Festiwalowy dzień, podobnie jak wczoraj rozpoczął się od prezentacji zespołów rockowych działających pod dachem Pałacu Młodzieży. Na skwerku obok kaplicy można było zobaczyć całą grupę fanów, którzy oklaskiwali swoich ulubieńców. Mam nadzieję, że chociaż mała część z nich trafiła potem na spektakl.
Dla wielu teatromanów informacja o inscenizacji filmu „Przełamując fale”, była elektryzująca.
Zapewne głównie z powodów formalnych – jak scenariusz filmowy zafunkcjonuje w teatrze, ale także z powodu samej treści, kontrowersyjnej, ale i dającej powód do bardzo ważnych dyskusji o nas samych.
Przypomnijmy, że historia opisuje dramat młodej pary – Jan po wypadku jest sparaliżowany i niepełnosprawny jako mężczyzna. Beth kocha go pierwszą, wielką miłością i nie wie jak się odnaleźć w nowej sytuacji. Słyszy od męża szokującą propozycję, żeby sobie kogoś znalazła i uprawiała z nim seks a potem opisywała mu to ze szczegółami. Beth po chwili wahania przystaje na tą propozycję w imię miłości i wiary, że taka ofiara uzdrowi Jana.
Właściwie można powiedzieć, że poza paroma szczegółami historia opowiedziana przez Macieja Podstawnego jest bliska oryginałowi. Jest drugim festiwalowym przedstawieniem podnoszącym kwestie wiary. Reżyser zastanawia się czy relacja między małżonkami, w tym bardzo religijnej Beth a resztą społeczności żyjącej według boskich przykazań, jest oparta na ksenofobii, hipokryzji czy może jest opowieścią o sekcie. Na pewno pokazuje człowieka w sytuacjach ekstremalnych, bezradnego wobec surowej społeczności, którą stać tylko na odrzucenie kogoś kto łamie reguły.
Kaliski spektakl był w sporej części pokazywany na ekranie, widzowie podczas dyskusji mieli to za złe Podstawnemu, twierdząc że przyszli do teatru, a nie do kina. Reżyser bronił się mówiąc, że sztuki wizualne od lat się przenikają i możliwe jest takie przełamywanie konwencji. Padały także głosy, że widać było walkę między tymi konwencjami, z czym reżyser się zgodził. Pytany dlaczego zainteresował się tym tekstem, odpowiedział, że był ciekawy jak problemy poruszone przez von Triera zafunkcjonują w takim mieście jak Kalisz, które jest byłą stolicą województwa, leżącą poza głównymi szlakami komunikacyjnymi. Zauważył, że Koszalin jest w bardzo podobnej sytuacji. Polski katolicyzm, szczególnie w wydaniu opresyjnym, jest jego zdaniem bardzo interesującym zjawiskiem i tłem dla dramatu wymyślonego przez Larsa von Triera.
Reasumując, spektakl się podobał, podkreślano dobre aktorstwo i interesujące tematy do dyskusji.
Piątek będzie dniem prezentacji trzeciego spektaklu konkursowego, tym razem będzie to Tape Stephena Belbera, amerykańskiego dramatopisarza i scenarzysty, to historia o męskiej przyjaźni, w której wspomnienia z lat szkolnych odsłaniają, często ukrytą głęboko w człowieku, potrzebę rywalizacji i dominacji nad drugim. Na scenie BTD zaprezentują się aktorzy z Teatru Nowego im. K. Dejmka w Łodzi.
Szczegóły w naszym kalendarzu.