Koszalin, Poland
KATEGORIA

Wideo

WHO: Wiadomości o szczepionce należy traktować z pewną dozą ostrożności. Pojawi się ona na początku lub w połowie przyszłego roku

Film Ala za WHO - 16 Listopada 2020 godz. 5:52
Szczepionki zwykle wymagają lat badań i testów, zanim mogą zacząć być stosowane. W przypadku koronawirusa naukowcy ścigają się, aby do przyszłego roku wyprodukować bezpieczną i skuteczną szczepionkę. Obecnie testowane są 52 w badaniach klinicznych na ludziach, ok. 10 znajduje się w ostatniej fazie badań. Niedawno okazało się, że szczepionka firmy Pfizer ma nawet 90-proc. skuteczność i już na wiosnę może być podawana Europejczykom. Nowa szczepionka nie oznacza jednak końca walki z koronawirusem. Według WHO do pełnego wyeliminowania go ze społeczeństwa potrzebnych może być kilka różnych szczepionek. – Każdy krok w kierunku znalezienia szczepionki, czy będzie to szczepionka firmy Pfizer, czy jakiejkolwiek innej, to z pewnością bardzo dobre wieści. Wiadomości te należy jednak traktować z pewną dozą ostrożności. Wiemy, że obecnie trwa trzecia faza badań klinicznych nad szczepionką, co oznacza, że okazała się ona bezpieczna i skuteczna. Posiadanie szczepionki lub kilku szczepionek, ponieważ może okazać się potrzebna więcej niż jedna, z pewnością całkowicie zmienia sytuację związaną z walką z pandemią – ocenia w rozmowie z agencją Newseria Innowacje dr Paloma Cuchi, przedstawicielka Światowej Organizacji Zdrowia w Polsce. Szczepionki zwykle wymagają lat badań i testów, zanim mogą być stosowane. W przypadku koronawirusa trwa jednak wyścig z czasem. Obecnie naukowcy testują 52 szczepionki w badaniach klinicznych na ludziach, a co najmniej 87 szczepionek przedklinicznych jest aktywnie badanych na zwierzętach. Prace nad rozszyfrowaniem genomu SARS-CoV-2 ruszyły w styczniu. Pierwsze testy bezpieczeństwa szczepionek na ludziach rozpoczęły się w marcu, a 10 osiągnęło już końcowe etapy testów. Na początku listopada firma Pfizer z siedzibą w Nowym Jorku i niemiecka firma BioNTech przedstawiły wstępne dane wskazujące, że ich szczepionka przeciwko koronawirusowi jest skuteczna w ponad 90 proc. W maju obie firmy rozpoczęły badanie na dwóch wersjach szczepionki mRNA. Jedna z nich, BNT162b2, wywoływała znacznie mniej skutków ubocznych, takich jak gorączka i zmęczenie, i to właśnie ona pomyślnie przeszła badania. –  Mamy jedną szczepionkę, jednak są inne opierające swoje działanie na tej samej zasadzie co szczepionka Pfizera – na przykład Moderna, AstraZeneca. Najprawdopodobniej ich wyniki badań będą podobne. Potrzebujemy różnych szczepionek w zależności od sytuacji. Są szczepionki zapobiegające infekcjom lub pozwalające na uniknięcie poważnych konsekwencji COVID-19. Jest miejsce na więcej niż jedną szczepionkę – przekonuje dr Paloma Cuchi. Eksperci duże nadzieje wiążą też ze szczepionką opartą na DNA, dostarczaną przez plaster na skórę. W lipcu indyjski producent szczepionek Zydus Cadila rozpoczął jej testowanie, w grudniu ma rozpocząć się trzecia faza badań. Jak podkreśla przedstawicielka