Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
sport

Załoga: Wygrywać w drugiej rundzie

Autor Patryk Pietrzala 19 Listopada 2013 godz. 21:48
Zapraszamy do przeczytania wywiadu z zawodniczką Energi AZS Koszalin, Joanną Załogą.

 

Patryk Pietrzala: W środę zagracie swoje ostatnie spotkanie w tym roku. Waszym przeciwnikiem będzie zespół z Jeleniej Góry. Co Pani może powiedzieć o tym rywalu?

 

Joanna Załoga: Zespół z Jeleniej Góry słynie z walki i z ambicji. Zawodniczki nadrabiają swój niski wzrost za pomocą zaangażowania i walki do samego końca. Grają do ostatniego gwizdka i nawet jak przegrywają dziesięcioma lub piętnastoma bramkami, to nie ma mowy o poddaniu się. Z tego zawsze słynęła Jelenia Góra. Wiem coś o tym, ponieważ sama tam długo grałam.

 

W swoim ostatnim meczu przegrałyście z drużyną z Astrachania. Mimo zaciętej walki, zawodniczki z Rosji były nieco lepsze. Macie sobie coś do zarzucenia?

 

- Jesteśmy świadome tego, że mimo wszystko popełniłyśmy za dużo błędów w ostatnim spotkaniu, a taki doświadczony zespół jak Astrakhanockha zawsze to wykorzysta. Taka ilość pomyłek zawsze obróci się przeciwko nam. Każdy nasz błąd, piłkarki z Rosji egzekwowały niemal w stu procentach.

 

Na razie Energa AZS gra w kratkę. Dobre spotkania przeplatacie z nieco gorszymi. Z czego to wynika?

 

- Szczerze mówiąc, sama nie wiem. Jesteśmy dobrze przygotowane fizycznie. Ostatnio w każdym meczu zdarzają nam się dziesięcio lub piętnastominutowe przestoje. To zdecydowanie za dużo, jeżeli wygrywamy, to rywal nas dochodzi, a jak przegrywamy, to jeszcze bardziej nam odskakuje. Nie wiem z czego to wynika.

 

Pani jednak jest chyba jedną z najrówniej grających zawodniczek Energi AZS. Czy jest Pani zadowolona ze swojej dyspozycji?

 

- Nie jestem zadowolona do końca za swojej dyspozycji. Być może jest to spowodowane tym, że jak występowałam w Jeleniej Górze, to cała gra spoczywała na mnie. Brałam odpowiedzialność za cały zespół. Mogłam sobie na więcej pozwolić. Tam byłam rozgrywającą, a na tej pozycji jest nieco prościej, bo gdy sama nie kończyłam, to ściągałam na siebie kilka zawodniczek i podawałam do lepiej ustawionej zawodniczki. W Koszalinie gram na skrzydle, gdzie jestem uzależniona od zespołu. Jeżeli dostanę piłkę raz na 20 – 30 minut, to ciężko jest skończyć akcję, ponieważ ręce są „zimne”.

 

Jak by mogła Pani podsumować ten rok pod względem sportowym?

 

- Jak przychodziłam do Koszalina, spodziewałam się większego zespołu. Myślę jednak, że jest to w dużej mierze spowodowane tym, że mamy nową drużynę, chociaż ze starego składu odeszły dwie wartościowe zawodniczki – Asia Dworaczyk i Iwona Szafulska. Ciężko jest je zastąpić. Mamy za mało punktów na koniec rundy. Chcemy walczyć w play-off, a na to liczmy zarówno my, jak i kibice. Im wyższą pozycję zajmiemy w drugiej rundzie, tym lepszą pozycję startową będziemy miały w fazie play-off. Skoro teraz nam nie poszło, to po nowym roku trzeba będzie praktycznie wszystko powygrywać.

 

 

 

Poprzedni artykuł

Czytaj też

Koszalińska maszyna ruszyła...

