Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
sport

Paraolimpiada: Sochal na czele! Złoto tuż-tuż

Autor Art, fot. archiwum 13 Września 2016 godz. 15:25
Maciej Sochal (Start Koszalin) przewodzi rywalizacji w finałowym konkursie rzutu maczetą F32. Koszalinianin uzyskał wynik 33,91 m. Drugi jest Grek Athanasios Konstantinidis, który uzyskał 33,69 m. Trzeci w konkursie Brytyjczyk Stephen Miller wynikiem 31,93 m pobił swój rekord życiowy.

Czytaj też

Sochal: Nie siedzieć w domu, ale wyjść do ludzi

Art - 14 Września 2016 godz. 5:01
- Einstein powiedział kiedyś, że nie wie jak będzie wyglądać III Wojna Światowa, ale IV będzie na maczugi. W razie czego możecie mnie posłać na front w pierwszym szeregu – powiedział tuż po konkursie Maciej Sochal, który wczoraj na igrzyskach paraolimpijskich w Rio wywalczył w rzucie maczetą złoty medal. Wcześniej w konkursie pchnięcia kulą był czwarty. -       – Chciałbym, żeby mój sukces choć trochę był inspiracją dla tych najciężej poszkodowanych porażeniem, tetraplegików. Trzeba zacisnąć poślady i żyć. Nie siedzieć w domu, ale wyjść do ludzi – dodał.  Konkurencja rzut maczugą została wprowadzono do sportu dla niepełnosprawnych, którzy maja kłopoty z chwytem. Po prostu maczuga, to jeden z niewielu przedmiotów, które mogą oni chwycić i jeszcze rzucić. Maciek przez 13 lat wiódł życie normalnego chłopaka. - Szkoła, basen, piłka nożna, znajomi. Pamiętam, jak witaliśmy rok 2000. Na niebie tysiące światełek, a w uszach huk wystrzeliwanych petard - wspomina Maciek. - 16 stycznia rodzice zawieźli mnie do szpitala, ponieważ bardzo bolała mnie głowa. Miałem wrażenie, jakby te sylwestrowe fajerwerki wybuchały w mojej głowie. W szpitalu zostałem na obserwacji. Ból był prawie nie do wytrzymania. Robiono mi wiele badań i już następnego dnia, 17 stycznia, okazało się, że mam guza mózgu. Stan był bardzo ciężki. Guz duży, początki procesu wgłobienia, czyli zagrożenie życia... Myślę, że wtedy nie zdawałem sobie sprawy co to oznacza. Pomimo pośpiechu i ruchu wokół mnie, byłem spokojny. Tego samego dnia gnałem erką w towarzystwie anestezjologa i mamy do szpitala w Szczecinie. Późnym popołudniem zaczęto operację, która skończyła się w nocy. Świat zawalił się nagle, bez anonsów… Nie mogłem ruszać nawet palcem, oddychał za mnie respirator, karmiono mnie sondą. Nie mogłem mówić i tylko ta powracająca świadomość, bezsilność, rozpacz, żal i wściekłość. Dziś myślę, że miałem szczęście, bo jestem. Mogę kochać i być kochanym, ale to była długa droga. Mama rehabilitowała mnie zaraz po operacji, co było kontynuowane na koszalińskim OIOM-ie, gdzie miałem świetną opiekę i bardzo życzliwy personel. Oczywiście próbowaliśmy wszystkiego. Piłem nawet zioła peruwiańskie. Korzystałem z pomocy bioenergoterapeutów. Wierzyłem, że to mi pomoże. Dziś wiem, że gdyby nie moja determinacja i chęć bycia sprawnym, nie osiągnąłbym niczego.    

Paraolimpiada: Z maczugą po medal

Art, fot. archiwum - 13 Września 2016 godz. 5:02
– Rio to według mnie najwłaściwszy moment, by Maciek zdobył medal – mówi Aleksander Popławski trener Macieja Sochala i wielu innych, wspaniałych sportowców koszalińskiego Startu. Dziś o godz. 15.03 w Rio Sochal stanie do walki w swojej koronnej konkurencji. To już trzeci paraolimpijski występ Macieja Sochala, reprezentanta Startu Koszalin.  Podczas debiutu, w Atenach w 2004 roku został przeklasyfikowany. Na igrzyskach grupy F32 i F33 były łączone.  Wówczas z nową grupą Maciek nie miał żadnych szans. Z perspektywy czasu można powiedzieć, że to był moment, który przekreślił jego lata walki pracy nad samym sobą, starań, by znaleźć swoją drogę życia. Sochal odwoływał się od decyzji Międzynarodowej Komisji Sportowej, ale bez rezultatu.  Odskocznią od kłopotów stała się kulturystyka, w której cztery lata później na mistrzostwach Polski w fitnessie sportowym Maciek zajął pierwsze miejsce. Jednak nie przestał marzyć o sukcesach w lekkiej atletyce. Jego upór i katorżnicza praca spowdowały, że znów zaczął rywalizować w pchnięciu kulą i rzucie moczugą. Znów zaczął wygrywać. W Londynie przed czterema laty podczas paraolimpiady choć pobił rekord Europy był dopiero czwarty. W czasie tych zawodów Sochal przekroczył w pchnięciu kulą nawet granicę 10 m, ale oderwał nogę, co spowodowało dyskwalifikację próby. - Jestem zły – powiedział zaraz po tym starcie. – Zły to mało powiedziane - dodał. Natychmiast  jednak stwierdził: “Ale ogólnie jestem zadowolony,  bo to mój życiowy rekord na oficjalnych zawodach. Pozostaje tylko czekać”. Rok później podczas mistrzostw świata został już wicemistrzem. Następnie podczas mistrzostw Starego Kontynentu sięgnął po dwa brązy – w pchnięciu kulą i rzucie maczugą. Podczas ostatnich mistrzostw świata, które odbyły się  w Doha posyłając maczugę na odległość 32,50 m zajął  trzecie miejsce, a w czerwcu br., na mistrzostwach Europy w Grosseto, pobił wynikiem 37,19 m rekord świata. Dziś stanie do walki o paraolimpijski medal!   – To mama wypchnęła mnie do siłowni. Ja raczej nie lubię dużych zmian – wspomina swoje sportowe początki Maciek. – Wówczas w ogóle nie myślałem o sporcie. Nie sądziłem, że tak w nim mi dobrze pójdzie – dodaje. Do startu w Rio przygotywowyłał się przez ostatnie dwa lata. W pchnięciu kulą Sochal spisał się bardzo dobrze. Był tuż za podium. W konkursie, który odbył się 8 września 2016 r., występujący w kategorii sprawności F32 koszalinianin osiągnając wynik 8,60 m zajął czwarte miejsce. Wygrał Grek Athanasios Konstantinidis, który pchnął kulę na odległość 10,39 m. Drugi był Lahouari Bahlaz z Algierii (9,40 m), a trzecie miejsce zajął rodak zwycięzcy, Dimitrios Zisidis (9,24 m). Wynik Polaka to dobry prognostyk przed jego koronną konkurencją, rzutem maczugą. A dziś nasz rekordzista świata zabiegać będzie o medal właśnie w tej konkurencji.