Koszalin, Poland
KATEGORIA

Wideo

„Bugonia” w DKF Kino Kryterium: spisek, korporacje i świat, który sam siebie nakręca

Film Ala za CK 105 Koszalin - 14 Grudnia 2025 godz. 4:31
We wtorek 16 grudnia 2025 roku o godz. 18:00 Dyskusyjny Klub Filmowy w Kinie Kryterium zaprosił widzów na seans filmu, który nie udaje, że świat jest normalny. „Bugonia” – czarna komedia sci-fi w reżyserii Yórgosa Lánthimosa – to kino, które z jednej strony bawi, a z drugiej niepokoi, bo brzmi jak echo codziennych nagłówków: paranoja, dezinformacja, obsesje i lęk, który znajduje sobie wroga. Fabuła zaczyna się jak opowieść z internetu, gdzie każdy ma „dowody” i każdy „wie lepiej”. Dwóch młodych mężczyzn jest przekonanych, że wielki biznes ukrywa kosmiczny spisek. W ich logice wszystko się zgadza: korporacja jest winna, a jej szefowa… nie jest człowiekiem. Wchodzą więc w rolę samozwańczych zbawców świata i porywają dyrektorkę potężnej firmy, wierząc, że jest kosmitką planującą zagładę Ziemi. Brzmi absurdalnie? Lánthimos pokazuje, jak łatwo absurd staje się „prawdą”, kiedy człowiek jest przestraszony, osamotniony i nakarmiony teoriami spiskowymi. Reżyser, znany z przewrotnego humoru i chłodnej, precyzyjnej formy, znów prowadzi widza po cienkiej linii: śmiejesz się, a chwilę później łapiesz się na tym, że nie do końca wypada. Bo pod groteską kryje się ciężar: frustracja, traumatyczne doświadczenia, poczucie krzywdy i bezradności. To właśnie ten kontrast sprawił, że film – pokazany premierowo w Wenecji – stał się tematem sporów: jedni widzą w nim błyskotliwą satyrę na spiskowy odlot współczesności, inni twierdzą, że tym razem forma czarnej komedii nie zawsze udźwignęła temat. W obsadzie pojawiają się Emma Stone, Jesse Plemons i Alicia Silverstone, a ich role – typowo dla Lánthimosa – są grą z oczekiwaniami widza. Kto tu naprawdę jest ofiarą, kto manipulatorem, a kto tylko człowiekiem, który już nie potrafi odróżnić faktu od własnego strachu? „Bugonia” nie podaje łatwych odpowiedzi i właśnie dlatego pasuje do formuły DKF: to film, który wymusza rozmowę po seansie, nawet jeśli widzowie wyjdą z sali podzieleni. Nie bez znaczenia jest też to, że „Bugonia” jest reinterpretacją południowokoreańskiego filmu „Save the Green Planet!” (2003) – ale Lánthimos przerabia ten materiał po swojemu: bardziej lodowato, bardziej satyrycznie, bardziej o naszym „tu i teraz”. O epoce, w której emocje wygrywają z faktami, a świat korporacji i świat teorii spiskowych dziwnie często karmią się nawzajem. DKF / Kino Kryterium – informacje praktyczne 16.12.2025 (wtorek) 18:00 „Bugonia” | Komedia / Sci-Fi | 2D | USA | 120 min Bilety: 15 zł | w karnecie: 12 zł „Bugonia” to seans dla tych, którzy lubią kino, które wchodzi pod skórę: niby śmieszne, ale nie daje spokoju. Właśnie takie filmy najlepiej wybrzmiewają w DKF – bo po nich nie kończy się projekcja. Po nich zaczyna się dyskusja.  

