Koszalin, Poland
KATEGORIA

Wideo

Karuzela vatowska: Straty Skarbu Państwa oszacowano na ponad 160 mln zł.

Film Ala za CBŚP - 5 Października 2021 godz. 10:13
Z ustaleń śledztwa wynika, że członkowie grupy przestępczej działali na zasadzie podgrup i podejrzani są o wyłudzanie podatku VAT w obrocie polimerami, usługami budowlanymi, szkoleniowymi, reklamowymi czy transportowymi. Każda podgrupa posiadała swojego lidera. Tym razem CBŚP, przy wsparciu KAS zatrzymało 14 osób (15 osób objęto zarzutami). W śledztwie występuje już 130 podejrzanych, którym Zachodniopomorski Wydział Zamiejscowy Prokuratury Krajowej zabezpieczył majątek wart prawie 25 mln zł. Policjanci z Zarządu w Szczecinie Centralnego Biura Śledczego Policji prowadzoną od 2019 roku śledztwo, pod nadzorem Zachodniopomorskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Szczecinie. Wsparcia podczas ustalania kolejnych aspektów sprawy udzielają funkcjonariusze Krajowej Administracji Skarbowej ze Śląskiego i Zachodniopomorskiego Urzędu Celno-Skarbowego. Sprawa dotyczy zorganizowanej grupy przestępczej, której członkowie na zasadzie tzw. „karuzeli podatkowej” popełniali przestępstwa karne i karno-skarbowe związane z wystawianiem nierzetelnych i poświadczających nieprawdę faktur VAT. Przedmiotem przestępstwa są m.in. usługi budowlane, reklamowe czy transportowe. Z ustaleń śledztwa wynika, że kolejne podmioty gospodarcze pełniące rolę „znikających” podatników lub „buforów”, tworząc poświadczającą nieprawdę dokumentację generowały koszty. Według śledczych w przestępczą działalność może być zamieszanych kilkaset podmiotów gospodarczych, a straty Skarbu Państwa oszacowano na ponad 160 mln zł. W minionym tygodniu na terenie województwa śląskiego i małopolskiego przeprowadzono następne uderzenie w grupę. Tym razem zatrzymano podejrzanych o wyłudzenie podatku VAT w obrocie polimerami. W działaniach wzięło udział blisko 100 funkcjonariuszy CBŚP i KAS, którzy zatrzymali 14 osób (5 kobiety i 9 mężczyzn) i przeszukali miejsca zamieszkania podejrzanych, siedziby spółek i biur rachunkowych, zabezpieczając telefony komórkowe, sprzęt komputerowy, nośniki danych informatycznych oraz ogromną ilość dokumentacji. Dodatkowo u jednego z podejrzanych policjanci znaleźli i przejęli amfetaminę oraz 2 jednostki broni z amunicją i tłumik. Na poczet przyszłych kar finansowych i środków karnych zabezpieczono mienie warte blisko 800 tys. zł, w tym luksusowy samochód. Śledczy zablokowali ponad osiemdziesiąt kont bankowych należących do podejrzanych i podmiotów wykorzystanych w przestępczym procederze.W Zachodniopomorskim Wydziale Zamiejscowym Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Szczecinie zatrzymanym przedstawiono zarzuty m.in. prania pieniędzy, wyłudzania podatku VAT, czy wystawiania i przyjmowania nierzetelnych faktur VAT. 11 osób usłyszało zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Obecnie w śledztwie występuje 130 podejrzanych, którym przedstawiono łącznie ponad 500 zarzutów, w tym 80 osób usłyszało zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, z czego 4 kierowania nią. Wobec 34 osób stosowany był środek o charakterze izolacyjnym, obecnie 14 osób pozostaje tymczasowo aresztowanych. Śledczy ustalili majątek należący do podejrzanych i przejęli mienie warte blisko 25 mln zł. Decyzją Prokuratora przekazano część zabezpieczonego towaru wartego ponad 3 mln zł szczecińskim szpitalom i Policji.

KAS i CBŚP zatrzymały kolejnych członków grupy wyłudzającej VAT

Film Ala za KAS - 30 Września 2021 godz. 14:28
Zachodniopomorska i śląska Krajowa Administracja Skarbowa (KAS), wspólnie z Centralnym Biurem Śledczym Policji (CBŚP), zatrzymały 14 członków zorganizowanej grupy przestępczej, która wyłudzała VAT. Grupa zajmowała się usługami budowlanymi, szkoleniowymi, reklamowymi i transportowymi oraz handlem polimerami. Na poczet przyszłych kar zabezpieczono majątek o wartości prawie 800 tys. zł. Śledztwo prowadzone jest od 2019 roku pod nadzorem Zachodniopomorskiego Wydziału Prokuratury Krajowej w Szczecinie ze wsparciem śląskiej i zachodniopomorskiej KAS. W przestępstwach mogło uczestniczyć kilkaset podmiotów Sprawa dotyczy zorganizowanej grupy przestępczej, której członkowie w ramach tzw. karuzeli podatkowej wystawiali nierzetelne i fałszywe faktury VAT. Przestępstwa dotyczyły m.in. usług budowlanych, reklamowych i transportowych. Kolejne podmioty gospodarcze, które pełniły rolę „znikających" podatników lub „buforów", tworzyły fałszywą dokumentację poniesionych kosztów. W przestępczą działalność może być zamieszanych nawet kilkaset podmiotów gospodarczych, a straty Skarbu Państwa oszacowano na ponad 160 mln zł. Zatrzymano 14 podejrzanych W zeszłym tygodniu w województwach śląskim i małopolskim zatrzymano 14 podejrzanych (5 kobiet i 9 mężczyzn) o wyłudzenie podatku VAT. W działaniach wzięło udział blisko 100 funkcjonariuszy KAS i CBŚP. Przeszukano miejsca zamieszkania podejrzanych, siedziby spółek i biur rachunkowych. Zabezpieczono telefony komórkowe, sprzęt komputerowy, nośniki danych i dokumentację. U jednego z podejrzanych policjanci znaleźli amfetaminę oraz 2 szt. broni z amunicją i tłumik.Na poczet przyszłych kar finansowych i środków karnych zabezpieczono mienie warte blisko 800 tys. zł, w tym luksusowy samochód. Śledczy zablokowali ponad 80 kont bankowych, które należały do podejrzanych i podmiotów wykorzystanych w przestępczym procederze. Zarzuty dla podejrzanych Zatrzymanym przedstawiono zarzuty m.in. prania pieniędzy, wyłudzania podatku VAT czy wystawiania i przyjmowania nierzetelnych faktur VAT. 11 osób usłyszało zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Obecnie w śledztwie występuje już 130 podejrzanych, którym przedstawiono łącznie ponad 500 zarzutów. 80 z nich usłyszało zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, z czego 4 kierowania nią. Wobec 34 osób zastosowano środki o charakterze izolacyjnym. 14 osób pozostaje tymczasowo aresztowanych.Śledczy przejęli mienie podejrzanych warte blisko 25 mln zł.

