Chcąc, nie chcąc, większość użytkowników portali społecznościowych natknęło się na „Spotted”. Jest to profil, na którym administratorzy umieszczają wpisy ludzi, którzy poszukują innych osób. Szukający podają różne powody, dlaczego tak robią, opisują daną/danego dziewczynę/chłopaka, i proszą o ich „ujawnienie się”. Warto wspomnieć, że osoba, która chce dodać swój wpis, robi to anonimowo.
Osobiście nie rozumiem tego sposobu poszukiwania „drugiej połówki”. Owszem zdarzą się ludzie, którzy naprawdę kogoś szukają, bo np. widzieli osobę przez szybę autobusu i nie mogli do niej podejść, ani porozmawiać z nią. Lecz zdecydowania większość „wiadomości” jest po prostu śmieszna. Ktoś nie miał odwagi zagadać do drugiej osoby przez pół dnia i dlatego piszę na „Spotted”, aby dowiedzieć się, kim jest dziewczyna/chłopak. Paranoja.
Są „Spotted’y” miast, szkół, uczelni, lokali, klubów, linii autobusowych, centrów handlowych.. Nie długo dojdzie do tego, że pojawi się „Spotted: u mnie w pokoju”. Ludzie naprawdę są na tyle odizolowani od codziennego życia, że nie potrafią podejść i porozmawiać z kimś? Czy naprawdę muszą anonimowo szukać później tych osób przez „Spotted”? Ja tego nie rozumiem.
Okej. Ktoś powie, że „jestem nieśmiała/ły, dlatego nie zagadałam/em.” Rozumiem, przez Internet w końcu łatwiej jest „rozmawiać”. Nie widzimy reakcji drugiej osoby, możemy przemyśleć swoje odpowiedzi.. Ale co zrobimy, jak spotkamy się z tym kimś na żywo? Będziemy pisać SMS-y, bo tak łatwiej? Nie chce tutaj nikomu ubliżyć, szczególnie osobom, które umieszczają wpisy na „Spotted”. Każdy ma do tego prawo, swój rozum i swoje poglądy. Po prostu dla mnie fenomen tego profilu jest nie zrozumiały.
„Harlem Shake”, czyli filmiki z charakterystycznym tańcem, które są kręcone przez wielu internautów. Przyznam się, do niedawna nie wiedziałem, co to jest. W końcu obejrzałem jeden z tych filmików. I co? I nic. Pomyślałem, że to jest niemożliwe, aby taka głupota, bo inaczej tego nie mogę nazwać, zyskała aż tak dużą popularność.
Nie karzę nikomu się ze mną zgadzać, ale to jest po prostu beznadziejne. Naprawdę nie wiem, co jest w tym tak fajnego, że wiele osób udostępnia różne „Harlem Shake” na swoich profilach, na portalach społecznościowych. Także spora część osób, nagrywa własne filmiki HS. Może ten fenomen to chwilowa moda? A ludzie lubią to, bo po prostu to jest „cool”? Nie wiem. Możliwe, że to ja mam „dziwne poglądy”.
„Gangnam style”, chyba każdy słyszał te piosenkę. Kluby, radio, galerie, imprezy.. Jest wszechobecna! Dobrze, zgodzę się, wpada ona w ucho i jest melodyjna. Teledysk? Tandeta i jeszcze raz tandeta. Mimo tego, autor piosenki, Koreańczyk, zdobył „sławę”. Wiele osób stara się go naśladować, tańcząc tak jak w teledysku robi to piosenkarz. Nie ukrywam, sam kilka razy bawiłem się przy tej piosence. Lecz nie wyróżnia się ona niczym specjalnym, poza głupkowatym teledyskiem. Po prostu facet, który śpiewa „Bracie to styl z Gangnam, styl z Gangnam”, wykonujący przy tym głupie ruchy w tańcu, mnie nie przekonuję. Krótko mówiąc, nie rozumiem wszechobecności tej piosenki i tak wielkiego jej rozgłosu.
Zdania wśród młodych ludzi odnoście „Spotted”, „Harlem Shake” i „Gangnam style” są podzielone. „Nie robią one na mnie żadnego wrażenia. Sieć jest nimi przepełniona. Są one coraz gorsze. Im więcej tego, tym bardziej mnie to drażni.” – mówi Magdalena Kordyla, studentka Politechniki Koszalińskiej. Nie brakuję także pozytywnych głosów. „Są one fajną, nową i ciekawą propozycją. Chętnie oglądam te filmiki, słucham tej piosenki, i często odwiedzam profil ‘Spotted’ na Facebooku. Traktuję to, jako dobrą rozrywkę.” – uważa Adam Burek, również żak koszalińskiej uczelni.
Nikogo nie chcę urazić, i oczywiście każdy pisze, słucha, robi.. To, co chce. Jednak moim zdaniem, i tutaj niektórzy się ze mną zgodzą, inni nie, ostatnio, czym głupsza rzecz, tym bardziej się „sprzedaje”. Moda na „Gangnam style” i „Harlem Shake” pomału przemija, tak samo minie moda na „Spotted” (i bardzo dobrze).