Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
kultura

Posegregowani na pokazie mody

Autor Robert Kuliński 14 Czerwca 2015 godz. 12:06
Mocno promowany pokaz mody studentek skupionych w kole naukowym The North Fashion Instytutu Wzornictwa Politechniki Koszalińskiej, miał być wydarzeniem przez duże „W”. Niestety realia „koszalińskiej organizacji” skutecznie zniweczyły przedsięwzięcie. Nie jest jasnym kto był adresatem „Fashion day”, chociaż odbywał się w przestrzeni publicznej Rynku Staromiejskiego.

Wybieg usytuowany przy City Boxie został odgrodzony. Okazało się, że najlepsze miejsca  zajęli akredytowani oraz zaproszone VIP - y. Tłum widzów  „pospolitych”, czyli „szarych mieszkańców” obległ barierki, co nie sprzyjało atmosferze. Żeby dostrzec z dystansu prezentowane kostiumy, uczestnicy „nieważni” musieli zadzierać głowy i szukać luki kordonie zapatrzonych.


W pewnym sensie taki sposób segregacji publiczności można zrozumieć. Chodziło o podkreślenie prestiżu i stworzenie aury wyjątkowości pokazu. Jednak  finalnie  można było odnieść wrażenie, że o to elita bawi się w najlepsze, a pospólstwo może sobie jedynie zza barier popatrzeć.

Nie była to jedyna klapa sobotniego wieczoru z modą. O ile projekty studentek były interesującą prezentacją tego, co dzieje się w kole naukowym The North Fashion, to oprawa artystyczna i szalenie nieudolna 

konferansjerka, pozostawiały wiele do życzenia.

Tradycją koszalińskich imprez miejskich jest to, że instytucje typu Centrum Kultury 105, czy Pałac Młodzieży muszą skorzystać z okazji, aby zaprezentować choćby ułamek swojej działalności. Tym razem publiczność miała okazję usłyszeć poczynania wokalistek szlifujących swoje talenty w sekcjach śpiewu wspomnianych powyżej placówek.

Nadało to prowincjonalny wydźwięk imprezie. Żadnej z artystek wykonujących poruszające pieśni jak „Szyby” Janusza Stokłosy, czy „Kwiaty we włosach” z repertuaru Czerwonych Gitar, nie można odmówić

zdolności wokalnych, ale ich występy były to triumfem festynu miejskiego.

Najważniejszym punktem imprezy były jednak kreacje. Można było zobaczyć bardzo zróżnicowane projekty. Każdy z widzów mógł znaleźć coś atrakcyjnego. Jednak możliwość dostrzeżenia detali, mieli tylko uprzywilejowani z VIP - owskiej widowni. 

Projekty Klaudii Jadczak, Katarzyny Koperkiewicz, czy  Mari Magdaleny Bartoszuk, zaprezentowały dążenie młodych projektantek, do ujęcia ubioru w kategoriach sztuki. Natomiast Wioletta Jędrzejczak, czy Amanda Madej przygotowały kolekcje  nadające się jako stroje ekskluzywne i w pełni użytkowe.  Można było także

podziwiać biżuterię Joanny Haracewiat, czy Natalii Rawskiej.

Niestety charytatywna na część imprezy na rzecz Fundacji „Zdążyć z Miłością”, nie powiodła się zbytnio. Ze względu na flegmatyczność konferansjera, aukcje wybranych projektów Sary Betkier, Joanny Hracewiat i koszulek sportowców AZS, nie zakończyły się imponującym wynikiem.

Impreza udała się pod względem promocji samego koła The North Fashion. Natomiast w całości, niestety przypominała marne próby pokazania wielkiego świata, co stało się karykaturą ekskluzywnego pokazu mody.  

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Czytaj też

VIP za 5.90

Robert Kuliński - 16 Czerwca 2015 godz. 6:47
Koszalińskie VIP-y lubią być na świeczniku. Chętnie uczestniczą w różnych imprezach, nawet tych charytatywnych. Najlepiej jednak jak nie muszą za swój udział zapłacić. A i z ich hojnością nie jest najlepiej… Sobotni pokaz mody, który odbył się na Rynku Staromiejskim ściągnął na widownię ok. 300 VIP-ów. Zasiedli oni w specjalnie wydzielonej strefie. Impreza zorganizowana przez studentki Instytutu Wzornictwa Politechniki Koszalińskiej zrzeszone w kole naukowym The North Fashion była charytatywna.   Organizatorzy zapraszając tak dużą liczbę dobrze sytuowanych i postrzeganych w mieście osób liczyli, że licytacje oraz zbiórka datków do puszek przyniesie wymierny sukces, a Fundacja „Zdążyć z miłością” otrzyma spory zastrzyk finansowy. Stało się jednak inaczej.   Trzystu naszych koszalińskich VIP-ów zdecydowało się na pomoc fundacji w wysokości… 1777 złotych! Statystycznie na każdego z nich przypadła zatem przekazana kwota w wysokości 5,92 zł. Oczywiście dziękujemy i za ten, odruch serca, ale powodów do zachwytów nie ma. Można odnieść wrażenie, że sama obecność w specjalnej strefie zaspokoiła ego naszych VIP-ów.   Opiekun koła dr Alina Adamczyk nie kryła zażenowania zaistniałą sytuacją – Fakt, że nie wyszło to zbyt dobrze, ale barierki były wymogiem bezpieczeństwa. Natomiast co do tzw. VIP – ów, to powiem szczerze, że znałam zaledwie kilka osób, które zasiadły po bokach sceny. Ponad trzysta krzeseł było zajętych w większości przez gości pozapraszanych bez naszej wiedzy. Poza tym organizacja tego wydarzenia  była dobrą nauką. Okazuje się, że nie jest to łatwe, nawet dla młodych, ambitnych studentek, a tym bardziej jeśli chodzi o pomoc bezinteresowną  – kwituje Adamczak.   Według informacji dr Adamczak koszt organizacji imprezy, poniesiony przez koło naukowe, czyli de facto uczelnię, wyniósł blisko 1500 zł. Należy doliczyć także wsparcie sponsorów, którzy dorzucili niewielkie kwoty w granicach 200 – 300 zł.   Faux pas VIP-em nie jest się tylko z nazwy. VIP-em trzeba umieć być, trzeba wiedzieć jak się zachować. I to w każdej sytuacji. Moim zdaniem, jeżeli taka osoba została wyróżniona (czytaj zaproszona) to powinna również obdarować organizatora szacunkiem.   Co to znaczy? Przyjmując zaproszenie powinna równocześnie zadeklarować, że wesprze akcję określoną kwotą. Ponadto mile widziany jest udział w aukcji, podczas której można w sposób rzeczywisty skierować uwagę wszystkich pozostałych na siebie. A tak, coż… nasze VIP-y popełniły faux pas.   Tak oto warto było zabawić się w wielki świat i filantropię na miarę standardów zachodnich. Szkoda, że na drugi plan zeszły kreacje niewątpliwie utalentowanych projektantek z koszalińskiej uczelni i szczytny cel wydarzenia. Kto by się jednak spodziewał, że darczyńcy zadowolą się tylko uczestnictwem w swoistym apartheidzie i bankietem wieńczącym imprezę.