Ubezwłasnowolniony Arkadiusz K., który ukradł batonika za 99 groszy, w ogóle nie powinien trafić do więzienia. Funkcjonariusze policji, którzy zatrzymali mężczyznę, nie zauważyli, że na jego dowodzie osobistym nie ma podpisu (świadczy to o tym, że osoba ta jest ubezwłasnowolniona). Arkadiusz K. został skazany zaocznie przez sąd na 100 zł grzywny, a gdy mężczyzna jej nie wpłacił – karę zamieniono na 5 dni aresztu. Płk Olkowicz zobaczył się ze skazanym w jego trzecim dniu przebywania w celi.
Dyrektor od razu zorientował się, że skazany wymaga opieki i pomocy, a nie umieszczania go w więzieniu. Litościwy pułkownik zlecił więc wpłatę 40 zł grzywny za Arkadiusza K. (tyle były warte pozostałe 2 dni aresztu). Przy złożeniu formalnego wniosku o zwolnienie skazanego procedury trwałyby długo, a dzięki płk Olkowiczowi chory mężczyzna wyszedł na wolność tego samego dnia.
Zapewne na tym by się skończyło, gdyby do Ministerstwa Sprawiedliwości nie trafił anonim od „zaniepokojonych funkcjonariuszy okręgu koszalińskiego”. W donosie odniesiono się do art. 57 kodeksu wykroczeń, który zabrania zbiórek na grzywnę, a także opłacania jej osobom niebędącym krewnymi skazanego. W piśmie zaznaczono, że płk Olkowicz popełnił wykroczenie z w/w artykułu.
Ministerstwo Sprawiedliwości na podstawie anonimu złożyło zawiadomienie do komendanta policji w naszym mieście. Następnie policja skierowała do sądu wniosek o ukaranie dyrektora, który wyszedł poza procedury i z dobroci serca pomógł słabemu obywatelowi. Obecnie sprawa czeka na termin.