Artur Rutkowski - 30 Października 2014 godz. 14:36
Kowalczyk: Nasza siła tkwi w zespole. Razem możemy jeszcze wiele zrobić. - Jak się Pani pracuje w Koszalinie? - Nie mam zbyt wiele powodów do narzekania. Choć przyznam na początku było wiele niejasności i problemów. Wszystko wróciło jednak na właściwe tory. Klub nadal istnieje, a my możemy w nim grać.  Warunki jakie klub stworzył nam do trenowania są idealne. Do tego dochodzi piękna hala, wspaniali kibice…  Jedyny nasz kłopot to nieco szczupła kadra zespołu. Póki co dajemy radę. Wygrywamy mecze i to najbardziej nas cieszy.   - Jest Pani kapitanem drużyny, czy po za boiskiem dziewczyny traktują Panią także jako liderkę? - Myślę, że to pytanie do moich koleżanek z zespołu…  Ja ciągle podkreślam, że piłka ręczna to gra  zespołowa i jeżeli jest jakaś liderka w drużynie to właśnie dzięki zespołowi. Bo na lidera zawsze pracuje zespół. W każdym z naszych meczów któraś z nas wyróżniła się. A to zdobytymi bramkami, a to super podaniem, piękną paradą bramkarską, czy widowiskową "wkrętką".  Każda z nas pracuje na wynik. Jesteśmy zespołem na boisku i w tym nasza siła.   - Od pewnego czasu jest Pani w wysokiej formie. Jaka jest recepta na dobrą grę bramkarki? - W moim przypadku dużą role pełni doświadczenie, ale też ciężka praca przez całą moją bogatą karierę. Do tego, by bramkarka grała skutecznie musi mieć pomoc w postaci znakomicie funkcjonującej obrony.   Czas na treningach poświęcamy na to, by poprawi√ nasze słabe punkty. Chcemy być jeszcze lepsze.    - Kto dziś jest pierwszą bramkarką Energii AZS? Czy trener  Reidar Moistad  przy ustalaniu składu kieruje się dyspozycją dnia, czy też jeszcze czymś innym? - Myślę, że na to to pytanie najlepiej odpowiedziałby trener. On ma własną koncepcję, taktykę na każdy pojedynek. O tym, czy w bramce pojawię się ja, czy Iza Prudzienica decyduje wyłącznie szkoleniowiec i nie podlega ona dyskusji. Moje odczucia nie mają tu żadnego znaczenia. Zawsze jestem przygotowana do gry tak, by pomoc zespołowi. Iza to super dziewczyna i do tego znakomita bramkarka. Gramy na jednej pozycji i o ten sam wynik.   - Kibice poznali już Pani drugą stronę, Pani miłość do fotografii. Jak to się zaczęło? - To kompletny przypadek moja przyjaciółka Karolinka Kalska mnie o to poprosiła. Karolcia prowadzi bloga modowego www.pilkara.blogspot.com Wcześniej zdjęcia robił jej mąż Patryk, a ze względu na brak czasu Patryka dostałam aparat do ręki i modelkę w pięknych ciuszkach ,którą była właśnie Karolinka. Ręce mi się trzęsły, nogi drżały…. Chciałam zrobić przyzwoite zdjęcia tak, by zadowolić Karolcię, a proszę mi wierzyć nie jest to wcale łatwe. Karolcia wkłada w swoją pasję całe serce i bardzo dużo pracy. Chyba mi się udało. Efekt można ocenić samemu. Zapraszam do odwiedzenia bloga.    - Pokonałyście zespół wicemistrzyń Polski, drużynę  Zagłębia Lubin, czy to znak, że włączycie się w walkę o mistrzostwo kraju? - Przed meczem z Lubinem rożne głosy się słyszało. Jeszcze mecz nie został rozegrany, a już na w przedmeczowych komentarzach przegrałyśmy. A prawda o tej wygranej jest taka, że  pracowałyśmy na nią ciężko na treningach. Byłyśmy dobrze przygotowane także pod względem taktycznym do tego spotkania. Zdawałyśmy sobie sprawę gdzie jedziemy i z kim gramy. Zagrałyśmy naprawdę dobre spotkanie. Byłyśmy zespołem, który wierzył od początku do końca w to,że możemy odnieść zwycięstwo.  I  tak się stało. Wygraliśmy i wcale nie mamy zamiaru na tym skończyć. Koszalińska maszyna ruszyła. Przed nami kolejny ciężki mecz. Za tydzień gościmy u siebie ekipę ze Szczecina. Będzie się działo, bo to przecież derby.  Już teraz zapraszam wszystkich sympatyków naszego zespołu. Bądźcie z nami. Sezon jest długi i jeżeli nic nam się złego nie przytrafi, a mam tu namyśli przede wszystkim nasze zdrowie, to nadal będziemy prezentowały wysoką formę.  Wówczas  Pan i wszyscy kibice zobaczą na  co nas stać. Ja wierzę w siebie i koleżanki. Razem możemy jeszcze wiele zrobić. Dobrego oczywiście.