Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
KATEGORIA

Wideo

Mocny start koszalinianek w Międzynarodowym Turnieju o Puchar Prezydenta Koszalina

Film Art za Piłka Ręczna Koszalin - 16 Sierpnia 2025 godz. 4:54
To jeszcze nie walka o ligowe punkty, ale w Koszalinie już czuć atmosferę zbliżających się zmagań ORLEN Superligi, Ligi Centralnej i rozgrywek zagranicznych. W piątek wystartował Międzynarodowy Turniej Piłki Ręcznej Kobiet o Puchar Prezydenta Koszalina. Na parkiecie hali widowiskowo-sportowej przy ul. Śniadeckich 4 rywalizuje pięć zespołów z Polski, Niemiec i Ukrainy. Dwa zwycięstwa gospodyń na inaugurację Turniej znakomicie rozpoczęły szczypiornistki Piłki Ręcznej Koszalin, które mają już za sobą półmetek przygotowań do ligowej rywalizacji. Podopieczne trenera Dmytro Hrebeniuka odniosły dwa zwycięstwa. W pierwszym meczu koszalinianki pokonały SPR Pogoń Szczecin 25:16. Miejscowe znakomicie weszły w spotkanie, prowadząc po dziesięciu minutach 7:2. Rywalki z Ligi Centralnej zdołały zniwelować straty i do przerwy było tylko 9:7, ale w drugiej połowie przewaga gospodyń znów była wyraźna i wynik nie pozostawił wątpliwości. W kolejnym starciu koszalinianki zmierzyły się z zespołem Enea Piłka Ręczna Poznań. Tym razem wygrały jeszcze wyraźniej – 33:23, prowadząc już do przerwy 19:14. – Byłyśmy trochę nieskuteczne, szczególnie w drugim meczu wpuściłyśmy za dużo bramek. To pewnie efekt ciężkiego okresu przygotowań. Najważniejsze dla nas jest teraz dopracowanie obrony i zgranie nowych zawodniczek. Wiemy, nad czym musimy pracować – podsumowała występ Adrianna Nowicka, rozgrywająca koszalińskiego zespołu. Wyniki pozostałych spotkań W piątkowym meczu drużyn zagranicznych ukraiński HC Równo pokonał niemiecki HC Frankfurter 30:26 (do przerwy 16:15). Skład i strzelczynie bramek Piłki Ręcznej Koszalin Bramkarki: Mai Gomaa, Alicja Klarkowska, Alina Ruda (testowana) Zawodniczki: Nicola Żmijewska – 3 i 3 Patrycja Jura – 1 i 5 Adrianna Nowicka – 2 i 2 Daria Butomo – 2 i 1 Ivana Arseniewska – 2 i 0 Karina Bayrak – 1 i 1 Hanna Rycharska – 0 i 3 Beata Naumczyk – 0 i 6 Jagoda Lasek – 2 i 0 Elif Sila Aydin – 7 i 4 Oleksandra Furmanets – 5 i 6 Jelena Knezevic Dagmara Bajtek (testowana) – 0 i 1 Program kolejnych dni turnieju Sobota, 16 sierpnia: 12:00 HC Równo – SPR Pogoń Szczecin 14:00 Enea Piłka Ręczna Poznań – SPR Pogoń Szczecin 16:00 HC Frankfurter – Piłka Ręczna Koszalin 18:00 Enea Piłka Ręczna Poznań – HC Frankfurter Niedziela, 17 sierpnia: 10:00 Enea Piłka Ręczna Poznań – HC Równo 11:30 HC Frankfurter – SPR Pogoń Szczecin 14:00 HC Równo – Piłka Ręczna Koszalin

Święto Wojska Polskiego w Koszalinie – hołd dla bohaterów i wdzięczność dla współczesnych żołnierzy

