Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
KATEGORIA

Wideo

Koszalin buduje... ścieżki rowerowe

Film ekoszalin za Czytelnik - 13 Maj 2018 godz. 10:57
Na budowie nowej 12 km ścieżce rowerowej od Wodnej Doliny do Jeziora Jamno trwają intensywne prace. Nasz Czytelnik nagrał film, na którym pokazał jak wygląda fragment pomiędzy osiedlem Morskie, a Osiedle Unii Europejskiej. Podajcie.

99 proc. pacjentów nie wie, że ma chorobę, która skraca życie nawet o 20-30 lat

Film ekoszalin za newsrm.tv - 13 Maj 2018 godz. 8:06
Hipercholesterolemia to najgorzej kontrolowany czynnik ryzyka sercowo-naczyniowego w Polsce. Problem ten dotyczy aż 61 proc. Polaków. Najbardziej niebezpieczna jest hipercholesterolemia rodzinna. To choroba znacznie rzadsza, uwarunkowana genetycznie, dziedziczna, która łączy się z występowaniem podwyższonego stężenia cholesterolu już od urodzenia i przez wiele lat przebiega bezobjawowo. Większość chorych nawet nie zdaje sobie sprawy z istnienia problemu i dowiaduje się o chorobie dopiero w momencie wystąpienia najcięższych jej powikłań tj. zawału, udaru mózgu. Część chorych umiera z powodu zawału, czy udaru, a ich bliscy nie wiedzą, że prawdziwą przyczyną śmierci była niezdiagnozowana i nieleczona hipercholesterolemia rodzinną. Choroba dotyka osoby młode, aktywne, często dbające o prawidłową dietę. Zawał, udar mózgu i śmierć z powodu miażdżycy dotyka tych chorych przedwcześnie, w młodym wieku. Hipercholesterolemię rodzinną dziedziczymy po rodzicach. Ryzyko przekazania jej potomstwu jest 50-procentowe. Hipercholesterolemia rodzinna powinna być rozpoznawana już u dzieci, bo im wcześniej zostanie wdrożone leczenie, tym skuteczniej redukujemy ryzyko wystąpienia zawału, udaru mózgu lub przedwczesnego zgonu. Skuteczna terapia może zrównać ryzyko sercowo-naczyniowe u chorych na hipercholesterolemię rodzinną z tym, które występuje u osób bez tego schorzenia.  – Przypadki hiperlipidemii rodzinnej wykrywane są już nawet u dzieci. Zdarzają się 2 latki, które mają początki miażdżycy. Jest to bardzo poważny problem, głównie z diagnozą – mówi Beata Ambroziewicz z Polskiej Unii Organizacji Pacjentów. – Problem z rozpoznaniem hipercholesterolemii rodzinnej polega na tym, że właściwie objawów bardzo często nie mamy tak długo jak nie pojawią się powikłania już samej choroby. Wtedy manifestacja jest dosyć dramatyczna, bo pacjent ma klasycznie przebiegający udar, zawał mięśnia sercowego, chorobę wieńcową czy inne powikłania miażdżycy – mówi dr n. med. Krzysztof Chlebus z Poradni Hipercholesterolemii Rodzinnej w Gdańsku. Większość chorych nie wie, że cierpi na rodzinną hipercholesterolemię i w konsekwencji nie jest leczona. Liczbę chorych w Polsce szacuje się na ok. 140 000 osób. Aktualnie tylko ok. 1,5 proc. z nich ma postawione rozpoznanie. Wynika to z niskiej świadomości społecznej na temat choroby, niewystarczającej wiedzy w środowisku medycznym oraz braku rozwiązań systemowych, które obejmowałyby pełną opiekę nad pacjentami z hipercholesterolemią rodzinną (diagnostykę i leczenie). Niestety ta jednostka chorobowa nie ma też odrębnego finansowania.  – Nie mamy do tej pory żadnego rejestru dotyczącego tej choroby, która jest najczęstszą chorobą genetyczną występującą w naszej populacji. Jesteśmy daleko, daleko za takim krajem jak np. Holandia, tam rozpoznawalność hipercholesterolemii rodzinnej i diagnozowanie to ponad 70 proc. a u nas poniżej 1 proc. – komentuje dr hab. n. med. Marlena Broncel z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Problem to nie tylko diagnostyka, ale także leczenie. Chorzy mogą liczyć na leczenie statynami, ezetymibem, ale w części przypadków to nie wystarcza i konieczne jest stosowanie LDL aferezy – procedury podobnej do dializ, która jest bardzo uciążliwa dla pacjentów. Trwa kilka godzin, trzeba ją powtarzać co dwa tygodnie, jest też dosyć droga i tylko 3 ośrodki w Polsce oferują taką terapię. Aferezę dzisiaj już można zastąpić nowymi, skutecznymi i dużo bardziej wygodnymi dla pacjenta lekami, inhibitorami PCSK9.  – Leki innowacyjne w leczeniu hipercholesterolemii, inhibitory PCSK9 nie są niestety na ten moment refundowane w Polsce. Na taką dostępność czekają pacjenci. Dla tej szczególnej grupy pacjentów z hipercholesterolemią rodzinną, która jest oporna na leczenie w tej chwili dostępna jest tylko bardzo obciążająca procedura LDL-aferezy, która polega na mechanicznym oczyszczeniu krwi z LDL cholesterolu. Pacjenci muszą mieć wykonywany taki zabieg co 1-2 tygodnie. Zabieg trwa kilka godzin. Pacjent musi być hospitalizowany. Sama procedura jest droga i obciążająca dla budżetu. Pacjenci muszą dojeżdżać nawet kilkaset kilometrów, bo afereza jest jedynie dostępna w 3 ośrodkach w Polsce – dodaje Beata Ambroziewicz.

