– Kiedy myśleliśmy, jak przedstawić Kim Kardashian, szybko stało się jasne, że musi ona cykać selfie – tłumaczy Nicole Fenner z muzeum Madame Tussauds w Londynie. By zwiększyć efekt kosztującej 150 tys. funtów figury woskowej (ok. 880 tys. zł), zastosowano ukłutą przez Kardashian „zasadę 3 zdjęć”. Mówi ona, że z jednej lokalizacji nie powinno się wrzucać więcej, niż 3 selfie. Dlatego stworzone z telebimów tło do selfie z celebrytką dość często się zmienia. A do Kardashian dołączył jeszcze jej partner, Kanye West.
Na selfie – samodzielnie wykonane zdjęcie z ręki – natrafiamy oczywiście nie tylko w muzeum, lecz na każdym kroku. Dziennie robionych jest ponad 2,4 miliarda różnych zdjęć. Dla porównania, w 1960 r. powstawało ok. 3 mld zdjęć… w ciągu roku. Co więcej, dziś co kilka minut robionych jest więcej zdjęć, niż w całym XIX wieku! Dlatego i figura w jednym z najbardziej znanych na świecie muzeów strzela selfie. To już nie tylko trend młodych dziewczyn i blogerów. – Wynika on w dużej mierze z chęci pokazywania się i kontrolowania swojego wizerunku – twierdzi psycholog Agnieszka Adamczyk-Musiał z pracowni psychologicznej Uśmiech Dziecka. – Zdjęcia możemy bowiem modyfikować, pokazując się w nieco lepszym wydaniu – dodaje. Takie fotografie robią sobie aktorzy, politycy, turyści. Ci ostatni wyposażają się ostatnio w selfie-stick, urządzenie będące przedłużeniem ręki z telefonem. Zjawisko stało się tak popularne, ale i stwarzające zagrożenie, że w Disneylandzie czy Koloseum zabroniono ich używania.
– W przypadku młodych dorosłych popularność selfie może też wynikać z pogoni za swoim ideałem, którym często jest znana osoba – mówi Adamczyk-Musiał. Faktycznie, na najbardziej znanych selfie znajdują się Barack Obama (głośna wpadka na pogrzebie Mandeli), Brad Pitt, Jenifer Lawrence i Meryl Streep (słynna oscarowa fotka z 3,3 mln udostępnień) i wreszcie wspomniana już królowa selfie – Kim Kardashian. Zdjęcia swoje drugie życie otrzymują przez serwisy społecznościowe, jak Facebook czy Instagram, na które trafiają często zaraz po ich zrobieniu. – Według najnowszych szacunków, około 70 proc. zdjęć profilowych na naszym portalu to właśnie selfie – mówi Clara Bizien z francuskiego portalu ZaadoptujFaceta.pl , który ma 10 mln użytkowników. Mimo to, zjawisko jest nowsze, niż można przypuszczać.
Scrabble, najpopularniejsza gra planszowa, dozwoliła używanie słowa „selfie” dopiero rok temu, w sierpniu 2014! Obecnie „selfie” jest 4. najpopularniejszym słowem na świecie, zaś dwa lata temu wybrane było słowem roku wg słownika Oxford. Niesamowite, że za tak rozpowszechnionym sformułowaniem stoi zwykły student. Nie byłoby selfie, gdyby nie jego wypadek.
Wymyślił selfie, nie chce o tym mówić
Nathan Hope był typowym australijskim chłopakiem. Chodził do college’u, lubił imprezować. Na 21. urodzinach kolegi przesadził z alkoholem, potknął się na schodach i wylądował… na wargach. Wybił sobie zęby, potrzebnych było kilka szwów. Parę dni później, 13 września 2002 roku, szukał na forum internetowym porad, czy liżąc swoje wargi sprawi, że szybciej się zagoją. Właśnie w tym wpisie ze zdjęciem (nie miało to jednak nic wspólnego z dzisiejszym zbieraniem lajków) miało po raz pierwszy paść to słowo: „Przepraszam za fokus, ale to było selfie”.
Dlaczego go użył? Należy pamiętać, że australijski angielski jest dość specyficzny i obfity w charakterystyczne zdrobnienia. Tam wszyscy skracają. „Barbecue” to „barbie”, strażak („fire officer”) to „firie”, a Australijczyk („Australian”) to po prostu „Aussie”. Po ogłoszeniu słowa „selfie” słowem roku 2013, australijski dziennik ABC postanowił znaleźć jego prekursora, prosząc czytelników o kontakt. Udało się! – Trudno mówić o tym, że ukułem to słowo. To było charakterystyczne dla naszego slangu w tamtym czasie, właśnie tak mówiliśmy na zdjęcie zrobione samemu sobie – nieśmiało mówił Hope. Skąd taka skromność? Może stąd, że przez te 8 lat słowo selfie nie istniało w przestrzeni publicznej.
