Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
kultura

Komedia i dramat na rozgrzewkę

Autor Robert Kuliński/ fot. B. Wawrzyniewicz - galeria.serwermok.nazwa.pl 12 Czerwca 2014 godz. 12:41
W minioną środę w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym rozpoczął się koszaliński festiwal Konfrontacje Młodych „m – teatr”. Było to jeszcze nieoficjalne rozpoczęcie imprezy. Odbyły się dwa niekonkursowe pokazy spektakli „Kredyt zaufania” Izy Kały oraz koszalińskiej produkcji „Plac Waszyngtona” w reżyserii Marii Kwiecień.

Scena na zapleczu wypełniła się po brzegi widzami. Monodram „Kredyt zaufania” to prześmiewcza opowieść w stylu kursów samorozwoju. Zabawny, interaktywny spektakl traktujący o rozterkach bohaterek w jakie wciela się Kała. Spod przykrywki anegdot z życia Kosmetyczki i artystki - Mrocznej Dudziak Sceny Alternatywnej - wyłania się obraz pokrętnej rzeczywistości. Przedstawienie gorzko - komediowe przypadło do gustu publiczności. Mimo, że puenta była oczywista, a dowcip już po kilku minutach stał się przewidywalny, dynamika spektaklu i charyzma Kały przykuwały uwagę. Nie była to jednak opowieść, która zapadnie w pamięć, czy zmusi do głębszych refleksji. Rozrywka na odpowiednim poziomie i nic ponadto.

fot. Izabela Rogowsa

Po monodramie, na Małej Scenie BTD wystawiony został spektakl „Plac Waszyngtona”. Historia nie łatwa do przedstawienia na scenie, gdyż oparta na opowiadaniu Henry 'ego Jamesa, gdzie akcji jest nie wiele. Maria Kwiecień w bardzo wyrafinowany sposób odnalazła złoty środek po między zabiegami wizualnymi, dodającymi dynamiki fabule oraz  wyeksponowaniem kunsztu niebywałych aktorów. Każdy z wykonawców zachwycił niesamowitą kreacją. Paczesny w roli Townsenda  zdawał się czuć jak ryba w wodzie. Z pełną, wręcz nieteatralną naturalnością po prostu był swoim bohaterem. Niezwykła ekspresja Niedzieli i pełna dystyngowanej maniery odpowiedź Rogowskiego współgrały fantastycznie. Dodatkowego sznytu akcji  dodała postać wykreowana z niebywałym wdziękiem przez Magdalenę Waligórską.

fot. Izabela Rogowska

Historia bazuje na konflikcie i przemocy psychicznej. Temat rozwarstwienia społecznego i strachu wyższych sfer  przed swego rodzaju  finansowym mezaliansem w rodzinie, okazuje się być nadal aktualny. Choć trąci nieco klimatem epoki, w której tworzył James, to Kwiecień fantastycznie wybrnęła z  kilku pułapek osadzając akcję współcześnie. Dodało to spektaklowi siły. Publiczność była zachwycona  i nie szczędziła naskórka dłoni. 

Przed nami jeszcze sporo atrakcji związanych z „m- teatrem”. Już dziś od  godziny 18:15 na Placu Teatralnym zaprezentują się wychowankowie Pałacu Młodzieży. Oficjalnie część konkursową festiwalu otworzy „Siła Przyzwyczajenia” z Teatru Ateneum w Warszawie. Natomiast o 21:30  Scenę na Zapleczu przejmie Mirosława Żak z Teatru Dramatycznego w Wałbrzychu.

Czytaj też

„Miedzianka” najlepsza

Robert Kuliński - 16 Czerwca 2014 godz. 9:49
Zakończyła się 5 edycja Koszalińskich Konfrontacji Młodych „m- teatr”. Spośród 6 spektakli konkursowych najlepszym okazał się „Miedzianka” w reżyserii Łukasza Fijała z Teatru im. C.K. Norwida w Jeleniej Górze. Choć jury przyznało wyróżnienie ufundowane przez Prezydenta Miasta w wysokości 7 tys. zł to w werdykcie zaznaczono, że nie jest to nagroda główna. Według kapituły, w tym roku nie było spektaklu, fot. Izabela Rogowska "Plac Waszyngtona" na zdjeciu B. Niedziela i W. Rogowski który szczególnie się wyróżnił, dlatego nie przyznano tytułu nagrody głównej. Drugie wyróżnienie i kwota 2 tys. zł trafiły do Marii Kwiecień za reżyserię przedstawienia „Plac Waszyngtona”, który jest produkcją Bałtyckiego Teatru Dramatycznego.Podczas gali zamykającej festiwal wiele emocji wzbudziły nagrody publiczności. Najlepszą aktorką została Mirosława Żak za rolę w spektaklu „Wielcy inni: Jezus, Gombrowicz, Osiecka”. Za  najbardziej wyrazistego aktora publiczność uznała Wojciecha Rogowskiego, a najlepszym spektaklem okazała się produkcja toruńskiego teatru im. fot. Piotr Paczkowski Mirosława Żak W. Horzycy „Rosencrantz i Guildenstern nie żyją”.Wszyscy laureaci oprócz  gratyfikacji finansowej otrzymali także nagrody w postaci pobytu w wypoczynkowego w Ośrodku Fala 1 w Łazach.Galę zakończył spektakl  „Cudotwórca” z brawurową rolą  Adama Ferencego. Publiczność nagrodziła przedstawienie wielkimi brawami.