WHO w Polsce, istotne, by każda szczepionka, zanim zacznie być stosowana na szeroką skalę, przeszła przez wszystkie fazy badań. Na początku naukowcy testują nową szczepionkę na komórkach, a następnie podają ją zwierzętom, np. myszom, aby sprawdzić, czy wywołuje odpowiedź immunologiczną. Dotychczas potwierdzono aktywny rozwój 87 szczepionek przedklinicznych. Następna faza to faza bezpieczeństwa – naukowcy podają szczepionkę niewielkiej liczbie osób, aby przetestować bezpieczeństwo i potwierdzić, że stymuluje ona układ odpornościowy. W kolejnej fazie naukowcy podają szczepionkę setkom osób podzielonych na grupy, aby sprawdzić, czy w nich działa inaczej. Te badania dodatkowo sprawdzają jej bezpieczeństwo. W trzeciej fazie szczepionka trafia do tysięcy ludzi, a naukowcy sprawdzają, ile z nich zostanie zarażonych w porównaniu z ochotnikami, którzy otrzymali placebo. – Bardzo ważne, aby nie pomijać żadnego z etapów, ponieważ najistotniejsze jest bezpieczeństwo stosowania szczepionki i jej skuteczność – tylko wtedy jest sens jej przyjmowania. Na podstawie posiadanych informacji najprawdopodobniej możemy zacząć myśleć o pojawieniu się szczepionki na początku lub w połowie przyszłego roku, jednak trudno podać konkretną datę, zanim nie będziemy mieli wszystkich danych. Nie chcemy wprowadzać szczepionki przed upewnieniem się, że jest ona całkowicie bezpieczna i skuteczna – wskazuje przedstawicielka Światowej Organizacji Zdrowia w Polsce. Chiny i Rosja zatwierdziły już szczepionki bez czekania na wyniki badań trzeciej fazy. Przyspieszony proces wiąże się jednak z poważnymi zagrożeniami, nie wiadomo bowiem, jak poszczególne organizmy zareagują na dany lek. Szczepionki mogą też wywoływać szereg skutków ubocznych, a część z nich może być widoczna dopiero po kilku latach. W mediach zaczęły się już pojawiać informacje, że pomimo przyjmowania rosyjskiej szczepionki część osób zachorowała na COVID-19. – Najważniejsze podczas pierwszych trzech faz badań jest potwierdzenie bezpieczeństwa stosowania. Po dopuszczeniu do obrotu rozpoczyna się podawanie szczepionki dużej liczbie pacjentów. Na tym etapie bardzo istotne jest monitorowanie jej działania i odnotowanie oraz analiza wszystkich działań niepożądanych zgłaszanych przez pacjentów, aby możliwe było bardzo wczesne wykrycie wszelkich niepokojących objawów wynikających ze stosowania szczepionki – zaznacza dr Paloma Cuchi. Choć szczepionka na koronawirusa jest coraz bliżej, wojna z SARS-CoV-2 ciągle trwa. Dlatego istotne jest, by nie zapominać o podstawowych kwestiach bezpieczeństwa – dystansie, stosowaniu maseczek i dezynfekcji. – W opracowaniu jest szczepionka, nowe testy laboratoryjne wykrywające infekcję na wcześniejszym etapie – te działania poprawią sytuację. Zyskanie choćby jednego elementu, który wzbogaci nasze zasoby, pozwoli nam posuwać się naprzód. Na tę chwilę musimy się skupić na tym, czy mamy wszystkie niezbędne narzędzia i czy je stosujemy, aby wpłynąć na poprawę sytuacji związanej z COVID-19 – podsumowuje przedstawicielka WHO w Polsce.