NIK o realizacji ustawowych zadań Funduszu Sprawiedliwości

Film Ala - 30 Września 2021 godz. 11:13
Przeprowadzona kontrola planowania i realizacji ustawowych zadań Funduszu Sprawiedliwości wykazała, że jego gospodarka finansowa była prowadzona z naruszeniem nadrzędnych zasad finansów publicznych, tj. jawności oraz celowości i oszczędności wydatków. Nie odpowiadała również, wynikającym z art. 29 ustawy o finansach publicznych, zasadom funkcjonowania funduszy celowych, które powinny służyć realizacji wyodrębnionych i konkretnie zdefiniowanych zadań państwowych. Działania Ministra Sprawiedliwości (Dysponenta Funduszu) oraz znacznej części beneficjentów umów dotacji skutkowały niegospodarnym i niecelowym wydatkowaniem środków publicznych, a także sprzyjały powstawaniu mechanizmów korupcjogennych. Minister nie zapewnił również wszystkim potencjalnym beneficjentom równoprawnego i transparentnego dostępu do środków publicznych. Zarówno w przypadku konkursów ofert dla organizacji pozarządowych, jak i dotacji dla jednostek sektora finansów publicznych, decyzje o udzieleniu dofinansowania były podejmowane w sposób uznaniowy i nie były należycie dokumentowane. Ponadto, pomimo obowiązku prawnego wynikającego z ustawy o finansach publicznych, nie były one podawane do publicznej wiadomości. Najwyższa Izba Kontroli przeprowadziła, w okresie od 2 czerwca 2020 r. do 14 maja 2021 r., kontrolę nr P/20/037 pn. „Realizacja zadań Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym i Pomocy Postpenitencjarnej – Funduszu Sprawiedliwości”. Kontrolą objęto 21 podmiotów: Ministra Sprawiedliwości (Dysponenta Funduszu) oraz 20 beneficjentów środków Funduszu Sprawiedliwości (14 organizacji pozarządowych, cztery uczelnie wyższe, jedną państwową jednostkę organizacyjną prowadzącą działalność naukowo-badawczą oraz podmiot leczniczy – Szpital Wojewódzki utworzony przez samorząd województwa). Powyższa kontrola była pierwszym kompleksowym badaniem funkcjonowania Funduszu Sprawiedliwości, przeprowadzonym od momentu wejścia w życie, w drugiej połowie 2017 r., zmian legislacyjnych modyfikujących w zasadniczy sposób zasady gospodarki finansowej tego Funduszu. NIK oceniła negatywnie działania Dysponenta Funduszu w zakresie zapewnienia właściwych uwarunkowań prawnych i organizacyjnych funkcjonowania Funduszu Sprawiedliwości, a także sposób wykorzystania będących w jego dyspozycji środków publicznych. Ustalono, że przyjęta w sierpniu 2017 r. nowelizacja przepisów Kodeksu karnego wykonawczego oraz wydane we wrześniu tego roku przez Ministra Sprawiedliwości rozporządzenie w sprawie Funduszu skutkowały w praktyce ustanowieniem otwartego, niezdefiniowanego w jednoznaczny sposób katalogu zadań Funduszu Sprawiedliwości. Powstała w ten sposób możliwość finansowania z jego środków nieograniczonej kategorii działań, nawiązujących choćby w marginalnym stopniu do  niedookreślonych celów Funduszu, takich jak: przeciwdziałanie przestępczości; wsparcie i rozwój systemu pomocy pokrzywdzonym przestępstwem, pomocy postpenitencjarnej i przeciwdziałania przyczynom przestępczości; realizacja ustawowych zadań jednostek sektora finansów publicznych związanych z ochroną interesów osób pokrzywdzonych przestępstwem, a także wykrywaniem i zapobieganiem przestępczości. Dodatkowo, Dysponent konsekwentnie stosował szeroką interpretację zadań Funduszu, wskazując na ich „holistyczny” charakter oraz możliwość finansowania, w ramach przeciwdziałania przestępczości, każdej pozytywnej, w jego ocenie, zmiany społecznej i gospodarczej (m.in. z zakresu: edukacji, polityki społecznej i rodzinnej, rynku pracy, czy też wartości religijnych). Brak precyzyjnego, normatywnego określenia zadań Funduszu oraz stanowisko Dysponenta dotyczące możliwości dowolnego kształtowania jego wydatków pozostawały w rażącej sprzeczności z nadrzędną zasadą, wynikającą z art. 29 ustawy o finansach publicznych, zgodnie z którą fundusze celowe służą wykonywaniu wyodrębnionych (konkretnych i wąsko określonych) zadań państwowych. Tymczasem, w przypadku Funduszu Sprawiedliwości, zamiast realizacji specyficznych (suplementarnych wobec budżetu państwa) funkcji publicznych, wspierano w szerokim zakresie (dublowano) zadania finansowane z różnych części budżetowych, a nawet innych funduszy celowych. Oznaczało to w praktyce, że w badanym okresie Fundusz Sprawiedliwości stracił charakter funduszu celowego. Brak ograniczeń prawnych dotyczył również mechanizmów wyboru podmiotów będących beneficjentami Funduszu. Szczegółowe badanie 16 otwartych konkursów ofert na powierzenie zadań organizacjom pozarządowym wykazało ich nierzetelne przygotowanie przez Dysponenta, który powierzał