Konfrontacje młodego teatru

Robert Kuliński/ info. materiały prasowe - 4 Czerwca 2014 godz. 15:40
W środę, 11 czerwca rusza piąta edycja koszalińskiego festiwalu Konfrontacje Młodych „m-teatr”. Podczas spotkania z dziennikarzami w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym, organizatorzy omówili program zaplanowanych wydarzeń. Ideą Festiwalu jest stworzenie warunków do zaprezentowania spektakli teatralnych reżyserów młodego pokolenia. Daje on początek głębszej dyskusji o nowej myśli teatralnej, która w niedługim czasie będzie wyznaczała kierunki funkcjonowania polskich teatrów. BTD próbuje sprostać wymaganiom stałego widza, nie pozostając obojętnym wobec twórczości młodego pokolenia reżyserskiego. W tym roku funkcje Dyrektora Artystycznego pełni Zdzisław Derebecki, dyrektor BTD. Jest to odejście od tradycji festiwalu, gdyż w poprzednich edycjach za poziom artystyczny odpowiadał pomysłodawca wydarzenia - Piotr Ratajczak, który obecnie piastuje  stanowisko Selekcjonera Spektakli. Festiwal cieszy się dużym zainteresowaniem w Polsce i jawi się jako wydarzenie coraz bardziej prestiżowe. O uczestnictwo ubiegało się kilkanaście teatrów z czego organizatorzy wybrali 6 spektakli konkursowych. Dodatkowo przewidziane są dwa przedstawienia towarzyszące „Kredyt zaufania” Izy Kały oraz „Cudotwórca”, gdzie w głównej roli występuje Adam Ferency. Poza samymi spektaklami program obfituje w imprezy towarzyszące, które organizują:  koszaliński Pałac Młodzieży, warszawski Instytut Teatralny oraz Stowarzyszenie Amicus Teatr Recepta z Białogardu. Odbędą się koncerty oraz warsztaty dla dzieci i młodzieży. Udział w zajęciach jest bezpłatny. Chętni powinni zgłosić się do Biura Obsługi Widza, aby wpisać się na listę uczestników. Ilość miejsc jest ograniczona. Wszelkie informacje pod numerem telefonu: 94 342 22 67.Jak podkreślił Derebecki „M- teatr” ma już poważną rangę, dzięki czemu udało się zdobyć duże  wsparcie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w wysokości 100 tys. zł.  Dodatkowe pieniądze pochodzą z budżetu Miasta, Urzędu Marszałkowskiego i sponsorów. Całkowity koszt Festiwalu wynosi nieco ponad 200 tys. zł. Jury w składzie: Dorota Ignatjew, Aneta Kyzioł i Zenon Butkiewicz wybiorą dwa najlepsze spektakle. Nagrodę główną  w wysokości 7 tys. zł, ufundował Prezydent Miasta Koszalina. Druga nagroda to 2 tys. zł, której fundatorem jest koszalińska Gazownia. Kolejne nagrody dla najlepszego aktora i aktorki oraz za najlepszy spektakl przyzna publiczność. Sponsorami tych wyróżnień są: Bałtycki Bank Spółdzielczy, Miejska Energetyka Cieplna oraz firma Akant.Po każdym dniu ze spektaklami konkursowymi w Foyer BTD, odbywać się będą tzw. m-gadugdu- teatr, czyli rozmowy niekontrolowane z twórcami. Klubem festiwalowym tradycyjnie będzie Centrala Artystyczna.Karnety obejmujące pięć dni Festiwalu w cenie 200 zł. Pojedyncze bilety na spektakle odbywające  na kameralnych scenach BTD w cenach 25 – 30 zł. Bilety na  spektakle konkursowe „Siła Przyzwyczajenia” w cenie 50 - 70 zł, „Rosencrantz i Guildenstern nie żyją” 40 - 50zł. Wstęp na galę finałową i przedstawienie „Cudotwórca” 70 - 90 zł.  Szczegółowy harmonogram festiwalu już niebawem w naszym kalendarium.

