Koszalin, Poland
KATEGORIA

Wideo

Razem możemy zmienić kroplę w morzu w falę zmian.

Film Ala za Komisja Europejska, film: STP Dialog - 29 Sierpnia 2021 godz. 14:40
Każdego roku do naszych mórz trafia ponad 8 milionów ton plastikowych śmieci. Razem możemy przyczynić się do poprawy czystości plaż i ochrony życia morskiego. A w koszalińskim Stowarzyszeniu Teatru Propozycji "Dialog" im. Henryki Rodkiewicz powstała w reżyserii Waldemara Miszczora etiuda filmowa "Klątwa plasiku - Signum Temporis" Unia Europejska co roku we wrześniu przeprowadza kampanię aktywizmu oceanicznego i podnoszenia świadomości – #EUBeachCleanup. Akcja swoim zasięgiem obejmuje cały świat. Tegoroczna kampania poświęcona będzie ochronie i uczczeniu bogatego życia oceanów. Od 2017 roku #EUBeachCleanUp zgromadziło tysiące wolontariuszy w UE i na całym świecie, aby pomóc w sprzątaniu naszych plaż. Dołączyły do tego projektu ONZ i Smerfy.    Kluczem do walki z odpadami morskimi jest zatrzymanie ich u źródła – zużywając mniej, a więcej poddając recyklingowi – to czyszczenie oceanów również ma znaczenie.  UE przewodzi światowym wysiłkom na rzecz ograniczenia i unikania zanieczyszczenia tworzywami sztucznymi, w tym odpadów morskich. Oprócz ambitnych celów w zakresie ponownego użycia i recyklingu, polityka UE pomaga ograniczyć jednorazowe tworzywa sztuczne i mikrodrobiny plastiku, a także odpady z utraconych narzędzi połowowych. UE wspiera także działania obejmują kampanie związane z połowami śmieci, w ramach których rybacy z UE zajmują się oczyszczaniem mórz i oceanów. Organizacja Narodów Zjednoczonych W 2015 roku 193 światowych liderów przyjęło 17 Celów Zrównoważonego Rozwoju, w tym Cel 14 „Życie pod wodą”. Do 2025 r. wszystkie państwa członkowskie ONZ zobowiązują się do zapobiegania i znacznego ograniczania zanieczyszczenia mórz, w tym zanieczyszczeń morskich i substancji odżywczych. Globalna sieć 59 Centrów Informacyjnych Organizacji Narodów Zjednoczonych współpracuje z UE, aby dotrzeć do młodzieży, lokalnych partnerów i wszystkich obywateli, aby każdy mógł odegrać swoją rolę w poszanowaniu środowiska i dbaniu o nasze oceany. Act Now to kampania ONZ dotycząca działań na rzecz klimatu i zrównoważonego rozwoju.   Smerfy Niebieskie jak morze i wysokie na trzy jabłka, Smerfy © rozpoczęły życie w 1958 roku jako postacie z komiksów stworzone przez Pierre'a Culliforda, lepiej znanego pod pseudonimem Peyo. Od ponad 60 lat Smerfy przekazują uniwersalne wartości, takie jak solidarność, odwaga, tolerancja, praca, szacunek dla natury i środowiska. Wartości te wykraczają poza wiek, płeć i kulturę. Jest więc całkiem naturalne, że Smerfy biorą udział w oczyszczaniu oceanów i plaż..  