Dziś w Kinie Kryterium: rodzinny seans, filmowe wzruszenia, mocne kino i wieczór z historią

Film Art, za CK 105 Koszalin - 14 Grudnia 2025 godz. 0:01
Dzisiejszy repertuar Kina Kryterium został ułożony jak dobrze skomponowany dzień w kinie – od seansu dla najmłodszych i rodzin, przez ciepłą opowieść, po tytuły, które zostają w głowie na długo. 12:00 – Kino Przyjazne Sensorycznie: „Zwierzogród 2”  Kino Przyjazne Sensorycznie to propozycja dla widzów, którzy cenią spokojniejszą, bardziej komfortową formę uczestnictwa w seansie. 14 grudnia – „ZWIERZOGRÓD 2” godz. 12:00     15:00 – „Piernikowe serce” Popołudnie to czas na film, który idealnie pasuje do grudniowego klimatu – ciepły, emocjonalny i rodzinny tytuł na spokojną, niedzielną chwilę. Przeczytaj: "Agnieszka Lis – koszalinianka z pasją do pisania i muzyki. Z Koszalina na literackie salony"   17:00 – „Bugonia” Wieczór robi się bardziej wyrazisty. „Bugonia” to propozycja dla widzów, którzy lubią kino nietuzinkowe, balansujące między satyrą, czarnym humorem i niepokojem – film, który zadaje pytania o współczesność i to, jak łatwo wpaść w pułapkę obsesji. 19:15 – „Norymberga” (seans, który warto wybrać szczególnie) I właśnie ten ostatni tytuł jest najważniejszy – bo to nie seans „na wieczór”, tylko film, po którym człowiek wychodzi z sali ciszej, ciężej i z myślami, które nie chcą się uciszyć. James Vanderbilt (scenariusz oparty na reportażu Jacka El-Hai) bierze temat, który mógłby zamienić się w kolejną szkolną rekonstrukcję historii, i robi coś znacznie ciekawszego: zamiast budować pomnik, wchodzi w psychologiczny pojedynek. Nie pyta tylko „co zrobili?”, ale „jakim cudem mogli to robić i dalej uważać się za ludzi?”. To kino o mechanizmach zła – nie o jego spektaklu. Więzienna cela jako arena walki o sens Trzy czwarte filmu dzieje się w zamknięciu: w norymberskim więzieniu, gdzie przetrzymuje się 22 czołowych nazistów. I to działa jak imadło. Kamera nie ucieka w patos ani „wojenne obrazki”. Woli zbliżenia, pauzy, ciche uśmiechy i momenty, w których słowa zaczynają brzmieć groźniej niż krzyk. Centralna relacja to spotkania Hermanna Göringa (Russell Crowe) i psychiatry Douglasa Kelleya (Rami Malek). Göring nie jest tu „potworem z plakatu”. Jest inteligentny, uwodzicielski, pewny siebie – i przez to najbardziej przerażający. Bo film