Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
sport

Leszek Doliński: Przez 45 lat nie zawiodłem

Autor Wojciech Kukliński, fot.Fb/Leszek Doliński 11 Listopada 2014 godz. 8:47
Leszek Doliński, ikona koszalińskiej koszykówki, który właśnie teraz obchodzi swoje 45-lecie sportowej przygody rzucił sobie wyzwanie. Postanowił zostać radnym Rady Miejskiej.

 

-       Sport i polityka. Można to jakoś połączyć?

-       I tak, i nie. ..

-       Co ma Pan na myśli?

-       Dziś sport i polityka wzajemnie się uzupełniają. Politycy z jednej strony chętnie uczestniczą w widowiskach sportowych, a z drugiej stwarzają możliwości ich rozwoju. To taki rodzaj symbiozy. Zresztą to nic nowego. W czasach, gdy ja byłem zawodnikiem, także sport był ściśle związany z polityką. Wówczas jednak był inny sport i inna polityka.

-       Inny...

-       No, inny. W koszykówce nie było na przykład obcokrajowców. Zespoły oparte były na zawodnikach, którzy przez wiele lat reprezentowali te same kluby. A polityka? No cóż, była partia i w komitetach zapadały strategiczne decyzje. Według mnie, to co łączy tamte i obecne czasy to kibice. Przed laty i teraz przychodzą do hal, bo chcą oglądać sport na możliwie jak najwyższym poziomie.

-       A dlaczego dziś jedyny koszalinianin, który reprezentował Koszalin w grach zespołowych na igrzyskach olimpijskich nie współpracuje z ekstraklowym klubem AZS Koszalin?

-       Dlaczego? To dobre pytanie. Tak naprawdę to nie wiem. Jeśli chodzi o koszykówkę, to mam olbrzymie doświadczenie. Przeszedłem przecież wszystkie stopnie basketowego wtajemniczenia. Byłem najpierw młodym zawodnikiem. Później dobrym, może nawet i bardzo dobrym graczem, a następnie odnoszącym sukcesy weteranem. Mam za sobą pracę w roli szkoleniowca i działacza. Tak, mogę powiedzieć z całą odpowiedzialnością, tak z ręką na sercu: znam się na koszykówce.

-       To może łatwiej będzie Panu odpowiedzieć na inne pytanie: dlaczego wziął się Pan za politykę?

-       Zadał Pan pytanie, które ostatnio słyszę bardzo częśto. Wielu moich znajomych pyta  mnie: Leszek, dlaczego chcesz być politykiem? A ja odpowiadam: tak naprawdę to nie chcę być politykiem, a jedynie chcę dzieląc się swoim doświadczeniem pomóc koszalinianom. Startuję w wyborach z ramienia ugrupowania, które ma realne szanse ponownie uzyskać tak dużą liczbę radnych, że będzie mogło samodzielnie decydować o przyszlości Koszalina. A mnie bardzo interesuje przyszłość młodych koszalinian, którzy zdecydowali się realizować poprzez sport. Mam swoje lata i bogatą sportową przeszłość. Komu jak nie mnie łatwiej będzie namówić najważniejszych w mieście ludzi do dalszego, jeszcze większego finansowania sportu.

-       Pan zdaje sobie sprawę z tego, że wyborcy raczej nie głosują na sportowców...

-       Mam tego pełną świadomość. Może niektórych zaskoczę, ale nie mam wielkiego ciśnienia na to, by być radnym. Mam co robić w życiu, ale chciałbym jeszcze na przykład zawalczyć o stworzenie takich warunków do uprawiania koszykówki, by jakiś młody, utalentowany mieszkaniec naszego miasta został gwiazdą ekstraklasy.

-       Właśnie, co na co dzień obecnie robi Leszek Doliński?

-       Prowadzi małą działalność gospodarczą i oddaje się swojej drugiej miłości, czyli lataniu.

-       Skąd ta fascynacja?

-       Chyba od zawsze urzekał mnie kosmos, lotnictwo.... Jako chłopak byłem takim małym modelarzem. Sklejałem samoloty. A teraz trochę latam...  Wreszcie teraz mam trochę czasu na to.

-       Na koniec zapytam, dlaczego to właśnie to na Pana mają głosować koszalinianie?

-       Bo przez czterdzieści pięć lat ich nie zawiodłem.