Szanuję widza

Robert Kuliński/ fot. Izabela Rogowska - 2 Czerwca 2014 godz. 17:38
W sobotę, 7 czerwca w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym odbędzie się prapremiera spektaklu „Plac Waszyngtona”. Sztuka oparta na motywach opowiadania Henry'ego Jamesa przedstawia historię rodziny z wyższych sfer, gdzie status i pieniądz doprowadzają do wynaturzenia relacji. Z reżyserką Marią Kwiecień rozmawia Robert Kuliński. Pani wcześniejsze dokonania są bardzo zróżnicowane tematycznie. W jaki sposób dobiera pani historię, która potem pojawi się na scenie? - Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć, bo nie mam  określonego kryterium. Za każdą moją produkcją stoi jakaś konkretna inspiracja i za każdym razem działa ona inaczej. Mogę zdradzić  jak to było z „Placem Waszyngtona”. Od wczesnej młodości z upodobaniem zaczytuję się wielkimi powieściami realistycznymi, zwłaszcza z kręgu literatury anglojęzycznej – Dickensem, Thackereyem, George Eliot, Emily Bronte, czy właśnie Henry'm Jamesem. Wracam do nich często, choć zawsze traktowałam te lektury jako moją osobistą, niezwiązaną z życiem zawodowym przyjemność. I w trakcie jednej z takich „reminiscencyjnych” lektur skojarzyłam „Plac Waszyngtona” z filmem Joanny i Krzysztofa Krauze „Plac Zbawiciela”. Jestem przekonana, że ta zbieżność tytułów nie jest przypadkowa. Znam oczywiście ekranizację Agnieszki Holland, ale to „Plac Zbawiciela” uświadomił mi tkwiący w prozie Jamesa potencjał dramatyczny. W tym opowiadaniu tkwi w gotowy scenariusz. I to zapewne niejeden.Czy pojawiła się jakaś konkretna scena, dzięki której postanowiła pani zrealizować przedstawienie?- Tak, ale chyba nie powinnam zdradzać zbyt wiele, bo jest ona zawarta w spektaklu. James opisuje roczną podróż po Europie, w którą doktor Sloper zabiera zakochaną córkę. Zobaczyłam ten fragment narracji jako dynamiczny, zmysłowy, teatralny obraz. Za nim pojawiły się następne. Czego mogą spodziewać się widzowie? Czy pojawią się jakieś nietypowe rozwiązania teatralne?Oczywiście, stosujemy pewne zabiegi formalne, ale łącznie z tym, co nazwałabym realizmem psychologicznym i społecznym. Chcemy klarownie i czytelnie opowiedzieć historię domu Sloperów, historię władzy, manipulacji, miłości, przemocy psychologicznej i  ekonomicznej. Ale teatr nie jest filmem, potrzebuje metafory – narracyjnej, wizualnej, muzycznej, scenicznej po prostu. Bardzo zależy nam na wyrazistości i świeżości tej metafory. Mam na myśli nie tylko siebie i zespół aktorski, ale również scenografkę, Anię Gołdanowską i choreografkę, Renatę Piotrowską. Spektakl jest dziełem zbiorowym, a my stworzyłyśmy zgraną ekipę.Skoro wspomniała pani o ekonomii, to może odejdziemy od samej sztuki, gdyż prapremiera już w sobotę. Jak pani odnosi się do obecnie odradzających się tendencji konserwatywno – liberalnych, opowiadających się za „niewidzialną ręką rynku”. Czy polski teatr byłby w stanie funkcjonować korzystając jedynie ze środków prywatnych? - Dyktat rynkowy zamordowałby teatr w Polsce. Niemożliwym jest  utrzymanie kultury na odpowiednim poziomie, bez wsparcia finansowego państwa. Mieszaka pani w Warszawie, więc zapewne obserwuje pani jak wygląda propozycja repertuarowa scen prywatnych. Jaki poziom prezentują takie produkcje?- Nie jestem ekspertem, ponieważ nie stać mnie na chodzenie do prywatnych teatrów. Nie chcę też nikogo skrzywdzić niesprawiedliwym sądem, bo na pewno są wyjątki. Ale płacić 150 zł za bilet, żeby pooglądać na scenie celebrytów,  a nie aktorów, to zdecydowanie za dużo. Poza tym dyktat rynku stwarza niebezpieczną sytuację, w której  twórcy zaczynają łasić się do widzów. To na ogół taki repertuar, żeby przypadkiem nie urazić odbiorcy, żeby nic go nie ukłuło, żeby przypadkiem nie musiał pomyśleć. Moim zdaniem to pułapka. Szanuję widza, pracuję dla niego. Ale traktuję go jak osobę myślącą, wrażliwą i skomplikowaną. A co do prywatyzacji i urynkowienia kultury – to naprawdę niebezpieczne tendencje. Społeczeństwo, które nie ceni własnej kultury i odcina się od niej jest skazane na degenerację. Kultura jest płaszczyzną dialogu – między generacjami, grupami społecznymi, przedstawicielami różnych formacji duchowych i intelektualnych. Niepokoi mnie to, że są ludzie, który usiłują tę płaszczyznę zlikwidować. Na koniec jeszcze zapytam jak się pani czuje w Koszalinie?- Świetnie. Dobrze mi się tu mieszka i pracuje. Bliskość morza naprawdę dodaje energii do pracy. Nie wiem jakby to wyglądało, gdybym nie miała prób w teatrze, ale każdy wypad na plażę to potężny zastrzyk entuzjazmu do życia i pracy. Poza tym narodził się  pomysł na spektakl w nadmorskiej scenerii, może uda się kiedyś go zrealizować.Dziękuję za rozmowę i do zobaczenia na prapremierze.