Można było przeczytać archiwalne numery gazetki szkolnej, przejrzeć stronice kroniki, ale największe emocje wzbudziły dzienniki nauczycielskie. Na twarzach zainteresowanych malowały się uśmiechy, co chwila wybuchały salwy śmiechu. Absolwenci z najróżniejszych lat, z rumieńcami na twarzach studiowali rubryczki z ocenami i adnotacjami.
- Patrzę teraz na te oceny i jestem zatrwożony - mówi Marek z III b, maturzysta z 2007 roku. - Co prawda czuję skruchę, ale coś mi tu nie pasuje. Połowa tych ocen jest wyjęta znikąd, tak nie mogło być – kwituje z uśmiechem.
Lektura dzienników u Moniki, maturzystki z 2008 roku wywołała bardziej nostalgiczne uczucia. - Wspomnienia wracają i to same pozytywne. Nawet te dwójki i trójki teraz wspominam z tkliwością. Teraz po latach rozumiem za co byłam tak nisko oceniona. Zajrzeć w dziennik nauczyciela po latach, to jest niesamowite przeżycie.
Jednak niektórzy postanowili odszukać roczniki swoich nauczycieli i prześledzić ich historię edukacji. - No proszę, pan dyrektor z rosyjskiego nie był orłem – Adrianna aktualnie uczennica klasy maturalnej, wskazuje na dwójkę przy nazwisku obecnego dyrektora szkoły, Rafała Janusa - A na przykład nasza nauczycielka historii była świetną uczennicą, ale dużo lepsze oceny zdobywała na innych przedmiotach niż ten, którego nas uczy. Oczywiście nie będziemy wykorzystywać tej wiedzy, to tylko taka ciekawostka. Jest to przy okazji budujące, że wcale nie trzeba być prymusem w każdej dziedzinie, żeby dostać się na studia i coś w życiu osiągnąć.
Emocji było wiele, starsi absolwenci niechętnie komentowali swoje oceny, ale to z tego względu, że w grupach pochylonych nad dziennikami toczyły się zażarte dyskusje.