Tradycyjnie przy pomniku marszałka Józefa Piłsudskiego odbył się wojskowy ceremoniał. Oddanie czci walczącym o wolność i suwerenność Polski, było także okazją do odznaczenia wyróżniających się żołnierzy.
Poczet sztandarowy oraz apel pamięci przebiegły sprawnie i wyjątkowo krótko. Następnie mieszkańcy miasta i przedstawiciele organizacji pozarządowych oraz zespołów ludowych, przemaszerowali ulicami miasta w kierunku placu pod amfiteatrem, gdzie już czekała przygotowana scena.
Głównymi atrakcjami były występy zaproszonych artystów. Niestety, organizatorzy nie pomyśleli o
najmłodszych. Oprócz stanowisk ze sprzętem wojskowym, gdzie dzieci i młodzież mogły spróbować swoich sił na elektronicznej strzelnicy, przymierzyć bazookę, czy spojrzeć przez celownik działa przeciwlotniczego, tradycyjnie zaprezentowano stare samochody.
- Przyszedłem z dwójką swoich dzieci, bo chciałem zobaczyć co z okazji tak ważnego święta zostało tu przygotowane. - Mówi Jacek, były wojskowy. - Młodszy syn chciał zobaczyć zabytkowe auta. Uważam, że zabrakło w tym roku parady wojskowej. Można było
wziąć ze Stargardu ze dwa czołgi i przejechać się po mieście - pokazać jak to wygląda. Uważam, że obchody 11 listopada powinny iść bardziej w takim kierunku, niż jak tu widzę zabawy ludowej.
Rzeczywiście podczas imprezy na placu pojawił się akcent ludowy. Kapela Wileńska zaprezentowała wiązankę największych przebojów w instrumentacji bardzo tradycyjnej. Uczestnicy usłyszeli kompozycje znane, choćby z dokonań artystów tworzących miejski folklor. Zabrzmiała także piosenka z
repertuaru Zbigniewa Kurtycza „Cicha woda”.
Po występie kapeli, Norbi i Krzysztof Plewa wraz z ks. proboszczem Antonim Tofilem, przeprowadzili krótką licytację przedmiotów, z której dochód przeznaczony był na pomoc Grzesiowi Królakowi, chorującemu na rzadkie schorzenie genetyczne TAR. Akcja Katolicka bardzo aktywnie kwestowała podczas imprezy, nie tylko za sprawą stoiska oferującego ciepłe i słodkie przekąski, ale także obecni byli wolontariusze zbierający dobrowolne datki do puszek.
Bardzo mi się tutaj podoba. - Mówi Bogumiła, emerytka. - Wróciłam do Koszalina po wielu latach i jestem bardzo miło zaskoczona, że tak świetnie koszalinianie potrafią się bawić przy Świecie Niepodległości. Pogoda dopisała i atmosfera jest bardzo przyjemna. Uważam, że właśnie tak powinniśmy świętować. - Dodaje. - Cieszyć się z tego, że mamy wolność, że możemy mówić i śpiewać razem po polsku. Nadęte ceremonie nic nie wnoszą.
Wspólne śpiewanie pieśni patriotycznych złączyły uczestników w jeden chór, któremu przewodził Norbi. Występ artysty pod względem muzycznym daleki był od ideału,
ale publiczność ochoczo wspierała wysiłki wokalne gwiazdy. Kiedy wybrzmiały już „My pierwsza brygada”, czy „Piechota” Norbi wykonał mieszankę swoich największych przebojów. „Nie zaczepiaj mnie”, „Rozkołysz się jeszcze raz” i oczywiście „Kobiety są gorące” podzieliły zdania publiczności. Część rytmicznie kołysała się pod sceną, ale niektórzy wyrażali swoja dezaprobatę. - Nie podoba mi się takie coś. - Mówi Bogdan, rencista. - Najpierw miłe, polskie piosenki zespołu z Wilna, potem wszyscy śpiewaliśmy razem, a na koniec zrobiła się z tego dyskoteka. To pseudopatriotyczna impreza. - Kwituje.
Po kolejnej licytacji, część artystyczną zakończył występ Joli Tubilewicz waz z zespołem. Zabrzmiały przeboje znane z list przebojów, ale także utwory autorskie. Wszystko zaserwowane w rockowych aranżacjach.
Miłośnicy historii ze stowarzyszenia „Perun” na tyłach amfiteatru przygotowali także inscenizację pt. „Odsiecz”. Najbardziej zainteresowani byli najmłodsi widzowie. Można było podziwiać nie tylko kostiumy oddające klimat epoki, ale także sprzęt wojskowy w postaci starych karabinów, czy armat.