Po wczorajszej przegranej z Energą Czarnymi Słupsk, koszykarze AZS Koszalin grali o trzecie miejsce z drużyną WKS Śląsk Wrocław. Trener Igor Milicić wystawił do boju żelazną piątkę: Pacocha, Vrbanc, Dąbrowski, Woods oraz Sherman. Rywal Akademików był tego dnia bardzo dobrze dysponowany i od pierwszych minut wyraźnie prowadził.
Koszalinianie starali się nadrobić straty do wrocławian, jednak ci byli konsekwentni i zdeterminowani. Podopieczni Milicicia nie byli tego dnia dobrze dysponowani rzutowo, co wyraźnie odbijało się na wyniku. Śląsk prowadził w drugiej kwarcie różnicą dziesięciu „oczek”. Wówczas Akademicy zaczęli grać nieco lepiej i zdobyli kilka punktów z rzędu.
Po lepszym okresie gry, koszalinianie po raz kolejny przestali trafiać, a Śląsk z dużą łatwością wypracował sobie kilkupunktową przewagę. Wyraźnie rozzłoszczeni tym faktem, koszykarze AZS zaczęli trafiać z dystansu. Za trzy rzucali Vrbanc, Mielczarek oraz Austin, który wreszcie mógł się wykazać. Na trzy minuty do końca spotkania Akademicy przegrywali trzema „oczkami”.
Niestety, końcówka po raz kolejny należała do rywali AZS. Na niespełna minutę przed końcem spotkania, za trzy trafił Kinnard i koszalinianie musieli odrobić aż pięć punktów. Ten sam zawodnik „ukłuł” kolejną trójką i Akademicy ostatecznie przegrali 62:70.