Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
sport

Jovović w ENERGA AZS?

Autor Patryk Pietrzala i Artur Rutkowski 15 Listopada 2013 godz. 16:37
Przed sobotnim meczem z Astrachanoczka Astrachań udało nam się porozmawiać z pochodzącą z Czarnogóry - Jovaną Jovović - być może, przyszłą reprezentantką barw Energi AZS Koszalin. O ewentualnej przyszłości jak i rozstaniu się z Ruchem Chorzów popularną "Jovi" pytał Patryk Pietrzala.

Nie związana obecnie z żadnym klubem, 25-letnia Jovović w barwach wspomnianego wcześniej chorzowskiego Ruchu występowała przez rok. W tym czasie udało jej się rozegrać dwadzieścia osiem spotkań, w których zdobyła siedemdziesiąt sześć bramek. Jest zawodniczką, która potrafi zaskoczyć przeciwnika niemal z każdego sektora parkietu, nominalnie gra na pozycji rozgrywającej. W swojej karierze występowała w takich klubach jak hiszpański CB Mar Alicante czy niemiecki HSG Widurgen Vipers. Czy kolejnym będzie Energa AZS Koszalin...?

 

 

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Czytaj też

Dąbrowska: Będę mile wspominać Koszalin

Artur Rutkowski - 19 Grudnia 2013 godz. 10:09
Marta Dąbrowska w miniony wtorek rozstała się z Energa AZS Koszalin. Kontrakt po półtorarocznej przygodzie z akademiczkami został rozwiązany za porozumieniem stron. Zawodniczka powraca do swojego byłego klubu KPR Jelenia Góra. - Pobyt w Koszalinie dużo mnie nauczył. Była to dla mnie fajna przygoda z happy endem jakim był brązowy medal. Poznałam fajnych ludzi dzięki, którym ten czas będę mile wspominać. - popularna "Śliwka" o pobycie w Energa AZS.   Doświadczona zawodniczka bardzo szybko znalazła nowe zatrudnienie. Postanowiła powrócić do klubu, z którego półtora roku temu odeszła razem z Moniką Odrowską.   - Jelenia Góra nigdy nie była wygodnym rywalem i w tym sezonie już parę drużyn się o tym przekonało. Będziemy ciężko pracować i zobaczymy co to przyniesie w przyszłości. Mam nadzieje, że uda się sprawić jakąś niespodziankę. - dodała Dąbrowska.   Koszalińscy kibice, bardzo polubili zawsze uśmiechniętą zawodniczkę. Jak się okazuje szczypiornistka, także na długo zapamięta fanów z Koszalina. - Bardzo dziękuje, że zawsze okrzykami wspierali mnie i zespół. Koszalińscy fani robią naprawdę świetną atmosferę. Pozdrawiam ich wszystkich i widzimy się w marcu - zakończyła zadowolona nowa rozgrywająca KPR Jelenia Góra.   W drużynie koszalińskiej 25-letnia rozgrywająca zagrała w 50 spotkaniach, w których zdobyła 124 bramki.   Energa AZS szuka już zawodniczki, która mogłaby zastąpić Martę Dąbrowską. Wśród nich znajdują się dwie szczypiornistki, które były "testowane" przez koszaliński klub - Czarnogórzanka - Jovana Jovović oraz Serbka - Sara Gurovic. 

