Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
sport

Derby dla AZS!

Autor Patryk Pietrzala / fot. Karolina Derlecka 2 Listopada 2014 godz. 22:36
Po fenomenalnym i niezwykle emocjonującym spotkaniu, koszykarze AZS Koszalin pokonali Energę Czarnych Słupsk 76:68. Najlepszym strzelcem Akademików był Goran Vrbanc, autor 17 punktów.

Derby w koszalińskiej Hali Widowiskowo – Sportowej były niesamowitym widowiskiem. Głośne śpiewy, trybuny zapełnione do ostatniego miejsca oraz koszykówka na najwyższym poziomie. Nerwy udzielały się dosłownie wszystkim, szczególnie tym zawodnikom, którzy wcześniej nie uczestniczyli w podobnym meczu. Dla niektórych był to dodatkowy bodziec do jeszcze lepszej gry. Takim graczem był Kyle Shiloh, który już od pierwszych minut przyprawiał koszalińskich defensorów o ból głowy. W zespole AZS brylował Szymon Szewczyk, który zdobył osiem punktów w niecałe cztery minuty.

 

W pierwszej kwarcie koszykarze obydwu drużyn toczyli walkę kosz za kosz. Akademicy nie umieli powstrzymać w strzelców dystansowych ze Słupska. Bojan Trajkovski trafiał z półdystansu, a William Franklin z dużą łatwością penetrował i dzielił piłkami pomiędzy wysokimi graczami Energi Czarnych. Gospodarze nie mogli rozwinąć skrzydeł w ofensywie, a największą przeszkodą była dobra i agresywna obrona podopiecznych trenera Dejana Mijatovicia.

 

W przerwie między pierwszą a drugą kwartą doszło do niecodziennego wydarzenia. Wieloletni kibic AZS Koszalin, Robert Krajewski, poprosił o rękę swoją partnerkę Annę Bąkiewicz, która przy gorącym aplauzie publiczności powiedziała: TAK!

 

Łatwo można było odgadnąć, która ze stron była głośniejsza. Koszalińscy kibice stanęli na wysokości zadania. Ci grający na parkiecie toczyli równy bój i ciężko było przewidzieć, na czyją korzyść zakończy się niedzielne spotkanie. Obrona Akademików nie stała na najwyższym poziomie. Łatwe punkty zdobywał były gracz AZS, Callistus Eziukwu, który nie miał problemów z ogrywaniem swojego vis a vis Garricka Shermana.

 

Wydawało się, że ekipa przyjezdnych powinna prowadzić większą różnicą punktów, jednak Akademicy wciąż trzymali się w grze. W zespole AZS można było odczuć brak skuteczności Qyntela Woodsa, który do przerwy miał zaledwie jeden celny rzut. Na domiar złego w ostatniej sekundzie pierwszej połowy, równo z syreną trafił Karol Gruszecki, podwyższając tym samym prowadzenie „Czarnych Panter” do dziesięciu „oczek”.

 

Koszalinianie rozpoczęli drugą połowę bardzo dobrze. Spod kosza trafił Woods, a Szewczyk trafił z dystansu. W zespole Czarnych kolejnym rzutem z dystansu popisał się Gruszecki. Wydawało się, że Akademicy momentalnie odrobią straty do swoich rywali, jednak słupszczanie po raz kolejny włączyli piąty w bieg w obronie i skutecznie utrudniali życie gospodarzom. Podopieczni trenera Igora Milicicia nie byli sobą, a „Czarne Pantery” rozgrywały z pewnością najlepsze spotkanie w tym sezonie.

 

Po pięciu minutach trzeciej kwarty koszalinianie wciąż przegrywali różnicą dziesięciu punktów. Przełomowym momentem były dwie trójki Piotra Stemacha. Akademicy zmniejszyli straty do czterech „oczek”, a trener Mijatović poprosił o time-out. Koszalinianie byli na fali, a koszykarze ze Słupska byli wyraźnie pogubieni. Gospodarze mieli swoje szanse, by doprowadzić do remisu. Ostatecznie na 30 sekund przed końcem kwarty, po celnych rzutach Gorana Vrbanca, AZS prowadził jednym punktem.

 

Na początku czwartej kwarty popis umiejętności strzeleckich dali Goran Vrbanc i Devon Austin. Chorwat trafił dwie trójki z rzędu, a w kolejnej akcji Amerykanin trafił kolejną z rogu boiska. Tym sposobem na niespełna siedem minut przed końcem meczu, gospodarze prowadzili różnicą pięciu punktów.

