Wieczorne spotkanie przyciągnęło dużą grupę zainteresowanych. Frekwencja przerosła oczekiwania organizatorów. Wolontariusze Domu Miłosierdzia naprędce w nieco nerwowej atmosferze znosili dodatkowe krzesła dla przybyłych.
Marek Kamiński przedstawił motywy jakie nim powodowały, aby wyruszyć w kolejną wędrówkę nazwaną „Trzeci Biegun”. - Kiedy usłyszałem o tym, że jest taki szlak to od razu pomyślałem , aby się z nim zmierzyć. Na początku chciałem pójść niejako pod prąd, ale znalazłem inny pomysł wyjściowy. Polega na tym, aby wyruszyć od „bieguna rozumu”, czyli grobu Immanuela Kanta w Kaliningradzie do „bieguna wiary”, jakim jest grób św. Jakuba w Santiago de Compostela w Hiszpanii.
Słynny podróżnik opowiadał chętnie o wątpliwościach i „małych cudach” , które już przydarzyły mu się podczas 12 dni wyprawy. - Gdy wyruszałem w drogę odcinałem się od określenia „pielgrzym” - tłumaczy Kamiński. - Łatwiej było mi określić tę wędrówkę, jako wyprawę. Natomiast będąc w Rosji zdałem sobie sprawę z tego, że przecież nie ma czego się
wstydzić. To jest to taka droga, a ja jestem chrześcijaninem.
Goście Domu Miłosierdzia pytali o najróżniejsze aspekty wędrówki. Szczegóły dotyczące przygotowań technicznych, jak i duchowych. Padły pytania o ulubione modlitwy na szklaku, czy markę butów. Kamiński najchętniej jednak mówił o przeżyciach związanych z ludźm napotkanych przez 500 km. już przebytej trasy. - Spotykam się życzliwością. Zostałem też poproszony zaniesienie do grobu św. Jakuba konkretnych intencji. Otrzymałem także pomoc od zupełnie mi obcych osób, gdy okazało się, że nie mam przy sobie żadnej gotówki – mówi podróżnik - pielgrzym.
Inną kwestią były pytania o kryzysy, których Kamiński się nie wstydzi. Otwarcie mówił o swoich obawach związanych z brakiem siły psychicznej. Nie wie czy uda mu się przejść całą trasę 4 tys. km. Stwierdził także, że stara się nie zamartwiać na zapas i czeka na to co przyniesie droga. - Nie chcę wyręczać Pana Boga – wyjaśnia.
Marek Kamiński na pokonanie trasy wyznaczył sobie 100 dni. Obiecał także, że jeśli uda mu się osiągnąć cel, to odwiedzi Koszalin i opowie o przemyśleniach oraz lekcjach jakie wyniesie z jakubowego szlaku.