Koszalin: Narodowe Święto Niepodległości On-line z Archiwum

Film Ala za AP Koszalin, Biuro Programu „Niepodległa” - 10 Listopada 2020 godz. 6:00
Archiwum Państwowe w Koszalinie zaprasza do udziału w dorocznych obchodach Narodowego Święta Niepodległości z Archiwum Państwowym w Koszalinie. "Bądźmy razem mimo wszystko i spotkajmy się on-line na profilu AP w Koszalinie w serwisie Facebook i na naszej stronie internetowej." - zapraszają organizatorzy. Gwarantujemy, że i tym razem nie zabraknie atrakcji, które znają i lubią uczestnicy naszych wydarzeń - zaprezentujemy historię Koszalina i regionu w nietypowej formie, pokażemy naszą najnowszą publikację, obdzielimy uczestników wirtualnych wydarzeń bardzo ciekawymi upominkami i zaprosimy do udziału w quizie wiedzy historycznej. Bądźcie z nami w wydarzeniu, na naszym profilu" - zaprasza Ap Koszalin. Z kolei Biuro Programu „Niepodległa” oraz Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zapraszają do wspólnych obchodów Narodowego Święta Niepodległości. 102. rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości będzie wyjątkowa ze względu na pandemię COVID-19 i związane z nią ograniczenia dotyczące m.in. gromadzenia się. Dlatego zamiast udziału w wielkich zgromadzeniach, w tym dniu wszyscy Polacy mogą włączyć się w świętowanie we własnych domach. Akcja „Niepodległa do hymnu” i Wirtualny Festiwal Niepodległa na Krakowskim Przedmieściu to najważniejsze, ale nie jedyne z planowanych przedsięwzięć.   Obchody Narodowego Święta Niepodległości 2020 zorganizowane zostały z myślą o zdalnym dostępie do wydarzeń przygotowanych przez Biuro Programu „Niepodległa”. Wyjątkową okazją do zaakcentowania wspólnotowego wymiaru obchodów będzie akcja „Niepodległa do hymnu”, w ramach której każdy będzie mógł 11 listopada w samo południe przyłączyć się do wspólnego śpiewania Hymnu Państwowego. Wystarczy o godz. 12:00 włączyć jedną z większych stacji radiowych lub telewizyjnych i przyłączyć się do Mazurka Dąbrowskiego, który będzie emitowany na antenie. Do wspólnego hymnu można będzie przyłączyć się również za pośrednictwem Internetu. Wystarczy wejść na stronę niepodlegla.gov.pl, gdzie dostępne są szczegóły akcji. irtualny Festiwal Niepodległa na Krakowskim Przedmieściu będzie transmitowany na żywo w Internecie już od godz. 12:00 – zaraz po wspólnym odśpiewaniu hymnu. W tym roku Festiwal będzie dostępny on-line, by każdy mógł zobaczyć przygotowane atrakcje na ekranie smartfona, komputera czy telewizora. Wystarczy wejść na stronę www.niepodlegla.gov.pl/festiwal lub stronę jednego z partnerów, np. Interia.pl czy stronę wybranego dziennika ogólnopolskiego lub regionalnego grupy Polska Press, i uruchomić transmisję na żywo przygotowaną przez Biuro Programu „Niepodległa”. Studio Scena Muzyczna zaprosi do uczestnictwa w pięciu wyjątkowych koncertach przygotowanych przez polskie gwiazdy. Pierwszy wystąpi Enej z zaproszonymi artystami: Zazula Vocal Group, Szymon Chyc-Magdzin, Witold i Cezary Kuczyńscy, Dziecięcy Zespół Ludowy „Koderki”. Później usłyszymy kolejno Pawła Domagałę, Anię Dąbrowską, Organka i Miuosha.   Pomiędzy koncertami znajdą się atrakcje przewidziane dla najmłodszych uczestników, dla których przygotowano Studio Scena dla Dzieci. To tu odbędą się dedykowane dzieciom koncerty oraz czytanie polskich bajek przez znanych polskich aktorów: Agnieszkę Więdłochę, Antoniego Pawlickiego, Piotra Cyrwusa i Macieja Zakościelnego.   Finałem festiwalu będzie Studio Prywatka Niepodległa, w którym Janusz Prusinowski, w towarzystwie zespołów ludowych, zaprosi nas do wspólnego poznawania tradycyjnych tańców naszego kraju - wiwat, chodzony i siustany. Tańce, które w tym roku poznamy, są tak zwanymi tańcami solistycznymi, dającymi możliwość samodzielnego tańca bez konieczności towarzyszenia partnera.   O wyjątkową oprawę Wirtualnego Festiwalu Niepodległa na Krakowskim Przedmieściu zadbają prowadzący - Ula Kaczyńska i Tomasz Tylicki, którzy będą informować widzów o zaplanowanych atrakcjach i zapraszać na kolejne wydarzenia wprost z wirtualnego Studia Ulica. Ze względu na ograniczenia związane z koronawirusem w tym roku, wszystkie studia zostaną tak przygotowane, by scenografia nawiązywała do najważniejszych charakterystycznych miejsc warszawskiego Traktu Królewskiego: Hotelu Bristol, Kordegardy, pomnika Mikołaja Kopernika, Uniwersytetu Warszawskiego i pomnika Józefa Poniatowskiego przed Pałacem Prezydenckim.  

Opłaty i podatki będą rosły. To konsekwencja zwiększonych wydatków publicznych i zadłużania państwa

