Przygotowania do wydarzenia trwały ok. 2 dni. – Co roku pompujemy od 10 do 15 tys. balonów. W tym roku udało się napompować ok. 15 tys. balonów. – mówi Grzymała. Warto podkreślić, że w przygotowaniach do wodnej bitwy brało udział jedynie ok. 30 wolontariuszy. – Tak naprawdę jest to ciężka praca. Jestem pełna podziwu dla wolontariuszy. – dodaje członkini PSPK.
Teren bitwy „składał” się z dwóch pól, które oddzielone były ok. 4 metrowym pasem. Na początku zawodnicy znajdowali się ok. 8 metrów od balonów. – Studenci na komendę „czas start” pobiegli do balonów i wtedy zaczęła się wodna bitwa. – informuje Berenika Grzymała. – Wziąłem udział w zabawie trzeci raz. Zawsze jest super i tak też było dzisiaj, ale pogoda mogłaby być lepsza. Wtedy byłoby jeszcze więcej osób. – mówi Arkadiusz Kulas, student Politechniki Koszalińskiej.
Choć pogoda nie do końca była „po myśli” organizatorów, to chętnych do wzięcia udziału w wodnej bitwie nie brakowało. – Mimo nie zawsze dobrej pogody to podczas każdej edycji imprezy jest tylu ludzi, że nie możemy wszystkich pomieścić na polu bitwy, a wszystkie balony zostają wykorzystane. – komentuje Grzymała. Na terenach podożynkowych pojawiło się również sporo „obserwatorów”, którzy nie wzięli udziału w bitwie, ale chętnie oglądali wodne „zmagania” studentów.
Dlaczego już niemal nieodłączne wydarzenie koszalińskich juwenaliów odbywa się na terenach podożynkowych, a nie na osiedlu akademickim? – Na terenach podożynkowych jest bezpieczniej niż na akademikach, gdzie nie mamy do dyspozycji tak dużego terenu. Ponadto jest tu miękki teren, a także nie ma np. szkieł. Teren jest „oczyszczony” i sprawdzony. – mówi Grzymała.