Wychowywałem się stosunkowo niedawno, bo w latach 90-tych. Większość dzieciństwa spędziłem na podwórku z koleżankami i kolegami. Całymi dniami graliśmy w piłkę, bawiliśmy się w podchody. Największą frajdę sprawiało wspólne budowanie „bazy”.
Nie każdy miał komputer, telefon, a mimo to zawsze wiedzieliśmy gdzie i o której się spotykamy. A dziś? Owszem dzieci grają w piłkę, ale przez Internet. Rzadko spotka się je na osiedlu. A w większości, jeśli to nastąpi to ich zachowanie trudno nazwać zabawą. Wątpię, żeby ktoś uważał słuchanie muzyki i oglądanie filmików na wypasionych komórkach czy tabletach za zabawę.
Oczywiście zdarzają się wyjątki, ale są to sporadyczne przypadki. Czyja to wina? Postępu technologicznego? Rodziców? Samych dzieci? Szukanie odpowiedzi na te pytania nie ma sensu. Powinniśmy raczej zastanowić się, co zrobić, aby temu zapobiec?
Jednak czasami wydaję mi się, że i na to jest już za późno. Młodzież zaczyna w coraz młodszym wieku sięgać po alkohol, papierosy, narkotyki. Nie trzeba daleko szukać, aby być tego świadkiem. Wystarczy podejść pod pierwsze lepsze gimnazjum, a niekiedy i podstawówkę, a zaobserwujemy, że bardzo dużo nieletnich osób na przerwie „idzie puścić dymka”, czy „przewietrzyć płuco”.
Całkiem niedawno wybrałem się do Mielna. Ubiór osób, które z wyglądu oceniam na max ok. 15 – 16 lat (szczególnie dziewcząt) znacznie odbiegał od ich wieku. Zdecydowana większość z nich wyglądała jak „panny lekkich obyczajów”.
A ich stan? Zarówno dziewczyny, jak i chłopaki delikatnie mówiąc „nie byli w najlepszej kondycji”. Niektórzy zarzucą, że starsze osoby wcale nie są lepsze. Ba! Sam nie jestem święty, piwo czy mocniejszy trunek wśród znajomych wypić lubię, ale doprowadzić się do stanu kompletnej nieświadomości i zasypiać na chodniku czy plaży? To moim zdaniem grube przegięcie.
Okej, odejdźmy od imprez i alkoholu. Wygląd – coraz częściej dziewczyny wyglądają jak chłopaki, a chłopaki jak dziewczyny. Z całym szacunkiem, ale jak widzę niektóre osoby to jestem za przywróceniem obowiązkowej służby wojskowej.
Facet to ma być facet, a nie lalunia w dzwoneczkach (oczywiście nikogo nie obrażając – w końcu „każdy ma prawo być sobą”). Swoją drogą – co wy dziewczyny w nich widzicie? Są fajni, bo ubierają się a’la Justin Bieber, a może dlatego, że wymieniacie się kosmetykami? Wybaczcie – tego nie zrozumiem.
Obecnie poznając dziewczynę należałoby od razu spytać ją o dowód. Żeby nie okazało się, że osoba, która „na oko” wygląda na ok. 20 kilka lat – tak naprawdę nie miała czasem 15-stu (oczywiście nie jest to reguła). Skoro jestem przy tym temacie – po co wam tyle makijażu? Dziewczyny bądźcie naturalne! Nie mówię, że wszystkie to „sztuczne lale”, ale chyba się zgodzicie, że takowych nie brakuje?
Zapewne znajdzie się wiele głosów mówiących o tym, że „wszystko zależy od wychowania”. Owszem, bardzo dużo zależy od tego, co wyniesiemy z domu. Jednak z każdej strony jesteśmy „karmieni” papką, głupotą i „sweet” trendami. Jedni im ulegną, inni nie.
Na koniec przytoczę słowa nieznanego mi autora, na które natrafiłem jakiś czas temu: „Witaj w czasach, gdzie zwrot 'żal mi Cię' zamiast współczucia oznacza drwinę, a miłość zazwyczaj wyznacza się statusem na Facebooku. Gdzie częściej pokazuje się goły tyłek i cycki zamiast inteligencji, a najpiękniejsze kobiety mają najmniejsze szanse na znalezienie wartościowych facetów. Witaj w czasach, gdzie szczerość i otwartość jest traktowana, jako wada, a nie zaleta."