Film Ala za newseria.pl - 9 Listopada 2020 godz. 5:47
Mimo zapewnień, że podwyżki podatków nie będzie, już wiadomo o nowych opłatach, które w ramach „uszczelniania” systemu w przyszłym roku obciążą niektóre grupy podatników. Wśród nich jest tzw. opłata cukrowa nałożona na producentów i dostawców napojów słodzonych. Zapewne wejdzie w życie także podatek od sprzedaży detalicznej zapowiedziany już kilka lat temu. Zdaniem Roberta Gwiazdowskiego z Centrum im. Adama Smitha nowe obciążenia są nieuniknione, skoro rząd wydaje i zadłuża się na taką skalę. – Czeka nas fala nowych podatków, które dla zmyłki nie będą nazywane podatkami. Zresztą to nic nowego, bo od lat państwo udaje, że nas nie opodatkowuje. Przykładowo składka na ubezpieczenia emerytalne to nic innego jak podatek celowy na emeryturę. I to nie dla tych, którzy płacą ten podatek, tylko dla tych, którzy dzisiaj pobierają te świadczenia – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes dr hab. Robert Gwiazdowski, prof. Uczelni Łazarskiego, przewodniczący Rady Programowej Centrum im. Adama Smitha. – Będziemy więc mieli różnego rodzaju opłaty, ostatnio bardzo popularne, tudzież inne daniny publiczne. Państwo wydaje, więc musi mieć skądś na to pieniądze. Według danych Ministerstwa Finansów po wrześniu br. deficyt budżetu państwa wyniósł 13,8 mld zł, ale znowelizowana w sierpniu ustawa zakłada niedobór na poziomie niemal 109,4 mld zł. Na środowej konferencji premier Mateusz Morawiecki podkreślił, że na koniec roku deficyt będzie zapewne niższy niż założony w ustawie, a nadwyżka trafi na ratowanie przedsiębiorstw i miejsc pracy z najbardziej zagrożonych branż. Niewiele lepiej zapowiada się przyszły rok, gdy wydatki mają przekroczyć wpływy o 82,3 mld zł. Dlatego też rząd szuka pieniędzy, które pozwoliłyby mu zwiększyć dochody budżetu i pokryć wszystkie zobowiązania socjalne. Już uchwalono opłatę cukrową, którą to ustawę mimo apeli producentów napojów na bazie soków z owoców oraz branży sadowniczej podpisał prezydent Andrzej Duda. Ważą się również losy podatku handlowego, konkretnie to, czy odwołanie Komisji Europejskiej od wyroku akceptującego wprowadzenie tego podatku w kształcie przyjętym przez rząd zostanie przyjęte, czy odrzucone. Rzecznik generalna TSUE uznała w połowie października, że polski podatek od sprzedaży detalicznej nie narusza unijnego prawa w dziedzinie pomocy państwa. Tę opinię mogą, ale nie muszą, brać pod uwagę sędziowie trybunału. Nowa danina pierwotnie miała obowiązywać od września 2016 roku, ale została zawieszona do końca tego roku. – Po trzecie, będziemy mieć poza opłatą tzw. solidarnościową nowe podatki, które wymierzone będą w tych, którzy mają coś więcej, np. w posiadaczy nieruchomości – wylicza Robert Gwiazdowski. – Ci, którzy mają większą nieruchomość, zapłacą większy podatek od tzw. deszczówki. Na każdym kroku będzie coś, co spowoduje, że zapłacimy więcej. Generalnie wydaje mi się, że podwyżki różnych danin publicznych albo wprowadzanie nowych to jest tylko kwestia czasu. Kolejny pomysł to podatek od deszczu – limit powierzchni, od której trzeba będzie odprowadzić daninę za zabudowanie więcej niż połowy działki, spadnie z 3,5 tys. mkw. do 600 mkw. (do tej pory podatek obowiązywał od zabudowania 70 proc. gruntu). A to oznacza obciążenia i dla właścicieli domów, i dla mieszkańców budynków wielorodzinnych. Eksperci Pracodawców RP wskazują na jeszcze inne obciążenia, które dotkną przedsiębiorców i konsumentów – nowy podatek od alkoholu w małych butelkach oraz opodatkowanie spółek komandytowych, a także podwyżkę podatku od nieruchomości, ograniczenie ulgi abolicyjnej, z której korzystają polscy podatnicy zarabiający za granicą, oraz utrzymanie wyższych stawek VAT. Przedstawiciele przedsiębiorców apelują, by odłożyć w czasie wprowadzanie nowych obostrzeń. – W naszej ocenie czas kryzysu to nie jest odpowiedni moment na zwiększanie obciążeń. Przeciwnie, potrzebne są działania proinwestycyjne, które pozwolą zminimalizować negatywne skutki recesji – oceniają reprezentanci Pracodawców RP.