weryfikację ofert osobom nieposiadającym adekwatnych kwalifikacji i doświadczenia zawodowego, a także nie wyposażył ich w jakiekolwiek wytyczne, kryteria ocen lub bazy danych, które umożliwiłyby rzetelną ocenę ofert. W rezultacie, ocena jakości ofert była dokonywana przez członków komisji konkursowych w sposób dowolny i uznaniowy. Nie wynikała ona z merytorycznych kryteriów, o czym świadczy fakt zidentyfikowania blisko w połowie zbadanych kart ocen (98 z 206 zbadanych kart oceny merytorycznej) istotnych rozbieżności i błędów, które wpływały na udzielenie lub też odmowę przyznania dofinansowania poszczególnym organizacjom. Jednocześnie Dysponent, w ramach przyznanych sobie w rozporządzeniu w sprawie Funduszu uprawnień, podejmował nieuzasadnione, arbitralne decyzje w sprawie unieważniania konkursów lub też odmowy przyznania dotacji niektórym podmiotom wskazanym przez komisje konkursowe, pomimo że uzyskały one wysoką ocenę. Dyskrecjonalny charakter decyzji Ministra Sprawiedliwości w zakresie rozdysponowywania środków publicznych był jeszcze bardziej widoczny w przypadku jednostek sektora finansów publicznych, którym większości dotacji (blisko 60% wartości przekazanych środków) udzielano w tzw. trybie pozanaborowym. Nie wyjaśniano przy tym, z czego wynikało zastosowanie tego szczególnego trybu, w którym wybór beneficjentów następował w drodze arbitralnej decyzji Dysponenta Funduszu. NIK oceniła negatywnie działania Ministra Sprawiedliwości w zakresie realizacji umów dotacji na powierzanie zadań Funduszu. Przedstawiona ocena wynikała w szczególności z regularnego dotowania przedsięwzięć niemających w praktyce żadnego lub mających jedynie marginalny związek z celami Funduszu Sprawiedliwości. Wpływało to negatywnie na możliwość rzetelnej realizacji pierwotnych celów Funduszu w zakresie kompensowania skutków przestępstw i pomocy postpenitencjarnej. W konsekwencji, spośród 681 409,2 tys. zł dotacji przyznanych ze środków Funduszu w okresie objętym kontrolą, jedynie 228 502,0 tys. zł (34%) przeznaczono na pomoc świadczoną bezpośrednio osobom pokrzywdzonym przestępstwem (i osobom im najbliższym), a 24 225,0 tys. zł (4%) na pomoc postpenitencjarną. Pozostałe dotacje dotyczyły w szczególności: przeciwdziałania przyczynom przestępczości (144 umowy na kwotę 171 091,7 tys. zł), wsparcia Ochotniczych Straży Pożarnych (2 455 umów na kwotę 140 802,9 tys. zł) oraz jednostek ochrony zdrowia (121 umów na kwotę 35 204,4 tys. zł), budowy i wyposażenia ośrodka dla osób dorosłych przebywających w stanie śpiączki (jedna umowa na kwotę 37 240 tys. zł). Negatywna ocena NIK dotyczyła przede wszystkim zadań zlecanych przez Dysponenta w ramach wprowadzonego w 2017 r., nowego celu Funduszu, jakim jest przeciwdziałanie przyczynom przestępczości, na realizację których udzielono 25% łącznej wartości dotacji celowych (171 091,7 tys. zł). W związku z brakiem zdefiniowania tego terminu w przepisach, a także nierzetelną organizacją konkursów ofert, Dysponent finansował zadania niezwiązane z celami Funduszu oraz niemające bezpośredniego związku z tematyką przeciwdziałania przestępczości. Obejmowały one szerokie spektrum niepowiązanych logicznie działań, obejmujących m.in.: organizację konferencji dotyczącej perspektyw współpracy państw Grupy Wyszehradzkiej; edukację menadżerską lokalnych grup działaczy i urzędników; promowanie kwestii światopoglądowych; działalność edukacyjną i wychowawczą w obszarze problemów okresu dojrzewania. Sfinansowane zadania oparte były na nierzetelnych i niezweryfikowanych przez Dysponenta danych (obejmujących np. domniemany wysoki stan zagrożenia przestępczością na terenie powiatu raciborskiego, który wskazywano, jako uzasadnienie modernizacji zaplecza sportowo-rekreacyjnego Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Raciborzu), lub też dotyczyły przeciwdziałania przestępstwom, które ze względu na ich incydentalny charakter nie były nawet wykazywane w statystykach sądowych. Pozostałe, zakwestionowane przez NIK umowy dotyczyły projektów określanych przez Dysponenta, jako naukowo-badawcze. Przedsięwzięcia te nie odpowiadały standardom przyjętym dla projektów badawczych i służyły przede wszystkim wspieraniu działalności statutowej realizujących je podmiotów (beneficjentami umów dotacji były w szczególności: Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, Instytut Wymiaru Sprawiedliwości, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, Fundacja Mamy i Taty). Polegały one na wytworzeniu dużej liczby niespójnych tematycznie utworów (stanowiących np. analizę przypadkowych treści internetowych i literatury fantastycznej), w przypadku których Dysponent nie