Takie wieści dotarły do Amandy Kisiel, organizatorki nieformalnych spotkań właścicieli psów, którzy grupowo odbywali wspólne spacery ze swoimi pupilami, min. w okolicach Góry Chełmskiej. W obawie przed mandatami, jakie mogliby otrzymać uczestnicy, zdecydowała zawiesić inicjatywę. Treść rzekomego zgłoszenia miała dotyczyć tego, że niektóre z czworonogów nie były trzymane na smyczy.
- Informacja o zawiadomieniu policji dotyczącego nieprawidłowości na naszych spacerach, wypłynęła od Pana Bogdana Falborskiego, znanego w Koszalinie szkoleniowca psów – mówi Amanda Kisiel. - Powiedział jednej z osób, która uczestniczyła w naszych spotkaniach, że był wzywany na policję, celem wyjaśnienia sprawy.
Falborski zdementował plotkę, jakoby tłumaczył się policjantom. - Pierwsze słyszę! Nie byłem wzywany i nie składałem żadnych wyjaśnień. – mówi zdziwiony szkoleniowiec. - Dotarło do mnie pocztą pantoflową, że policja ostatnio „przetrzepała” te Psie Spacery, ale co, w jaki sposób, to nie mam pojęcia.
Trzeba zaznaczyć, że Bogdan Falborski nie ma nic wspólnego z grupą Psie Spacery. Prowadzi Szkołę Tresury Psów „Cywil”. Sam stanowczo odcina się od, jego zdaniem, nieprofesjonalnej inicjatywy Amandy Kisiel. - Mam bardzo negatywne zdanie o formie tych spacerów – mówi. - Chodzi o ilość. Stykałem się z wiadomościami, że jednocześnie spotyka się po 20, 30, a nawet 40 psów. To jest przerażające. Oczywiście nie neguję dobrych intencji, bo każdy chce, aby jego pies miał możliwość wybiegania się, ale to przybrało złą formę. Gdyby to były małe grupy po maksymalnie 6 czworonogów, jak u mnie na zajęciach, to by nie było problemu. Jestem biegłym w zakresie zachowania psów i powiem, że nie widziałem jeszcze takiego „czarodzieja”, który potrafiłby opanować 20 – 30 psów. To jest jak iskra przy beczce prochu. Wystarczy, że jeden pies ruszy i wtedy nawet najbardziej łagodne się przyłączają. Tworzy się sfora, co jest bardzo niebezpieczne. Nie dziwię się, że ktoś na to zareagował.
Psie Spacery funkcjonowały spory okres czasu i nigdy nie zdarzyły się żadne incydenty. Komuś jednak przeszkadzały. Policja nie potwierdziła, żadnego zgłoszenia. Beata Gałka rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Koszalinie zapewniła, że sprawdziła dane z całego miesiąca marca i nie odnalazła informacji o jakimkolwiek powiadomieniu związanym z psami.
Przypomnijmy, że według prawa pies wyprowadzany w przestrzeni publicznej, czyli także w parkach i lasach, musi być na smyczy. W Koszalinie nie ma ani jednego miejsca, gdzie można bez łamania przepisów puścić czworonoga luzem. Szczegóły dotyczące „psiego prawa” znajdziecie w tekście „Pies: całe życie na smyczy”.