 

Odpowiedzią na popisy Akademików był Jarosław Mokros, który w pojedynkę odrobił straty do koszalińskiej drużyny. Po powrocie na boisko, odpowiedzialność na swoje barki wziął Dante Swanson. Rozgrywający AZS był tego dnia niczym boiskowy generał, a jego decyzje były zwykle przemyślane i trafione. Cała hala oglądała decydujące pięć minut na stojąco, a Akademicy nie zawodzili.

 

Na dwie minuty przed końcem gospodarze prowadzili pięcioma punktami, a Energa Czarni mylili się nawet na linii rzutów wolnych. Słupszczanie próbowali kilkukrotnie odrobić straty rzutami z dystansu, jednak tego dnia Akademicy byli mądrzejsi i pokazali więcej zimnej krwi w ostatnich momentach spotkania.

 

AZS Koszalin - Energa Czarni Słupsk 76:68 (22:21, 11:22, 22:11, 21:14)

AZS: Vrbanc 17, Szewczyk 15, Swanson 11, Woods 8, Mielczarek 8, Austin 7, Stelmach 6, Sherman 4, Dąbrowski 0, Pacocha 0.

Energa Czarni: Mokros 15, Trajkovski 10, Shiloh 10, Gruszecki 10, Franklin 9, Eziukwu 9, Seweryn 3, Śnieg 2, Nowakowski 0.

Poprzedni artykuł

Czytaj też

Wygrać po raz piąty

ArtRut, za azskoszalin,pl, plk.pl, fot. archiwum - 8 Listopada 2014 godz. 6:49
W soboę o godz. 18.00 koszykarze AZS Koszalin w Tarnobrzegu zmierzą się z zespołem Jeziora. Przekaz internetowy z tego spotkania będzie można obejrzeć na Emocje.TV Akademicy w dotychczas rozegranych pięciu meczach wygrali czterokrotnie. Ich najbliższy rywal jeszcze nie zaznał smaku zwycięstwa. Pojedynki z Jeziorem  wygrywali: Polpharma Starogard Gdański, PGE Turów Zgorzelec, Wikana Start Lublin, MKS Dąbrowa Górnicza, WKS Śląsk Wrocław.     Jednym z najbardziej efektownych pojedynków meczu Jezioro – AZS może być ten pomiędzy strzelcami -Dominiquem Johnsonem i Goranem Vrbancem. Oczywiście ciągle najważniejszym graczem zespołu z Koszalina jest wszechstronny - trzeci zawodnik pod względem wskaźnika eval w całej TBL (22,4) - Qyntel Woods. Za jego zatrzymanie może być odpowiedzialny Kacper Młynarski. Gra Jeziora Tarnobrzeg opiera się przede wszystkim na trzech Amerykanach:  Dominique Johnson, Craig Williams, Josh Miller. Dobrze w tym sezonie radzi sobie  Kacper Młynarski. Choć trener Zbigniew  Pyszniakdużo pracy na treningach poświęca obronie, to dzisiejszy rywal Akademików ma z nią spore problem. Do tej pory każdy z rywali Jeziora rzucał co najmniej 79 punków w meczu. Dodajmy, że oprócz znakomitej postawy sportowej Akademicy są bardzo medialni. Koszalinianie zajmują pierwszą pozycję w rubryce najlepszej frekwencji w ligowych halach. Średnio na mecze Akademików przychodzi 2598 kibiców!   Podczas trzech pierwszych spotkań, na trybunach hali Widowiskowo  - Sportowej zasiadło łącznie 7793 kibiców, co jest nowym rekordem ustanowionym przez Was!  Na meczach z Asseco Gdynią i Treflem Sopot oraz Energą Czarnymi Słupsk panowała niesamowita atmosfera, która miała spory wpływ na grę Akademików. Podopieczni trenera Igora Milicicia wygrali do tej pory wszystkie spotkania na własnym parkiecie. Warto także dodać, że podczas wygranych derbów z Energą Czarnymi Słupsk padł rekord frekwencji w pojedynczym spotkaniu. Wówczas na trybunach usiadło 3103 kibiców. – Mamy nadzieję, że tak duża liczba naszych fanów będzie nas wspierać na wszystkich meczach, obojętnie czy to będzie Kutno czy Energa Czarni. Liczymy na Was! – powiedział trener Akademików, Igor Milicić.   Średnia frekwencja z trzech pierwszych meczów to 2598. Jest to jak do tej pory najlepszy wynik w Tauron Basket Lidze. Świetna gra, wspaniała publiczność powodują, że transmisje z meczów Akademików chętnie przeprowadza telewizja. W grudniu na antenie Polsatu Sport News będzie można zobaczyć: poniedziałek, 8 grudnia, godz. 18.00: PGE Turów Zgorzelec – Śląsk Wrocław niedziela, 14 grudnia, godz. 19.45: AZS Koszalin – PGE Turów Zgorzelec niedziela, 21 grudnia, godz. 19.45: Wikana Start Lublin – AZS Koszalin niedziela, 28 grudnia, godz. 19.45: Stelmet Zielona Góra – Rosa Radom  