konsekwentnie sugeruje: zło nie zawsze ma twarz szaleńca. Czasem ma twarz kogoś, kto świetnie mówi, świetnie argumentuje i świetnie manipuluje. Russell Crowe kradnie film To jest jeden z tych występów, dla których idzie się do kina. Crowe gra Göringa tak, że widz czuje obrzydzenie, ale jednocześnie łapie się na tym, że słucha go z uwagą. I w tym właśnie tkwi pułapka – film pokazuje, jak działa charyzma władzy, nawet po klęsce. Rami Malek jako Kelley jest ciekawym kontrapunktem: bardziej wycofany, mniej efektowny, czasem wręcz „przeźroczysty”. To może drażnić, ale też ma sens – bo Kelley ma być „tym normalnym”, człowiekiem nauki, który próbuje wszystko zmierzyć, opisać, uporządkować. Tyle że Vanderbilt nie daje mu komfortu: im dłużej trwa ta relacja, tym wyraźniej widać ryzyko, że badacz zaczyna być wciągany w grę badanego. Świetnie dopełnia to Michael Shannon jako Robert Jackson – twardy, konkretny, pozbawiony złudzeń. A postać tłumacza (Leo Woodall) przypomina, że historia nie jest abstrakcją: ona ma język, akcent, pamięć i rachunki do wyrównania. Film, który w odpowiednim momencie nie udaje fikcji Mocnym, potrzebnym uderzeniem są wmontowane materiały archiwalne z obozów – chwila, kiedy kończy się „kino”, a zaczyna się fakt, którego nie da się zagadać ani zrelatywizować. I nagle cały intelektualny ping-pong z cel więziennych dostaje odpowiedź: nie ma tu miejsca na wygodne dywagacje o „niuansach”. O czym to tak naprawdę jest? „Norymberga” jest o tym, że: zło bywa racjonalne i potrafi mówić spokojnym głosem, człowiek potrafi łączyć codzienną „normalność” (rodzina, kultura, wrażliwość) z uczestnictwem w machinie śmierci, a największe zagrożenie zaczyna się wtedy, gdy uznamy, że „tacy ludzie” są całkowicie inni od nas. To kino nie daje ulgi. I dobrze. Bo jeśli film o Norymberdze ma działać, to nie ma nas „rozgrzeszać” komfortem. Czy warto? Zdecydowanie tak – szczególnie jako seans DKF-owy, bo to film, który aż prosi się o dyskusję: gdzie kończy się analiza, a zaczyna fascynacja? Jak rozmawiać z kimś, kto jest winny niewyobrażalnego zła, a jednocześnie ma inteligencję i urok osobisty? I czy „banalność zła” nie jest dziś przypadkiem zbyt aktualna? Jeśli dziś wybierać jeden tytuł z repertuaru – 19:15 „Norymberga” to najlepszy wybór. Bilety: sprzedaż online: https://bilety.ck105.koszalin.pl/    