Koszalin: Tak będzie wyglądać nasz dworzec

Film Ala za FB/Piotr Jedliński - 27 Sierpnia 2021 godz. 14:46
W piątek zaprezentowano wizualizację projektu nowego dworca PKP. W jego bryle zachowane zostanie sgrafitto, które od lat oglądamy na ścianach wewnątrz obiektu. Tym samym połączona zostanie przeszłość z nowoczesnym budynkiem na miarę XXI wieku. W ramach inwestycji planowane jest wyburzenie istniejącego budynku dworca i wybudowanie nowoczesnego obiektu. Na osi tunelu prowadzącego z peronów zaprojektowano otwarty pasaż pieszy, w którym wyeksponowane zostaną zachowane charakterystyczne freski objęte ochroną konserwatorską. Umieszczone za witrynami będą widoczne z wielu miejsc i dodatkowo wyeksponowane iluminacją nocną. Wymieniona zostanie nawierzchnia placu przed dworcem. Niemal równo rok temu PKP SA rozstrzygnęła przetarg na wykonanie dokumentacji projektowych dla nowego dworca w Koszalinie. Najkorzystniejszą ofertę złożyła pracownię TBi Architekci z Gdańska i to ona dziś zaprezentowała projekt.  Zgodnie z planowanym harmonogramem, do końca bieżącego roku ma zostać opracowany szczegółowy projekt wykonawczy oraz wydane pozwolenie na budowę. W połowie 2022 r. rozpoczną się prace budowlane przez wykonawcę wybranego w przetargu. Obiekt powinien zostać oddany do użytku do końca 2023 r.

To nie Koszalin. To Koszmarlin! Zgadzacie się z tym?

Film Ala, fot. Piotr Walendziak - 26 Sierpnia 2021 godz. 14:27
"Koszalin szczyci się jednym z najbrzydszych ratuszy w Polsce. W tym mieście znajduje się kąpielisko Wodna Dolina, które jest cyklicznie zamykane przez incydenty kałowe, a na rynku przed ratuszem stoi... klocek". To tylko niektóre opinie o Koszalinie, które znalazły się w filmie umieszczonym na kanale YouTube "Z Dvpy". To jeden z najpopularniejszych i najbardziej kontrowersyjnych kanałów na polskiej scenie YouTube'a, który ma blisko 1,5 mln subskrybentów, a film o naszym mieście zdołało już obejrzeć niemal 130 tyś. ludzi. Jak nas widzą, tak o nas piszą, a dokładnie oceniają. Na kanale  YouTube "Z Dvpy" umieszczono filmik przedstawiający w sposób sarkastyczny nasze miasto. Ten blisko 15 minutowy film (link do niego tu.) wywołał jednak żywą reakcję koszalinian. W zdecydowanej większości komentarzy zyskał - niestety dla jednych, a stery dla drugich - pochlebne opinie. W kilku znalazły się zarzuty, że niektóre sceny nie pochodzą z Koszalina... W filmiku pojawiło się też sporo krytycznych uwag: a to o wiadukcie na Al. Monte Cassino, a to o płytach i kałużach na ul. Sarzyńskiej, a to o dziurze przy Emce... Nas rozbawiła niemal do łez scena, w której do niecki basenu Parku Wodnego skacze prezydent Piotr Jedliński, a chwilę później następuje... Zresztą zobaczcie sami! A takie m.in. komentarze zyskał ten filmik:  Tak powszechnie oglądany film spowodował pewien... problem wizerunkowy. Robert Grabowski, rzecznik ratusza uspakaja mówiąc, że "to półprawdy i stereotypy oraz że na dziś miasto nie będzie podejmowało żadnych kroków prawnych. Jestem przekonany, że każdy mieszkaniec Koszalina zna mocne strony naszego miasta".  Podobnego zdania jest dr hab. Monika Kaczmarek-Śliwińska, która zawodowo - jest adiunktem Uniwersytetu Warszawskiego - zajmuję się m.in. zarządzaniem komunikowaniem się organizacji, dbaniem o wizerunek i kształtowaniem relacji medialnych. Uważa ona, że "nie należy wchodzić w polemikę z "twórcami". Dyskusja z nimi tylko rozkręci zainteresowanie filmem, a wiele rzeczy w filmie to rzeczywiście bardzo subiektywne sprawy lub też takie, które można przypisać wielu miejscom". Z pewnością o każdym mieście można nakręcić taki filmik. Jednak ten jest o... Koszalinie i Mielnie!  I na dodatek cieszy się bardzo dużą oglądalnością. Jest także szeroko komentowany w social mediach. Tylko na samym kanale YouTubie zyskał już ponad pół tysiąca komentarzy. Oto niektóre z nich: 

Średni koszyk zakupowy w 9 z 11 sieci handlowych był w lipcu droższy niż w czerwcu i rok temu.

