Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
sport

Liga tuż tuż

Autor Artur Rutkowski 1 Października 2014 godz. 13:57
Do rozpoczęcia sezonu Tauron Basket ligi pozostały już tylko cztery dni. Akademicy nie próżnują i w pocie czoła dopracowują swoje zagrania. Jeden z ostatnich treningów był otwarty dla mediów.

W zajęciach udział wzięło zaledwie sześciu zawodników, którzy ćwiczyli głównie grę 1 na 1, a także rzuty z dystansu. Widać było, że forma akademików idzie w górę

Liczymy, że podczas pierwszego meczu ligowego akademicy potwierdzą, że są w dobrej dyspozycji. Przypomnijmy, że pierwszy mecz już w niedzielę 5 października, a rywalem koszalinian będzie Asseco Gdynia.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Czytaj też

Zabrakło skuteczności

Patryk Pietrzala / fot. Artur Rutkowski - 29 Września 2014 godz. 19:36
Po efektownym zwycięstwie z drużyną Polskiego Cukru Toruń, koszykarze AZS Koszalin przegrali z Energą Czarnymi Słupsk 61:70. Najlepszym strzelcem Akademików był Qyntel Woods, autor 19 punktów. Szymon Szewczyk przyjechał do Koszalina w niedzielę, jednak trener Igor Milicić postanowił, że kapitan reprezentacji Polski wyjdzie w pierwszej piątce. Akademicy zaczęli nieco nerwowo, pudłując kilka pierwszych rzutów. Energa Czarni, z wyjątkiem trójki Łukasza Seweryna, również mieli sporo problemów w ofensywie. Obie drużyny nie mogły narzekać na brak czystych pozycji do rzutu, jednak w poniedziałek, w przeciwieństwie do wczorajszego spotkania, piłka nie znajdowała drogi do kosza.   Koszalinianie podkręcili tempo pod koniec pierwszej kwarty. Gracze Energi Czarnych byli sprytnie podwajani w rogach boiska, czego skutkiem były straty oraz wymuszone rzuty. Dzięki dobrej defensywie, Akademicy mogli korzystać z kontr. W szybkich atakach królował Garrick Sherman, który po raz kolejny świetnie ustawiał się tyłem do kosza i z dużą łatwością ogrywał swoich rywali. Podopieczni trenera Igora Milicicia mogli spokojnie powiększyć swoją przewagę, jednak wciąż problemem była skuteczność na dystansie (2/13 w pierwszej połowie).   Ofensywa Akademików nie stała na tak wysokim poziomie jak w spotkaniu z Polskim Cukrem Toruń, co było spowodowane nieco lepiej zorganizowanym przeciwnikiem. Koszalinianie przez siedem minut w drugiej kwarcie zdobyli zaledwie dwa punkty. Rzuty nie wpadały do kosza, a Energa Czarni coraz bardziej się rozkręcali. W efekcie goście schodzili do szatni z sześciopunktowym prowadzeniem.   Koszykarzom AZS nie można było odmówić waleczności i determinacji. Nie brakowało zespołowości czy wypracowanych akcji, koszalinianie nie byli tego dnia skuteczni. Znacznie lepiej niż wczoraj grał Dante Swanson (14 pkt). Rozgrywający Akademików w spotkaniu z Polskim Cukrem Toruń zdobył zaledwie dwa punkty. Gdy wydawało się, że podopieczni trenera Milicicia zaczną przejmować kontrolę nad meczem, trójkę trafił Łukasz Seweryn i dwa celne rzuty spod kosza zaliczył William Franklin.   Gospodarze byli tego dnia wyraźnie zmęczeni, w niektórych sytuacjach brakowało świeżości i dynamiki. Na sam koniec trzeciej kwarty Czarne Pantery prowadziły różnicą siedmiu punktów. Koszykarze Energi Czarnych grali konsekwentnie i tego dnia nie mieli problemów ze znalezieniem czystych pozycji pod koszalińskim koszem. Po kolejnym celnym rzucie Bojana Trakjowskiego, słupszczanie powiększyli swoją przewagę do dziesięciu „oczek”. Akademicy starali się nadrobić straty, jednak tego dnia Czarne Pantery były skuteczniejsze.   Punkty dla AZS: Woods 19, Swanson 14, Sherman 10, Stelmach 10, Mielczarek 2, Szewczyk 2, Austin 2, Vrbanc 1, Pacocha 1      

AZS Koszalin - Czarni Słupsk

Patryk Pietrzala / fot. Artur Rutkowski - 29 Września 2014 godz. 19:28
.Po efektownym zwycięstwie z drużyną Polskiego Cukru Toruń, koszykarze AZS Koszalin przegrali z Energą Czarnymi Słupsk 61:70. Najlepszym strzelcem Akademików był Qyntel Woods, autor 19 punktów.

