Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
sport

Portorykanki z trzecim miejscem

Autor Patryk Pietrzala / fot. Artur Rutkowski 16 Sierpnia 2014 godz. 19:54
Mimo ambitnej walki w końcowych fragmentach spotkania, siatkarki reprezentacji Polski uległy Portorykankom 0:3. Podopieczne trenera Jose Mielesa zajęły trzecie miejsce w World Grand Prix.

- W jutrzejszym meczu o trzecie miejsce, zagrają najprawdopodobniej zawodniczki, które do tej pory oglądały spotkania z wysokości ławki rezerwowych – mówił zaraz po pojedynku z Belgią trener reprezentacji, Piotr Makowski. Szkoleniowiec kadry dotrzymał słowa, niestety nie przekładało się to na wynik – przynajmniej na samym początku meczu. Polki grały w niezbyt doświadczonym składzie, jednak na pewno nie ustępowały ambicją ani determinacją.

 

Doświadczenie Portorykanek było widoczne gołym okiem, podopieczne trenera Jose Mielesa zachowywały zimną krew w nerwowych sytuacjach i spokojnie budowały swoją przewagę. Trener Makowski szybko reagował na wydarzenia na parkiecie, jednak jego siatkarki przez nieudane zagrywki i nieszczelne bloki utraciły szansę na wygranie pierwszego seta, który zakończył się wynikiem 19:25.

 

Polki rozpędzały się naprawdę wolno. Drugi set potwierdzał dominację Portorykanek, które grały na coraz większym luzie. Scenariusz był wciąż taki sam, biało-czerwone musiały gonić swoje rywalki. Zawodniczki trenera Jose Mielesa prowadziły momentami różnicą siedmiu punktów, więc gospodynie musiały się mocno natrudzić, by doprowadzić przynajmniej do remisu. Nie pomagało także wystawianie nieco bardziej doświadczonych siatkarek, bo Portorykanki ostatecznie wygrały drugiego seta 25:17.

 

Trzeci set był tym, na co czekali kibice. Polki wzięły się do roboty i zaczęły od mocnego uderzenia – dosłownie. Proste błędy i problemy z komunikacją sprawiły, że Portorykanki szybko wróciły do gry i po raz kolejny liczyły się w walce o wygranie seta i zajęcie trzeciego miejsca w World Grand Prix. Słabsza postawa reprezentacji zmusiła trenera Makowskiego do kolejnych zmian. Doświadczone zawodniczki wykazały się niesamowitą wolą walki i niejednokrotnie były oklaskiwane przez koszalińskich kibiców.

 

Od stanu 11:11, kontrolę przejęły... Portorykanki. Gospodynie miały sporo problemów z komunikacją, a w dodatku zawodziła zagrywka. Na lepsze serwisy Polek trzeba było czekać do samego końca, wówczas Klaudia Kaczorowska zaczęła punktować rywalki i biało-czerwone po raz kolejny zbliżyły się do Portorykanek. Decydujący atak Zaroślińskiej okazał się jednak nieskuteczny i to podopieczne trenera Mielesa mogły się cieszyć z trzeciego miejsca.