Film Ala za Newseria.pl - 26 Sierpnia 2021 godz. 5:33
Cena minimalnego koszyka zakupowego wzrosła w lipcu niemal o 6 proc. w ujęciu rocznym. Był to kolejny miesiąc z rzędu, w którym obserwowany jest wzrost tej wartości. Z kolei maksymalny koszyk zakupowy był tańszy w lipcu o prawie 8 proc. – Stąd wniosek, że podwyżki prawdopodobnie odbiją się głównie na konsumentach, którzy kupują towary podstawowe. Inflacja i wzrost kosztów pracy dotknie najbardziej osoby mniej zamożne – mówi Patryk Górczyński, dyrektor zarządzający ASM Sales Force Agency. Ze wstępnych danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w lipcu inflacja wyniosła w Polsce 5 proc. wobec 4,4 proc. w czerwcu i jest to najwyższy poziom od ponad 10 lat. O ponad 3 proc. zdrożały żywność i napoje bezalkoholowe. Widać to w codziennych zakupach Polaków. Jak wynika z badania i raportu „Koszyk Zakupowy” przeprowadzonego przez ASM Sales Force Agency średnia cena koszyka w lipcu była na poziomie 229,98 zł. To wzrost o 5,05 zł (2,25 proc.) w porównaniu do czerwca i o 0,97 zł (0,42 proc.) w porównaniu do lipca 2020 roku. Gdyby koszyk ten był złożony wyłącznie z produktów najtańszych, kosztowałby 187,07 zł (więcej o 9,97 zł niż w czerwcu), natomiast koszyk produktów najdroższych – 295,09 zł (więcej o 4,95 zł niż w czerwcu). Różnica między nimi wyniosła 108,02 zł i jest ona o 5,02 zł mniejsza niż w czerwcu. – Cena minimalnych zakupów wzrosła po raz kolejny i to tym razem o blisko 6 proc. [w ujęciu rocznym – red.], czyli więcej niż wartość inflacji. Jednocześnie wartość maksymalnego koszyka maleje. Maksymalny koszyk był w lipcu o prawie 8 proc. tańszy niż przed rokiem – wyjaśnia w rozmowie z agencją Newseria Biznes Patryk Górczyński. – W skali roku w największym stopniu tanieją produkty sypkie, używki, np. alkohol, natomiast drożeją chociażby napoje. Jest to z całą pewnością efekt podatku cukrowego wprowadzonego w tym roku. Jak podkreśla, znaczny wzrost cen najtańszego koszyka zakupowego oznacza, że podwyżki najmocniej odczują konsumenci, którzy mają mniej zasobny portfel. – Nasze badania potwierdzają, że sieci walczą o klientów cenami, ale nie tylko cenami regularnymi, ale także promocjami. Polska to społeczeństwo bardzo chłonne na efekt promocji, a sieci handlowe prowadzą bardzo sprawną politykę promocyjną. Przykładowo dyskonty królują w obszarze promocji i bardzo silnego marketingu, tworząc różne atrakcyjne gazetki cenowe, zachęcające klientów do odwiedzenia sklepu, a jednocześnie promocyjne towary wcale nie muszą być tańsze. Niskie ceny promocyjne dotyczą produktów wysokiej rotacji, natomiast dobre marże uzyskują na innych produktach tak, żeby wartość koszyka była uśredniona – tłumaczy ekspert. Zgodnie z przyjętą metodologią ASM Sales Force Agency w przykładowym koszyku zakupowym znajduje się 40 produktów, artykułów FMCG z podstawowych kategorii takich jak nabiał, napoje, alkohole, ale także chemia, słodycze i kosmetyki. Agencja bada ich ceny w 11 sieciach handlowych w kanale offline, takich jak Auchan, Lidl, Biedronka, Tesco itp., oraz w kanale e-grocery. – Dyskonty są wysoko w hierarchii atrakcyjnej ceny, natomiast siecią, która w tym roku króluje na liście i na podium, jest właściwie nieprzerwanie sieć Auchan – podkreśla Patryk Górczyński. Z danych zebranych przez agencję wynika, że w 9 na 11 sieci objętych badaniem ceny w lipcu były wyższe niż w czerwcu. Największy spadek średniej ceny koszyka zakupowego miał miejsce w sieci Lidl (5,78 proc.) – do poziomu 213,51 zł. Najdroższy średni koszyk oferowało Tesco – 245,44 zł, czyli o blisko 15 proc. drożej niż w Lidlu. Z kolei Auchan i Makro są liderami w przypadku minimalnego koszyka – sieci te oferowały po 11 produktów w cenach minimalnych. Również porównanie lipcowych cen z sytuacją sprzed roku wykazało podwyżki w 9 na 11 sieci. – Najdroższy w raporcie i badaniu „Koszyk Zakupowy” jest dzisiaj kanał e-grocery, który musi sobie zrewanżować dodatkowe koszty z tytułu chociażby dostaw, co niestety przekłada się na odbiorcę końcowego – mówi dyrektor zarządzający ASM Sales Force Agency. – Myślę, że tak w najbliższym czasie jeszcze pozostanie z tego powodu, że jednak wzrastają nam koszty pracy i transportu.

