ekoszalin POLECA
Kuba Grabski, fot. Izabela Rogowska - 18 Marca 2013 godz. 14:45
Na widowni po trzydzieści kilka skupionych osób z każdej strony sceny. Na scenie pozbawionej rekwizytów sześcioro aktorów. Każdy z nich wielokrotnie przekracza granicę intymności i ekstremalności. Tak Paweł Palcat, reżyser spektaklu, zdecydował się mówić o wojnie, w której czynny udział brały kobiety.
Kolejna premiera Bałtyckiego Teatru Dramatycznego pokazana została na małej scenie, gdzie trudno widowni ukryć swoje emocje. Widzimy siebie nawzajem siedząc naprzeciw. A przed nami okrutne i ponure obrazy, umownie nakreślone przez trzy aktorki i trzech aktorów, dla których wojna to coś normalnego. Podobnie jak dla telewidzów, karmionych migawkami ze świata, gdzie codziennie giną ludzie, a nas to specjalnie nie obchodzi.Reżyser swoją inscenizację celowo okroił z teatralnych ozdobników i rekwizytów, pozostawiając nam szansę na identyfikację z samymi aktorami i ich nadmierną czasem ekspresją, którą uzasadniają potworne okoliczności.Jesteśmy świadkami przeobrażania się młodych kobiet w automaty do zabijania. Dominująca w pierwszych minutach spektaklu czerwień ich sukienek i złoto bucików, zostaje zamieniona w szarość wojskowych kombinezonów. Musztra, pole bitwy, rozkazy, strzały, śmierć, to odtąd ich codzienność.
"Wojna nie ma w sobie nic z kobiety" na podstawie książki Swietłany Aleksijewicz, jest kolejnym donośnym głosem przeciw przemocy. Mało kto, przed jej napisaniem wiedział, że podczas drugiej wojny światowej, po stronie Związku Radzieckiego walczyło aż milion kobiet. I to ich świadectwa pokazują ten potworny świat w innych, niż męskie barwach. Jak pisze na kartach swojej książki autorka: "Kiedy mówią kobiety, nie ma albo prawie nie ma tego, o czym zwykle czytamy i słuchamy: jak jedni ludzie po bohatersku zabijali innych i zwyciężyli. Albo przegrali. Jaki mieli sprzęt, jakich generałów. Kobiety opowiadają inaczej i o czym innym. 'Kobieca' wojna ma swoje własne barwy, zapachy, własne oświetlenie i przestrzeń uczuć. Własne słowa. Nie ma tam bohaterów i niesamowitych wyczynów, są po prostu ludzie, zajęci swoimi ludzkimi-nieludzkimi sprawami. I cierpią tam nie tylko ludzie, ale także ziemia, ptaki, drzewa. Wszyscy, którzy żyją razem z nami na tym świecie. Cierpią bez słów, a to jest jeszcze straszniejsze…".
Trwający niewiele ponad godzinę spektakl jest przejmujący. W pamięć zapada sugestywna muzyka i
choreografia sceniczna. Cała szóstka aktorów zdecydowanie oderwała się od swoich dotychczasowych wizerunków, balansując czasem ryzykownie na granicy przerysowania. Trudno wyróżnić kogokolwiek z nich, pod kierunkiem Pawła Palcata, młodego reżysera z Teatru im. Modrzejewskiej z Legnicy, wszyscy są bardzo wyraziści i oddani ważnemu przesłaniu, które płynie ze sceny. Wojna to absolutny bezsens.
"Wojna nie ma w sobie nic z kobiety", grają: Żanetta Gruszczyńska-Ogonowska, Beata Niedziela, Katarzyna Ulicka-Pyda, Marcin Borchardt, Artur Czerwiński, Piotr Krótki,
scenografia i kostiumy: Małgorzata Bulanda, muzyka: Filip Zawada, Jarosław Jachimowicz, choreografia: Witold Jurewicz, autor przekładu: Jerzy Czech, adaptacja sceniczna i reżyseria: Paweł Palcat