Jak to się stało, że postanowił pan reżyserować „Zemstę”? Nie jest pan przecież zawodowym reżyserem.
- Uwielbiam sztuki hrabiego Fredry. Moim zdaniem są świetnie napisane i jest to, po prostu kawał dobrej literatury. W środowisku już się utarło, że jak Fredro- to Grochoczyński. Zajmuję się reżyserią, choćby dubbingu, już od jakiegoś czasu, ale faktem jest, że nie jestem dyplomowanym reżyserem, tylko aktorem.
Czy reżyseria, to dla pana następny etap rozwoju artystycznego, czy może kolejna rola do odegrania?
- Nazwałbym to uzupełnieniem mojej pracy aktorskiej. Oczywiście, historię trzeba opowiedzieć w jak najlepszy sposób biorąc pod uwagę wszystkie elementy sceny. Jednak, to praca z kolegami po fachu jest dla mnie największą frajdą. Kiedy pracujemy wspólnie i widać efekty na scenie jest to niesamowita satysfakcja. Po trzydziestu latach jestem już na takim etapie, że traktuję swoje zajęcie jako świetną zabawę. Mam to szczęście, że lubię swoją pracę. Uczę też młodzież, która jest jak dodatkowy motor wszelkich moich działań. Dzięki niej zachowuję świeże spojrzenie na sztukę aktorską.
Jak się panu pracuje z naszymi aktorami?
- Praca z aktorem przy dziełach Fredry jest specyficzna, bo dużo zależy od zespołu oraz indywidualnego poczucia humoru. Koledzy i koleżanki w Koszalinie są świetni. Pracuje mi się z nimi fantastycznie i nie mówię tego dlatego, że tak wypada. Widziałem kilka spektakli w ich wykonaniu i muszę przyznać, używając potocznego języka, że „dobrze szyją”.
Co zobaczymy w pańskiej „Zemście”?
- Spektakl będzie klasyczny. Sztuka jest tak napisana, że nie wymaga zmian, czy jakichś udziwnień. Przedstawienie jest przygotowane w taki sposób w jaki życzył sobie tego hrabia. Widzowie przeniosą się w czasy Rzeczpospolitej Szlacheckiej i jestem pewien, że będą się świetnie bawić.
Nie uważa pan, że tak klasyczne już dzieło nie jest za bardzo oklepane jak na świętowanie jubileuszu BTD?
- To nie jest pytanie do mnie. Ja się ogromnie cieszę, bo mogę pracować przy czymś co ogromnie cenię i po prostu lubię. Natomiast, skoro teatr w Koszalinie rozpoczął swoją działalność przedstawieniem „Ślubów panieńskich” to uważam, że jest to dobry pomysł, aby uczcić 60 lecie sztuką tego samego autora.
Jakby pan zachęcił widzów do przybycia na premierę?
- Zapraszam wszystkich bardzo gorąco w imieniu zespołu oraz oczywiście w imieniu Aleksandra hrabiego Fredry. Spektakl na pewno zachwyci bo jest aktualny do dziś a aktorzy są naprawdę w świetnej formie.
Dziękuję za rozmowę.