Koszalin: Marsz (Tysiąca) Flag

Film Ala, foto: Piotr Walendziak, film: KamK - 4 Listopada 2020 godz. 18:46
Koszalinianie nie ustają w protestach. Popierając Strajk Kobiet dziś znów wyszli na ulice. Choć tym razem nie było rekordu frekwencji, to atmosfera "Marszu Tysiąca Flag" była fantastyczna. Setki flag 'Biało-Czerwonej" to patriotyczny pokaz wspólnoty narodowej. Z pewnością na wszystkich zrobił wrażenie. Dobrze, że w marszu uczestniczyli także koszalińscy parlamentarzyści oraz samorządowcy. To ważne, by wspierali protestujących. Słowa podziękowania należą się koszalińskim policjantom, którzy zabezpieczali przemarsz. To był pokaz sprawności działania. Z wydarzenia prowadziliśmy transmisję.    

Koszalin: Prezydent przedstawił projekt przyszłorocznego budżetu miasta

Film Ala za UM Koszalin - 3 Listopada 2020 godz. 13:47
Po raz pierwszy prezydent Koszalina przedstawił projekt budżetu podczas facebookowe spotkania z mieszkańcami miasta. - To niezwykle trudny budżet, który przygotowaliśmy podczas kryzysu pandemii. Ma za zadanie stabilizować sytuację miasta. Zabezpieczyć prawidłowe funkcjonowanie miasta, w tym przede wszystkim szkoły, żłobki oraz opiekę senioralną. To także inwestycje - powiedział Piotr Jedliński, prezydent Koszalina.  Przyszłoroczny budżet to po stronie dochodów niemal 720 mln złotych, a po stronie wydatków 735 mln zł. Deficyt wyniesie ok. 15 mln złotych. Łączna kwota budżetu to ponad 758 mln złotych, bo to nie tylko dochody bieżące i majątkowe, ale to również emisja obligacji w wysokości 30 mln zł. oraz wolne środki, które w tym roku pozostaną w budżecie. Prezentacja budżetowa znajduje się  tu.

Amerykańskie wybory na ostatniej prostej. Wygrana Joe Bidena będzie wymagała nowego rozdania w relacjach z Europą

