Koncert minionego piątkowego wieczoru był przemyślaną ilustracją nastroju halloween. Pierwszy utwór koncertu, czyli „Noc na Łysej Górze” Modesta Musorgskiego idealnie do tego pasował. Mroczny, nieco horroryczny poemat muzyczny pełen barw i wymagający od muzyków ogromnej dokładności, został wykonany przepięknie. Koszalińscy filharmonicy pod batutą Caldiego zdają się czuć nad wyraz pewnie, a sam dyrygent o energicznym temperamencie, wyczarował z orkiestrą malownicze dźwięki.
Wyobraźnia sama nasuwała skojarzenia z harcami demonów i duchów rodem z piekła na tytułowej
Łysej Górze. Dynamika i mordercze tempo utworu podkreśla pośpiech fikcyjnych postaci przy odprawianiu swoich obrzędów, tak aby zdążyć przed świtem. Ten pod koniec utworu zilustrowany odgłosem dzwonów rozlał się po sali koncertowej za sprawą przepięknego duetu harfy i fletu. Programowe dzieło dla epoki romantyzmu nadal porusza, a tym bardziej, kiedy orkiestra wznosi się na wyżyny swoich możliwości. Publiczność nagrodziła artystów gromkimi brawami i to w pełni zasłużenie.
Kolejna „halloweenowa” kompozycja jaką można było usłyszeć minionego wieczoru to „Taniec szkieletów” Camille Saint - Saënsa. Natan Dondalski, I koncertmistrz Filharmonii Koszalińskiej zachwycił kadencją skrzypiec, która w niezwykły sposób wprowadziła upiorny nastrój. Brzmienie instrumentu nasuwało skojarzenia z muzyką ludową, a kolejne elementy dołączającej się orkiestry stworzyły iście taneczny utwór. Kontrast pomiędzy francuskim a rosyjskim podejściem do tematu zjaw z zaświatów jest znaczący. Mimo wspólnych mianowników francuski „dreszczowiec muzyczny” jest zdecydowanie delikatniejszy, ale niemniej wymagający od muzyków. Znów zachwycona do cna publiczność, obsypała muzyków i dyrygenta kaskadą oklasków.
Na koniec pierwszej połowy wieczoru, przyszedł czas na spotkanie z nietypowym dla filharmonii twórcą. Nino Rota - włoski kompozytor, znany przede wszystkim z muzyki filmowej, gdzie choćby słynny „Temat miłosny” z "Ojca Chrzestnego" przeszedł już do kanonu gatunku, nie jest znany z twórczości typowo orkiestrowej. Jaque Mauger, wspaniały francuski puzonista postanowił właśnie koszalińskiej publiczności przybliżyć niebywały klimat muzyki Roty, za sprawą „Koncertu na puzon i orkiestrę C – dur”. Pełna humoru i energii kompozycja pozwala soliście zademonstrować niebywałe możliwości instrumentu. Nieco szelmowski temat rozrasta się w cudowną paletę barw, które koszalińscy muzycy w miniony wieczór wydobyli z arcymistrzowską finezją.
Finał wieczoru miał już zdecydowanie inny nastrój. Czajkowski, jeden z największych mistrzów orkiestracji, to kompozytor szalenie popularny do dziś. „VI symfonia h – moll” zwana „Patetyczną” jest jednym ze sztandarowych dzieł rosyjskiego romantyka. Pełne liryzmu, czego wcale nie sugeruje podtytuł. Czystość formy i zaskakujące zwroty akcji to prawdziwa uczta muzyczna dla melomanów.
Koszalińska publiczność nie była jednak przygotowana na dzieło o takim rozmiarze, nie tylko czasowym, ale także emocjonalnym. Gdy zakończyła się pierwsza część symfonii, na widowni „zafurczały” nieśmiałe oklaski. Ta sytuacja powtórzyła się także podczas pauzy w finalnej części utworu. Caldi, postać o niezwykłej wyrazistości scenicznej, zdawał się być tym podirytowany i słusznie. Mimo to orkiestra dobrnęła do końca w brawurowym stylu.