Dziś w Kinie Kryterium: rodzinny seans, filmowe wzruszenia, mocne kino i wieczór z historią

Film Art, za CK 105 Koszalin - 14 Grudnia 2025 godz. 0:01
Dzisiejszy repertuar Kina Kryterium został ułożony jak dobrze skomponowany dzień w kinie – od seansu dla najmłodszych i rodzin, przez ciepłą opowieść, po tytuły, które zostają w głowie na długo. 12:00 – Kino Przyjazne Sensorycznie: „Zwierzogród 2”  Kino Przyjazne Sensorycznie to propozycja dla widzów, którzy cenią spokojniejszą, bardziej komfortową formę uczestnictwa w seansie. 14 grudnia – „ZWIERZOGRÓD 2” godz. 12:00     15:00 – „Piernikowe serce” Popołudnie to czas na film, który idealnie pasuje do grudniowego klimatu – ciepły, emocjonalny i rodzinny tytuł na spokojną, niedzielną chwilę. Przeczytaj: "Agnieszka Lis – koszalinianka z pasją do pisania i muzyki. Z Koszalina na literackie salony"   17:00 – „Bugonia” Wieczór robi się bardziej wyrazisty. „Bugonia” to propozycja dla widzów, którzy lubią kino nietuzinkowe, balansujące między satyrą, czarnym humorem i niepokojem – film, który zadaje pytania o współczesność i to, jak łatwo wpaść w pułapkę obsesji. 19:15 – „Norymberga” (seans, który warto wybrać szczególnie) I właśnie ten ostatni tytuł jest najważniejszy – bo to nie seans „na wieczór”, tylko film, po którym człowiek wychodzi z sali ciszej, ciężej i z myślami, które nie chcą się uciszyć. James Vanderbilt (scenariusz oparty na reportażu Jacka El-Hai) bierze temat, który mógłby zamienić się w kolejną szkolną rekonstrukcję historii, i robi coś znacznie ciekawszego: zamiast budować pomnik, wchodzi w psychologiczny pojedynek. Nie pyta tylko „co zrobili?”, ale „jakim cudem mogli to robić i dalej uważać się za ludzi?”. To kino o mechanizmach zła – nie o jego spektaklu. Więzienna cela jako arena walki o sens Trzy czwarte filmu dzieje się w zamknięciu: w norymberskim więzieniu, gdzie przetrzymuje się 22 czołowych nazistów. I to działa jak imadło. Kamera nie ucieka w patos ani „wojenne obrazki”. Woli zbliżenia, pauzy, ciche uśmiechy i momenty, w których słowa zaczynają brzmieć groźniej niż krzyk. Centralna relacja to spotkania Hermanna Göringa (Russell Crowe) i psychiatry Douglasa Kelleya (Rami Malek). Göring nie jest tu „potworem z plakatu”. Jest inteligentny, uwodzicielski, pewny siebie – i przez to najbardziej przerażający. Bo film konsekwentnie sugeruje: zło nie zawsze ma twarz szaleńca. Czasem ma twarz kogoś, kto świetnie mówi, świetnie argumentuje i świetnie manipuluje. Russell Crowe kradnie film To jest jeden z tych występów, dla których idzie się do kina. Crowe gra Göringa tak, że widz czuje obrzydzenie, ale jednocześnie łapie się na tym, że słucha go z uwagą. I w tym właśnie tkwi pułapka – film pokazuje, jak działa charyzma władzy, nawet po klęsce. Rami Malek jako Kelley jest ciekawym kontrapunktem: bardziej wycofany, mniej efektowny, czasem wręcz „przeźroczysty”. To może drażnić, ale też ma sens – bo Kelley ma być „tym normalnym”, człowiekiem nauki, który próbuje wszystko zmierzyć, opisać, uporządkować. Tyle że Vanderbilt nie daje mu komfortu: im dłużej trwa ta relacja, tym wyraźniej widać ryzyko, że badacz zaczyna być wciągany w grę badanego. Świetnie dopełnia to Michael Shannon jako Robert Jackson – twardy, konkretny, pozbawiony złudzeń. A postać tłumacza (Leo Woodall) przypomina, że historia nie jest abstrakcją: ona ma język, akcent, pamięć i rachunki do wyrównania. Film, który w odpowiednim momencie nie udaje fikcji Mocnym, potrzebnym uderzeniem są wmontowane materiały archiwalne z obozów – chwila, kiedy kończy się „kino”, a zaczyna się fakt, którego nie da się zagadać ani zrelatywizować. I nagle cały intelektualny ping-pong z cel więziennych dostaje odpowiedź: nie ma tu miejsca na wygodne dywagacje o „niuansach”. O czym to tak naprawdę jest? „Norymberga” jest o tym, że: zło bywa racjonalne i potrafi mówić spokojnym głosem, człowiek potrafi łączyć codzienną „normalność” (rodzina, kultura, wrażliwość) z uczestnictwem w machinie śmierci, a największe zagrożenie zaczyna się wtedy, gdy uznamy, że „tacy ludzie” są całkowicie inni od nas. To kino nie daje ulgi. I dobrze. Bo jeśli film o Norymberdze ma działać, to nie ma nas „rozgrzeszać” komfortem. Czy warto? Zdecydowanie tak – szczególnie jako seans DKF-owy, bo to film, który aż prosi się o dyskusję: gdzie kończy się analiza, a zaczyna fascynacja? Jak rozmawiać z kimś, kto jest winny niewyobrażalnego zła, a jednocześnie ma inteligencję i urok osobisty? I czy „banalność zła” nie jest dziś przypadkiem zbyt aktualna? Jeśli dziś wybierać jeden tytuł z repertuaru – 19:15 „Norymberga” to najlepszy wybór. Bilety: sprzedaż online: https://bilety.ck105.koszalin.pl/    

