- Jak się Pani pracuje w Koszalinie?
- Nie mam zbyt wiele powodów do narzekania. Choć przyznam na początku było wiele niejasności i problemów. Wszystko wróciło jednak na właściwe tory. Klub nadal istnieje, a my możemy w nim grać. Warunki jakie klub stworzył nam do trenowania są idealne. Do tego dochodzi piękna hala, wspaniali kibice… Jedyny nasz kłopot to nieco szczupła kadra zespołu. Póki co dajemy radę. Wygrywamy mecze i to najbardziej nas cieszy.
- Jest Pani kapitanem drużyny, czy po za boiskiem dziewczyny traktują Panią także jako liderkę?
- Myślę, że to pytanie do moich koleżanek z zespołu… Ja ciągle podkreślam, że piłka ręczna to gra zespołowa i jeżeli jest jakaś liderka w drużynie to właśnie dzięki zespołowi. Bo na lidera zawsze pracuje zespół. W każdym z naszych meczów któraś z nas wyróżniła się. A to zdobytymi bramkami, a to super podaniem, piękną paradą bramkarską, czy widowiskową "wkrętką". Każda z nas pracuje na wynik. Jesteśmy zespołem na boisku i w tym nasza siła.
- Od pewnego czasu jest Pani w wysokiej formie. Jaka jest recepta na dobrą grę bramkarki?
- W moim przypadku dużą role pełni doświadczenie, ale też ciężka praca przez całą moją bogatą karierę. Do tego, by bramkarka grała skutecznie musi mieć pomoc w postaci znakomicie funkcjonującej obrony. Czas na treningach poświęcamy na to, by poprawi√ nasze słabe punkty. Chcemy być jeszcze lepsze.
- Kto dziś jest pierwszą bramkarką Energii AZS? Czy trener Reidar Moistad przy ustalaniu składu kieruje się dyspozycją dnia, czy też jeszcze czymś innym?
- Myślę, że na to to pytanie najlepiej odpowiedziałby trener. On ma własną koncepcję, taktykę na każdy pojedynek. O tym, czy w bramce pojawię się ja, czy Iza Prudzienica decyduje wyłącznie szkoleniowiec i nie podlega ona dyskusji. Moje odczucia nie mają tu żadnego znaczenia. Zawsze jestem przygotowana do gry tak, by pomoc zespołowi. Iza to super dziewczyna i do tego znakomita bramkarka. Gramy na jednej pozycji i o ten sam wynik.
- Kibice poznali już Pani drugą stronę, Pani miłość do fotografii. Jak to się zaczęło?
- To kompletny przypadek moja przyjaciółka Karolinka Kalska mnie o to poprosiła. Karolcia prowadzi bloga modowego www.pilkara.blogspot.com
Wcześniej zdjęcia robił jej mąż Patryk, a ze względu na brak czasu Patryka dostałam aparat do ręki i modelkę w pięknych ciuszkach ,którą była właśnie Karolinka. Ręce mi się trzęsły, nogi drżały…. Chciałam zrobić przyzwoite zdjęcia tak, by zadowolić Karolcię, a proszę mi wierzyć nie jest to wcale łatwe. Karolcia wkłada w swoją pasję całe serce i bardzo dużo pracy. Chyba mi się udało. Efekt można ocenić samemu. Zapraszam do odwiedzenia bloga.
- Pokonałyście zespół wicemistrzyń Polski, drużynę Zagłębia Lubin, czy to znak, że włączycie się w walkę o mistrzostwo kraju?
- Przed meczem z Lubinem rożne głosy się słyszało. Jeszcze mecz nie został rozegrany, a już na w przedmeczowych komentarzach przegrałyśmy. A prawda o tej wygranej jest taka, że pracowałyśmy na nią ciężko na treningach. Byłyśmy dobrze przygotowane także pod względem taktycznym do tego spotkania. Zdawałyśmy sobie sprawę gdzie jedziemy i z kim gramy. Zagrałyśmy naprawdę dobre spotkanie. Byłyśmy zespołem, który wierzył od początku do końca w to,że możemy odnieść zwycięstwo. I tak się stało. Wygraliśmy i wcale nie mamy zamiaru na tym skończyć. Koszalińska maszyna ruszyła. Przed nami kolejny ciężki mecz. Za tydzień gościmy u siebie ekipę ze Szczecina. Będzie się działo, bo to przecież derby. Już teraz zapraszam wszystkich sympatyków naszego zespołu. Bądźcie z nami.
Sezon jest długi i jeżeli nic nam się złego nie przytrafi, a mam tu namyśli przede wszystkim nasze zdrowie, to nadal będziemy prezentowały wysoką formę. Wówczas Pan i wszyscy kibice zobaczą na co nas stać. Ja wierzę w siebie i koleżanki. Razem możemy jeszcze wiele zrobić. Dobrego oczywiście.