-       Życzę powodzenia i dziękuję za rozmowę

Rozmawiał Wojciech Kukliński

 

Poprzedni artykuł

Czytaj też

Jedliński wygra w pierwszej turze?

eWok za Głos Koszaliński, fot. Fb Renata Gawłowska - 7 Listopada 2014 godz. 11:22
Instytut Badań Rynkowych I Społecznych (IBRiS) Homo Homini przeprowadził na zlecenie “Głosu Koszalińskiego” sondaż przedwyborczy. Największy na Pomorzu Środkowym dziennik opublikował go w dzisiejszym swoim wydaniu. Gdyby wybory na prezydenta Koszalina odbyły się 31 października to prezydentem Koszalina zostałby Piotr Jedliński. Aktualny prezydent wygrałby wybory już w pierwszej turze osiagając wynik 50,4 %. Na drugiej pozycji sondażowej uplasował się Artur Wezgraj – 19,1%. Trzecia lokata przypadła jedynej kobiecie wśród rywalizujących o fotel szefa miasta – Annie Mętlewicz 10%. Kolejne pozycje zajęli: 4. Adam Ostaszewski – 9,6%, 5. Jan Adamczyk – 1,5% i 6. Kyle Attenborough – 0%. Ankieterzy  zapytali o preferencje wyborcze aż 1000 mieszkańców naszego miasta.  

Prezydent podziękował sportowcom

Artur Rutkowski - 6 Listopada 2014 godz. 11:23
Karta olimpijczyka, klimatyzacja hali judo i przebudowa stadionu Gwardii, to zdaniem koszalińskich sportowców najpilniejsze sprawy do rozwiązania. W środowe popołudnie odbyło się spotkanie Piotra Jedlińskiego, prezydenta Koszalina z olimpijczykami, sportowcami, trenerami I działaczami miejskich klubów sportowych. Prezydent podziękował za czteroletnią współpracę. Wspomniał o sukcesach odnoszonych przez naszych sportowców. Następnie odbyła się debata na temat aktualnych potrzeb sportowców. Przedstawiciele Klubu Piłki Nożnej Gwardia Koszalin pytali o możliwości przebudowy stadionu i utworzenia wokół niego bazy szkoleniowo-medyczno-hotelarskiej. Jedliński nie krył, że to bardzo trudny problem. Nie obiecywał, że w przypadku reelekcji podejmie się jego realizacji. Z kolei judocy Samuraja i Gwardii zabiegali o wyposażenie hali judo w klimatyzatory. – Podczas upalnych dni, w hali mamy saunę – powiedział Marian Standowicz, piąty zawodnik turnieju olimpijskiego w Montrealu. Poparł go Andrzej Adamski, jeden z najbardziej utytuowanych koszalińskich szkoleniowców. Z kolei Sebastian Tałaj, były judoka, a dziś animator sportu i radny  rozpoczął rozmowę na temat utworzenia dla koszalińskich olimpijczyków “Karty olimpijczyka”. Uważa on, że jej posiadacze uzyskaliby wstęp wolny na wszystkie organizowane w mieście imprezy. Staliby się ambosadorami Koszalina. A trzeba wiedzieć, że hisorii naszego miasta tylko 13 sportowców wystąpiło na olimpijskiej arenie. Ten zaszczyt wywalczyli sobie:     Marian Tałaj (judo)    Monachium 1972 Montreal 1976 - brązowy medal Marian Standowicz (judo)  Montreal 1976 Leszek Doliński (koszykówka)  Moskwa 1980 Dariusz Zelig (koszykówka) Moskwa 1980 Andrzej Radomski (zapasy) Seul 1988 Barcelona 1992  Wioletta Sosnowska (Wilk) (badminton)  Barcelona 1992  Ewa Larysa Krause (judo) Atlanta 1996  Wojciech Natusiewicz (podnoszenie ciężarów)  Atlanta 1996  Mariusz Dąbrowski (zapasy)  Sydney 2000  Marek Garmulewicz (zapasy)  Barcelona 1992 Atlanta 1996 Sydney 2000 Paweł Spisak (jeździectwo) Ateny 2004 Pekin 2008 Londyn 2012 Marcin Horbacz (pięciobój nowoczesny) Ateny 2004 Pekin 2008 Sławomir Kuczko (pływanie) Londyn 2012   Mieszkańcy naszego miasta byli także uczestnikami paraolimpiad. Absolutnym rekordzistą jest Ryszard Fornalczyk, który uczestniczył w sześciu olimpiadach. Pozostali paraolimpiczycy to: Renata Cyburt, Aleksander Popławski, Ryszard Przednowek, Tomasz Rębisz, Robert Jachimowicz, Maciej Sochal I Kamila Rusielewicz. Najważniejszym jednak problem do rozwiązania to sprawa miejskiej dotacji. Do tej pory kluby otrzymywały pieniądze na prowadzenie tak zwanej działalności merytorycznej z kasy miasta dopiero po przeprowadzeniu konkursów w lutym bądź w marcu każdego roku. A to stanowczo za późno, bo koszty bieżącego funkcjonowania kluby ponosić muszą każdego miesiąca.