AZS wygrywa, Woods błyszczy

Patryk Pietrzala - 12 Września 2014 godz. 19:39
Koszykarze AZS Koszalin wygrali swój pierwszy mecz w Memoriale Romana Wysockiego w Szczecinie. Podopieczni trenera Igora Milicicia pokonali Polpharmę Starogard Gdański 76:69. To był dzień Qyntela Woodsa. Amerykanin to gracz nietuzinkowy, z ogromnymi umiejętnościami. 33-latek to w końcu były MVP polskiej ligi. Wielu kibiców obawiało się, że Woods przyjedzie do Koszalina bez formy. Spodziewano się, że były gracz m.in. New York Knicks będzie grał samolubnie. Tymczasem jest zupełnie inaczej. Woods zaaplikował Polpharmie 28 punktów, zebrał dziewięć piłek i rozdał pięć asyst.   Początek spotkania był wyrównany. Koszalinianie nie byli wystarczająco szybcy, by wypracować sobie sporą przewagę. Polpharma była zdeterminowana i do pierwszej połowy do koszykarze z Kociewia prowadzili różnicą trzech „oczek” 44:41. Po dwudziestu minutach, lider Akademików – Qyntel Woods miał już na swoim koncie 13 punktów.   Podopieczni trenera Milicica włączyli piąty bieg dopiero w czwartej kwarcie. Wówczas gracze ze Starogardu Gdańskiego nie mieli nic do powiedzenia. Akademicy grali niezwykle skutecznie i po kilku minutach wiadomym było, że koszalinianie zaliczą cenną wygraną w przedsezonowym turnieju w Szczecinie.   AZS Koszalin: Woods 28 (9 zbiórek, 5 asyst), Vrbanc 12 (3 zbiórki), Stelmach 10 (4 zbiórki, 5 asyst), Swanson 10 (3 zbiórki), Sherman 6 (5 zbiórek, 1 asysta), Mielczarek 5 (8 zbiórek), Łukasiak 3 (5 zbiórek), Dąbrowski 2 (1 zbiórka), Pacocha 0 (5 asyst).          

