Sukces jakim okazał się miniony wieczór w klubie Przemysława 4P Majewskiego był poniekąd zaskoczeniem. Zapewne, ze względów finansowych inauguracji nie uświetnił występ żadnej gwiazdy. Okazało się, że nie był to w żadnym wypadku mankament, bo dzięki temu Club zaprezentował się, jako
miejsce dla młodych twórców. Otwarty mikrofon to doskonała okazja dla początkujących raperów, aby się sprawdzić i doskonalić swoje umiejętności. Kiedy połączy się tę inicjatywę z oldschoolowym wystrojem, Underground jawi się jako enklawa, gdzie hip - hop wraca do swoich korzeni.
Mała scena, ścisk i młodzieńczy zapał wykonawców wyczarowały atmosferę niczym z lat 90 – tych ubiegłego wieku. Trudno przewidzieć jak potoczą się losy nowego lokalu, ale być może stanie się „wylęgarnią” młodych talentów. 4P odważnie postawił na młodych i niewykluczone, że może mu się to opłacić nie tyle w kwestii finansowej, co artystycznej. Majewski stworzył klub, dzięki któremu może stać się nieformalnym mecenasem koszalińskiej sceny hip – hopowej.
Bardzo dobrze, że taki lokal powstał w naszym mieście. - Oskar, jeden z uczestników imprezy. - Dzisiejsze występy to wspaniały pomysł na to, żeby młodzi pokazali się publiczności. Jak widać słuchacze
chcą nowych na koszalińskiej scenie, czemu się nie dziwię, bo to twórczość szczera wypływająca z potrzeby serca, a nie dla hajsu.
Jako pierwszy skład wystąpił duety Tych Dwóch(Kołek/Targaś). Modzi raperzy nie mieli łatwego zadania. Przykuć uwagę rozentuzjazmowanego tłumu i rozgrzać imprezę to bardzo trudna sztuka, szczególnie, gdy jeden z MC – Targaś, występował na scenie po raz pierwszy. Publiczność jednak przyjęła skład bardzo ciepło.
Kolega nieco się potknął podczas występu, ale udało mi się to obrócić w żart i słuchacze zareagowali bardzo pozytywnie. - Mówi Kołek. - Jestem mile zaskoczony, bo ludzie podchodzą do nas i mówią, że było fajnie, choć wiem, że nie poradziliśmy sobie idealnie.
Mój pierwszy występ i mimo pomyłek ludzie się bawili. - Tłumaczy Tragaś. - To naprawdę uskrzydla, a tremę miałem ogromną. Klimat miejsca jest niesamowity, bardzo mi się podoba i muszę dodać, że 4P zrobił rzecz wielką. Teraz mogę posłuchać innych takich jak ja, którzy stawiają pierwsze koki i z niecierpliwością czekam na bitwę freestyle'ową, nigdy czegoś takiego nie widziałem na żywo.
Bardzo fajne miejsce i chciałbym z całego serca, żeby przetrwało. – Dodaje Kołek. - Wiadomo, teraz z racji otwarcia jest dużo ludzi, ale wątpię, żeby taka frekwencja była zawsze. To ważne, że możemy się wszyscy spotkać przy muzyce jakiej słuchamy, jaką tworzymy. Miejsce po prostu w naszym klimacie. Jak chodzę do innych lokali to często przez mój ubiór, bramkarze krzywo na mnie patrzą.
Młodzi raperzy ze składu Tych Dwóch podkreślili, że sam pomysł na otwarcie lokalu tylko i wyłącznie z udziałem młodych wykonawców, bez występu gwiazdy, jest bardzo dobrym pomysłem. - Inne kluby organizują występy uznanych artystów typu Don Guralesko, czy innych i oczywiście młodzi mają okazję
zaprezentować się jako support, ale z reguły wychodzi to dość nieciekawie. - Wyjaśnia Tragaś. - Publiczność albo wcale nie słucha młodych, albo daje znak, żeby już zeszli ze sceny, bo chce usłyszeć gwiazdę. Tutaj jest inaczej, wszyscy przyszli po to, aby usłyszeć tych, którzy zaczynają swoją przygodę z rapem.
Zupełnie inaczej wyglądała sytuacja w Studenckim Klubie Kreślarnia. Nie można powiedzieć, żeby wieczór z udziałem grupy Najlepszy Przekaz w Mieście był sukcesem. Tym bardziej, że większość publiczności nie przyszła na koncert, a raczej na dyskotekę, która niemiłosiernie przeciągała się do
późnych godzin nocnych. Gwiazda wieczoru pojawiła się na scenie kwadrans przed północą. Niezbyt liczne grono słuchaczy, co prawda bawiło się przy bitach DJ Variata i pozytywnym przekazie czterech raperów, ale obsługa i barmani ochoczo oddawali się rutynowej pracy zabijając nudę, gdyż ruch nie był specjalnie absorbujący.
NPWM zagrał bardzo krótki set, składający się z około 8 do 9 utworów, co spowodowało, że niektórzy przekręcali nazwę grupy na „Najkrótszy Przekaz w Mieście”. Koncert był w porządku, aczkolwiek za szybko skończyli. - Mówi Magda. Też tak myślę. Lubię tego typu muzykę, ale
zdecydowanie za krótko się pobawiłam.- Dodaje Gosia.
Zespół jest zdecydowanym novum na polskiej scenie hip - hopowej, choćby z tego względu, że po zajęciu drugiego miejsca w telewizyjnym talent show Must Be The Music, zdobył ogromną popularność i fachową opiekę dużej wytwórni muzycznej. Czy jest to jednak grupa autentyczna? - Chłopaki są spoko. - Tłumaczy Magda. - Analizując teksty można usłyszeć
naprawdę świetny przekaz. Uważam, że robią dobrą rzecz dla hip -hopu, bo promują tę kulturę i docierają do szerszego grona słuchaczy, którzy nawet niekoniecznie słuchają rapu.
Na przykładzie minionego wieczoru można zauważyć, że gwiazda nie zawsze przyciągnie tłumy. Czasem warto postawić na młodych, jeszcze niedoskonałych, ale szlifujących swoje umiejętności. W starciu Underground versus NPWM zdecydowanym zwycięzcą okazał się Majewski oraz młodzi raperzy z Koszalina i okolic.
Zachecamy do obejrzenia galerii z koncertu w Kreślarni.