Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
kultura

„Koszalin is also happy” ponownie!

Autor Paweł Kaczor / info. koordynator projektu/kreatywnie.org 24 Lutego 2014 godz. 12:16
„Koszalin is also happy” to nowy teledysk, który promuje nasze miasto. Klip, w którym mógł wystąpić każdy chętny, był kręcony w wielu miejscach w Koszalinie. Teledysk powstał do piosenki Pharrella Williamsa pt. „Happy”. Jest to tzw. taneczny flash mob – niewyreżyserowany, lecz spontaniczny.

Pomysłodawcami w/w akcji byli: Hania Walker oraz Igor Matwijcio. Koszalińska wersja „Happy” była kręcona m.in. w Radiu Jantar i Kreślarni, w okolicach Atrium Koszalin, Galerii Emka oraz teatru, a także w parku i obok Filharmonii Koszalińskiej. W teledysku mógł wziąć udział każdy. Nie liczyła się choreografia, tylko spontaniczny i radosny taniec w rytm utworu wspomnianego Pharrella Williamsa.

 

Zapraszamy do obejrzenia koszalińskiej wersji „Happy” H. Walker i I. Matwijcio:

 

 

Warto dodać, że nasze miasto stało się podwójnie szczęśliwe, gdyż na pomysł nakręcenia teledysku do utworu Pharrella Williamsa wpadł również Marcin Golik z kreatywnie.org. Wystąpili w nim m.in. tancerze ze studia Feel The Noise z Koszalina oraz ze studia Magnetica ze Sławna, raper B.A.D., piłkarki ręczne Energi AZS Koszalin, a także mieszkańcy naszego miasta (wybrani przez M. Golika).

 

Zapraszamy do obejrzenia koszalińskiej wersji „Happy” M. Golika:

 

Czytaj też

Happy Radio Koszalin

Robert Kuliński - 9 Marca 2014 godz. 9:28
Realizacja teledysku do piosenki ”Happy” Pharrella Williamsa miała w Koszalinie już dwie odsłony. Tym razem jako pierwsza rozgłośnia w kraju, Radio Koszalin zrealizowało swój teledysk pt. „Happy Radio Koszalin” Według otrzymanych informacji - wideo powstało w ciągu trzech dni wytężonej pracy. Realizacją zdjęć zajął się Adam Iwaszkiewicz i Wiktor Kamiński wspierani przez choreografa Dawida Kisiela  Najwyraźniej inicjatywa „Happy” zakotwiczyła się w Koszalinie na dłużej. Mieliśmy już wersje Marcina Golika oraz Hani Walker i Igora Matwijcio, teraz trzecia odsłona w wersji Radia Koszalin.  Ze zniecierpliwieniem czekamy kiedy Miejskie Wodociągi lub pracownicy dworca kolejowego nagrają swoją własną wersję.

Witaj w XXI wieku!

