Patryk Pietrzala / fot. fb.com - 17 Września 2014 godz. 10:20
- Brakuje mi tak zwanej. „wisienki na torcie”, czyli uczestnika igrzysk olimpijskich. Dawno nie mieliśmy zawodnika, który wystąpiłby na tak renomowanej imprezie sportowej – mówi Sebastian Tałaj. Patryk Pietrzala: W niedawno przeprowadzonej ankiecie przez nasz portal, Czytelnicy uznali, że sprawdza się Pan w roli radnego. Czy jest Pan zaskoczony taką oceną?
Sebastian Tałaj: Bardzo się ciesze, że zostałem tak wysoko oceniony. Muszę przyznać, że byłem i wciąż jestem zaskoczony. Podczas prowadzenia tej sondy, byłem na obozie Samuraja w Starym Kaleńsku, gdzie nie miałem internetowego zasięgu. O całej sytuacji powiedział mi kolega, a po powrocie przeczytałem wiele dobrego odnośnie mojej pracy. Sam również podziękowałem wszystkim, którzy mnie docenili.
Czy według Pana koszaliński sport jest w dobrej kondycji?
- Jeśli chodzi o ćwiczącą i trenującą młodzież, to sport koszaliński jest w bardzo dobrej kondycji. W Koszalinie mamy wiele stowarzyszeń pozarządowych oraz klubów pracujących z najmłodszymi. Brakuje mi jednak tzw. „wisienki na torcie”, czyli uczestnika igrzysk olimpijskich. Dawno nie mieliśmy zawodnika, który wystąpiłby na tak renomowanej imprezie sportowej. Mam nadzieję, że dzięki ciężkiej pracy i determinacji, zobaczymy niedługo na igrzyskach Gosię Hołub. To nasza sztandarowa sportsmenka.
Często organizuje Pan turnieje na koszalińskich orlikach. Czy ogranicza się Pan tylko do sportowych wydarzeń?
- Nie tylko na orlikach! Przez ostatnie półtora roku pracowałem jako animator na orliku przy osiedlu Unii Europejskiej. Nazwałem go potocznie „Koszalińskie Camp Nou (Camp Nou to nazwa stadionu F.C. Barcelony – przyp.red.)”. Razem z moim kolegą, Jarkiem Piotrowskim, zorganizowaliśmy 23 turnieje. Już w najbliższą sobotę odbędą się kolejne zawody. Zwykle około godziny 16:00 rozpoczyna się mecz, w którym mieszkańcy osiedla grają z zaproszonymi przez nas gośćmi. Chcemy by sport jednoczył i
integrował. Wystąpili u nas radni, lekarze oraz różne stowarzyszenia. W najbliższym czasie na boisku pojawi się... władza absolutna! Czyli cztery organy władz: sądownicza, ustawodawcza, wykonawcza oraz władza medialna. Na początku października zorganizujemy turniej „Integracja na sportowo” . Do uczestnictwa zaprosimy osoby niepełnosprawne i rozegramy pokazowy mecz koszykówki. Jako nauczyciel organizuję „Bieg dookoła Rokosowa”, w którym udział biorą dzieci, uczniowie, rodzice oraz pracownicy szkoły. Warto także wspomnieć o olimpiadzie gimnazjalnej i paraolimpiadzie gimnazjalnej. Wpajamy dzieciom odpowiednie zasady i wychowujemy je wraz z duchem sportu.
Sympatyzuje Pan także ze sportami walki. Czy poziom szkolenia w zapasach, judo, karate lub nawet MMA jest zadowalający?
- Tak jak mówiłem wcześniej. Czekamy na mistrza, który wystartuje na igrzyskach. Z tego co wiem, to we wszystkich sportach walki, nasza młodzież radzi sobie znakomicie i świetnie się z nią trenuje. To jest jednak ciężka i mozolna praca i na efekty trzeba czekać latami. Na arenach sportowych nasi reprezentanci zdobywają medale i kolejne wyróżnienia. Mamy mistrzynię Polski, wicemistrzynię z Gwardii. W karate mamy medalistów mistrzostw Europy. Poziom jest wysoki, a jiu-jitsu i MMA rozwijają się cały czas, co również cieszy. Kornel Zapadka przecierał szlaki i w tym momencie ćwiczy bardzo dużo młodzieży, która może trenować na pięknej hali przeznaczonej do sportów walki.
Czy ciężko jest połączyć obowiązki nauczyciela i polityka?
- Jest w miarę ciężko, ale pisałem się na to. Nie nazwę tego sferą polityczną tylko samorządową. Moim wsparciem jest moja żona, czyli najlepszy przyjaciel, ale też największy krytyk. Ciężko jest to pogodzić, ale działam, pracuję i mam nadzieję, że ludzie odbierają to pozytywnie.
Polityka często ma wiele wspólnego ze sportem. Czy według Pana sport powinien być upolityczniony?
- W żadnym wypadku nie może być upolityczniony. Sport ma swoją drogę, którą musi iść samodzielnie. Oczywiście polityka w jakimś stopniu wiąże się ze sportem. Jestem przewodniczącym komisji, która przydzielała nagrody koszalińskim sportowcom. Zmieniłem regulamin. Myślę, że jest bardziej obiektywny, bo preferuje gry zespołowe i sporty olimpijskie to w końcu najwyższy poziom. Sporty nieolimpijskie są doceniane, ale tylko po wywalczeniu medalu na mistrzostwach Polski lub świata. Jeśli mogę się pochwalić, to podczas gali sportowej wyróżniamy także weteranów i oldbojów. Pieniądze – czyli 300zł lub 500zł wolimy przeznaczać na młodzież. Pamiętamy również o starszych mistrzach sportu, takich jak Leszek Doliński, Marian Standowicz oraz Marian Tałaj. Chcemy pokazywać ich młodzieży, bo to wybitne osobistości.