Dziś w Kinie Kryterium: rodzinny seans, filmowe wzruszenia, mocne kino i wieczór z historią

Film Art, za CK 105 Koszalin - 14 Grudnia 2025 godz. 0:01
Dzisiejszy repertuar Kina Kryterium został ułożony jak dobrze skomponowany dzień w kinie – od seansu dla najmłodszych i rodzin, przez ciepłą opowieść, po tytuły, które zostają w głowie na długo. 12:00 – Kino Przyjazne Sensorycznie: „Zwierzogród 2”  Kino Przyjazne Sensorycznie to propozycja dla widzów, którzy cenią spokojniejszą, bardziej komfortową formę uczestnictwa w seansie. 14 grudnia – „ZWIERZOGRÓD 2” godz. 12:00     15:00 – „Piernikowe serce” Popołudnie to czas na film, który idealnie pasuje do grudniowego klimatu – ciepły, emocjonalny i rodzinny tytuł na spokojną, niedzielną chwilę. Przeczytaj: "Agnieszka Lis – koszalinianka z pasją do pisania i muzyki. Z Koszalina na literackie salony"   17:00 – „Bugonia” Wieczór robi się bardziej wyrazisty. „Bugonia” to propozycja dla widzów, którzy lubią kino nietuzinkowe, balansujące między satyrą, czarnym humorem i niepokojem – film, który zadaje pytania o współczesność i to, jak łatwo wpaść w pułapkę obsesji. 19:15 – „Norymberga” (seans, który warto wybrać szczególnie) I właśnie ten ostatni tytuł jest najważniejszy – bo to nie seans „na wieczór”, tylko film, po którym człowiek wychodzi z sali ciszej, ciężej i z myślami, które nie chcą się uciszyć. James Vanderbilt (scenariusz oparty na reportażu Jacka El-Hai) bierze temat, który mógłby zamienić się w kolejną szkolną rekonstrukcję historii, i robi coś znacznie ciekawszego: zamiast budować pomnik, wchodzi w psychologiczny pojedynek. Nie pyta tylko „co zrobili?”, ale „jakim cudem mogli to robić i dalej uważać się za ludzi?”. To kino o mechanizmach zła – nie o jego spektaklu. Więzienna cela jako arena walki o sens Trzy czwarte filmu dzieje się w zamknięciu: w norymberskim więzieniu, gdzie przetrzymuje się 22 czołowych nazistów. I to działa jak imadło. Kamera nie ucieka w patos ani „wojenne obrazki”. Woli zbliżenia, pauzy, ciche uśmiechy i momenty, w których słowa zaczynają brzmieć groźniej niż krzyk. Centralna relacja to spotkania Hermanna Göringa (Russell Crowe) i psychiatry Douglasa Kelleya (Rami Malek). Göring nie jest tu „potworem z plakatu”. Jest inteligentny, uwodzicielski, pewny siebie – i przez to najbardziej przerażający. Bo film konsekwentnie sugeruje: zło nie zawsze ma twarz szaleńca. Czasem ma twarz kogoś, kto świetnie mówi, świetnie argumentuje i świetnie manipuluje. Russell Crowe kradnie film To jest jeden z tych występów, dla których idzie się do kina. Crowe gra Göringa tak, że widz czuje obrzydzenie, ale jednocześnie łapie się na tym, że słucha go z uwagą. I w tym właśnie tkwi pułapka – film pokazuje, jak działa charyzma władzy, nawet po klęsce. Rami Malek jako Kelley jest ciekawym kontrapunktem: bardziej wycofany, mniej efektowny, czasem wręcz „przeźroczysty”. To może drażnić, ale też ma sens – bo Kelley ma być „tym normalnym”, człowiekiem nauki, który próbuje wszystko zmierzyć, opisać, uporządkować. Tyle że Vanderbilt nie daje mu komfortu: im dłużej trwa ta relacja, tym wyraźniej widać ryzyko, że badacz zaczyna być wciągany w grę badanego. Świetnie dopełnia to Michael Shannon jako Robert Jackson – twardy, konkretny, pozbawiony złudzeń. A postać tłumacza (Leo Woodall) przypomina, że historia nie jest abstrakcją: ona ma język, akcent, pamięć i rachunki do wyrównania. Film, który w odpowiednim momencie nie udaje fikcji Mocnym, potrzebnym uderzeniem są wmontowane materiały archiwalne z obozów – chwila, kiedy kończy się „kino”, a zaczyna się fakt, którego nie da się zagadać ani zrelatywizować. I nagle cały intelektualny ping-pong z cel więziennych dostaje odpowiedź: nie ma tu miejsca na wygodne dywagacje o „niuansach”. O czym to tak naprawdę jest? „Norymberga” jest o tym, że: zło bywa racjonalne i potrafi mówić spokojnym głosem, człowiek potrafi łączyć codzienną „normalność” (rodzina, kultura, wrażliwość) z uczestnictwem w machinie śmierci, a największe zagrożenie zaczyna się wtedy, gdy uznamy, że „tacy ludzie” są całkowicie inni od nas. To kino nie daje ulgi. I dobrze. Bo jeśli film o Norymberdze ma działać, to nie ma nas „rozgrzeszać” komfortem. Czy warto? Zdecydowanie tak – szczególnie jako seans DKF-owy, bo to film, który aż prosi się o dyskusję: gdzie kończy się analiza, a zaczyna fascynacja? Jak rozmawiać z kimś, kto jest winny niewyobrażalnego zła, a jednocześnie ma inteligencję i urok osobisty? I czy „banalność zła” nie jest dziś przypadkiem zbyt aktualna? Jeśli dziś wybierać jeden tytuł z repertuaru – 19:15 „Norymberga” to najlepszy wybór. Bilety: sprzedaż online: https://bilety.ck105.koszalin.pl/    