Film Ala za newseria.pl - 3 Listopada 2020 godz. 8:31
W środę 4 listopada możemy poznać wyniki wyborów za oceanem. Na razie sondaże wskazują na zwycięstwo demokraty Joe Bidena, nie jest ono jednak przesądzone. Kluczowe będą głosy w kilku stanach, w tym Pensylwanii czy na Florydzie. Eksperci wskazują, że głosy w sondażach na rzecz reelekcji obecnego prezydenta Donalda Trumpa mogą być niedoszacowane, bo część pytanych nie przyznaje się, że będzie na niego głosować. Republikanin może też kwestionować wyniki na drodze sądowej, co opóźni rozstrzygnięcie. Prezydentura Bidena będzie dla UE lepsza, choć też niepozbawiona wyzwań. – Nie ma żadnych wątpliwości, że wygrana Bidena oznaczałaby ogromną zmianę w relacjach transatlantyckich i byłaby dla Europy doskonałą informacją, w przeciwieństwie do kontynuacji rządów Trumpa, która byłaby dla Unii Europejskiej, nie waham się tego powiedzieć, prawdziwą katastrofą – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Piotr Buras, dyrektor Warszawskiego Biura Europejskiej Rady Spraw Zagranicznych (ECFR). – Jakkolwiek zwycięstwo Bidena nie oznaczałoby, że Stany Zjednoczone wrócą do roli niekwestionowanego, jedynego parasola bezpieczeństwa nad Europą, że staną się z powrotem partnerem, z którym Unia Europejska ma po drodze we wszystkich ważnych sprawach. Byłby jednak prezydentem zainteresowanym współpracą z UE i wspólnym rozwiązywaniem problemów globalnych, czego w żadnym razie nie można by powiedzieć o Trumpie. Floryda, Pensylwania, Michigan, Wisconsin, Karolina Północna, Iowa oraz Arizona to stany, w których wynik wyborów zadecyduje o tym, czy Stany Zjednoczone będą miały 46. prezydenta czy reelekcję 45. W USA nie chodzi bowiem o prostą przewagę liczby głosów – podczas poprzednich wyborów Hillary Clinton miała ich więcej niż Donald Trump, podobnie jak Al Gore w 2000 roku, gdy przegrał z George’em W. Bushem. Decyduje jednak liczba głosów elektorskich; każdy stan ma ich inną liczbę ze względu na różną liczbę mieszkańców, a „zwycięzca bierze wszystko”. Języczkiem u wagi może być wynik głosowania na Florydzie, gdzie do zdobycia jest 29 głosów. Tam lokale zamkną się już o 1:30 w nocy z wtorku na środę czasu środkowoeuropejskiego. Większość sondaży daje przewagę Joe Bidenowi, co niewątpliwie cieszy państwa członkowskie UE. – W stosunku do prezydentury Trumpa rządy Bidena oznaczałyby z całą pewnością powrót do opartych na wzajemnym zaufaniu relacji między Unią Europejską i Stanami Zjednoczonymi – ocenia Piotr Buras. – Biden jest politykiem, który ma ogromne doświadczenie w relacjach z Europą, jest znany z tego, że przywiązuje do interesów Unii Europejskiej i roli USA jako partnera Europy bardzo dużą wagę. On z całą pewnością rozpocząłby poważną dyskusję z Europejczykami na temat nowego ułożenia relacji. Pierwszą kluczową rzeczą jest z pewnością dyskusja o bezpieczeństwie europejskim. Chodzi o większe zaangażowanie Europejczyków i wzięcie przez Unię Europejską na barki większej odpowiedzialności za bezpieczeństwo świata, zwłaszcza w bliskich sobie geograficznie regionach, Amerykanie przeniosą bowiem swoją uwagę w region Azji Południowo-Wschodniej. – Biden zapowiada wycofanie się Stanów Zjednoczonych z – jak on to nazywa – niepotrzebnych czy przydługich wojen, czyli należy to rozumieć jako ograniczenie obecności amerykańskiej w południowym sąsiedztwie Unii Europejskiej, na Bliskim Wschodzie, w Afryce ­Północnej – prognozuje dyrektor Warszawskiego Biura Europejskiej Rady Spraw Zagranicznej.. W dalszym ciągu kluczową kwestią gospodarczą będą też stosunki z Chinami. Choć Joe Biden będzie mniej konfrontacyjny i konfliktowy niż Donald Trump, także będzie chciał chronić amerykańską gospodarkę i myśl technologiczną oraz oczekiwał współpracy Europy w tym działaniu. Jest to o tyle realne, że także niektóre europejskie rządy w ostatnich miesiącach zaostrzyły kurs wobec Pekinu. Wygrana Joe Bidena spowoduje, że zmienią się także relacje na linii Polska–USA. W opinii eksperta ECFR na znaczeniu będą zyskiwać nie tyle relacje wojskowe i ekonomiczne, lecz polityczne, związane z sytuacją wewnętrzną w Polsce. – Biden jest politykiem, który już od lat zapowiadał, że jeśli zostałby prezydentem, chciałby odnowić Zachód jako wspólnotę demokracji. Jednym z ważniejszych punktów jego agendy polityki zagranicznej jest przeciwstawianie się tendencjom autokratycznym, autorytarnym na świecie. Z całą pewnością kraj taki jak Polska, mający problemy z demokracją, rządami prawa, nie będzie najbardziej pożądanym partnerem dla Bidena – podkreśla Piotr Buras. – W ostatnich latach za prezydentury Trumpa tematy związane z rządami praw, czy w ogóle polityki wewnętrznej nie były istotnym elementem relacji polsko-amerykańskich, chyba że sprawy te zagrażały interesom biznesu amerykańskiego w Polsce, ale myślę, że za prezydentury Bidena to by się zmieniło. Z kolei przyszłość stacjonowania wojsk amerykańskich w Polsce będzie zależeć od szerszego kontekstu współpracy z UE oraz NATO. – Trump traktował Polskę w nieco szczególny sposób, co było wyjątkiem związanym z tym, że zależało mu na rozbijaniu Europy, na tym, żeby wykorzystywać podziały wewnątrz niej. Upatrzył sobie Polskę jako jeden z krajów, który może temu celowi służyć. Za Bidena będziemy mieć do czynienia raczej z powrotem do dawnej tradycji polityki amerykańskiej wobec Europy. Stanom Zjednoczonym zależeć będzie na tym, żeby Europa była partnerem silnym i spójnym, żeby nie było w niej wewnętrznych sporów i podziałów, ponieważ to będzie utrudniało współpracę. I takie będzie przesłanie dla Polski – ocenia dyrektor Warszawskiego Biura ECFR. O tym, co wyniki wyborów w Stanach Zjednoczonych będą oznaczały dla Europy, będą dyskutować międzynarodowi eksperci w ramach debaty online „Świat pod lupą” organizowanej przez ECFR i Fundację im. Heinricha Bölla.