Film Art, film: FB/Tomasz Sobieraj - 15 Sierpnia 2025 godz. 15:33
Koszalin uczcił Święto Wojska Polskiego oraz 105. rocznicę Bitwy Warszawskiej – wydarzenia, które na trwałe zapisały się w historii Polski jako symbol odwagi i determinacji w obronie niepodległości. Patriotyzm na Placu Zwycięstwa Obchody rozpoczęły się od Mszy Świętej w intencji Ojczyzny, odprawionej w kościele garnizonowym pw. św. Marcina przez biskupa Krzysztofa Zadarkę. Następnie uczestnicy przemaszerowali ulicą Zwycięstwa pod pomnik Marszałka Józefa Piłsudskiego, gdzie odbyła się część oficjalna uroczystości. Na Placu Zwycięstwa mieszkańcy, przedstawiciele władz, kombatanci oraz żołnierze oddali hołd bohaterom 1920 roku. Nie zabrakło salwy honorowej, Apelu Poległych, defilady wojskowej i symbolicznego złożenia kwiatów pod pomnikiem marszałka. Wdzięczność dla żołnierzy Zgromadzeni koszalinianie podkreślali, że uczestnictwo w uroczystościach to nie tylko patriotyczny obowiązek, ale także wyraz wdzięczności wobec współczesnych żołnierzy. – „Dziękujemy im za służbę, oddanie i gotowość obrony naszych granic, ale także za wsparcie, jakie wielokrotnie okazują podczas akcji charytatywnych i kryzysowych” – mówili mieszkańcy. Piknik w Muzeum Obrony Przeciwlotniczej Obchody nie zakończyły się na Placu Zwycięstwa. Muzeum Obrony Przeciwlotniczej zaprosiło mieszkańców na popołudniowy „Piknik w mundurze”, podczas którego można było spotkać się z żołnierzami, zobaczyć wojskowy sprzęt oraz poznać kulisy ich codziennej służby. Tradycja i nowoczesność Uroczystości w Koszalinie przypomniały o ciągłości tradycji Wojska Polskiego – od zwycięstwa w Bitwie Warszawskiej po współczesne misje i działania. Zakończyła je efektowna defilada wojskowa, która wzbudziła dumę i wzruszenie wśród zgromadzonych.

Skandaliczny transparent izraelskich kibiców „to głupota, której nie tłumaczą żadne słowa”. Czy na pewno?

Film Wojciech Kukliński, fot. X - 15 Sierpnia 2025 godz. 11:40
Raków Częstochowa odniósł ważne zwycięstwo w eliminacjach Ligi Konferencji Europy, pokonując na wyjeździe Maccabi Hajfa 2:0. Choć sportowe emocje towarzyszyły spotkaniu od pierwszej do ostatniej minuty, finał meczu został przyćmiony przez skandaliczny incydent na trybunach. W czasie ostatnich minut gry, a także już po końcowym gwizdku, część kibiców izraelskiego klubu wywiesiła transparent z napisem „mordercy od 1939 r.”, jednoznacznie skierowany przeciwko Polakom. „To obraża pamięć ofiar” Na sprawę szybko zareagował prezydent Karol Nawrocki, który ostro potępił akcję kibiców. – „Transparent jest skandaliczny. To obraża pamięć o obywatelach polskich-ofiarach II wojny światowej, wśród których było 3 mln Żydów” – napisał Nawrocki w mediach społecznościowych. Podkreślił również, że takie hasła nie mają nic wspólnego ani z uczciwą rywalizacją sportową, ani z prawdą historyczną. – „To głupota, której nie tłumaczą żadne słowa” – dodał. Pamięć selektywna Oficjalne reakcje polskiej prawicy odwołują się do liczby ponad 7 tys. Polaków uhonorowanych tytułem „Sprawiedliwych wśród Narodów Świata” – najwyższej wśród wszystkich narodów. Fakt ten rzeczywiście świadczy o odwadze i poświęceniu tych, którzy narażali życie swoje i swoich bliskich, by ratować Żydów. Historycy jednak od lat podkreślają: to były wyjątki, a nie reguła! Przypomnijmy... Warszawski Muranów wiosną 1943 r. – czas powstania w getcie – pokazuje dramatyczną samotność walczących Żydów. Po jednej stronie muru płonęło getto, po drugiej tłumy warszawiaków stały na karuzeli, patrząc na ogień. Czesław Miłosz opisał tę scenę w wierszu „Campo di Fiori”. Jan Karski w swoich raportach pisał, że wsparcie podziemia było ograniczone i spóźnione. Żydowska łączniczka Helena Merenholc wspominała szyderstwa tłumu, które brzmiały: „żydki się smażą”.   Relacja bardziej złożona, niż byśmy chcieli Prof. Barbara Engelking z Centrum Badań nad Zagładą Żydów przypomniała: – „Żydzi wiedzieli, czego się spodziewać po Niemcach – relacja była czarno-biała. Relacja z Polakami była dużo bardziej złożona. Był potencjał, by stać się sojusznikami Żydów, a jednak rozpowszechnione było szmalcownictwo i wykorzystywanie ich sytuacji”. Oprócz bohaterów „Żegoty” czy indywidualnych postaw odwagi istniała cała rzesza szmalcowników, donosicieli i zwykłych obserwatorów, którzy nie kiwnęli palcem. O tym świadczą tysiące relacji z czasów okupacji. Dlaczego transparent powstał? Czy to „głupota, której nie tłumaczą żadne słowa”? Nie do końca. Taki transparent – jakkolwiek skandaliczny – nie bierze się znikąd. Wynika z pamięci o tym, że dla wielu Żydów polskie otoczenie w czasie wojny nie było bezpieczną przystanią, lecz przestrzenią dodatkowego zagrożenia. To pamięć bolesna, często przemilczana w polskiej debacie publicznej, a dziś wyrażana czasem w formie uproszczonych, krzywdzących haseł. Między sportem a historią Sport miał być tylko areną rywalizacji. Tymczasem transparent izraelskich kibiców pokazał, że pamięć historyczna jest wciąż żywą raną – raną, która dzieli, prowokuje i budzi emocje większe niż wynik meczu. Dojrzała reakcja na ten incydent wymaga czegoś więcej niż oburzenia. Wymaga uczciwej rozmowy o tym, jak złożone były relacje polsko-żydowskie w czasie wojny: o bohaterach i zdrajcach, o pomocy i szantażu, o miłosierdziu i o obojętności. Bo jeśli będziemy mówić tylko o „Sprawiedliwych”, a nie o szmalcownikach, to transparenty z napisem „mordercy od 1939 r.” będą się pojawiać nadal.        

Koszalińska Rada ds. Zwierząt wnioskuje o zmianę prawa – spór o polowanie na gołębia grzywacza

Film Ala za Koszalińska Rada ds. Zwierząt, film: Lasy Państwowe - 12 Sierpnia 2025 godz. 16:35
W związku z informacją o planowanym polowaniu zbiorowym, które ma się odbyć 15 sierpnia, Koszalińska Rada ds. Zwierząt ogłosiła, że skierowała do Ministerstwa Klimatu i Środowiska wniosek o zmianę Rozporządzenia Ministra Środowiska z dnia 16 marca 2005 r. w sprawie określenia okresów polowań na zwierzęta łowne. Propozycja Rady zakłada: Całkowite wykreślenie gołębia grzywacza (Columba palumbus) z listy gatunków łownych, co zapewniłoby gatunkowi pełną ochronę. Alternatywnie – wydłużenie okresu ochronnego poprzez przesunięcie początku polowań co najmniej na 15 września lub wprowadzenie ochrony całorocznej.   Dlaczego 15 sierpnia to problem? Z danych przyrodniczych przytoczonych przez Radę wynika, że gołąb grzywacz przystępuje do lęgów od marca do września, a w wielu przypadkach karmienie piskląt trwa aż do początku jesieni. Polowania rozpoczynane 15 sierpnia nakładają się na końcową fazę lęgów, co prowadzi do: osierocenia piskląt, spadku przeżywalności młodych w danym sezonie i zaburzenia równowagi populacyjnej.   Ryzyko pomyłek z gatunkiem chronionym W dokumencie zwrócono uwagę na zagrożenie dla gołębia siniaka (Columba oenas) – gatunku objętego w Polsce ścisłą ochroną gatunkową. W warunkach polowych, zwłaszcza w locie lub w gorszej widoczności, myśliwi mogą omyłkowo odstrzeliwać siniaki, co jest niezgodne z prawem i stanowi istotny problem również w innych krajach.   Znaczenie ekologiczne grzywacza Grzywacz pełni ważną rolę w ekosystemach – jest kluczowym rozsiewaczem nasion drzew liściastych (np. dąb, buk) i roślin zielnych, wspierając naturalną regenerację lasów oraz odnowę siedlisk. Ograniczenie presji łowieckiej może przyczynić się do odbudowy bioróżnorodności, zgodnie z celem UE do 2030 r.   Praktyki w innych krajach UE W Niemczech i Danii okresy polowań na grzywacza zaczynają się dopiero po zakończeniu lęgów lub gatunek jest całkowicie wyłączony z listy łownej.   Brak znaczenia gospodarczego Według wniosku, grzywacz nie stanowi kluczowego gatunku w gospodarce łowieckiej, a skrócenie lub zniesienie okresu polowań nie spowoduje strat ekonomicznych dla kół łowieckich.   Apel o dialog Rada poinformowała, że prowadzi rozmowy z organizatorem planowanego polowania w duchu dialogu i poszukiwania rozwiązań akceptowalnych dla wszystkich stron. Zaapelowano o powstrzymanie się od negatywnych komentarzy w przestrzeni publicznej i uszanowanie stron prowadzonych rozmów. – Naszym celem jest merytoryczna, konstruktywna wymiana argumentów oparta na wzajemnym szacunku, która pozwoli wypracować optymalne rozwiązania w zakresie ochrony przyrody i prowadzenia gospodarki łowieckiej – podkreśla Koszalińska Rada ds. Zwierząt.  

Uratowany z ula: historia ostatniego Bałtyka z Koszalina

Film Ala, film: Muzeum Motoryzacji Wena w Oławie - 12 Sierpnia 2025 godz. 5:19
W latach 1957–1963 w Koszalinie powstawał niezwykły autobus – Bałtyk. Produkcja była dziełem Fabryki Urządzeń Budowlanych „Bumar”, która przejęła hale po Zachodniopomorskiej Spółdzielni Pracy Mechaników Samochodowych przy ul. Lechickiej. W zakładzie karosowano autobusy na bazie podwozi Stara, a później czeskiej Škody 706 RTO. W latach 1961‑1963 powstało około 150 egzemplarzy, które trafiły m.in. do Poznania, Lublina i mniejszych zakładów komunikacyjnych w całym kraju . Dla Koszalina „Bałtyk” do dziś pozostaje symbolem lokalnego przemysłu motoryzacyjnego i powojennej kreatywności pracowników BUMAR-u. Pszczelarstwo na kołach Choć większość „Bałtyków” zniknęła z dróg wraz z końcem lat 60., jeden egzemplarz przetrwał w zaskakujących okolicznościach. W niewielkiej wsi niedaleko Koszalina rodzina pani Janiny postawiła go na swoim podwórku. Ponieważ autobus stracił silnik, służył jako „ul na kółkach” – miejsce do produkcji miodu. W zabytkowym wnętrzu przez 60 lat stały ule, ramki i wirówki; przez uchylone okna wlatywały pszczoły, a dach pełnił funkcję magazynu na sprzęt. Dla dzieci pani Janiny był to ulubiony „plac zabaw”, a dla sąsiadów – atrakcja budząca uśmiech i nostalgię. Odnaleziony skarb Wieści o nietypowym wykorzystaniu autobusu trafiły do lokalnych pasjonatów techniki. Zapadła decyzja: Bałtyk zostanie uratowany. Wolontariusze z Koszalina i Sianowa, wspierani przez władze gminy oraz lokalne media, podjęli się rozmontowania ula, oczyszczenia karoserii i przygotowania pojazdu do renowacji. Stan techniczny jest – delikatnie mówiąc – opłakany: brakuje silnika, przerdzewiały elementy poszycia, a drewniane elementy zgniły. Jednak entuzjaści przekonują, że wartość historyczna jest bezcenna, bo to być może ostatni zachowany egzemplarz Bałtyka. Dlaczego to ważne? Historia „Bałtyka” pokazuje, jak duży potencjał tkwi w zachodniopomorskich inicjatywach społecznych. W regionie, który wciąż szuka sposobów na promocję lokalnego dziedzictwa, ratowanie autobusu to świetny przykład wykorzystania oddolnej energii. Dzięki medialnemu nagłośnieniu projekt przyciągnął sponsorów i wolontariuszy; już wkrótce ruszą prace nad rekonstrukcją karoserii, odtworzeniem wnętrza i zamontowaniem nowego silnika. W planach jest też stworzenie mobilnej wystawy, która będzie odwiedzać szkoły i festyny, opowiadając historię koszalińskiego motoryzacyjnego „jednorożca”. Zabytek i inspiracja „Bałtyk” to nie tylko ciekawostka dla miłośników techniki. To również symbol przedsiębiorczości regionu. Fabryka BUMAR, w której powstawał, udowodniła, że nawet w trudnych latach powojennych można było tworzyć innowacyjne produkty – łącząc polskie podwozia Stara z czeską technologią Škody. Dziś, gdy pojawia się szansa na uratowanie ostatniego egzemplarza, Koszalin i całe Pomorze Zachodnie mają szansę przypomnieć Polsce o własnej motoryzacyjnej historii. Jeżeli prace się powiodą, czerwony „Bałtyk” – zamiast być tylko pszczelarskim wspomnieniem – wróci na drogi jako jeżdżący dowód na to, że lokalne dziedzictwo techniczne warto ratować i promować. Pani Janina i jej rodzina mogą być dumni, że dzięki ich kreatywności autobus przetrwał. Teraz cała społeczność liczy, że za kilka lat ta piękna maszyna znów zatrąbi na ulicach Koszalina, przypominając, że prawdziwe legendy nigdy nie umierają.

48 godzin w wodzie – niezwykłe wyzwanie Rafała Grzelaka

Film Ala, foto i film Piotr Walendziak - 9 Sierpnia 2025 godz. 6:02
W piątek, punkt po godzinie 15:00, Rafał Grzelak z Sianowa rozpoczął wyjątkową próbę – 48 godzin ciągłego pływania bez wychodzenia z wody. Miejscem wyzwania jest jezioro Czaple w gminie Manowo, nieopodal Wyszeborza. Wyjście z wody zaplanowane jest na niedzielę, o tej samej porze. Przygotowania do maratonu Jeszcze przed startem, Rafał wraz ze swoją ekipą spędził kilkadziesiąt minut na omówieniu wszystkich elementów akcji: oznakowania i oświetlenia akwenu, przygotowania sprzętu, a także systemu podawania napojów w czasie pływania – z kajaka towarzyszącego w wodzie. Pływak został wysmarowany specjalnym kremem, ubrany w piankę i przy owacjach kibiców przeszedł przez szpaler przyjaciół, po czym wszedł do jeziora. Wsparcie na brzegu i na wodzie Grzelakowi towarzyszy grupa przyjaciół i współpracowników, którzy dbają o jego bezpieczeństwo i komfort. W nocy akwen będzie oświetlony, a napoje będą podawane bez konieczności wychodzenia z wody. Mieszkaniec Sianowa zachęca wszystkich do kibicowania, choć – jak podkreśla – „nie trzeba stać na brzegu przez całe 48 godzin, wystarczy wpaść choćby na chwilę, żeby dodać otuchy”. Sport dla dobra innych Próba ma wymiar nie tylko sportowy, ale i charytatywny. Rafał Grzelak, we współpracy z Koszalińską Fundacją Pomocy MAGIA, prowadzi zbiórkę pieniędzy na wsparcie psychologiczne dla dzieci i młodzieży. Wpłat można dokonywać online pod adresem: zrzutka.pl/y6rftc, a także bezpośrednio na miejscu wydarzenia. – Będę pływał bez przerwy przez 48 godzin, aby zwrócić uwagę na ten problem i zebrać fundusze. Liczy się każda złotówka, każde wsparcie – za które bardzo dziękuję – mówił Rafał przed startem.   Wsparcie lokalnej społeczności Na miejscu obecni są wolontariusze fundacji, m.in. Krystyna Struś, która podkreśla wagę akcji: – Tak wielu młodych ludzi potrzebuje dziś pomocy psychologicznej, że każda inicjatywa wspierająca ten cel jest bezcenna. Burmistrz Sianowa, Maciej Berlicki, który kibicuje pływakowi, dodaje: – To wspaniały chłopak, a jego wyczyn budzi uznanie i szacunek. Nadał temu większy sens, nagłaśniając problem dostępu do pomocy psychologicznej dla dzieci i młodzieży.   Doświadczenie i ambicje Rafał Grzelak ma 33 lata i prowadzi własną działalność gospodarczą. Dwa lata temu przepłynął wzdłuż Bałtyku od Ustronia Morskiego do Łaz – 40 kilometrów w 13 godzin – również wspierając cel charytatywny. Tym razem cel jest wyjątkowo ambitny – dla porównania rekord Guinnessa w 48-godzinnym pływaniu należy do Polaka Krzysztofa Gajewskiego i wynosi 109 km (ustanowiony w 2020 r.). Czy Rafał zdoła pobić rekord, czy też po prostu udowodni, że determinacja i serce do pomocy są ważniejsze niż wynik – przekonamy się w niedzielę po południu.