Szczyt podwyżek na stacjach benzynowych jest już za nami. Mimo spadku cen ropy kierowcy nie mają co liczyć na tańsze tankowanie

Film Ala za Newseria.pl - 23 Sierpnia 2021 godz. 8:06
Ceny detaliczne benzyny, oleju napędowego i gazu LPG ustabilizowały się w sierpniu, ale wciąż pozostają na wysokim poziomie, a ich wzrost napędza inflację w ujęciu rocznym. Po wakacyjnych spadkach cen ropy naftowej kierowcy liczyli na niższy koszt tankowania i powrót cen benzyny w okolice raczej pięciu złotych niż obecnych niemal sześciu. W opinii Grzegorza Maziaka z E-petrol.pl na takie obniżki nie ma jednak w najbliższym czasie szans. – Na krajowym rynku paliw w przypadku cen hurtowych czy detalicznych na początku sierpnia nie widzimy jeszcze większego wpływu obniżek ze światowych giełd naftowych, ceny raczej utrzymują się na wysokim poziomie – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Grzegorz Maziak, analityk rynku paliw w E-petrol.pl. – Szczególnie w przypadku benzyny jest to stabilizacja na poziomach bliskich rekordów z 2012 roku, a najbliższy czas raczej nie przyniesie dużych zmian. Krajowi producenci nie są skłonni do dużych obniżek, ale też nie miałoby to mocnego uzasadnienia, bo co prawda ropa w ostatnich tygodniach taniała, natomiast z drugiej strony mieliśmy nieznaczne osłabienie złotego w relacji do dolara i ten czynnik niwelował skutki tańszej ropy. Teksańska ropa WTI, która na początku lipca kosztowała przeszło 76 dol. za baryłkę, obecnie potaniała do niespełna 62 dol., co jest poziomem najniższym od maja. Europejska brent, tradycyjnie nieco droższa, kosztuje nieco ponad 65 dol., czyli o około 10 mniej niż na początku wakacji, i to również jest cena najniższa od trzech miesięcy. Mimo tego spadku od początku roku surowiec zdrożał w obu przypadkach o około 30 proc. Paliwa do prywatnych środków transportu były w lipcu droższe o 30 proc. niż rok wcześniej i o 21,2 proc. w porównaniu do grudnia 2020 roku. Najmocniej w ujęciu rocznym podrożała benzyna (32 proc.), niewiele niższe tempo wzrostu cen odnotował diesel – 28,7 proc. Tylko gaz i pozostałe paliwa miały nieco niższą, ale też potężną dynamikę – 20,7 proc. Wprawdzie ceny paliw u polskich producentów w ostatnich dniach spadają, ale w porównaniu z cennikami sprzed roku ceny benzyn są wyższe o ponad 900 zł, a olej napędowy w hurcie kosztuje ok. 860 zł więcej (za 1000 l). to nie przekłada się jednak na ceny detaliczne. – W perspektywie końca wakacji nie spodziewamy się dużych zmian cen paliw, czy to na stacjach, czy w hurcie. Dobrą wiadomością dla kierowców może być to, że chyba już za nami okres największych podwyżek, więc w tym momencie jest perspektywa stabilizacji lub niewielkiej spadkowej korekty. Jednak poziomy poniżej 5 zł w perspektywie najbliższych miesięcy, być może nawet lat, jeżeli nie dojdzie do zatrzymania gospodarki na całym świecie, są mało prawdopodobne – tłumaczy Grzegorz Maziak. Drobną korektę – o 2–3 grosze w dół – kierowcy powinni odczuć już w tym tygodniu. E-petrol.pl