- W jutrzejszym meczu o trzecie miejsce, zagrają najprawdopodobniej zawodniczki, które do tej pory oglądały spotkania z wysokości ławki rezerwowych – mówił zaraz po pojedynku z Belgią trener reprezentacji, Piotr Makowski. Szkoleniowiec kadry dotrzymał słowa, niestety nie przekładało się to na wynik – przynajmniej na samym początku meczu. Polki grały w niezbyt doświadczonym składzie, jednak na pewno nie ustępowały ambicją ani determinacją.
Doświadczenie Portorykanek było widoczne gołym okiem, podopieczne trenera Jose Mielesa zachowywały zimną krew w nerwowych sytuacjach i spokojnie budowały swoją przewagę. Trener Makowski szybko reagował na wydarzenia na parkiecie, jednak jego siatkarki przez nieudane zagrywki i nieszczelne bloki utraciły szansę na wygranie pierwszego seta, który zakończył się wynikiem 19:25.
Polki rozpędzały się naprawdę wolno. Drugi set potwierdzał dominację Portorykanek, które grały na coraz większym luzie. Scenariusz był wciąż taki sam, biało-czerwone musiały gonić swoje rywalki. Zawodniczki trenera Jose Mielesa prowadziły momentami różnicą siedmiu punktów, więc gospodynie musiały się mocno natrudzić, by doprowadzić przynajmniej do remisu. Nie pomagało także wystawianie nieco bardziej doświadczonych siatkarek, bo Portorykanki ostatecznie wygrały drugiego seta 25:17.
Trzeci set był tym, na co czekali kibice. Polki wzięły się do roboty i zaczęły od mocnego uderzenia – dosłownie. Proste błędy i problemy z komunikacją sprawiły, że Portorykanki szybko wróciły do gry i po raz kolejny liczyły się w walce o wygranie seta i zajęcie trzeciego miejsca w World Grand Prix. Słabsza postawa reprezentacji zmusiła trenera Makowskiego do kolejnych zmian. Doświadczone zawodniczki wykazały się niesamowitą wolą walki i niejednokrotnie były oklaskiwane przez koszalińskich kibiców.
Od stanu 11:11, kontrolę przejęły... Portorykanki. Gospodynie miały sporo problemów z komunikacją, a w dodatku zawodziła zagrywka. Na lepsze serwisy Polek trzeba było czekać do samego końca, wówczas Klaudia Kaczorowska zaczęła punktować rywalki i biało-czerwone po raz kolejny zbliżyły się do Portorykanek. Decydujący atak Zaroślińskiej okazał się jednak nieskuteczny i to podopieczne trenera Mielesa mogły się cieszyć z trzeciego miejsca.