Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
kultura

Przebojowe Kombii

Autor Robert Kuliński 25 Maj 2014 godz. 11:44
Drugi koncert w ramach Dni Koszalina okazał się być kolejnym sukcesem frekwencyjnym. Grupa Kombii przyciągnęła tłumy mieszkańców naszego miasta. Repertuar wypełniły największe przeboje zespołu.

Grupa Kombii jest kontynuacją formacji powstałej w 1976 roku o nazwie Kombi. Okazuje się, że muzycy tworzący trzon obydwu składów, czyli Grzegorz Skawiński i Waldemar Tkaczyk, potrafią świetnie się odnaleźć w każdej rzeczywistości rynkowej. Prowadzony przez nich zespół był gwiazdą polskiej estrady  w czasach PRL-u, obecnie również przyciąga rzesze słuchaczy.

Pierwsza część koncertu upłynęła przy kompozycjach z nowego repertuaru grupy, w nieco nonszalanckich aranżacjach. Wersje live wypełniały wtrącenia solowe poszczególnych muzyków. Mimo typowo taneczno – popowego brzmienia, grupa starała się przemycić nieco rockowej stylistyki.

Pierwszym utworem, który poderwał publiczność był przebój „Myślę o Tobie”.  Następnie „Hotel twoich snów”, w nowej rock'n'rollowej wersji, wywołał euforię tłumu. Kolejne przeboje zostały wykonane już  przy pełnym wsparciu „chóru” fanów.

Typowym elementem koncertów wszelkich zespołów Skawińskiego były przewidziane w programie partie solowe każdego z muzyków. Tak było i tym razem. Pierwszą solówkę zagrał klawiszowiec Wojciech Horny, który współpracuje z duetem liderów od lat, wcześniej grając w Skawalker i O.N.A. Kolejne „popisy” zaprezentowali: Waldemar Tkaczyk na gitarze basowej, perkusista Andrzej Tkaczyk, syn basisty i oczywiście sam Sakwiński, improwizując na temacie Deep Purple „Smoke on the water”.

Publiczność z wielkim entuzjazmem przyjęła tę część programu. Okrzyki zachwytu dudniły pod blaszaną muszlą koszalińskiego amfiteatru. Następnie zabrzmiały kolejne przeboje, m.in. „Nasze randez vous” i „Balck & white”. Oprawa wizualna występu Kombii opierała się głównie o postać frontmana i projekcję obrazów na dwóch ekranach znajdujących się po bokach sceny. Były to luźne interpretacje tekstów grupy, przeplatane filmowanym na żywo zespołem.

Impreza udała się, choć nie zabrakło incydentów związanych z ograniczoną ilością miejsc. Jak dowiedzieliśmy się od organizatora, amfiteatr może pomieścić nie więcej niż 4280 osób. Żeby dopilnować wszelkich zasad bezpieczeństwa i kontrolować ilość widzów Centrum Kultury 105 wprowadziło bezpłatne wejściówki. Już po ok. 20 minutach koncertu bramy amfiteatru zostały zamknięte. Niestety, nie każdy mógł pogodzić się z tym, że na koncert nie wejdzie. Ochrona w skuteczny sposób pilnowała, aby  liczba uczestników nie przekroczyła maksimum. Jeden incydent z udziałem mieszkańca naszego miasta zakończył się interwencją policji, jednak nie wpłynęło to na przebieg imprezy.

Podczas sobotniego koncertu pojawiła się inna publiczność niż na występie Brodki. Dowodzi to tego, że program koncertowy Dni Koszalina został przygotowany z myślą o wszystkich mieszkańcach. Pod względem frekwencji był to kolejny udany koncert. Muzycy Kombii, po ostatnich bisach i kilkunastominutowej przerwie, byli do dyspozycji łowców autografów. Kolejka  rozentuzjazmowanych fanów była dość spora, a przepychanki świadczyły o tym, że taki koncert był w Koszalinie pożądany.

Od Autora:

Nazwa Kombii wśród miłośników muzyki jawi się jako symbol kiczu. Jednak nie można odmówić muzykom umiejętności instrumentalnych. Grupa wzorcowo wykonuje popową - łatwą  i przyjemną - muzykę rozrywkową. Duet Skawiński-Tkaczyk zdaje się być niezniszczalny. Nieważne jakie funkcjonują mody,  potrafią swój kunszt wykorzystać do zarabiania pieniędzy. Jest to swego rodzaju fenomen, że nawet po latach grania dość ostrego rocka, niczym typowy knajpiany grajek, potrafią zmienić stylistykę radykalnie i wciąż funkcjonować w show biznesie na w miarę przyzwoitym poziomie. Grupa ma swoich odbiorców, a  stylem ewidentnie wyróżnia się na polskiej estradzie. Pytanie tylko, czy warto schlebiać gustom niewygórowanym? W sensie zarobkowym na pewno, w sensie artystycznym niekoniecznie. 