szacuje, że w tym tygodniu cena benzyny spadnie do 5,64–5,75 zł za litr. Olej napędowy utrzyma się w widełkach 5,36–5,47 zł/l. Natomiast więcej zapłacą tankujący autogaz z uwagi na trudności w imporcie. Jego cena jest na poziomie 2,69 zł/l, ostatni raz obserwowanym na stacjach siedem lat temu w sierpniu. – Oczywiście z uwagą trzeba obserwować sytuację na rynku naftowym, bo ona potrafi być bardzo dynamiczna. Natomiast obserwujemy ostatnio taką próbę sił pomiędzy kupującymi i sprzedającymi związaną z czynnikami podażowymi i popytowymi – tłumaczy Grzegorz Maziak. – Z jednej strony mamy rosnący popyt i ograniczenia w wydobyciu, z drugiej strony zagrożenie związane z nową falą koronawirusa. Ekspert zaznacza, że być może impulsem do spadku cen byłoby zupełne zniesienie ograniczeń wydobycia ze strony OPEC+. Na przeszkodzie stoją jednak ostatnie spadki cen ropy, które uszczuplają zyski krajów dostarczających surowiec, zwiększenie podaży nie jest więc w ich interesie. Kartel zwiększył już dostawy od sierpnia o 400 baryłek dziennie. Przeszkodą w dalszym wzroście produkcji może być także brak mocy produkcyjnych: w ostatnich latach inwestycje w wydobycie były na bardzo niskim poziomie, co przy nagłym wzroście globalnego zapotrzebowania może się okazać niewystarczające. – Jeżeli patrzymy na sytuację po stronie producentów paliw i operatorów rynku detalicznego, to zwłaszcza w przypadku tych ostatnich wysokie ceny to nie jest dobra wiadomość, bo marże właścicieli stacji wcale nie są wysokie, natomiast mamy do czynienia z wysokimi kosztami zakupu paliwa, ale też z dużym zaangażowaniem kapitału ze strony producentów paliw – wylicza analityk rynku paliw. – Cały czas mamy problem struktury produkcji i utrzymującym się na niskim poziomie zapotrzebowaniem na paliwo lotnicze. Rafinerie z pewnością dostosowały swoje procesy produkcyjne do tego zjawiska, natomiast na pewno dużym wyzwaniem jest dla nich polityka klimatyczna, ograniczanie wydobycia paliw kopalnych i zapotrzebowania na nie. Mimo wysokich cen na stacjach ekspert nie przewiduje rychłego zniechęcenia kierowców do korzystania z własnych aut. Z raportu KPMG i PZPM wynika, że od stycznia do czerwca 2021 roku zarejestrowano w Polsce 242,1 tys. samochodów osobowych, co oznacza wzrost o 34,6 proc. w stosunku do analogicznego okresu 2020 roku. Dobry wynik był możliwy głównie dzięki popytowi wśród klientów instytucjonalnych, którzy zarejestrowali 179 tys. pojazdów (wzrost o 45 proc.), a którzy stanowią niemal 74 proc. rynku. Klienci indywidualni nabyli 63,2 tys. nowych samochodów, o 12 proc. więcej niż w I połowie 2020 roku. – Dzisiaj ciężko powiedzieć, przy jakim poziomie cenowym zaczniemy rezygnować z samochodów, bo też widać wpływ pandemii na zachowania kierowców. Ruch indywidualny w formie dojazdów do pracy jest na wysokim poziomie, stąd mamy wysoki popyt na benzynę, i to jest zjawisko ogólnoświatowe. Więc raczej wysokie ceny nie będą nas zniechęcać do podróżowania we własnych samochodach – wyjaśnia Grzegorz Maziak.