potrafił nawet udokumentować sposobu ich wykorzystania. Z łącznej liczby 16 zbadanych umów, mających w założeniu służyć przeciwdziałaniu przestępczości, NIK oceniła jako niecelowe i niegospodarne 13 umów, w ramach których udzielono dofinansowania na kwotę 63 324 tys. zł. NIK oceniła pozytywnie fakt utworzenia przez Dysponenta, obejmującej wszystkie powiaty, sieci pomocy osobom pokrzywdzonym przestępstwem. Pozytywnie efekty budowanej sieci pomocy były jednak niwelowane poprzez nierzetelną organizację konkursów ofert, które nie zapewniały optymalnego doboru podmiotów świadczących wsparcie beneficjentom. Badanie ośmiu umów dotacji wykazało, że aż w sześciu przypadkach zadania te zostały powierzone organizacjom nieposiadającym adekwatnego przygotowania, w tym podmiotom powołanym bezpośrednio przed ogłoszeniem konkursów, które nie miały żadnego doświadczenia i dopiero w toku realizacji umów budowały swój potencjał kadrowy oraz organizacyjny. Powyższe miało poważne konsekwencje dla sytuacji osób pokrzywdzonych przestępstwem, która w przypadku województwa opolskiego uległa istotnemu pogorszeniu (w związku z nagłym przerwaniem świadczenia pomocy przez Fundację Ex Bono), a nawet stworzyło bezpośrednie zagrożenie dla życia i zdrowia niektórych małoletnich beneficjentów pomocy z terenu województwa śląskiego. Ponadto, jak wykazała kontrola, na terenie Radomia i okolicznych miejscowości finansowano ze środków Funduszu pomoc dla osób, które nie były faktycznie pokrzywdzone przestępstwem lub też w sposób, który nie miał żadnego związku z kompensowaniem skutków czynów przestępczych (przykładowo udzielanie porad prawnych w typowych sprawach z zakresu prawa cywilnego, czy też pomoc w prowadzeniu korespondencji z ZUS w ramach prowadzonej działalności gospodarczej). W pozostałym zakresie, Dysponent Funduszu wspierał pod pozorem wsparcia pokrzywdzonych przestępstwem bieżącą działalność wybranych arbitralnie jednostek samorządu terytorialnego (zadania dotyczące doposażenia Ochotniczych Straży Pożarnych, realizowane w ramach 2 455 umów na kwotę 140 802,9 tys. zł) oraz placówek opieki zdrowotnej (121 umów na kwotę 35 204,4 tys. zł), a także budowę i wyposażenie ośrodka leczenia osób dorosłych przebywających w stanie śpiączki (dotacja w kwocie 37 240 tys. zł). Decyzje o sfinansowaniu tych zadań zostały podjęte przez Ministra Sprawiedliwości w sposób nierzetelny, ponieważ nie dysponował on obiektywnymi danymi potwierdzającymi zasadność, skalę i pożądaną formę ich realizacji (m.in. nie przeprowadził konsultacji z organami właściwymi do spraw zdrowia, które pozwoliłyby ustalić najpilniejsze potrzeby sprzętowe, a także liczbę i rodzaj placówek medycznych najbardziej potrzebujących wsparcia). Jednocześnie, wspierając wskazane powyżej zadania, marginalnie związane z celami Funduszu, Dysponent rezygnował z zaplanowanych pierwotnie działań mających realny wpływ na sytuację ofiar przestępstw oraz przeciwdziałanie przyczynom przestępczości. Przede wszystkim bez jakiegokolwiek uzasadnienia odstąpił od realizacji zadań dotyczących wybudowania lub dostosowania tzw.  przyjaznych pokoi przesłuchań dla dzieci oraz zaprojektowania i budowy infrastruktury zwiększającej bezpieczeństwo ruchu drogowego, w szczególności przejść dla pieszych. Należy przy tym zauważyć, że zapewnienie finansowania potrzeb związanych z tworzeniem, modernizacją oraz wyposażaniem tzw. przyjaznych pokoi przesłuchań w jednostkach organów ścigania i w sądach było kluczowym argumentem wskazywanym przez ustawodawcę oraz przez Ministra Sprawiedliwości, jako uzasadnienie wprowadzonej w 2017 r. nowelizacji art. 43 ustawy Kodeks karny wykonawczy oraz nowego rozporządzenia w sprawie Funduszu, umożliwiających finansowanie ze środków Funduszu Sprawiedliwości ustawowych zadań jednostek sektora finansów publicznych. NIK negatywnie oceniła realizację zadań Dysponenta w zakresie promowania działalności Funduszu Sprawiedliwości. W badanym okresie, zainicjowano wprawdzie działania nawiązujące m.in. do wniosków z wcześniejszych kontroli NIK, w których wskazano na zasadność zwiększenia rozpoznawalności Funduszu, a także wiedzy potencjalnych beneficjentów na temat dostępnych form pomocy. Ustalenia kontroli wykazały jednak, że działania Dysponenta w zasadniczy sposób odbiegały od faktycznej treści rekomendacji NIK. Objęły one szeroki wachlarz, absorbujących dużą część kosztów Funduszu aktywności, począwszy od zlecenia ogólnopolskiej kampanii informacyjnej we wszystkich środkach przekazu; poprzez zakup czasu antenowego u różnych dostawców, a kończąc na nałożonym na poszczególnych beneficjentów (od 2019 r.) obowiązku promowania realizowanych projektów w