Dziś w Kinie Kryterium: rodzinny seans, filmowe wzruszenia, mocne kino i wieczór z historią

Film Art, za CK 105 Koszalin - 14 Grudnia 2025 godz. 0:01
Dzisiejszy repertuar Kina Kryterium został ułożony jak dobrze skomponowany dzień w kinie – od seansu dla najmłodszych i rodzin, przez ciepłą opowieść, po tytuły, które zostają w głowie na długo. 12:00 – Kino Przyjazne Sensorycznie: „Zwierzogród 2”  Kino Przyjazne Sensorycznie to propozycja dla widzów, którzy cenią spokojniejszą, bardziej komfortową formę uczestnictwa w seansie. 14 grudnia – „ZWIERZOGRÓD 2” godz. 12:00     15:00 – „Piernikowe serce” Popołudnie to czas na film, który idealnie pasuje do grudniowego klimatu – ciepły, emocjonalny i rodzinny tytuł na spokojną, niedzielną chwilę. Przeczytaj: "Agnieszka Lis – koszalinianka z pasją do pisania i muzyki. Z Koszalina na literackie salony"   17:00 – „Bugonia” Wieczór robi się bardziej wyrazisty. „Bugonia” to propozycja dla widzów, którzy lubią kino nietuzinkowe, balansujące między satyrą, czarnym humorem i niepokojem – film, który zadaje pytania o współczesność i to, jak łatwo wpaść w pułapkę obsesji. 19:15 – „Norymberga” (seans, który warto wybrać szczególnie) I właśnie ten ostatni tytuł jest najważniejszy – bo to nie seans „na wieczór”, tylko film, po którym człowiek wychodzi z sali ciszej, ciężej i z myślami, które nie chcą się uciszyć. James Vanderbilt (scenariusz oparty na reportażu Jacka El-Hai) bierze temat, który mógłby zamienić się w kolejną szkolną rekonstrukcję historii, i robi coś znacznie ciekawszego: zamiast budować pomnik, wchodzi w psychologiczny pojedynek. Nie pyta tylko „co zrobili?”, ale „jakim cudem mogli to robić i dalej uważać się za ludzi?”. To kino o mechanizmach zła – nie o jego spektaklu. Więzienna cela jako arena walki o sens Trzy czwarte filmu dzieje się w zamknięciu: w norymberskim więzieniu, gdzie przetrzymuje się 22 czołowych nazistów. I to działa jak imadło. Kamera nie ucieka w patos ani „wojenne obrazki”. Woli zbliżenia, pauzy, ciche uśmiechy i momenty, w których słowa zaczynają brzmieć groźniej niż krzyk. Centralna relacja to spotkania Hermanna Göringa (Russell Crowe) i psychiatry Douglasa Kelleya (Rami Malek). Göring nie jest tu „potworem z plakatu”. Jest inteligentny, uwodzicielski, pewny siebie – i przez to najbardziej przerażający. Bo film konsekwentnie sugeruje: zło nie zawsze ma twarz szaleńca. Czasem ma twarz kogoś, kto świetnie mówi, świetnie argumentuje i świetnie manipuluje. Russell Crowe kradnie film To jest jeden z tych występów, dla których idzie się do kina. Crowe gra Göringa tak, że widz czuje obrzydzenie, ale jednocześnie łapie się na tym, że słucha go z uwagą. I w tym właśnie tkwi pułapka – film pokazuje, jak działa charyzma władzy, nawet po klęsce. Rami Malek jako Kelley jest ciekawym kontrapunktem: bardziej wycofany, mniej efektowny, czasem wręcz „przeźroczysty”. To może drażnić, ale też ma sens – bo Kelley ma być „tym normalnym”, człowiekiem nauki, który próbuje wszystko zmierzyć, opisać, uporządkować. Tyle że Vanderbilt nie daje mu komfortu: im dłużej trwa ta relacja, tym wyraźniej widać ryzyko, że badacz zaczyna być wciągany w grę badanego. Świetnie dopełnia to Michael Shannon jako Robert Jackson – twardy, konkretny, pozbawiony złudzeń. A postać tłumacza (Leo Woodall) przypomina, że historia nie jest abstrakcją: ona ma język, akcent, pamięć i rachunki do wyrównania. Film, który w odpowiednim momencie nie udaje fikcji Mocnym, potrzebnym uderzeniem są wmontowane materiały archiwalne z obozów – chwila, kiedy kończy się „kino”, a zaczyna się fakt, którego nie da się zagadać ani zrelatywizować. I nagle cały intelektualny ping-pong z cel więziennych dostaje odpowiedź: nie ma tu miejsca na wygodne dywagacje o „niuansach”. O czym to tak naprawdę jest? „Norymberga” jest o tym, że: zło bywa racjonalne i potrafi mówić spokojnym głosem, człowiek potrafi łączyć codzienną „normalność” (rodzina, kultura, wrażliwość) z uczestnictwem w machinie śmierci, a największe zagrożenie zaczyna się wtedy, gdy uznamy, że „tacy ludzie” są całkowicie inni od nas. To kino nie daje ulgi. I dobrze. Bo jeśli film o Norymberdze ma działać, to nie ma nas „rozgrzeszać” komfortem. Czy warto? Zdecydowanie tak – szczególnie jako seans DKF-owy, bo to film, który aż prosi się o dyskusję: gdzie kończy się analiza, a zaczyna fascynacja? Jak rozmawiać z kimś, kto jest winny niewyobrażalnego zła, a jednocześnie ma inteligencję i urok osobisty? I czy „banalność zła” nie jest dziś przypadkiem zbyt aktualna? Jeśli dziś wybierać jeden tytuł z repertuaru – 19:15 „Norymberga” to najlepszy wybór. Bilety: sprzedaż online: https://bilety.ck105.koszalin.pl/    