Nowelizacja ustawy o finansach publicznych w rękach prezydenta. Podpis pod nią oznacza ryzyko zadłużenia kraju ponad rzeczywiste potrzeby

Film Ala za Newseria.pl - 19 Sierpnia 2021 godz. 6:42
Zgodnie z przyjętą przez parlament nowelizacją ustawy o finansach publicznych klauzula powrotu do stosowania standardowej stabilizującej reguły wydatkowej zostanie wydłużona jeszcze na 2022 rok. Nowe przepisy rozszerzają zakres tej reguły o państwowe fundusze celowe, ale jednocześnie wyłączono z jej limitu wydatki m.in. z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19. – Z jednej strony rząd domyka jedną furtkę, a otwiera kilka dużych bram na omijanie reguły wydatkowej – mówi główny ekonomista FOR dr Sławomir Dudek. Jak podkreśla, to zwiększa przestrzeń do pogłębiania deficytu. Sejm odrzucił w środę 11 sierpnia prawie wszystkie z 12 poprawek Senatu do ustawy o finansach publicznych, która ma określić sposób powrotu do stabilizującej reguły wydatkowej w postaci przedcovidowej, przyjmując jedynie poprawkę natury formalnej. Tym samym m.in. dał zielone światło do przenoszenia wydatków budżetu oraz ich blokowania osobiście przez premiera, choć senatorowie chcieli, by wymagało to zgody całego rządu. – Ustawa o finansach publicznych zakłada przedłużenie okresu przejściowego w regule wydatkowej, czyli mamy możliwość powrotu do reguły wydatkowej rok później – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes dr Sławomir Dudek, główny ekonomista i wiceprezes zarządu Forum Obywatelskiego Rozwoju, przedstawiciel Towarzystwa Ekonomistów Polskich. Chodzi o zapis zobowiązujący rządzących do oszczędnościowego budżetu po przekroczeniu 55 proc. zadłużenia publicznego do PKB, a według metodologii unijnej próg ten został przekroczony i na koniec I kwartału 2021 roku wyniósł 59,1 proc., czyli znalazł się tuż pod granicą 60 proc., zapisaną w Konstytucji jako nieprzekraczalna. Nawet już jednak przebicie poziomu 55 proc. zmuszałoby rząd do posunięć oszczędnościowych, takich jak zrównoważony budżet na kolejny rok (lub przynajmniej taki, który pozwoliłby na zmniejszenie zadłużenia), zamrożenie płac w budżetówce czy waloryzacja rent i emerytur na poziomie nie wyższym niż inflacja z poprzedniego roku. Zawieszenie stosowania tej reguły wymusiły pandemia i spowodowane nią spowolnienie gospodarcze, które wymagało wypłaty wielomiliardowej pomocy m.in. dla przedsiębiorców. Zgodnie z przyjętym właśnie prawem powrót do SRW został odłożony w czasie o kolejny rok, co rząd uzasadnia dalszym wspieraniem gospodarki w walce z pandemią. – Komisja Europejska zachęca do kontynuowania działań antykryzysowych, a w miarę postępów w walce z pandemią – do wspierania ożywienia gospodarczego. Również Międzynarodowy Fundusz Walutowy sygnalizował, że