Paweł Kaczor / grafika: nicmadrego.blog.pl - 2 Sierpnia 2013 godz. 20:14
Niedawno korzystając z chwili wolnego czasu wybrałem się na spacer. Mijałem kolejne puste osiedla i zacząłem się zastanawiać, czemu tak jest? Wychowywałem się stosunkowo niedawno, bo w latach 90-tych. Większość dzieciństwa spędziłem na podwórku z koleżankami i kolegami. Całymi dniami graliśmy w piłkę, bawiliśmy się w podchody. Największą frajdę sprawiało wspólne budowanie „bazy”.   Nie każdy miał komputer, telefon, a mimo to zawsze wiedzieliśmy gdzie i o której się spotykamy. A dziś? Owszem dzieci grają w piłkę, ale przez Internet. Rzadko spotka się je na osiedlu. A w większości, jeśli to nastąpi to ich zachowanie trudno nazwać zabawą. Wątpię, żeby ktoś uważał słuchanie muzyki i oglądanie filmików na wypasionych komórkach czy tabletach za zabawę.   Oczywiście zdarzają się wyjątki, ale są to sporadyczne przypadki. Czyja to wina? Postępu technologicznego? Rodziców? Samych dzieci? Szukanie odpowiedzi na te pytania nie ma sensu. Powinniśmy raczej zastanowić się, co zrobić, aby temu zapobiec?   Jednak czasami wydaję mi się, że i na to jest już za późno. Młodzież zaczyna w coraz młodszym wieku sięgać po alkohol, papierosy, narkotyki. Nie trzeba daleko szukać, aby być tego świadkiem. Wystarczy podejść pod pierwsze lepsze gimnazjum, a niekiedy i podstawówkę, a zaobserwujemy, że bardzo dużo nieletnich osób na przerwie „idzie puścić dymka”, czy „przewietrzyć płuco”.   Całkiem niedawno wybrałem się do Mielna. Ubiór osób, które z wyglądu oceniam na max ok. 15 – 16 lat (szczególnie dziewcząt) znacznie odbiegał od ich wieku. Zdecydowana większość z nich wyglądała jak „panny lekkich obyczajów”.   A ich stan? Zarówno dziewczyny, jak i chłopaki delikatnie mówiąc „nie byli w najlepszej kondycji”. Niektórzy zarzucą, że starsze osoby wcale nie są lepsze. Ba! Sam nie jestem święty, piwo czy mocniejszy trunek wśród znajomych wypić lubię, ale doprowadzić się do stanu kompletnej nieświadomości i zasypiać na chodniku czy plaży? To moim zdaniem grube przegięcie.   Okej, odejdźmy od imprez i alkoholu. Wygląd – coraz częściej dziewczyny wyglądają jak chłopaki, a chłopaki jak dziewczyny. Z całym szacunkiem, ale jak widzę niektóre osoby to jestem za przywróceniem obowiązkowej służby wojskowej.   Facet to ma być facet, a nie lalunia w dzwoneczkach (oczywiście nikogo nie obrażając – w końcu „każdy ma prawo być sobą”). Swoją drogą – co wy dziewczyny w nich widzicie? Są fajni, bo ubierają się a’la Justin Bieber, a może dlatego, że wymieniacie się kosmetykami? Wybaczcie – tego nie zrozumiem.   Obecnie poznając dziewczynę należałoby od razu spytać ją o dowód. Żeby nie okazało się, że osoba, która „na oko” wygląda na ok. 20 kilka lat – tak naprawdę nie miała czasem 15-stu (oczywiście nie jest to reguła). Skoro jestem przy tym temacie – po co wam tyle makijażu? Dziewczyny bądźcie naturalne! Nie mówię, że wszystkie to „sztuczne lale”, ale chyba się zgodzicie, że takowych nie brakuje?   Zapewne znajdzie się wiele głosów mówiących o tym, że „wszystko zależy od wychowania”. Owszem, bardzo dużo zależy od tego, co wyniesiemy z domu. Jednak z każdej strony jesteśmy „karmieni” papką, głupotą i „sweet” trendami. Jedni im ulegną, inni nie.   Na koniec przytoczę słowa nieznanego mi autora, na które natrafiłem jakiś czas temu: „Witaj w czasach, gdzie zwrot 'żal mi Cię' zamiast współczucia oznacza drwinę, a miłość zazwyczaj wyznacza się statusem na Facebooku. Gdzie częściej pokazuje się goły tyłek i cycki zamiast inteligencji, a najpiękniejsze kobiety mają najmniejsze szanse na znalezienie wartościowych facetów. Witaj w czasach, gdzie szczerość i otwartość jest traktowana, jako wada, a nie zaleta."