Poprzedni artykuł

Czytaj też

Belgijki wygrywają w Koszalinie

Patryk Pietrzala / fot. Artur Rutkowski - 16 Sierpnia 2014 godz. 23:10
Finałowe starcie reprezentacji Belgii i Holandii było niezwykle emocjonujące. Ostatecznie do turnieju w Tokio zakwalifikowały się Belgijki, które wygrały 3:2. Zawodniczką meczu była Lise Von Hecke, autorka 41 punktów. Finałowy pojedynek pomiędzy Holandią a Belgią zapowiadał się niezwykle interesująco. Oba zespoły dosyć pewnie wygrały swoje półfinałowe mecze i zdecydowanie zasłużyły na to, by walczyć o wygraną w World Grand Prix. Ciężko było wytypować zwycięzcę tego pojedynku, ponieważ na parkiet wybiegły dwie świetne drużyny, które są ostatnio w świetnej formie. Początek należał do Holenderek, a następnie inicjatywę przejęły Belgijki. Dwa zespoły grały falami, jednak to reprezentantki „Oranje” były nieco bardziej skuteczne i wygrały pierwszego seta 25:20.   Kibice mogli podziwiać bezpośredni pojedynek pomiędzy Lise Van Hecke a Plak Celeste. Obie zawodniczki były rozpieszczane przez swoje rozgrywające i większość piłek była kierowana do numerów 4 i 10. Holenderki rozpędzały się z każdą kolejną minutą, aż do momentu, gdy o time-out poprosił trener Belgijek – Gert Vande Broek. Wówczas jego podopieczne zaczęły grać nieco lepiej. Długie ramiona i świetne wyczucie blokujących z Holandii były na miarę złota i stanowiło ogromną siłę zespołu prowadzonego przez Gido Vermeulena. Belgijki były nieustępliwe, dzięki czemu kibice mogli oglądać zacięte widowisko. Ostatecznie drugiego seta wygrały podopieczne trenera Broeka (25:23).   Belgijki poszły za ciosem, początek kolejnego seta sprawił, że szkoleniowiec kadry Holandii musiał szybko poprosić o time-out, ponieważ pogromczynie Polek radziły sobie zbyt dobrze. Krótka przerwa okazała się niezwykle pomocna, ponieważ chwilę później Holenderki prowadziły 14:9.Końcówka trzeciego seta była zacięta, a o wyniku decydowały niuanse. As serwisowy przesądził o tym, że Belgijki wyszły na prowadzenie 2:1 (25:23).   Mecz godny finału – tak można określić starcie dwóch sąsiadujących ze sobą państw. Nieoczekiwanie bliżej wygrania turnieju w Koszalinie były Belgijki, które dwoiły się i troiły na parkiecie. Holenderki zmobilizowały się na ostatnie fragmenty i dzięki zagrywkom Celeste wróciły do gry i ostatecznie doprowadziły do tie-break'u. Dogrywka była również wyrównana. Reprezentantki „Oranje” były po raz kolejny bliżej, jednak ich rywalki zdobyły trzy punkty z rzędu i były bardzo blisko zakwalifikowania się do turnieju w Tokio. Po niesamowitych emocjach to Belgijki wygrały turniej w Koszalinie 3:2 (ostatni set 15:10).

Holandia - Portoryko 3:1

Artur Rutkowski - 15 Sierpnia 2014 godz. 22:50
Siatkarki reprezentacji Holandii pokonały drużynę Portoryko 3:1, mimo w pierwszym, niezwykle dramatycznym secie, dały sobie wydrzeć prowadzenie. Jutro Portorykanki zmierzą się z kadrą Polski.

Obudziły się w porę

Patryk Pietrzala / fot. Artur Rutkowski - 15 Sierpnia 2014 godz. 22:46
Siatkarki reprezentacji Holandii pokonały drużynę Portoryko 3:1, mimo w pierwszym, niezwykle dramatycznym secie, dały sobie wydrzeć prowadzenie. Jutro Portorykanki zmierzą się z kadrą Polski. Wydarzeniem dnia był mecz reprezentacji Polski i Belgii, jednak drugi półfinałowy pojedynek Holandii z Portoryko zapowiadał się bardzo ciekawie. Podopieczne trenera Jose Mielesa zaczęły nieco nerwowo, a ich rywalki ze stoickim spokojem zdobywały kolejne punkty. Siatkarki drużyny „Oranje” świetnie serwowały i przesuwały blok. Po kilku minutach zawodniczki Gido Vermeulena prowadziły 12:4. Holenderki z łatwością gubiły blok swoich rywalek i kolejnymi efektownymi atakami powiększały swoją przewagę. Zanosiło się na łatwą wygraną „Oranje”, jednak to Portorykanki zanotowały fantastyczny finisz i ostatecznie odrobiły wszystkie straty i wygrały pierwszego seta 25:22. Początek drugiego seta był nieco bardziej wyrównany. Holenderki wyglądały na nieco zagubione i zszokowane końcowym wynikiem pierwszej części spotkania, jednak wciąż walczyły i starały się wyrównać stan meczu. To był najbardziej emocjonujący set tego dnia, Portorykanki nie odpuszczały i chciały pójść za ciosem, a nieco rozdrażnione Holenderki szukały odpowiedniego rytmu. Ostatecznie, po niezwykle zaciętej końcówce, górą były podopieczne trenera Vermeulena (31:29). Trzeci set niewiele różnił się od drugiego. Dopiero drobne błędy Portorykanek sprawiły, że Holenderki były coraz bliżej wyjścia na prowadzenie. Na wyróżnienie zasługuje Karina Ocasio, która w trzy sety uzbierała na swoim koncie 22 punkty. W drużynie przeciwnej najskuteczniejsza była Judith Pietersen (11 pkt). W czwartym secie inicjatywę przejęły Holenderki, które rozpędzały się z każdą kolejną minutą. Po kilku minutach podopieczne trenera Gido Vermeulena prowadziły 13:3. Reprezentantki „Oranje” punktowały swoje rywalki i ostatecznie wygrały czwartego seta i cały mecz 3:1