Woods: Jestem gotowy w 75%

azs.koszalin.pl - 3 Września 2014 godz. 21:33
- Gdyby rozgrywki polskiej ligi miałyby zacząć się dzisiaj, to byłbym gotowy w 75%. Za nieco ponad miesiąc powinienem być przygotowany w stu procentach! Wszystko dzięki naszemu trenerowi i programowi treningowemu – mówi Qyntel Woods, skrzydłowy AZS Koszalin. Patryk Pietrzala: Jak to się stało, że Qyntel Woods po raz kolejny przyjechał do Polski?   Qyntel Woods: Byłem bardzo zadowolony z tego, że mogę wrócić do Polski. Chciałem grać dla drużyny, która mnie potrzebuje. Chcę pomóc koszalińskiemu zespołowi w odnoszeniu zwycięstw, dlatego zgodziłem się na podpisanie kontraktu z AZS.   Co było decydującym czynnikiem, który przekonał Pana co do oferty AZS?   - Decydującym czynnikiem była osoba trenera Milicicia. Nasz szkoleniowiec niedawno zakończył karierę i grał na wysokim poziomie, więc wie o koszykówce dosłownie wszystko. Trener Milicić miał świadomośc tego, że w poprzednim sezonie pauzowałem z powodu kontuzji i dał mi szansę na odbudowę mojej formy. Chciał, żebym udowodnił wszystkim, że wciąż potrafię grać na wysokim poziomie.   Zakładam więc, że Wasze relacje mają się bardzo dobrze. Czy to, że Igor Milicić jest młodym szkoleniowcem pomaga Wam w nawiązywaniu wspólnych relacji?   - Nasza współpraca wygląda idealnie. Szanujemy siebie nawzajem, a to jest najważniejsze w relacji trener – zawodnik. Często dyskutujemy na temat koszykówki, wymieniamy poglądy. Myślę, że z biegiem czasu będziemy rozumieć się bez słów (śmiech). Nie powiedziałbym, że nasz trener jest młody stażem, ponieważ grał w koszykówkę przez długi czas, więc wie jak reaguje ciało na obciążenia treningowe oraz jak zbudować odpowiednią atmosferę w zespole. Wie ze swojego doświadczenia jak wrócić do formy po kontuzji, a to jest niezwykle przydatne biorąc pod uwagę moją sytuację. Gdy nasz trener był jeszcze aktywnym zawodnikiem, to pamiętam, że dawał z siebie wszystko i był nieustępliwy, to prawdziwy wojownik.   Wielu kibiców ostrzy sobie zęby na pańskie pojedynki z Christianem Eyengą oraz Quintonem Hosley'em. Czy Pan również będzie chciał udowodnić coś w/w zawodnikom, którzy grają na pańskiej pozycji?   - Nie muszę im nic udowadniać (śmiech). Mam jednak zamiar udowodnić moją przydatność wszystkim kibicom AZS, moim kolegom z drużyny oraz sobie samemu. Nie myślę o wojenkach i o pojedynkach z konkretnymi zawodnikami.   Kto jest więc najlepszym skrzydłowym w Tauron Basket Lidze?   - Hm... ja! (śmiech).   W zeszłym sezonie nie zagrał Pan w ani jednym oficjalnym spotkaniu. Jak wygląda Pańska forma fizyczna? Na ile procent oceniłby Pan swoją dyspozycję?   - Nie mam żadnych problemów z kontuzjami. Już dawno zapomniałem o moich problemach zdrowotnych. Potrzebuję tylko trochę czasu, by dojść do pełni formy i poczuć tę lekkość, z jaką grałem przed kontuzją. Wraz z rozpoczęciem sezonu, będę w gotowy by grać na maksimum moich możliwości. Nie chcę przyspieszać tego procesu, ponieważ może się to źle skończyć. Będę wracał do formy krok po kroku. Gdyby rozgrywki polskiej ligi miałyby zacząć się dzisiaj, to byłbym gotowy w 75%. Za nieco ponad miesiąc powinienem być przygotowany w stu procentach! Wszystko dzięki naszemu trenerowi i programowi treningowemu.   Czy gra Qyntela Woodsa się zmieniła? Jest Pan teraz nieco bardziej doświadczony niż kilka lat temu.   - Sądzę, że nie zmieniłem się tak bardzo. Myślę, że wciąż gram tak samo. Nigdy nie byłem diabelnie szybki, teraz również się to nie zmieniło (śmiech). Masz jednak rację, jestem nieco bardziej doświadczony. Nie forsuję tylu wjazdów pod kosz, staram się rzucać z czystych pozycji.   Kilka lat temu zdobył Pan nagrodę dla Najbardziej Wartościowego Zawodnika w lidze. Czy tym razem tytuł MVP będzie jednym z pańskich osobistych celów?   - To nie jest mój cel. Będę starał się grać za każdym razem jak najlepiej potrafię. Większość ludzi myśli, że przyjechałem tutaj tylko po to, by zgarnąć kilka nagród. Ja tak na to nie patrzę, chcę wygrywać i pomagać moim kolegom z drużyny w każdy możliwy sposób. Jeżeli pytasz mnie o mój cel osobisty, to muszę jeden wymienić. Chcę grać przez cały sezon bez żadnej kontuzji.   Grał Pan kilkukrotnie przeciwko drużynie AZS. Jak Pan wspomina mecze przeciwko drużynie z Koszalina?   - Wszystkie mecze w Koszalinie nie były łatwe. Pamiętam, jak AZS pokonał nas w półfinale Pucharu Polski, ale ja wtedy nie grałem (śmiech). To był zespół, który ciężko pracował i był niezwykle ambitny.   Czy będzie miał Pan inną rolę w zespole, niż to miało miejsce w Asseco Prokomie Gdynia?   - Będzie zupełnie inna. Chcę pomóc młodszym zawodnikom. Jestem jednym z najbardziej doświadczonych graczy w naszej drużynie. Nigdy nie byłem najstarszy w drużynie, ale teraz nadszedł mój czas, więc będę służył pomocą. Młodsi koszykarze muszą uwierzyć w siebie, a ja jestem w stanie wyjaśnić im kilka kwestii. Na boisku będę starał się zdobywać punkty, zbierać piłki oraz rozprowadzać akcje. Podsumowując, będę robił wszystko co potrzebne do zwycięstwa.