CK105 zaprasza

Film ekoszalin za CK 105 Koszalin - 11 Maj 2018 godz. 6:29
Rejs dookoła świata statkiem Koszalin, bieg kolorów,miasteczko rycerskie, festiwal smaków, park sztuki, jarmark i wiele, wiele więcej. Zobacz jakie imprezy czekają na Ciebie...

Świętujemy Dzień Europy

Film ekoszalin za European Commission - 9 Maj 2018 godz. 8:53
Nie będzie przyszłości Europy bez Ciebie. 96 Europejczyków z różnych krajów przygotowało 12 prostych pytań, które powinno się zadać wszystkim obywatelom UE. Każdy z nas ma coś do powiedzenia: Przyszłość Europy należy do nas. Mamy ją we własnych rękach. Dziś Dzień Europy. Dzień Europy jest świętem wszystkich państw europejskich. Obchodzi się go w maju, w zależności od tego, czy dane państwo jest członkiem Unii Europejskiej, czy nie. Członkowie Rady Europy, ale nienależący do UE obchodzą to święto wcześniej - 5 maja. Z kolei w przypadku państw członkowskich Unii Europejskiej Dzień Europy przypada na dzień 9 maja.9 maja jest jednym z symboli Unii Europejskiej. Wybranie tej właśnie daty na Dzień Europy również nie jest przypadkowe. Dnia 9 maja 1950 roku Robert Schumann, francuski minister spraw zagranicznych, przedstawił plan, określany jako Plan Schumana. Dotyczył on otworzenia organizacji, mającej na celu krzewienie idei integracji europejskiej w kwestiach gospodarczych, a dokładniej w zakresie hutnictwa i górnictwa. Mowa oczywiście o Europejskiej Wspólnocie Węgla i Stali. Jest ona niejako prototypem Unii Europejskiej, dlatego wspólnota przyjęła na swoje święto właśnie dzień 9 maja. Aby odróżniać go od Dnia Europy, bardzo często święto to nazywane jest Dniem Unii Europejskiej. Jest to jednak nazwa nieformalna. W uchwale Parlamentu Europejskiego i wszelkiej dokumentacji dzień 9 maja również jest oficjalnie Dniem Europy. Kraje członkowskie Unii mają zazwyczaj wiele ciekawych pomysłów na uczczenie swojego święta. W wielu państwach organizowane są uroczyste parady Szumana, mające na celu upamiętnienie wystąpienia francuskiego ministra. W wielu krajach odbywają się gry miejskie, pokazy, występy gwiazd czy festyny. Popularne są również wesołe miasteczka dla dzieci oraz zabawy integrujące, na przykład malowanie flagi Europy. Podobne przedsięwzięcia organizowane są w naszym kraju. Ponadto, Polska co roku 1 maja obchodzi kolejną rocznicę przystąpienia do Unii Europejskiej. Odbywające się w tym czasie imprezy, koncerty i inne zabawy pozwalają nam corocznie świętować bycie członkiem europejskiej wspólnoty.

Dziś Gwardia gra z MKS Kluczbork

Film Art za Gwardia Koszalin - 9 Maj 2018 godz. 5:18
Dziś piłkarze Gwardii Koszalin rozegrają kolejne spotkanie o ligowe punkty. Nasza drużyna podejmie na swoim boisku MKS Kluczbork. Zespół z Kluczborka to ubiegłoroczny spadkowicz z zaplecza ekstraklasy. Od początku sezonu również zmagania w drugiej lidze nie układały się drużynie z województwa opolskiego najlepiej. MKS plasuje się obecnie na szesnastej pozycji w ligowej tabeli. W dwudziestu ośmiu rozegranych meczach zespół prowadzony obecnie przez Jana Furlepę zdobył 30 punktów, sześciokrotnie sięgając po komplet punktów, notując dwanaście remisów oraz ponosząc dziesięć porażek. Warto dodać, że aż cztery z sześciu zwycięstw, MKS odniósł już w rundzie wiosennej, ogrywając Wisłę Puławy, Radomiaka Radom, Siarkę Tarnobrzeg i Legionovię Legionowo. W rozegranym w piątek meczu, drużyna z Kluczborka podzeliła się na wyjeździe punktami z ROW-em 1964 Rybnik, remisując 1:1. Najlepszym strzelcem MKS-u w ligowych rozgrywkach jest autor sześciu goli - Kamil Nitkiewicz. Trzema trafieniami legitymują się Paweł Baraniak i Sebastian Deja. 

Za własne M trzeba będzie zapłacić więcej

Film ekoszalin za newsrm.tv - 6 Maj 2018 godz. 6:57
Polska dopiero dołącza do europejskich wzrostów cen mieszkań. W takich krajach jak Islandia, Irlandia, Szwecja, Estonia, Norwegia, Austria czy Węgry niskie oprocentowanie kredytów już doprowadziło do przynajmniej 50-proc. podwyżek cen. „Nad Wisłą” ten pęd dopiero się zaczyna. Boom na rynku mieszkaniowym w Polsce trwa już od niemal 5 lat, ale ceny nieruchomości zaczęły zdecydowanie rosnąć dopiero w 2017 roku. Najnowsze dane NBP sugerują, że pod koniec 2017 roku za metr mieszkania z drugiej ręki trzeba było w dużym mieście zapłacić prawie 7% więcej niż rok wcześniej. To oznacza, że ceny rosły dwa razy szybciej niż wzrost, który można by uznać za neutralny. Jest to wynik sporego wzrostu popytu na mieszkania czemu nie jest w stanie dorównać podaż. Dzieje się tak pomimo tego, że deweloperzy budują na potęgę bijąc co miesiąc historyczne rekordy skali prowadzonej działalności. Jest tak dobrze, że aż za dobrze Trzeba mieć świadomość, że jeśli sytuacja taka się utrzyma, to może to prowadzić do narastania bańki na rynku mieszkaniowym. Nie zmienia to faktu, że dalszemu wzrostowi cen sprzyjać może utrzymywanie się niskich kosztów kredytów hipotecznych i dalsza poprawa na rynku pracy, dzięki której coraz więcej osób może pozwolić sobie na zakup własnych „czterech kątów”. Nie bez znaczenia jest tu niskie oprocentowanie lokat bankowych, które powoduje, że na większości bankowych lokat traci się w ujęciu realnym, czyli po uwzględnieniu podatku i inflacji. Efekt? Zgodnie z szacunkami Open Finance Polacy zainwestowali w mieszkania na wynajem prawie 17 miliardów złotych i to tylko w trakcie zaledwie jednego roku (2017 r.). Specustawa dla budownictwa Presję na wzrost cen wywierają rosnące koszty robót budowlanych, materiałów i ziemi. Istnieje szansa, że ten ostatni element ze wspomnianej układani niedługo się wyłamie. Wszystko za sprawą specustawy, nad którą pracuje rząd, a która uruchomić ma sporo nowych terenów pod zabudowę i wprowadzić uproszczoną procedurę uzyskiwania zgód administracyjnych. To oznaczać może wymierne korzyści i obniżkę kosztów ponoszonych przez deweloperów, choć projekt budzi też obawy o nadużycia i utrzymanie ładu przestrzennego. Na drodze dalszej hossy stanąć mogą też perturbacje w gospodarce krajowej lub światowej czy chociażby mało dziś prawdopodobne stanowcze zacieśnienie polityki monetarnej prowadzonej przez rodzimą Radę Polityki Pieniężnej. Polska w ogonie wzrostów cen Wzrost cen mieszkań w okresie prowadzenia w największych gospodarkach świata polityki niskich stóp procentowych nie jest niczym nadzwyczajnym. W gronie 30 krajów starego kontynentu zdecydowanych podwyżek wycen nie widać tylko w trzech z nich. Jednym jest niespiesznie wychodząca z kryzysu Grecja, ale też do tego grona zaliczyć można Włochy i Cypr – wynika z danych europejskiego urzędu statystycznego i Banku Rozrachunków Międzynarodowych. W pozostałych krajach starego kontynentu na rynkach nieruchomości niepodzielnie panują wzrosty cen – w niektórych przypadkach (np. Belgia, Niemcy) nawet od przynajmniej dekady. Do tego grona jeszcze do niedawna można też było zaliczyć Szwecję, ale pojawiają się już dane pochodzące od lokalnych pośredników (indeks HOX Sweden), które sugerują, że zaostrzenie kryteriów udzielania kredytów mieszkaniowych doprowadziło u naszych północnych sąsiadów do przeceny (styczniowe dane sugerują 3,7-proc. przecenę r/r). Dane europejskiego urzędu statystycznego jeszcze nie potwierdzają tych ruchów. Co więcej, gdyby przyjrzeć się sytuacji panującej w latach 2010 -2017, to okaże się, że od początku hossy do dziś ceny mieszkań wzrosły w 27 przebadanych krajach przeciętnie aż o 36%. Rodzime 11% wzrostu od „cenowego dołka” sugeruje więc, że nasza hossa wciąż jest dość wstrzemięźliwa. Jest to też rzadka sytuacja, w której powinniśmy się cieszyć z faktu, że Polska jest w ogonie Europy. Już poprzedni kryzys symbolicznie zapoczątkowany przez upadek banku inwestycyjnego Lehman Brothers (wrzesień 2008 r.) dobitnie pokazał, że nadmierny boom w mieszkaniówce prowadzić może do bardzo dotkliwego pęknięcia bańki spekulacyjnej, która wpływa nie tylko na spadki cen samych nieruchomości, ale też poważne perturbacje w całej gospodarce. Najmocniej w badanym okresie ceny nieruchomości wzrosły na Islandii. Nieruchomości w Reykjaviku są prawie dwukrotnie droższe niż w 2010 roku. Ten szalony boom napędzany jest przez turystów. Wystarczy przytoczyć dane Islandzkiej Izby Turystyki, z których wynika, że w 2017 roku na wyspie tej gościło prawie 2,2 mln osób – to o ponad 24% więcej niż rok wcześniej. Ten dynamiczny przyrost ruchu turystycznego trwa już od lat. Przybysze nie tylko skłonni są wynajmować nieruchomości słono za to płacąc, ale też część z nich tak urzeka malownicza przyroda tej wulkanicznej wyspy, że aż chcą kupić na jej terenie nieruchomość. Problem w tym, że ich podaż jest bardzo ograniczona. Efekt? ceny szybują w niekontrolowany sposób. Do grona najdynamiczniej drożejących domów i mieszkań można też zaliczyć te położone w Irlandii, Szwecji, Estonii, Norwegii, Austrii i na Węgrzech. We wszystkich tych krajach w badanym okresie wzrosty cen zawierały się w przedziale od 50 do 70%. Powodów takich zmian upatrywać trzeba przede wszystkim w niskich stopach procentowych, a więc tanich kredytach i rachitycznie oprocentowanych lokatach. To jednak nie koniec powodów. Na przykład na Węgrzech wzrostom cen sprzyja polityka rządu. Obniżenie VAT-u na nowe mieszkania z 27% do 5% podniosło z kolan rynek deweloperski, a program dopłat do kredytów mieszkaniowych, podobny do zakończonego niedawno w Polsce „Mieszkania dla młodych”, promował większymi dopłatami nie tylko rodziny z dziećmi, ale też te, które dopiero planowały potomstwo. W Irlandii, Estonii, mówi się natomiast o niedostatecznej podaży nowych nieruchomości, co przy dynamicznym wzroście gospodarczym i wysokich rentownościach wynajmu powoduje wzmożony popyt na nieruchomości. Przy niskim koszcie kredytów hipotecznych jest to prosta recepta na szalone wzrosty cen. Norwegia podobnie jak wcześniej wspomniana Szwecja, to kraje, gdzie ostrzejsza polityka kredytowa wyraźnie zahamowała boom mieszkaniowy. Nie zmienia to jednak faktu, że dziś w krajach tych za własne „cztery kąty” przyjdzie zapłacić o połowę więcej niż w 2010 roku.   Zmiany cen używanych domów i mieszkań w okresie 1 kw. 2010 – 3 kw. 2017 Lokalizacja Zmiana cen domów i mieszkań Od „dołka cenowego”do dziś W ciągu ostatniego roku Islandia* 92% 15% Irlandia 70% 13% Szwecja 68% 8% Estonia 66% 6% Austria 55% 4% Norwegia 54% 2% Węgry 51% 10% Łotwa 45% 9% Litwa 42% 9% Malta 42% 5% Luksemburg 41% 4% Wielka Brytania 36% 5% Portugalia 35% 11% Niemcy 34% 4% Czechy 29% 12% Dania 29% 4% Słowacja 27% 6% Bułgaria 23% 11% Holandia 19% 8% Rumunia 19% 7% Belgia 18% 4% Hiszpania 18% 7% Słowenia 15% 8% Polska 11% 4% Francja 9% 4% Chorwacja 7% 4% Finlandia 7% 1% Cypr 3% 0% Włochy 0% -1% Grecja* -1% -39% Opracowanie Open Finance na podstawie danych Eurostatu i Banku Rozrachunków Międzynarodowych* szacunki zawierają już informację o 4 kw. 2017 r.