Selfie na Facebooku? Kiedyś to był obciach
Sam fenomen zdjęć robionych samemu sobie jest nieco wcześniejszy. Po roku 2000 zdjęcia typu selfie (choć nierobione smartfonem), często z wykorzystaniem lustra, były popularne w serwisie MySpace. Zaskakiwać może fakt, że w pierwszych latach działalności Facebooka, jego użytkownicy uważali selfie za obciach! W portalu społecznościowym Marka Zuckerberga dominowały bowiem bardziej eleganckie, wykadrowane zdjęcia profilowe, robione przez kogoś innego. – Od 2010 roku możemy już mówić o powszechnym wykorzystaniu selfie, również na Facebooku i ZaadoptujFaceta.pl. Przestało to być zdjęcie niedoszłego artysty bądź studentki w toalecie – opowiada Bizien.
Niektórzy mówią wręcz o „kulturze selfie”, w której dziś żyjemy. Wiążą to niekiedy z pojęciem jaźni odzwierciedlonej Charles’a Cooley’a. To, jak się postrzegamy, nie wynika z tego, kim jesteśmy, lecz raczej z naszych wyobrażeń o tym, jak postrzegają nas inni, twierdził amerykański socjolog już w XIX i XX wieku. Stwarza to pewne zagrożenia.
– Coraz częściej zdarza się, że młodzi ludzie nawzajem krytykują swoje zdjęcia, obrzucając się wyzwiskami. Niekiedy takie zachowania doprowadzają do tragedii – przypomina Adamczyk-Musiał. Z drugiej strony, badania Uniwersytetu Birminghamskiego, za którymi stoi dr David Houghton, pokazują, że 65 proc. młodych osób uważa, że ich selfie w social mediach pomagają im wzmocnić swoją pewności siebie. Dla 40 proc. ważne jest też „prezentowanie światu swojej najlepszej twarzy”.
Pierwsze selfie. Dürer, Rembrandt, Van Gogh?
Oczywiście pierwszych selfie można by dopatrywać się w autoportretach malowanych już w XIV w p.n.e. Upowszechnione zostały w średniowieczu. Vincent van Gogh między 1886 a 1889 namalował aż 37 autoportretów.
Jeśli chodzi o samo-fotografię, pionierem był chemik Robert Cornelius w 1839 roku. Przez minutę bez ruchu pozował przed jodowaną, srebrną tabliczką, w międzyczasie szybko wymieniając obiektyw.
Na początku XX w. popularne wśród arystokracji było robienie sobie zdjęć z lustra (trudno oczywiście przyrównywać tę modę do dostępności i popularności dzisiejszego selfie). Wielka księżna Anastazja Nikołajewna Romanowa, najmłodsza córka cara Mikołaja II (ostatniego władcy Imperium Rosyjskiego) i Aleksandry Fiodorowny, tak wspominała taką fotografię: „Zrobiłam sobie zdjęcie patrząc w lustro. Było naprawdę ciężko, gdyż moje ręce całe drżały!”. Nic dziwnego – Romanowna musiała przez pewien czas utrzymać aparat ważący ok. 2 kg.
Dziś niezłe jakościowo zdjęcia są w zasięgu kieszeni. – To właśnie dostępność smartfonów oraz szerokopasmowego Internetu stanowią o popularności selfie – uważa Clara Bizien z ZaadoptujFaceta.p l. Niewątpliwie dobrze pamiętać jednak o radzie warszawskiej psycholożki Agnieszki Adamczyk-Musiał: – Warto zachować umiar w dobie, w której internet staje się czasem ważniejszy, niż rozmowa w cztery oczy.
I choć trudno w przypadku selfie mówić o jakimś wielkim odkryciu, jedno jest raczej pewne: dobrze czasem upaść ze schodów.
Źródła zdjęć:
1. Figura z Kim: Twitter Madame Tussauds https://twitter.com/MadameTussauds
2. Oscarowe selfie: https://twitter.com/TheEllenShow/statuses/440322224407314432
3. Vincent van Gogh, Autoportret z zabandażowanym uchem: CC, https://en.wikipedia.org/wiki/Self-portrait#/media/File:VanGogh-self-portrait-with_bandaged_ear.jpg