Derby rządzą się swoimi prawami

Patryk Pietrzala - 5 Listopada 2014 godz. 14:05
Koszalińscy kibice mogli być w wyjątkowo dobrych nastrojach przed meczem z Energą Czarnymi Słupsk. W końcu ich ulubieńcy nie zawodzili i grali naprawdę dobrze w ostatnich spotkaniach. Niedzielne derby pokazały jednak, że takie pojedynki rządzą się swoimi prawami i najważniejsza jest dyspozycja dnia oraz nastawienie całej drużyny. - Obstawiam, że wygramy co najmniej dwudziestoma punktami – mówili kibice oraz koszalińscy trenerzy. Taki wynik nie był niemożliwy, w końcu słupszczanie nie prezentowali ostatnio najwyższej formy. Zawodnicy trenera Dejana Mijatovicia pokonali dwóch zeszłorocznych pierwszoligowców, z którymi męczyli się aż do ostatnich minut czwartej kwarty. Stąd też zdecydowanym faworytem w derbach byli biało – niebiescy.   W spotkaniu z koszalińskim AZS, Energa Czarni odrobili lekcje. Najważniejszy zawodnik Akademików, Qyntel Woods, nie miał zbyt wiele miejsca do efektownych akcji i popisów. Amerykanin zdobył zaledwie osiem punktów, co jak do tej pory jest jego najsłabszym wynikiem w trwających rozgrywkach. - Jestem usatysfakcjonowany naszą grą. Ciężko pracowaliśmy i muszę przyznać, że byliśmy dobrze przygotowani do tego meczu. Cieszyć może również nasza postawa przeciwko Woodsowi – mówił trener Energi Czarnych, Dejan Mijatovic.   Dodatkowo, do dobrej strategii obronnej Energi Czarnych, doszła słabsza defensywa AZS w pierwszej połowie. - Byliśmy ospali i nie prezentowaliśmy się tak, jak powinniśmy. Nie weszliśmy w to spotkanie zbyt dobrze, a na domiar złego pod koniec drugiej kwarty goście odskoczyli nam na dziesięć punktów – powiedział skrzydłowy AZS, Piotr Stelmach.   Słupszczanie podwajali Qyntela Woodsa przy akcjach dwójkowych, stąd Amerykanin miał znacznie mniej miejsca na indywidualne popisy. Jednakże 33-letni skrzydłowy udowodnił, że potrafi radzić sobie z takim rodzajem defensywy, kilkukrotnie dzieląc się piłką z niepilnowanym partnerem z drużyny. - Zatrzymaliśmy Qyntela, jednak ta sztuka nie udała nam się z Szewczykiem i Stelmachem, który dwukrotnie trafił w dystansu w trudnym dla gospodarzy momencie – tłumaczył trener Mijatović.   W drugiej połowie zobaczyliśmy zupełnie innych Akademików. Powód? - Trener nas zmotywował w szatni. Zagraliśmy z inną energią w trzeciej i czwartej kwarcie. Pokazaliśmy się ze znacznie lepszej strony. Mieliśmy sporo czystych pozycji do rzutów i dogoniliśmy Energę Czarnych – wyjaśnił Stelmach. Warto zatrzymać się przy osobie Igora Milicicia. Szkoleniowiec Akademików, mimo dosyć małego doświadczenia w roli pierwszego trenera, zachowywał się momentami niczym profesor. Były kapitan koszalińskiej drużyny świetnie rotował składem. Dał odpocząć liderom – Woodsowi, Swansonowi i Szewczykowi, po czym wpuścił ich na ostatnie pięć minut czwartej kwarty, by ci dobili przeciwników.   - Częsta rotacja była kluczowa. Mamy w rotacji dziesięciu zawodników. To nie jest zespół Gorana Vrbanca, Szymona Szewczyka lub Qyntela Woodsa. To AZS Koszalin, gdzie nie ma indywidualności i będziemy wygrywać albo przegrywać jako drużyna – wytłumaczył trener Akademików.   Trener Milicić potrafił także zaryzykować i zaskoczyć wszystkich, gdy przy dziesięciopunktowej stracie nie wystawił na boisko Qyntela Woodsa. Akt desperacji? Skądże! To tzw. nos trenerski. - Nie byliśmy skoncentrowani na początku spotkania oraz nie wykorzystywaliśmy odpowiednio Qyntela, który... miał pięć asyst, co jest jego najlepszym wynikiem w tym sezonie. Qyntel podciągnął nas w najważniejszych momentach – stwierdził Milicić.