zatwierdzonych przez Dysponenta kanałach medialnych. Tematyka tych działań znacząco wykraczała poza edukowanie potencjalnych beneficjentów i służyła także promowaniu działań Ministra Sprawiedliwości oraz podległego mu Ministerstwa, w obszarach takich jak np. relacje Polski z instytucjami Unii Europejskiej, czy też reforma wymiaru sprawiedliwości. Przyczyną opisanych powyżej nieprawidłowości był m.in. brak rzetelnego planowania obszarów aktywności Funduszu oraz niezdefiniowanie problemów, które zamierzano rozwiązać poprzez wydatkowanie środków publicznych. Jak wykazała kontrola, zatwierdzane przez Dysponenta programy, nie bazowały na obiektywnych danych oraz nie były konsultowane z wyspecjalizowanymi podmiotami, pomimo że działalność Funduszu wkraczała bezpośrednio w obszary, za które odpowiadają inne organy państwa, właściwe do spraw zdrowia, polityki społecznej, spraw wewnętrznych, czy edukacji. Dysponent nie posiadał również potencjału kadrowego i merytorycznego pozwalającego na rzetelne planowanie, kontrolowanie oraz rozliczanie wydatków, których wartość w poszczególnych latach wynosiła ponad 350 mln zł. Wynikało to w znacznej mierze z decyzji samego Dysponenta, który konsekwentnie, bez rzetelnych analiz rozszerzał obszary aktywności Funduszu (w 2018 r., w związku z podjęciem decyzji o doposażeniu Ochotniczych Straży Pożarnych, liczba umów dotacji zwiększyła się prawie o 900%!). W ocenie NIK, w świetle opisanych powyżej bezprecedensowych ustaleń kontroli wystąpiła konieczność podjęcia niezwłocznych działań mających na celu zapewnienie wydatkowania środków Funduszu Sprawiedliwości zgodnie z wymogami określonymi w art. 44 ust. 3 pkt 1 ustawy o finansach publicznych, tj. w sposób celowy i oszczędny, z zachowaniem zasad uzyskiwania najlepszych efektów z danych nakładów oraz optymalnego doboru metod i środków służących osiągnięciu założonych celów. Kluczowe znaczenie ma również przywrócenie w przypadku tego Funduszu zasad gospodarki finansowej właściwych dla funduszy celowych – wynikających z art. 29 ustawy o finansach publicznych. Zmierzając do osiągnięcia tych celów, w informacji o wynikach kontroli, NIK sformułowała 21 szczegółowych wniosków pokontrolnych służących zapewnieniu efektywnego i transparentnego wykorzystania środków Funduszu. Izba zwróciła również uwagę na konieczność zainicjowania prac legislacyjnych na rzecz zmiany przepisów Kodeksu karnego wykonawczego oraz rozporządzenia w sprawie Funduszu, polegających na ograniczeniu celów Funduszu do dwóch przypisanych mu pierwotnie obszarów, tj. wsparcia osób pokrzywdzonych przestępstwem (i kompensowania skutków przestępstw) oraz pomocy postpenitencjarnej. Podjęcie tych działań stanowi, w ocenie NIK, niezbędny warunek do zapewnienia efektywnego oraz zgodnego z przepisami ustawy o finansach publicznych wykorzystywania i rozliczania środków publicznych. W związku z koniecznością podjęcia wymienionych powyżej pilnych działań naprawczych, kierując się troską o stan finansów publicznych oraz dążeniem do realnej poprawy sytuacji ofiar przestępstw Prezes NIK, działając na podstawie art. 62a ustawy o NIK, powiadomił Prezesa Rady Ministrów Pana Mateusza Morawieckiego, Wiceprezesa Rady Ministrów Pana Jarosława Kaczyńskiego oraz Szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego Pana Andrzeja Stróżnego o uwagach, ocenach i wnioskach sformułowanych w wystąpieniu pokontrolnym skierowanym do Ministra Sprawiedliwości.  Prezes NIK zwrócił się do Prezesa oraz Wiceprezesa Rady Ministrów o podjęcie pilnych działań ukierunkowanych na zapewnienie gospodarnego i celowego wykorzystania środków Funduszu, natomiast do Szefa CBA o podjęcie stosownych, tj. zgodnych z kompetencjami tego organu działań, zmierzających do wyjaśnienia okoliczności powstania wykrytych przez NIK nieprawidłowości, w tym w szczególności ujawnionych mechanizmów korupcjogennych. Do dnia opublikowania wyników niniejszej kontroli, pomimo upłynięcia ustawowych terminów, NIK nie otrzymała odpowiedzi od Premiera i Wicepremiera. Szef CBA wyraził z kolei opinię, że nie jest właściwym organem w przedmiotowej sprawie. W związku z przedstawionymi Izbie opiniami prawnymi, wskazującymi, że § 11, § 20 ust. 2 oraz § 22 ust. 2 zdanie 2 rozporządzenia w sprawie Funduszu wykraczają poza zakres upoważnienia do jego wydania zawarty w art. 43 ust. 19 Kodeksu karnego wykonawczego, działając na podstawie art. 11 pkt 3 ustawy o NIK, Prezes NIK skierował do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o stwierdzenie niezgodności rozporządzenia w sprawie Funduszu Sprawiedliwości z Kodeksem karnym wykonawczym oraz z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej.

