- Zdjęcie wykonane przez osobę prywatną telefonem komórkowym bądź innym aparatem, nie może być podstawą do wyciągnięcia konsekwencji karnych wobec sprawcy wykroczenia. Natomiast jest podstawą do wszczęcia postępowania wyjaśniającego. Wówczas strażnicy jadą na miejsce i jeżeli zastaną taki pojazd to wystawią wezwanie i będzie to podstawa do ukarania kierowcy. – wyjaśnia Piotr Simiński, Komendant Straży Miejskiej w Koszalinie.
Sprawa wygląda inaczej, jeśli pojazdu już nie będzie. – Wówczas osoba zgłaszająca musiałaby złożyć ustne zawiadomienie. Strażnik sporządzi protokół, że dana osoba widziała w konkretnym dniu określony pojazd w danym miejscu w sytuacji, która narusza określone przepisy ruchu drogowego. Takie zgłoszenie zostanie sprawdzone. – informuje Piotr Simiński.
Inaczej sprawa wygląda w Rzymie. Tamtejsza Straż Miejska w połowie grudnia 2013 r. zaapelowała do mieszkańców, aby wysyłali na jej konto na Twitterze, sygnały o źle zaparkowanych autach. Samochody te najczęściej postawione są „w drugim rzędzie” lub w miejscach niedozwolonych. Niedawno poprzez konto na wspomnianym portalu społecznościowym, komendant w/w formacji – Raffaele Clemente – ogłosił, że „Nadchodzą pierwsze społecznościowe mandaty”.
Tylko podczas jednego dnia na jednej z głównych ulic Rzymu wystawiono 34 grzywny na podstawie informacji ze zdjęciami samochodów z tablicami rejestracyjnymi, które przysłali mieszkańcy. Straż Miejska została skrytykowana za łamanie prawa do prywatności. Jej przedstawiciele stwierdzili jednak, że nie korzystają bezpośrednio z nadsyłanych fotografii i nie ustalają tożsamości kierowców na podstawie odczytu tablicy rejestracyjnej.
Podkreślili, że każdą wiadomość na Twitterze traktują jako sygnał o złamaniu przepisów, a mandat zostaje wystawiony po sprawdzeniu przysłanej informacji przez obywateli. Według tamtejszych dzienników, sygnały o źle zaparkowanych samochodach napływają codziennie z całej stolicy. Można więc się spodziewać, że kolejni kierowcy otrzymają grzywny.
„Mandaty społecznościowe” we Włoszech mają tylu zwolenników, co przeciwników. Z jednej strony mogą położyć one kres pladze parkowania „w drugim rzędzie” i w miejscach niedozwolonych. Z drugiej jednak Straż Miejska krytykowana jest za łamanie prawa do prywatności. Z pewnością jest to ciekawa forma „współpracy” obywateli ze strażnikami.
Warto dodać, że podobny „system” funkcjonuję w Gdańsku, a jak wygląda to w Koszalinie? – Od wielu lat korzystamy z forum internetowego Straży Miejskiej. Takie informacje do nas napływają bardzo często poprzez pocztę e-mailową. Są one każdorazowo weryfikowane przez naszych funkcjonariuszy, którzy jadą pod wskazany adres i sprawdzają czy rzeczywiście dany pojazd tam stoi. Jeśli złamano przepisy, podejmują wówczas interwencję. – mówi Simiński.
- Na chwilę obecną nie prowadzimy konta na Twitterze ani na Facebook’u, aczkolwiek rozważę taką możliwość. Do tej pory mieszkańcy, którzy chcieli się z nami skontaktować za pomocą strony internetowej, nie mieli żadnych problemów. Ta forma jest na razie wystarczająca, jednak pomyślę jeszcze o stronie na Facebook’u. – dodaje Piotr Simiński.