Świąteczna magia na Rynku Staromiejskim. „Elfy Świętego Mikołaja” w Koszalinie

Film Ala, film: FB/Koszalin Centrum Pomorza - 13 Grudnia 2025 godz. 19:28
Jeszcze zanim zapadł zmrok, Rynek Staromiejski w Koszalinie wypełnił się dziecięcym śmiechem, zapachem świąt i atmosferą grudniowej magii. W centrum miasta odbyło się wyjątkowe wydarzenie „Elfy Świętego Mikołaja”, przygotowane z myślą o najmłodszych mieszkańcach Koszalina i ich rodzinach. Na uczestników czekało wiele atrakcji, które wprowadziły wszystkich w prawdziwie świąteczny nastrój. Były wspólne zabawy, taniec, animacje oraz interaktywne występy, dzięki którym dzieci mogły aktywnie uczestniczyć w wydarzeniu i poczuć się częścią świątecznej opowieści. O uśmiechy najmłodszych zadbali Klauni Kulki, którzy wcielili się w role elfów Świętego Mikołaja, tworząc ciepłą i radosną atmosferę. Najważniejszym momentem spotkania była oczywiście wizyta Świętego Mikołaja, na którą dzieci czekały z ogromnym entuzjazmem. Jak zapowiadali organizatorzy, Mikołaj nie pojawił się z pustymi rękami – każdy uczestnik mógł liczyć na drobny upominek oraz pamiątkowe zdjęcie z wyjątkowym gościem. Wydarzenie miało charakter otwarty i zgromadziło mieszkańców w każdym wieku – dzieci, rodziców, dziadków oraz wszystkich, którzy chcieli choć na chwilę zatrzymać się w przedświątecznym pośpiechu i wspólnie poczuć magię nadchodzących świąt. Rynek Staromiejski ponownie stał się miejscem spotkań, radości i rodzinnej integracji. Świąteczne Mikołajki na Rynku Staromiejskim okazały się doskonałym początkiem grudniowego czasu radości, uśmiechu i wspólnego przeżywania wyjątkowych chwil. Organizatorzy podziękowali wszystkim uczestnikom za obecność i wspólne świętowanie. Szczególne słowa uznania skierowano do animatorów, rodziców oraz dzieci, dzięki którym centrum miasta ponownie wypełniło się ciepłem i pozytywną energią. Takie chwile zostają w pamięci na długo.