Polacy z sukcesami w ratownictwie wodnym. Za 11 lat może ono zostać dyscypliną olimpijską podczas letnich igrzysk w Brisbane

Film Art za newseria.pl - 15 Września 2021 godz. 4:31
Tylko w 2020 roku ratownicy wodni przeprowadzili ponad 2,1 tys. akcji ratowniczych i blisko 750 akcji poszukiwawczych. Łącznie uratowali niemal 2 tys. osób. Choć ratownictwo wodne to w dużej mierze misja, należy również do dyscyplin sportowych. Według zapowiedzi w 2032 roku podczas letnich igrzysk w australijskim Brisbane zostanie włączone do ich programu. Polscy sportowcy od lat odnoszą w tej dziedzinie duże sukcesy międzynarodowe. Obecnie sportowcy biorą udział w Mistrzostwach Europy w Ratownictwie Wodnym, które odbywają się w Hiszpanii. Kluczowa dla nich podczas przygotowań była opieka lekarzy specjalistów, za którą odpowiada Carolina Medical Center. Z raportu GUS „Działalność służb ratowniczych w 2020 roku” wynika, że zgodę na wykonywanie ratownictwa wodnego posiada 116 podmiotów, które zatrudniają blisko 12,5 tys. ratowników. Ratownicy wodni w ubiegłym roku przeprowadzili dokładnie 2136 akcji ratowniczych wobec osób tonących, wzięli też udział w 747 akcjach poszukiwawczych osób zaginionych na obszarze wodnym. Uratowali niemal 2 tys. tonących. – Przez lata swojej służby Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe przeszkoliło w podstawowym i zawodowym zakresie ponad 100 tys. osób. Tyle osób w Polsce ma pojęcie o ratownictwie wodnym, potrafi ratować lub może pomóc ratownikom. W tej chwili liczbę zawodowych ratowników szacujemy na około 20 tys., a w WOPR jest 10–12 tys. – mówi agencji Newseria Biznes Paweł Błasiak, prezes zarządu głównego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Dodatkowo w ubiegłym roku przeprowadzono 353 szkolenia z ratownictwa wodnego, a zaświadczenie o ukończeniu uzyskało ponad 3 tys. uczestników. – Przybywa dzieci, niektórym się nudzi pływanie, niektórym się nudzi w domu, przychodzą do nas, bawią się w ratownictwo, bo tym się trzeba bawić. To musi być na początek piękna zabawa, zanim stanie się ciężką pracą – ocenia Paweł Błasiak. Ratownictwo wodne to jednak nie tylko misja i służba, lecz także wymagająca dyscyplina sportowa, w której Polacy odnoszą spore sukcesy. – Mieliśmy mistrzów świata, mistrzów Europy, rekordzistów świata. W latach 70. w Polsce rozgrywane były mistrzostwa świata. W tej chwili nie ma imprez, z których nie wracamy z medalami – zaznacza prezes WOPR. Polskie sportowe ratownictwo wodne ma w dorobku mistrzów świata – Zofię Krawczyk w 1978 roku, Wojciecha Blechara w latach 1983 i 1987 oraz Krzysztofa Wabicza w 1988 roku, Jarosława Mazurka w 2008 roku oraz Pawła Szkudlarka w 2012 roku. W 2019 roku w chińskim Wuhanie podczas 7. Światowych Wojskowych Igrzysk Sportowych polscy ratownicy – Wojciech Kotowski, Adam Dubiel, Bartosz Stanielewicz oraz Hubert Nakielski – zdobyli sześć medali, w tym dwa złote. Obecnie nasza kadra bierze udział w mistrzostwach Europy, które odbywają się w Hiszpanii i potrwają do 18 września. W zawodach startuje 400 zawodników z 15 krajów, w tym 24-osobowa reprezentacja Polski. – Na mistrzostwach Europy mamy nadzieję zdobyć przynajmniej dwa medale. Tak naprawdę od sześciu lat przywozimy medale z imprez międzynarodowych, czy to są mistrzostwa Europy, czy mistrzostwa świata, więc mamy nadzieję, że w tym roku będziemy to kontynuować – mówi Adam Dubiel, reprezentant Polski w sportowym ratownictwie wodnym. Wiele wskazuje na to, że ratownictwo wodne stanie się dyscypliną olimpijską. Może się to stać podczas igrzysk w australijskim Brisbane, gospodarza letnich igrzysk w 2032 roku. Podczas zawodów ratownicy startują w sześciu konkurencjach indywidualnych, a sztafety – w trzech. To m.in. ratowanie lub holowanie manekina, szybka pomoc na dystansie, a podczas rywalizacji na basenie lub piasku ratownicy korzystają np. z pasa ratowniczego, płetw czy deski. Wymaga to od sportowców wytrzymałości i wszechstronności. – Każdy zawodnik powinien najpierw zrobić sobie bazę treningu w wodzie bez elementów ratownictwa, żeby wypracować wytrzymałość w wodzie, a dopiero później coraz częściej wplatać elementy ratownictwa, czyli podjęcie manekina, pływanie z pasem ratowniczym, czyli węgorzem, czy w płetwach ratowniczych – tłumaczy Adam Dubiel. – Ratownictwo wodne jest jedyną taką dyscypliną sportową, która przekłada się na coś praktycznego. Ci ludzie, dzięki temu, że są sprawni, trenują