 

Dzisiaj w amfitearze o godzinie 19:00 zaprezntują się podopieczni Pałacu Młodzieży

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Czytaj też

Minął rok z kulturą

Robert Kuliński - 28 Grudnia 2014 godz. 20:17
Kończący się rok wypełniły rozmaite wydarzenia kulturalne. Niestety, większości z nich nie warto nawet przypominać. Przyjrzyjmy się kulturze 2014 roku w Koszalinie, szukając ważnych i wartościowych eventów. Na niewątpliwą pochwałę zasługuje działalność Centrum Kultury 105, które  w minionym roku przygotowało szereg imprez na dobrym poziomie. Choć zdarzały się wpadki  to  przynajmniej miłośnicy muzyki mieli okazję zapoznać się z młodymi artystami choćby w cyklu Pure Young Stage, czy serii koncertów jak: Domowe Melodie, UL/KR i Dawida Podsiadły. Jeszcze dwa lata temu wielkimi wydarzeniami Raggafaya w CK 105  były występy artystów pokroju Ryszarda Rynkowskiego. Nowe pomysły, cykle tematyczne i dużo zmian. Powstał Club 105, gdzie można było posłuchać najróżniejszych brzmień, czy spotkać się w ramach wydarzeń Galerii Scena, która od września funkcjonuje w budynku przy ul. Zwycięstwa 105. W końcu amfiteatr latem  został wykorzystany, choćby na marny koncert zwiędłej gwiazdy -  Budki Suflera, czy świetnie prosperującego Kombii. Obok typowej rozrywki zawitała do Koszalina także Brodka, a Raggafaya mogła wystąpić przed własną publicznością na dużej scenie bez obaw, że rozbrykany basista Les Faroosh będzie miał zbyt Takuja Kuroda mało miejsca. Zmienił się też festiwal Hanza, który w końcu nabrał wyrazu międzynarodowego. Występ japońskiego trębacza Takuji Kurody był wydarzeniem wyjątkowym, choć muzycznie nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia.Jeśli chodzi o muzykę trudno pominąć rodzimą Filharmonię. Choć w większości repertuar oparł się o muzykę  romantyczną i barokową to zdarzały się prawdziwie przejmujące koncerty. Moim zdaniem wyróżnić i przypomnieć należy koncert z okazji świąt Wielkiej Nocy. Orkiestra pod batutą Franka Zachera Frank Zacher wykonała niebywałe dzieło Mikołaja Góreckiego III symfonię „Pieśni żałosnych”. W roli solistki wspaniała Bożena Harasimowicz (sopran), która arcypięknie wydobyła  specyficzną aurę zawartą w dziele mistrza. Także podczas 48. Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Organowej w koszalińskiej katedrze NMP wystąpił porażający zespół Bornus Consort. To była prawdziwa uczta dla miłośników muzyki z okresu średniowiecza. Les Faroosh Wspomniany wcześniej Les Faroosh, basista grupy Raggafaya pokazał się jako świetny kompozytor i wykonawca podczas wyjątkowego koncertu, gdzie wcielił się w rolę tapera. Stworzył autorską muzykę do filmu „Nosferatu – symfonia grozy”, gdzie  fantastycznie  połączył folkową narrację z syntetyczną kolorystyką rodem z wczesnych lat 80- tych ubiegłego wieku. Ponad wszystkim pobrzmiewała rockowa  drapieżność. Wieczór był elektryzujący. Kończąc podsumowanie muzyczne należy wspomnieć o działalności nieinstytucjonalnej. Pub Z Innej Beczki zaprezentował w minionym roku prawdziwe perły. Sławek Jaskułke grający na niedużym pianinie i fantastyczna atmosfera Espen Leite Skarpenland koncertu tria z udziałem  Espena Leite Skarpenglanda zapadły w pamięć. Natomiast w Kawałku Podłogi ogromna ilość wydarzeń zaskakiwała bardzo ciekawą muzyką, jak choćby wirtuozerskie popisy góralskiego „power bandu” Jazgot albo przezabawny wieczór z CeZikiem. Absolutnym cudem improwizatorskim był występ Olbrzyma i Kurdupla z udziałem niezrównoważonego muzycznie perkusisty Williego Hanne. Było też kilka debiutów na rodzimej scenie rockowej, a zdecydowanie najciekawszym nowym składem w Koszalinie okazał się punkowy zespół Que Pasa? od lewej: R. Ziarkiewicz, A. Zbylut, K. Kuskowski Jeśli chodzi o sztuki plastyczne, czy wizualne nie można powiedzieć, aby Koszalin miał się czym pochwalić w  2014 roku. Jedynie w Galerii Scena konsekwentnie  prezentowana była sztuka świeża i pełna energii. W marcu, jeszcze w starej siedzibie Sceny przy Koszalińskiej Bibliotece Publicznej, można było obejrzeć wystawę prac studentów szczecińskiej Akademii Sztuki. Od instalacji, rzeźb i nietypowego malarstwa po wideoart. Ta wystawa zaowocowała współpracą pomiędzy Galerią a uczelnią, dzięki czemu już w nowych warunkach Sceny w CK 105, można było  zapoznać się z humorystyczną sztuką Rafała Żarskiego, czy Mikołaja Tkacza. Pozostałe instytucje propagujące twórczość plastyczną, czy około plastyczną utrwalały w 2014 roku tradycję koszalińską, czyli przygotowywały ekspozycje nie ze względu wartości prezentowanych dzieł, a raczej z uwagi na wzajemne koligacje towarzyskie zarządzających i artystów. "Kali babki" fot. I. Rogowska Na koniec należy przypomnieć wstrząsającą premierę  w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym. Spektakl „Kali babki” w reżyserii Michała Siegoczyńskiego to nie tylko powiew świeżości pod względem formalnym ,ale przede wszystkim opowieść traktująca  dawnego „Tulipana” jako wytrych do zobrazowania emocjonalnej i intelektualnej pustki dzisiejszego społeczeństwa.  Sztuka warta polecenia. Miniony rok nie należał do wybitnych, ale być może rozpoczęły się zmiany, które zaprocentują w nadchodzącym 2015. Życzę tego Wam - Drodzy Czytelnicy - jak i sobie.