W sierpniu pisaliśmy o masowo ginących ptakach zderzających się z oknami filharmonii w Parku Książąt Pomorskich. (tekst – „Filharmonia versus gołębie” ) Tą sprawą zajęły się działaczki rodzimego Klubu Krytyki Politycznej wysyłając pismo do Urzędu Miasta. Interwencją zajęli się pracownicy Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska.
Prezentujemy pisemną odpowiedź urzędników - >LINK.
Dyrektor Filharmonii Koszalińskiej Robert Wasilewski stwierdził, że zabezpieczenie budynku nie jest łatwą sprawą. – Naklejenie sylwetki drapieżnego ptaka nie załatwi sprawy, bo najwięcej gołębi znajdujemy rano, co znaczy, że ptaki zderzają się z szybami w nocy. Takie zabezpieczenie nie będzie widoczne i nie spełni swojego celu. Staramy się rozwiązać ten problem, ale musimy znaleźć inny sposób – kwituje dyrektor
Można jednak przypuszczać, że niechęć do takiego rozwiązania ma inne podłoże, niż jego rzekoma nieefektywność. Stanisław Wypych jeden z najbardziej utytułowanych hodowców gołębi w Polsce twierdzi, że nie rozumie uporu pana dyrektora. - Gołębie w nocy nie latają. Pan dyrektor nie ma racji. Wystarczy nakleić sylwetkę drapieżnika i sprawa będzie załatwiona. Poza tym jest to niewielki koszt, najdroższe z tego wszystkiego to chyba tylko wynajęcie specjalnej drabiny.
W rozmowie z Beatą Olejniczak, Główną Specjalistką Referatu Ochrony Środowiska Urzędu Miasta pojawiły się inne względy przeciwko takiej formie odstraszenia ptactwa - Metoda naklejenia może okazać się nieskuteczna, a w dodatku nie wygląda to zbyt estetycznie – mimowolnie zdradza pewne przesłanki, co do niechęci pana dyrektora Wasilewskiego, względem opisywanego, najtańszego sposobu rozwikłania problemu. - Oczywiście zaoferowaliśmy nasze wsparcie, ale cały czas myślimy nad doborem metody.
Ciekawym jest też to, że padłe gołębie sprzątane są w mgnieniu oka. Jedynym śladem zdarzenia są odbicia ptasich korpusów na szybach filharmonii. Co możecie zobaczyć w galerii zdjęć z sierpnia ->LINK .