Marija Jovanović: Liczy się tylko zwycięstwo

Patryk Pietrzala - 16 Listopada 2013 godz. 12:30
Zapraszamy do obejrzenia wywiadu z liderką Astrachanoczką Astrachań, Mariją Jovanović. Wywiad przeprowadzał Patryk Pietrzala.   Czy długa podróż z Rosji do Polski ma jakiś wpływ na waszą dyspozycję?   - Oczywiście, że tak. Nasze rywalki również miały z tym kłopoty. To jest dla nas normalna sprawa, ale nie możemy się tym usprawiedliwiać, czasem jednak, taka podróż jest prawdziwym problemem. Musimy się przyzwyczaić i z tym żyć, bo taka sytuacja będzie się powtarzać. Trzeba sobie radzić, a czasem potrzeba aż kilku dni, by odzyskać siły i się zregenerować. Dzisiaj mamy trening, i mam nadzieję, że odłożymy te kłopoty na bok, wszystko po to by dobrze się zaprezentować podczas samego spotkania.   Pewnie Pani wie, że zawodniczki z Koszalina będą znacznie cięższe do pokonania na własnym parkiecie?   -Dokładnie, one grają u siebie, to po pierwsze. Po drugie, są bardziej wypoczęte, bo przygotowywały się do tego spotkania u siebie w mieście. Spodziewam się ciężkiego meczu, ale jestem na to gotowa.   Jakie są mocne i słabe stroni drużyny z Astrachanu?   - Tego na pewno Panu nie powiem (śmiech). Nie mogę o tym rozmawiać z powodu sobotniego spotkania. To nie ma znaczenia, że mamy dziewięć bramek przewagi. Wiem, że w piłce ręcznej taka przewaga niczego nie gwarantuje. Mamy dobrą drużynę, a dzięki kolektywowi i charakterowi możemy wygrać jutrzejszy pojedynek.   Rozumiem, że jeżeli przegracie jutro ośmioma bramkami i ostatecznie zapewnicie sobie awans, to nie będzie Pani zadowolona?   - Ja nie będę zadowolona, nie wiem jak będzie to wyglądało u reszty zawodniczek, ale ja nie będę szczęśliwa z tego powodu. Myślę, że jesteśmy lepszą drużyną, nie chcę oczywiście podchodzić bez respektu do koszalińskiej ekipy. Mając w pamięci mecz w Rosji, jestem pewna, że możemy być znacznie lepsze i skuteczniejsze. Jeśli zagramy gorzej, to nie będę usatysfakcjonowana, bo nie tego oczekuję od całej drużyny. Musimy być przecież gotowe na inne rozgrywki. Nawet jak przegramy ośmioma bramkami i zakwalifikujemy się dalej, to nie będę się cieszyć.   Ma Pani na swoim koncie wiele sukcesów, które z nich są dla Pani najważniejsze?   -Jeżeli chodzi Panu o piłkę ręczną, to na pewno złoty medal olimpijski i mistrzostwo w Serbii. Wszystko działo się naprawdę szybko, w jeden rok. Jestem z tego bardzo zadowolona. Teraz wszyscy oczekują od nas najlepszego. Mam nadzieję, że moja gablota z trofeami się jeszcze powiększy. Medal olimpijski jest dla mnie najważniejszy. Gdy byłam dzieckiem, to oglądałam te zmagania w telewizji. To były moje marzenia, które spełniłam.   W takim razie jakie są Pani następne cele?   -Na pewno chcę wygrać mecz w sobotę (śmiech). Następnie wrócę do domu, by przygotować się na spotkania reprezentacji, bo Mistrzostwa Świata zbliżają się wielkimi krokami. Chciałabym być zdrowa, bo problemy, takie jak miałam wcześniej, nie są dla zawodnika zbyt korzystne.   Czy jest to dla Pani pierwsza wizyta w Polsce?   -Oczywiście, że nie. Grałam tutaj wiele razy, z zespołem i z drużyną narodową. Czuję się tutaj niemal jak w domu.   Parę słów o sobotnim meczu. Jak Pani myśli, jaki będzie wynik?   - Spodziewam się od nas wygranej. Oczywiście wiem, że nie będzie łatwo. Gdyby spytał mnie Pan przed tamtym meczem, czy byłabym zadowolona wyniku i dziewięciu bramek na plusie, to odpowiedziałabym twierdząco. Sądzę jednak, że potrafimy grac lepiej. Drużyna musi bawić się tym sportem, potrzebujemy dobrego samopoczucia. Potrzebujemy zwycięstwa. Czasem jest tak, że jeżeli zespół wygrywa dwoma bramkami i jest ten duch drużyny, to w zupełności wystarcza.   Muszę Panią zapytać o Jovović, która znajduje się w naszym zespole na testach. Wiem, że się długo znacie.   -Oczywiście, grałyśmy razem od początku naszej przygody z reprezentacją. Ona była cudownym dzieckiem, które potrafiło grać prawą i lewą ręką, a to nieczęsto się zdarza. To utalentowana zawodniczka, potrzebująca odpowiedniego wsparcia. Chciałabym, żeby tutaj została.   Czyli uważa Pani, że koszaliński klub powinien podpisać z Jovaną kontrakt?   - Tak, ale to nie jest moja praca (śmiech). Chcę, żeby Jovana była szczęśliwa i odnosiła sukcesy, może być w tym klubie.        

