Drużyna z Luksemburga to tzw. chłopcy do bicia. Wszyscy kibice biało – czerwonych spodziewali się łatwej przeprawy gospodarzy, tymczasem podopieczni trenera Mike'a Taylora mieli ogromne problemy ze swoimi rywalami i od samego początku spotkania musieli gonić swoich rywali. Polacy nie radzili sobie w obronie i popełniali bardzo dużo błędów. Sytuacja uległa zmianie gdy na parkiet wszedł Mateusz Ponitka oraz Kamil Łączyński.
Luksemburg nie poddawał się i dzielnie walczył. Polacy, mimo usilnych starań, nie potrafili rozgryźć obrony rywali. Trener Taylor robił co mógł, rotował składem, prosił o time-out'y, jednak jego koszykarze nie grali jako drużyna. Ofensywa gospodarzy opierała się na indywidualnych popisach Kamila Łączyńskiego oraz Damiana Kuliga. Adam Waczyński był tego dnia nieskuteczny. W drugiej kwarcie Polacy grali nieco lepiej, co przekładało się na wynik. Na siedem minut przed końcem podopieczni Taylora prowadzili różnicą dziesięciu „oczek”. Warto także wspomnieć o dobrej grze Aarona Cela, który w niedzielę wyrastał na lidera kadry.
Polacy kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie. Podopieczni trenera Taylora pozwalali sobie na efektowne zagrania, jak chociażby asysta Mateusza Ponitki do Damiana Kuliga w trzeciej kwarcie. 21-letni skrzydłowy zagrał piłkę za plecami do wybiegającego skrzydłowego PGE Turowa, który zakończył akcję wsadem. Biało – czerwoni rozpędzali się z każdą następną minutą.
Od połowy trzeciej kwarty wiadomym było, że koszykarze reprezentacji Polski zanotują kolejne efektowne zwycięstwo. Biało – czerwoni byli znacznie lepsi od swoich rywali w każdym aspekcie gry. W ostatniej części meczu swoją szansę dostał Michał Michalak, który w drugiej połowie był bardzo dobrze dysponowany.