Polki za słabe

Patryk Pietrzala / fot. Artur Rutkowski - 15 Sierpnia 2014 godz. 19:33
Reprezentacja Polski siatkarek rozegrała kolejne spotkanie w koszalińskiej Hali Widowiskowo – Sportowej. Tym razem podopieczne trenera Piotra Makowskie przegrały 0:3 w ramach World Grand Prix z kadrą Belgii. Biało-czerwone zagrają jutro o trzecie miejsce. Mimo tego, że Hala Widowiskowo – Sportowa nie była wypełniona po brzegi, to reprezentantki Polski mogły liczyć na głośny doping od koszalińskiej publiczności. Początek spotkania należał do siatkarek z Belgii, które dzięki kilku szczęśliwym zagraniom wyszły na trzypunktowe prowadzenie. Biało – czerwone nie mogły odnaleźć odpowiedniego rytmu, dlatego trener Piotr Makowski musiał interweniować i dosyć szybko prosić o time-out.    Ataki Polek nabierały właściwego tempa dopiero w połowie pierwszego seta. Wówczas  odpowiedzialność na swoje barki wzięła Katarzyna Zaroślińska, która tego dnia nie była tak skuteczna jak podczas meczu z Hiszpanią. Przełomowy moment nastąpił przy stanie 11:14 dla Belgijek. Biało-czerwone zdobyły efektowne punkty po bardzo długiej wymianie i wróciły do gry. Podopieczne trenera Gerta Vande Broeka nie dawały jednak za wygraną i po kilkunastu minutach zaciekłej walki, to one były bliżej wygrania pierwszego seta. Ostatecznie Belgijki wygrały 25:19.   Polki nie potrafiły znaleźć odpowiedzi na swoje rywalki. W świetnej formie była Lise Van Hecke, która w pierwszym secie ośmiokrotnie kończyła ataki swojej drużyny. W drużynie prowadzonej przez trenera Makowskiego brakowało liderki, takiej jak wspomniana Van Hecke, potrafijącej w pojedynkę odmienić losy spotkania. Rozgrywająca kadry nie potrafiła zgubić bloku Belgijek, które raz za razem utrudniały ataki Polkom. Rywalki biało-czerwonych były bezlitosne i z dużą łatwością powiększały swoją przewagę, która w pewnym momencie wynosiła już dziewięć punktów. Trener Makowski robił co mógł, jednak tego dnia Belgijki były wręcz bezbłędne i wygrały drugiego seta 25:16.    Wielu kibiców spodziewało się, że Polki zmobilizują się na trzeciego seta i będą chciały doprowadzić do tie-break'a. Belgijki miały inne plany i zamierzały jak najszybciej zakończyć to spotkanie. Trener Makowski robił co mógł, rotował składem, prosił o time-outy, jednak jego podopieczne były tego dnia wyraźnie słabsze od swoich rywalek. Siatkarki prowadzone przez   Gerta Vande Broeka grały z dużą łatwością i momentami pozwalały sobie na efektowne zagrania.    Biało-czerwone zmobilizowały się na ostatnie fragmenty i próbowały wyrwać chociaż jednego seta Belgijkom. Niestety ich przewaga była na tyle wysoka, że te kontrolowały przebieg wydarzeń na boisku i wygrały ostatecznie trzecią partię 25:15.