AZS-Ruch 34:25 (zdjęcia)

Artur Rutkowski - 6 Lutego 2013 godz. 16:47
Po wyeliminowaniu ABU Baku z Challenge Cup, AZS Politechnika powraca na krajowe parkiety. Dzisiaj wygraliśmy z Ruchem 34:25. Początek spotkania udany dla akademiczek szybko objęte prowadzenie, a chwilę później Sylwia Matuszczyk podwyższyła na 2:0. Odpowiedź przyjezdnych była natychmiastowa bramki Suchety i Grzyb doprowadziły do remisu 2:2. Następnie arbiter, po raz pierwszy podyktował rzut karny dla akademiczek skutecznie wykonany przez powracającą po kontuzji Sylwię Lisewską. Mecz się wyrównał bramka za bramką do stanu 6-5, w tym czasie, aż trzy bramki Politechnika rzuciła z rzutów karnych, wykonywanych przez Lisewską. Kolejne minuty to skuteczna gra w obronie oraz ataku, pozwoliły podopiecznym Kamelina odskoczyć na trzy bramki 8:5, po czym trener Ruchu poprosił o czas. Po wziętym czasie przyjezdne odrobiły dwie bramki. Po 13 minutach było 8:7. Ponownie zwiększała się przewaga gospodyń, głównie dzięki wysokiej skuteczności Sylwii Matuszczyk akademiczki w 19 minucie prowadziły 13:9. Przewaga dalej rosła Tatiana Bilenia powiększyła przewagę do pięciu bramek. W 23 kolejny rzut karny do piłki ponownie podeszła Sylwia Lisewska znowu skutecznie. Skuteczność "Liska" dzisiaj zachwyca wszystkie cztery karne wykonane bezbłędnie. Paulina Muchocka 16:9, po 24 minutach. W ostatnich sześciu minutach pierwszej połowy gospodynie powiększyły przewagę do dziewięciu bramek, chociaż mogły do dziesięciu, ale w ostatniej sekundzie obok bramki rzuciła Sylwia Matuszczyk.Do przerwy 20:11 Druga połowa rozpoczęła się od bramki Ruchu, w odpowiedzi Marta Dąbrowska 21:12. Bardzo szybko z boisko musiała opuścić Monika Wąż z powodu czerwonej kartki, za bardzo niebezpieczny atak na Aleksandrę Kobyłecką. Rzut karny skutecznie wykorzystany przez Sylwię Lisewską. Po 38 minutach akademiczki prowadziły 24:14, po bramce Sylwii Matuszczyk. Powiększamy przewagę bramka Tatiany Bilenii, następna akcja po rzucie Aleksandry Kobyłeckiej zakończyła się na słupku bramki Ruchu.W kolejnej akcji w sytuacji sam na sam z bramkarką, nie pomyliła się Sylwia Matuszczyk. Gospodynie nie zwalniały tempa powiększając przewagę, która w 42 min wynosiła już dwanaście bramek 27:15. W bramce AZS-u pojawiła się Agnieszka Piechnik już w pierwszej akcji faul gospodyń i rzut karny, do piłki podchodziła Grzyb, ale skutecznie obroniła Piechnik.Na kwadrans do końca Politechnika prowadziła 28:16 O Czas poprosił szkoleniowiec AZS-u Koszalin Przez ostatnie piętnaście minut przyjezdne zbliżyły się na dziewięć bramek ostatecznie AZS pokonał Ruch 34:25.KU AZS Politechnika Koszalińska - KPR Ruch Chorzów 34-25 (20-11) KU AZS Politechnika Koszalińska : Szywerska, Piechnik - Bilenia 10, Lisewska 5, Matuszczyk 5, Kobyłecka 4, Dąbrowska 4, Odrowska 2, Koprowska 2, Muchocka 1, Nowicka 1, Chmiel KPR Ruch Chorzów : Wąż, Montowska - Lanuszny 6, Pieniowska 5, Migała 5, Jasinowska 4, Grzyb 3, Jovović 2, Sucheta, Rzeszutek Widzów : 750 Sędziowali : R.Leszczyński i M.Strzelczyk z Gdańska