pod kątem ratowania ludzi, faktycznie mogą komuś uratować życie. To właśnie powinno być czymś, co będziemy mówić do młodzieży, dzieci, żeby chcieli to robić. Nawet jeżeli nie będą zawodowymi ratownikami, to będą znali zasady bezpieczeństwa w wodzie i w razie niebezpieczeństwa będą wiedzieli, jak pomóc, jak się zachować – mówi dr Urszula Zdanowicz, lekarz ortopeda, traumatolog sportowy z Carolina Medical Center. Jak podkreśla, ratownictwo wodne jest wymagającą dyscypliną pod kątem fizycznym i podobnie jak inne wiąże się ze sporymi przeciążeniami. Zawodnicy potrzebują więc stałej pomocy medyków i fizjoterapeutów. Polskich ratowników wspiera szpital Carolina Medical Center. – Współpraca przede wszystkim dotyczy opieki nad kadrą Polski w ratownictwie wodnym. To jest opieka nad zawodnikami, przeprowadzanie im kontrolnych badań, obecność w czasie ważnych zawodów i zgrupowań, właśnie po to, żeby cały czas być na miejscu, żeby lepiej ich poznać, żeby móc ich wspomóc wtedy, kiedy tego potrzebują, a jeżeli mają kontuzję, przeciążenie czy zachorują, żeby zorganizować w tym czasie opiekę medyczną – wyjaśnia dr Urszula Zdanowicz. Lekarze w wyczynowym sporcie są niezbędni. Oceniają sprawność i wydolność organizmu, doradzają specjalistyczne treningi, gwarantują pełne leczenie i rehabilitację. Badania krwi i układu mięśniowo-szkieletowego pomagają wrócić do zdrowia po ewentualnej kontuzji. – Bez współpracy z trenerem, bez zrozumienia danej dyscypliny sportowej opieka medyczna nie miałaby dużego sensu. W przypadku zawodów ratowniczych to są bardzo różnorodne sporty: ratownicy muszą biegać, pływać, nurkować, nosić ciężkie rzeczy, rzucać nimi. To trochę wielobój sportowy, w związku z czym do każdej z tych kategorii są potrzebne trochę inne umiejętności. Jeden zawodnik lepiej pływa, inny lepiej biega, więc trzeba pracować nad tymi słabszymi rzeczami – tłumaczy lekarz ortopeda. Carolina Medical Center od lat jest szpitalem związanym ze sportem. Jest też oficjalnym partnerem Polskiego Komitetu Olimpijskiego.

Wynagrodzenia w Polsce wciąż mało konkurencyjne na tle Europy Zachodniej

Film Ala za Newseria.pl - 8 Września 2021 godz. 4:38
Starszy księgowy zatrudniony w międzynarodowej korporacji w Polsce zarabia w kwocie brutto więcej niż ten w Rumunii czy na Ukrainie, ale znacznie mniej niż w Wielkiej Brytanii, Niemczech lub Danii, a nawet w Czechach. Również po uwzględnieniu kosztów życia i obciążeń fiskalnych wynagrodzenia w Polsce są znacznie mniej konkurencyjne niż w Europie Zachodniej – wynika z analizy firmy Mercer, która porównała wysokość wynagrodzeń brutto, netto oraz dochodu, który można przeznaczyć na oszczędności. Duże zróżnicowanie w wysokości pensji i bieżących wydatkach widać również w poszczególnych województwach kraju. Dysproporcje mogą sięgać nawet 40 proc. W rozważaniach wzięto pod uwagę miesięczne wynagrodzenie starszego księgowego z minimum pięcio–siedmioletnim doświadczeniem na tym stanowisku, zatrudnionego przez międzynarodową korporację i pracującego w stolicy wybranych krajów z Europy Środkowo-Wschodniej oraz Zachodniej. – Okazuje się, że polski i węgierski księgowy otrzymują podobne wynagrodzenie zasadnicze brutto i jest ono nieco wyższe od tego osiąganego w Rumunii, ale przede wszystkim na Ukrainie. W tym ostatnim kraju wynagrodzenie księgowego będzie nawet około 40 proc. niższe. Natomiast pensja polskiego księgowego wciąż znacznie odstaje od tej wypłacanej w krajach Europy Zachodniej i tu zdecydowanie konkurencyjność wynagrodzeń nie jawi się w dobrych barwach. Wynagrodzenie księgowego w Polsce jest nawet dwa i pół razy niższe niż w Anglii, trzy razy niższe niż w Niemczech oraz trzyipółkrotnie niższe niż w Danii – mówi agencji Newseria Biznes Olga Obłoza, starsza konsultantka Mercera. W analizie konkurencyjności wynagrodzeń istotne są także obciążenia podatkowe, czyli porównanie, jaka część pensji brutto trafi do kieszeni pracownika. W naszym kraju na konto starszego księgowego wpłynie 71 proc. jego pensji brutto. To sporo w porównaniu na przykład z Danią i Niemcami oraz Rumunią. W tych krajach do kieszeni pracownika trafi zaledwie 60 proc. pensji. Z kolei w Czechach, Wielkiej Brytanii oraz Ukrainie obciążenia fiskalne są mniejsze i pracownik otrzymuje na rękę ok. 80 proc. wynagrodzenia brutto. Tym sposobem starszy księgowy u naszych południowych sąsiadów może liczyć miesięcznie na nawet 1700 zł dochodu netto więcej