Marcin Lisztwan:
"Pojechaliśmy osłabieni brakiem kilku kluczowych zawodników ze względu na kontuzje oraz kartki. Mimo mocno zmienionego wyjściowego składu pierwsza połowa przebiegała po naszej myśli, co udokumentowaliśmy bramką strzeloną przez Łukasza Cygana w 37 minucie. Kilka minut po rozpoczęciu drugiej połowy padła pierwsza kuriozalna bramka dla gospodarzy. Piłka wybita na oślep przez bramkarza przeleciała 3/4 boiska, skozłowała przed polem karnym a fatalne zachowanie bramkarza Adriana Włodyki wykorzystał napastnik gospodarzy, który umieścił piłkę w bramce. Kilka minut poźniej ponownie nie popisał się Włodyka,po którego wybiciu piłki, spadła ona na ... 18 metr przed własną bramką a obrońcy Gwardii walcząc o nią musieli ratować się faulem, co spowodowało rzut wolny dla drużyny Energetyka. Po uderzeniu ze stałego fragmentu gry piłka odbiła się od słupka a następnie została umieszczona w bramce przez jednego z zawodników z Gryfina. Kolejne dwie bramki dla Energetyka padły w końcowej fazie meczu, kiedy to Gwardziści rzucili się do odrabiania strat."
W pierwszej połowie zawodnicy w pełni wykonywali zadania taktyczne założone przed meczem co pozwoliło na spokojną grę w tyłach oraz na zdobycie bramki przez Łukasza Cygana. W tej części spotkania byliśmy zespołem, który zdecydowanie wiedział po co przyjechał do Gryfina i konsekwentnie realizował swój plan.
Nie rozumiem tego co się stało w drugiej połowie meczu. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że mecz się jeszcze nie skończył i że należy grać tak konsekwentnie jak w pierwszej części. Niestety kilku zawodników nie zachowało odpowiedniej koncetracji , a w szczególności nasz bramkarz Adrian Włodyka, którego obwiniam za utratę dwóch pierwszych bramek, co mocno podcięło nam skrzydła. Tracąc bramki w taki sposób odechciewa się grać. A w ciągu kilku minut zniweczony został cały trud włożony w to spotkanie wcześniej.
Niestety po stracie tych bramek nie potrafiliśmy już wskoczyć na odpowiednie obroty i nie zdołaliśmy już odwrócić losów spotkania. Przy wyniku 2-1 mieliśmy jeszcze świetną sytuacje Olka Karbowiaka, niestety przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem gospodarzy. Kolejne bramki dla Energetyka były już wynikiem tego że odkryliśmy się próbując gonić wynik.
Teraz czekają nas derby w Kołobrzegu z Kotwicą, która po tej kolejce objęła prowadzenie w tabeli ligowej. Musimy się jak najszybciej pozbierać jeśli chcemy jeszcze walczyć o najwyższe miejsce w lidze. A lokalne derby będą najlepszą okazją do pokazania charakteru i naszych możliwości "