Patryk Pietrzala: Cel zrealizowany. Zaliczyliście pierwsze zwycięstwo w Tauron Basket Lidze. Jakie są pierwsze wrażenia po wczorajszym spotkaniu?
Devon Austin: Być może wynik spotkania tego nie pokazuje, ale to był naprawdę ciężki mecz. Zarówno my, jak i koszykarze z Gdyni graliśmy agresywnie i nie odpuszczaliśmy. Asseco próbowało wywrzeć na nas presję, jednak my bardzo chcieliśmy wygrać na inaugurację i myślę, że styl, w jakim to zrobiliśmy pokazał, że jesteśmy na dobrej drodze, by odnosić jeszcze więcej takich zwycięstw.
Był Pan cichym bohaterem tego spotkania.
- Wiem na co mnie stać. Cały czas robiłem to, co nakazał mi trener Milicić. Moje niezłe statystyki są również zasługą kolegów z drużyny, którzy świetnie dzielili się piłką i znajdowali mnie na czystych pozycjach. To moja praca – wykorzystywanie takich sytuacji i zdobywanie punktów z obwodu. Cichy bohater? Po prostu starałem się dać od siebie wszystko, by móc cieszyć się ze zwycięstwa.
Mimo zwycięstwa, często zdarzały Wam się straty punktów spod samego kosza.
- Cóż, taki jest porządek rzeczy. My nie trafialiśmy swoich rzutów, a Asseco wykorzystywało nasze potknięcia. Jestem jednak pewny, że dołożymy wszelkich starań, by wyeliminować te błędy.
AZS miał zawsze sporo problemów z wygrywaniem spotkań na inaugurację sezonu. Jak ważne jest dla Was zwycięstwo nad Asseco Gdynią?
-Ten mecz był dla nas niezwykle ważny. Taka wygrana pomaga zawsze w budowaniu dobrego nastroju w szatni. Wszyscy będą bardziej rozluźnieni i nie będą myśleć o swoich niepowodzeniach. Przegrywanie nie może nam wejść w nawyk, nie na tym to polega. Chcemy wygrywać najwięcej jak się da, dlatego pierwsze zwycięstwo napawa optymizmem. Ja ze swojej strony nie mogę doczekać się kolejnego spotkania.
Tak jak Pan powiedział, pewna i efektowna wygrana musi napawać optymizmem. Jestem jednak ciekaw, czy potraficie grać jeszcze lepiej niż wczoraj.
- Oczywiście, że tak! To dopiero pierwszy oficjalny mecz w sezonie i jestem pewny, że z biegiem czasu będziemy jeszcze lepsi. Wszystkie drużyny dopiero zaczynają, szanse są równe. My jesteśmy świadomi tego, że musimy się doskonalić, bo wczoraj były pewne niedociągnięcia. Najważniejsze jest to, że nie odpuszczaliśmy i od początku do samego końca walczyliśmy o każdy skrawek parkietu. Niedługo nasi kibice zobaczą, iż stać nas na jeszcze więcej.