakich się znajdowały. Związane to było z koniecznością płacenia podatku od gruntu. Należy wiedzieć, że wszelkie nieruchomości objęte opieką konserwatora automatycznie są zwolnione z jakichkolwiek opłat na rzecz miasta.

 

W 2011 roku pojawił się dokument obrazujący, że pod ochroną znajduje się nie tylko budynek, ale także cały teren tej nieruchomości. W historii obiektu można znaleźć dwa zawiadomienia opatrzone graficznym, geodezyjnym załącznikiem, gdzie oznaczony został obszar objęty ochroną zabytku. Jeden przedstawia obrys ścian willi, drugi zatytułowany „Zawiadomienie o zmianie zawiadomienia” wprowadza ochronę całej działki.

 

Walka z systemem

Taka sytuacja związała ręce właścicielowi, który nie mógł dowolnie zagospodarować otoczenia budynku, choćby pod względem infrastruktury. Wiązały się z tym także dodatkowe koszty i wprost zależność od decyzji urzędnika. Iwona Wanli, nowa właścicielka muzeum podjęła swoistą walkę z systemem. Uznała - jak się okazało słusznie, że rozszerzenie terenu podlegającego ochronie urzędu odbyło się niezgodnie z prawem. Ostatecznie walkę tę wygrała. Decyzja Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie pozostawia w tej kwestii żadnych niejasności: „Nie ulega wątpliwości, że zmiana decyzji z dnia 29. 04. 1982 nastąpiła z rażącym naruszeniem art. 155 Kodeksu prawa administracyjnego.” W efekcie niewłaściwa decyzja urzędu została cofnięta. Stan faktyczny dotyczący zabytkowej nieruchomości powrócił do pierwotnego kształtu. Oficjalnie decyzją WUOZ w Szczecinie z 28 maja bieżącego roku, ochronie podlega jedynie budynek. Teraz właścicielka znów może realizować swoje plany.

 

Niepewna przyszłość

Na razie nie wiadomo jednak jaki los czeka ten piękny, będący ozdobą Koszalina budynek. Właścicielka, która niechętnie rozmawia z mediami nie chce wyjawić swoich planów dotyczących tej nieruchomości. - Na razie napawam się spokojem, którego przez ostatnie dwa lata nie miałam – kwituje Iwona Wanli.

 

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Czytaj też

Koszalin bez ITS. Miliony do zwrotu...

Ala, fot. Piotr Walendziak - 21 Listopada 2015 godz. 6:32
Miasto Koszalin wypowiedziało umowę dotyczącą realizacji Inteligentnego Systemu Transportowego Firmie PKP Informatyka – taką informację otrzymaliśmy w piątek od miejskiego rzecznika. Jak ustaliliśmy miasto poprosiło wykonawcę o przygotowanie stanu wykonania inwestycji, która w pierwotnym terminie miała zostać oddana do użytku w maju bieżącego roku. 6 na 20 Na 20 przedstawionych przez PKP Informatyka punktów wykonania zadania i ich terminów  tylko 6 zostało w pełni wykonane.  Pozostałe 14 zadań albo jest w trakcie wykonania albo w ogóle nie zostało rozpoczęte. Co to oznacza? Według naszego informatora oznacza to, że PKP Informatyka wykonał całą infrastrukturę systemu (słupy, bramy, ekrany itp.).   Bez serca Brakuje jedynie zarządzającego systemem programu – serca całego przedsięwzięcia. – Tak naprawdę to program jest najważniejszy – wyjaśnia nam inżynier ruchu z Trójmiasta. – Jest to system inteligentny, a to oznacza, że system ten dopiero po jakimś czasie przynosi dopiero poprawę w poruszaniu się po miejskich drogach. Musi mieć czas aby poznać parametry ruchu. Musi dowiedzieć się na jakich skrzyżowaniach i o jakiej porze jest nasilenie ruchu. Wówczas automatycznie dostosowuje długość przejazdu na zielonym świetle, tak by ruch był jak najbardziej płynny – dodaje nasz fachowiec. Miasto w trosce o realizację tego zadania wystąpiło do Centrum Unijnych Projektów Transportowych w celu wykonania raportu. Raport CUPT potwierdził, że PKP Informatyka nie wykona inwestycji w terminie. W wyniku tej decyzji miasto traci 85 proc. unijnego dofinansowania wartej ok. 10 mln zł inwestycji.      Co to jest ITS? ITS ma sterować sygnalizacją świetlną na 13 koszalińskich skrzyżowaniach i mieć możliwość podłączenia do niego kolejnych 10 skrzyżowań. Przy pięciu drogach wjazdowych do miasta przewidziano ustawienie dużych elektronicznych tablic informujących m.in. o sytuacji na drogach i na 4 parkingach, na których znajduje się ok. 1 850 miejsc postojowych dla samochodów. W ramach projektu mają też powstać cztery punkty ważenia przeciążonych pojazdów oraz usytuowany w okolicach kolejowego wiaduktu przy ul. Szczecińskiej punkt pomiaru wysokości samochodów. ITS ma identyfikować pojazdy łamiące przepisy - przekraczające prędkość lub przejeżdżające na czerwonym świetle. W ramach IST ma także powstać internetowy portal dla podróżnych i kierowców, informujący m.in. o natężeniu ruchu na drogach, wolnych miejscach parkingowych i wszelkiego rodzaju utrudnieniach, oraz serwis komunikacji miejskiej z przebiegiem linii autobusowych, mapą przystanków i czasem przejazdu.   Kłopoty z przetargiem Miasto miało już problemy na etapie przetargu. Ponowne rozstrzygnięcie przetargu, w którym startowało łącznie osiem podmiotów, Urzędowi Miejskiemu w Koszalinie nakazała Krajowa Izba Odwoławcza (KIO). Za pierwszym razem, ratusz za najkorzystniejszą ofertę uznał opiewającą na 9,6 mln zł propozycję hiszpańskiej spółki Alumbrados Viarios Sociedad Anonima z Barcelony. Od tego werdyktu do KIO odwołała się firma P.H.U. Telsat Grzegorz Kawka z Gryfic, która proponowała budowę Inteligentnego Systemu Transportowego (IST) za 10 mln zł. KIO odwołanie uznało za zasadne i nakazało powtórną ocenę ofert oraz wykluczenie z przetargu Hiszpanów.   Podczas ponownej procedury ratusz oprócz Hiszpanów wykluczył z postępowania dwie kolejne firmy, jako niespełniające warunków przetargu: P.H.U. Telsat Grzegorz Kawka z Gryfic oraz warszawskie konsorcjum Comp SA i Comp Centrum Innowacji Sp. z o.o. (13,7 mln zł). W ten sposób wybór ograniczono do pięciu prawidłowych ofert, z których za najkorzystniejszą uznano propozycję PKP Informatyka Sp. z o.o. Firma miała to zrobić za 10,4 mln zł.   Dofinansowanie UE Inwestycja w system ITS w Koszalinie to kolejny z projektów wyłonionych w konkursie dla działania 8.3 Rozwój inteligentnych systemów transportowych Programu Infrastruktura i Środowiska, który otrzymał dofinansowanie ze środków Unii Europejskiej. Umowę o dofinansowanie projektu Budowa Inteligentnego Systemu Transportowego w Koszalinie podpisali Anna Siejda, dyrektor CUPT oraz Piotr Jan Jedliński, prezydent Koszalina. Dofinansowanie z UE przysługiwało tej inwestycji jedynie pod warunkiem jej pełnego wykonania do końca br. Teraz już wiadomo, że PKP Informatyka nie będzie w stanie tego terminu dotrzymać.