niż w Polsce. – Natomiast z punktu widzenia pracodawcy liczy się całkowity koszt zatrudnienia pracownika. Te porównania budzą większą euforię, szczególnie wśród firm, które podejmują się inwestycji w naszym kraju. Całkowity koszt dla pracodawcy jest mocno zdywersyfikowany w grupie analizowanych krajów. Przykładowo Czechy przenoszą ten koszt z pracownika na pracodawcę, który do pensji zasadniczej musi doliczyć aż 34 proc. dodatkowych składek. Inaczej jest np. w Rumunii czy Danii, gdzie dodatkowych kosztów zatrudnienia praktycznie nie ma – dodaje Olga Obłoza. Jak zauważa konsultantka Mercera, najbardziej wymiernym aspektem dobrobytu jest to, co zostaje w kieszeniach pracowników ponad bieżącą konsumpcję, podatki czy składki na ubezpieczenia społeczne. Wpływają na to koszty życia w danym mieście, czyli wydatki na codzienne zakupy, wynajem mieszkania, na bilety do kina, do teatru, za prąd, gaz itd. Co ciekawe, procentowo najwięcej odłoży starszy księgowy w Wielkiej Brytanii (13 proc. pensji zasadniczej brutto) oraz na Ukrainie (10 proc.). Jest to wynikiem niskiego obciążenia fiskalnego pracownika w tych krajach. Na drugim końcu będzie osoba pracująca w Rumunii oraz w Danii (6 proc. pensji zasadniczej brutto). Według badania Mercera koszty życia w Kopenhadze są o 57 proc. wyższe niż w Warszawie. Jeśli patrzeć na oszczędności nominalnie, ciągle najwięcej są w stanie zaoszczędzić osoby zatrudnione w krajach Europy Zachodniej. Starszy księgowy w Wielkiej Brytanii zaoszczędzi 2,9 tys. zł miesięcznie, a ten w Danii i Niemczech – ok. 1,8 tys. zł. Mimo stosunkowo wysokiego procentu pensji, jaką jest w stanie odłożyć co miesiąc pracownik na Ukrainie, ta kwota nominalnie wyniesie zaledwie 527 zł i jest obok Rumunii najniższa w gronie analizowanych krajów. – Osoba zatrudniona na stanowisku starszego księgowego w Warszawie odłoży 715 zł miesięcznie, podobnie jak pracownik na Węgrzech. Ciągle więcej niż w Rumunii czy na Ukrainie, ale dużo mniej niż w krajach Europy Zachodniej, nawet przy wyższych kosztach życia w tych krajach. Co ciekawe, księgowy w Czechach będzie w stanie odłożyć ponad 100 zł miesięcznie więcej. A to dlatego, że mimo wyższych kosztów życia w Pradze obywatel Czech może spodziewać się wyższej pensji brutto i dużo niższego obciążenia fiskalnego – zaznacza konsultantka Mercera. Polska charakteryzuje się nadal sporymi różnicami wynagrodzeń w poszczególnych regionach kraju. Wszędzie tam, gdzie działają zdrowe zasady biznesu, popytu i podaży, jest dobra infrastruktura, dostęp do talentów, uniwersytetów, szkół wyższych, wynagrodzenia naturalnie szybują w górę. – Warszawa jest wciąż zieloną wyspą na mapie wynagrodzeń. Stolica reprezentuje ten region, w którym płaci się w Polsce najwięcej. Pośrodku plasuje się Małopolska, która jest na poziomie rynku ogólnego. A na drugim biegunie są województwa, w których płaci się najmniej: lubelskie, lubuskie oraz świętokrzyskie. Zróżnicowanie wynagrodzeń mamy także w różnych branżach. Najwięcej płaci farmacja oraz branża IT, pośrodku są centra usług wspólnych i branża FMCG, a najniższe pensje to wszelkie duże struktury operacyjne, które reprezentuje produkcja czy logistyka – wymienia Olga Obłoza.  Jak podkreśla, różnice w wysokości wynagrodzeń osób na tym stanowisku pomiędzy regionami dochodzą nawet do 40 proc. Podobne dysproporcje występują w porównaniu branż. – To bardzo kompleksowy i szeroki temat, jak bardzo chcemy unifikować podejście do wynagrodzeń. Ale musimy pamiętać o tym, że jesteśmy bardzo dużym rynkiem, mamy ponad 38 mln mieszkańców, kilkanaście województw z różną infrastrukturą, poziomem edukacji, dostępem do talentów, więc taka różnorodność będzie się zawsze pojawiała i pewnie przyszłe lata utrzymają ją na takim poziomie, na jakim jest dzisiaj – podsumowuje ekspertka Mercera.

Trwa przebudowa wiaduktu na ulicy Monte Cassino

Film Ala, film: FB/Marcin Waszkiewicz - 7 Września 2021 godz. 5:05
10 lipca została podpisana umowa z Firmami Intop Skarbimierzyce oraz Intop Warszawa na rozbiórkę i budowę nowych mostów przy alei Monte Cassino za kwotę 35 mln 899 tysięcy złotych. Na realizację całości zadania wykonawcy mają 18 miesięcy od dnia podpisania umowy, czyli do 10 stycznia 2023 roku. Rozbiórka mostów powinna się zakończyć w tym roku. Przypomnijmy, 50-letni wiadukt przy alei Monte Cassino zamknięto w marcu ubiegłego roku, bo jego dalsza eksploatacja groziła katastrofą budowlaną.