Spotted, Harlem Shake, Gangnam style

Paweł Kaczor fot. uwagafonoholizm.pl - 28 Marca 2013 godz. 14:26
Ostatnimi czasy na portalach społecznościowych pojawia się wiele „Spotted’ów”. Liczba takich profili rośnie w szalonym tempie. Wiele osób na swoich „fejsbukowych” tablicach umieszcza tzw. „Harlem Shake”, a piosenka „Gangnam style” jest wszechobecna. Na czym polega ich fenomen? Szczerze mówiąc - nie wiem. Chcąc, nie chcąc, większość użytkowników portali społecznościowych natknęło się na „Spotted”. Jest to profil, na którym administratorzy umieszczają wpisy ludzi, którzy poszukują innych osób. Szukający podają różne powody, dlaczego tak robią, opisują daną/danego dziewczynę/chłopaka, i proszą o ich „ujawnienie się”. Warto wspomnieć, że osoba, która chce dodać swój wpis, robi to anonimowo.   Osobiście nie rozumiem tego sposobu poszukiwania „drugiej połówki”. Owszem zdarzą się ludzie, którzy naprawdę kogoś szukają, bo np. widzieli osobę przez szybę autobusu i nie mogli do niej podejść, ani porozmawiać z nią. Lecz zdecydowania większość „wiadomości” jest po prostu śmieszna. Ktoś nie miał odwagi zagadać do drugiej osoby przez pół dnia i dlatego piszę na „Spotted”, aby dowiedzieć się, kim jest dziewczyna/chłopak. Paranoja.   Są „Spotted’y” miast, szkół, uczelni, lokali, klubów, linii autobusowych, centrów handlowych.. Nie długo dojdzie do tego, że pojawi się „Spotted: u mnie w pokoju”. Ludzie naprawdę są na tyle odizolowani od codziennego życia, że nie potrafią podejść i porozmawiać z kimś? Czy naprawdę muszą anonimowo szukać później tych osób przez „Spotted”? Ja tego nie rozumiem.   Okej. Ktoś powie, że „jestem nieśmiała/ły, dlatego nie zagadałam/em.” Rozumiem, przez Internet w końcu łatwiej jest „rozmawiać”. Nie widzimy reakcji drugiej osoby, możemy przemyśleć swoje odpowiedzi.. Ale co zrobimy, jak spotkamy się z tym kimś na żywo? Będziemy pisać SMS-y, bo tak łatwiej? Nie chce tutaj nikomu ubliżyć, szczególnie osobom, które umieszczają wpisy na „Spotted”. Każdy ma do tego prawo, swój rozum i swoje poglądy. Po prostu dla mnie fenomen tego profilu jest nie zrozumiały.   „Harlem Shake”, czyli filmiki z charakterystycznym tańcem, które są kręcone przez wielu internautów. Przyznam się, do niedawna nie wiedziałem, co to jest. W końcu obejrzałem jeden z tych filmików. I co? I nic. Pomyślałem, że to jest niemożliwe, aby taka głupota, bo inaczej tego nie mogę nazwać, zyskała aż tak dużą popularność.   Nie karzę nikomu się ze mną zgadzać, ale to jest po prostu beznadziejne. Naprawdę nie wiem, co jest w tym tak fajnego, że wiele osób udostępnia różne „Harlem Shake” na swoich profilach, na portalach społecznościowych. Także spora część osób, nagrywa własne filmiki HS. Może ten fenomen to chwilowa moda? A ludzie lubią to, bo po prostu to jest „cool”? Nie wiem. Możliwe, że to ja mam „dziwne poglądy”.   „Gangnam style”, chyba każdy słyszał te piosenkę. Kluby, radio, galerie, imprezy.. Jest wszechobecna! Dobrze, zgodzę się, wpada ona w ucho i jest melodyjna. Teledysk? Tandeta i jeszcze raz tandeta. Mimo tego, autor piosenki, Koreańczyk, zdobył „sławę”. Wiele osób stara się go naśladować, tańcząc tak jak w teledysku robi to piosenkarz. Nie ukrywam, sam kilka razy bawiłem się przy tej piosence. Lecz nie wyróżnia się ona niczym specjalnym, poza głupkowatym teledyskiem. Po prostu facet, który śpiewa „Bracie to styl z Gangnam, styl z Gangnam”, wykonujący przy tym głupie ruchy w tańcu, mnie nie przekonuję. Krótko mówiąc, nie rozumiem wszechobecności tej piosenki i tak wielkiego jej rozgłosu.   Zdania wśród młodych ludzi odnoście „Spotted”, „Harlem Shake” i „Gangnam style” są podzielone. „Nie robią one na mnie żadnego wrażenia. Sieć jest nimi przepełniona. Są one coraz gorsze. Im więcej tego, tym bardziej mnie to drażni.” – mówi Magdalena Kordyla, studentka Politechniki Koszalińskiej. Nie brakuję także pozytywnych głosów. „Są one fajną, nową i ciekawą propozycją. Chętnie oglądam te filmiki, słucham tej piosenki, i często odwiedzam profil ‘Spotted’ na Facebooku. Traktuję to, jako dobrą rozrywkę.” – uważa Adam Burek, również żak koszalińskiej uczelni.   Nikogo nie chcę urazić, i oczywiście każdy pisze, słucha, robi.. To, co chce. Jednak moim zdaniem, i tutaj niektórzy się ze mną zgodzą, inni nie, ostatnio, czym głupsza rzecz, tym bardziej się „sprzedaje”. Moda na „Gangnam style” i „Harlem Shake” pomału przemija, tak samo minie moda na „Spotted” (i bardzo dobrze).