rozpoczęcie konsolidacji fiskalnej od 2022 roku może być zbyt szybkie i gwałtowne – podkreślali w czerwcu przedstawiciele rządu po przyjęciu ustawy. – To oznacza, że zwiększa się przestrzeń do pogłębiania deficytu, ale to jeszcze można uzasadnić sytuacją związaną z COVID-em, podobne rozwiązania stosuje Unia Europejska. Jednak moim zdaniem ta przestrzeń, którą sobie robi rząd na kolejne lata, jest za duża – ocenia Sławomir Dudek. Jak podkreśla, poprawki senatorów – odrzucone w sejmowym głosowaniu – zmierzały do tego, by zwiększyć przejrzystość finansów publicznych, m.in. rozszerzając regułę wydatkową. – Rząd rzeczywiście za głosem ekonomistów, m.in. z Towarzystwa Ekonomistów Polskich, włącza do reguły państwowe fundusze celowe, to jest ruch w dobrym kierunku, zacieśniający. Ale tu rząd domyka jedną furtkę, a otwiera kilka dużych bram na omijanie reguły wydatkowej, omijanie finansów publicznych – ocenia wiceprezes Forum Obywatelskiego Rozwoju. – Przykładowo dalej będzie rozdawał obligacje – zamiast dać dotację, która byłaby objęta regułą wydatkową – ale wchodzi to oczywiście w zadłużenie. Ten proceder na kilkadziesiąt miliardów złotych już jest stosowany. Rząd zaczął tworzyć fundusze zupełnie poza finansami publicznymi, czego przykładem jest Fundusz Przeciwdziałania COVID-19 czy Rządowy Fundusz Inwestycji Lokalnych. Ekonomiści podkreślają, że „wypychając” część wydatków poza budżet państwa do funduszy celowych, rządzący zapewniają sobie możliwość stworzenia deficytu na poziomie bieżących potrzeb, a nie reguł dyscyplinujących wydatki państwa. Tymczasem zadłużenie rośnie w szybkim tempie (w ciągu I kwartału 2021 roku zwiększyło się o 1,6 pkt proc. w stosunku do PKB), a na koniec 2020 roku rozdźwięk między danymi rządu a Eurostatu sięgał już 9,5 p.p. (co wynika z różnic w metodologiach polskiej i unijnej – o ich rozliczenie także wnioskowali senatorowie). Według wyliczeń ekonomisty FOR rozwiązaniem wprowadzanym w nowelizacji Rada Ministrów pod pozorem uszczelnienia – poprzez dodanie państwowych funduszy celowych – zapewnia sobie w innych obszarach margines nawet na 100 mld zł. – Rząd wyjmuje z tego wiążącego limitu Fundusz Przeciwdziałania COVID-19. To jest fundusz, który finansuje czeki Morawieckiego dla samorządów, a wiemy, że one były rozdawane według klucza politycznego, co Fundacja Batorego udowodniła w swoich kilku raportach – przypomina Sławomir Dudek. – I ten fundusz ma finansować Polski Ład. To nie są działania stricte związane z walką z COVID i wyłączenie spod wiążącego limitu tego funduszu czyni go raczej funduszem wyborczym. Pewnie będą wcześniejsze wybory albo nawet jeżeli nie, to widać, że rządzący budują sobie bufor na nieskrępowane wydatkowanie i realizowanie obietnic wyborczych.