Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
kultura

To już jest koniec

Autor Robert Kuliński/ fot. Artur Rutkowski 29 Sierpnia 2015 godz. 12:25
Zakończył się 49. Międzynarodowy Festiwal Organowy. Przez dwa miesiące melomani mieli okazję usłyszeć najwybitniejszych wykonawców w bardzo szerokim repertuarze.

Warto nadmienić, że impreza organizowana przez Filharmonię Koszalińską,  jest największym tego typu eventem artystycznym w Polsce. Podczas tegorocznej edycji MFO odbyło się aż trzydzieści koncertów – dziewięć w Koszalinie i dwadzieścia jeden w miejscowościach naszego regionu: Białogardzie, Bobolicach, Darłowie, Dźwirzynie, Sarbinowie i Szczecinku.

Przekrój repertuaru był bardzo bogaty, gdyż tradycyjnie oprócz samej muzyki organowej, można było usłyszeć także kameralistów, chóry i solistów z rozmaitych stron świata. Pojawili się artyści z Europy, Azji, a nawet Australii co dowodzi, że koszaliński festiwal cieszy się niemałą renomą. 

Koncert finałowy jednak nie należał do szczególnie udanych. Część uczestników narzekała na  zbyt  monotonny program, choć nie zabrakło prawdziwych pereł wykonawstwa. W pierwszej części oficjalnego zakończenia MFO, wielkie wrażenie zrobiły dzieła  Sergieja Prokofieva (Taniec rycerzy) i Camille Saint Saënsa (Finał z „Karnawału zwierząt”) zaadaptowane przez gwiazdę wieczoru - Daniela Oyarzabala na organy. Także „Carrillón de Westminster” Louisa Vierne'a zachwyciły publiczność.

Niestety druga, nieorganowa część wieczoru, która zapowiadała się jako prawdziwy cymes, nie wypełniła oczekiwań odbiorców. Najpierw dzieło Johanna Sebastiana Bacha Kantata „Ich habe genung” z udziałem

wybitnego śpiewaka  Wojciecha Dyngosza, wprowadziła zbędne wyciszenie. Jednak warto podkreślić doskonały występ oboisty Dominika Wroniszewskiego, który u boku barytonu zabłysnął mistrzostwem i niebagatelnym talentem.

Ostatni występ wieczoru należał do połączonych chórów Canzona, Kanon i Potik pod batutą  Radosława Wilkiewicza. Jak na wielki finał, zabrakło fajerwerków. Zabrzmiało dzieło Josepha Haydna Te Deum nr 2 C- dur - po prostu zabrzmiało.  

Kolejny festiwal już w przyszłym roku. Ciekawe jakie atrakcje przygotują organizatorzy na jubileusz półwiecza imprezy.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł