Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
wydarzenia

Podkoszalińska droga miejscem zamachu KGB?

Autor Paweł Kaczor / info. wiadomosci.onet.pl/Maciej Stańczyk / fot. Lech Charewicz/East News 20 Sierpnia 2014 godz. 16:18
Jest sierpień 1978 roku. Generał Sylwester Kaliski prowadzi swojego fiata mirafiori. W pobliżu podkoszalińskiego Wyszewa, na prostym odcinku drogi uderza w drzewo. Doznaje ciężkiego urazu głowy. Kilka tygodni później umiera.

Dziś, 36 lat po tym tragicznym wypadku, w wyniku którego w szpitalu umarł generał Kaliski nadal jest pełno domysłów i plotek. Głównie dlatego, że Kaliski był wybitnym polskim naukowcem. Prowadził badania nad syntezą termojądrową, a prywatnie był przyjacielem domu Edwarda Gierka. Kto i dlaczego miał zaplanować zamach na generała? Zwolennicy spiskowej teorii dziejów mają i na to pytanie odpowiedź. Informacja o śmierci jednego z najwybitniejszych polskich naukowców wstrząsnęła krajem.

 

Niemal momentalnie pojawiły się plotki. Niektórzy węszyli spisek z udziałem Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego przy Radzie Ministrów ZSRR (tzw. KGB), które miało przeprowadzić zamach na gen. Kaliskiego. Profesor dowodził wtedy zespołem, który prowadził badania nad syntezą termojądrową, a według plotki nie był skory do dzielenia się wynikami swoich badań z sowieckimi naukowcami.

 

Pojawiły się również głosy, że w tajemnicy pracował on nad pierwszą polską bombą termojądrową, co miało nie spodobać się „Wielkiemu Bratu”. Informacje te nigdy nie zostały potwierdzone, a prokuratorzy wyjaśniający przyczyny wypadku profesora umorzyli śledztwo. W zamach nie wierzyła również rodzina generała oraz jego współpracownicy. Plotka jednak żyła swoim życiem.

 

Piotr Jaroszewicz, który w okresie „dekady Edwarda Gierka” piastował stanowisko premiera, na krótko przed swoją śmiercią udzielił wywiadu, w którym stwierdził, że śmierć gen. Kaliskiego nie była przypadkowa. Inny generał – Czesław Kiszczak – po latach dementował te doniesienia. W teorię o zamachu nie wierzył również m.in. syn generała, który mówił, że tamtego dnia ojciec był zmęczony.

 

Najważniejszym punktem tej historii wydaje się 1973r., gdy zespół kierowany przez prof. Zbigniewa Puzewicza i prof. Sylwestra Kaliskiego przeprowadził eksperyment, w którym zarejestrowano neutrony z reakcji syntezy termojądrowej. W kilku innych państwach prowadzono wówczas podobne badania. Jednak sukces jaki odnieśli profesorowie Puzewicz i Kaliski pozwolił naszemu krajowi wejść do elitarnego klubu państw, które zajmowały się badaniem energii termojądrowej.

 

Synteza termojądrowa była zawodowym „konikiem” Kaliskiego. Pracował on nad tym, żeby w warunkach laboratoryjnych doprowadzić do kontrolowanej fuzji, używając do tego lasera, a później nawet impulsu elektrycznego i konwencjonalnego ładunku wybuchowego. Kaliski to postać nietuzinkowa. Był absolwentem inżynierii lądowo-wodnej Politechniki Gdańskiej.

 

Po studiach został jej pracownikiem. Prowadził wykłady, a także nadal studiował – matematykę i fizykę. Wstąpił do wojska, a w 1951r. związał się z Wojskową Akademią Techniczną w Warszawie. W 1967r. został jej rektorem. Rok wcześniej awansował na stopień generała brygady, a w 1972r. był już generałem dywizji. W tym czasie był już profesorem i członkiem Polskiej Akademii Nauk.

 

Rok później zespół prof. Puzewicza i prof. Kaliskiego przeprowadził eksperyment kontrolowanej mikrosyntezy termojądrowej. Jej celem było uzyskanie wydajnego źródła energii. Badania miały charakter jawny i pokojowy – ich wyniki były publikowane w prasie i książkach. Kiedy naukowcy ogłosili powodzenie eksperymentu – zyskali uznanie. Tym bardziej, że tym tematem zajmowało się wówczas zaledwie kilka państw świata – ze Stanami Zjednoczonymi i Związkiem Radzieckim na czele.

 

Dokonanie te doskonale wpisało się w scenariusz technologicznego i inwestycyjnego skoku, który miał zanotować nasz kraj pod wodzą Edwarda Gierka. Dla prof. Kaliskiego oznaczało to kolejny awans – w 1974r. został mianowany ministrem nauki, szkolnictwa wyższego i techniki. Generał uchodził za pupilka Edwarda Gierka – był chętnie przyjmowanym gościem w gabinecie I sekretarza.

 

Polska miała dołączyć do wąskiego grona państw, które zajmują się badaniem energii jądrowej. Sukcesy zespołu współkierowanego przez prof. Kaliskiego trochę to ułatwiły. Gierek miał jednak większe ambicje – chciał, żeby Polska posiadała własną bombę termojądrową. Wspomniał o tym gen. Czesław Kiszczak, który w latach 70-tych był szefem polskiego wywiadu wojskowego.

 

Wielu uważało, że synteza termojądrowa, nad którą pracował prof. Kaliski tylko oficjalnie była próbą dokonania przełomu w energetyce i uzyskania wydajnego źródła energii. Drugim dnem badań generała miało być stworzenie fundamentów pod budowę pierwszej polskiej bomby termojądrowej.  Komunistyczne władze miały nie szczędzić pieniędzy na badania, a nawet podobno planowano stworzenie poligonu w Bieszczadach, gdzie miano przeprowadzić próbną eksplozję.

 

W rzeczywistości w Bieszczadach nie ma żadnego tajnego ośrodka. Generał swoje eksperymenty przeprowadzał na terenie Instytutu Fizyki, Plazmy i Mikrosyntezy Laserowej, działającego od 1976r. w bliskim sąsiedztwie Wojskowej Akademii Technicznej. Instytut ten powstał na skutek działań profesora, a on sam został jego pierwszym dyrektorem. Do dziś instytut nosi jego imię.

 

Na zdjęciu głównym - Edward Gierek witany przez komendanta WAT i szefa projektu atomowego gen. Sylwestra Kaliskiego.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Czytaj też

Futurystyczny Koszalin z przeszłości

Robert Kuliński/ fot. K. Szadkowski - 18 Sierpnia 2014 godz. 9:41
Koszalin - niegdyś miasto wojewódzkie, był jednym z bardziej interesujących miejsc na mapie pomorza środkowego. O ile znane są projekty z „wielkiej płyty”, które służą do dziś - choćby na osiedlu „Przylesie” to niewielu wie jak odważnie planowano rozbudować centrum miasta. Za pośrednictwem facebookowej Strony Stary Koszalin niedawno można było obejrzeć fotografie starej makiety, prezentującej futurystyczne, jak na owe czasy, pomysły zespołu architektów w składzie: mgr inż. arch. Jerzy Toke, mgr inż. arch. Stefan Warzyński, mgr Eleonora Drobik, mgr inż Jezry Szadkowski oraz mgr inż Jerzy Mikrzak. Na zdjęciach można zobaczyć obszar od dworca kolejowego (strona lewa) do połowy ścisłego centrum (strona prawa). Fotografie przedstawiają także kolejne etapy przebudowy dróg, ale najbardziej poruszającym projektem było poprowadzenie drogi biegnącej na estakadzie wzdłuż torów, ponad parkingiem i przejściem podziemnym oraz nad dworcem PKS i torami. Ten projekt otrzymał II Nagrodę Ministra. Skontaktowaliśmy się z synem jednego z członków zespołu architektów Jakubem  Szadkowskim, aby opowiedział o  atmosferze jaka panowała wokół tego planu. Mój ojciec właściwie zaraz po studiach rozpoczął pracę w Koszalinie i jego projekty były uważane za kontrowersyjne. - Mówi Szadkowski. - Wychodził z założenia, że tego typu realizacje wdraża się raz na sto lat, więc należy myśleć bardzo szeroko o tym, aby  zapewnić komfort użytkownikom dróg w perspektywie długoterminowej.  Inspirował się przede wszystkim rozwiązaniami zachodnimi i może to wzbudzało takie poruszenie. Mimo tego udało się zrealizować kilka pomysłów tamtego planu, np. przejście podziemne na ul. Dworcowej oraz kompleksową obsługę dworca – parking na wyspie dzielącej pasy ruchu oraz skrzyżowanie z ulicą B.oW.iD. wraz z wiaduktem kolejowym.   Założenia planu obowiązują w sumie do dziś. - Dodaje. –  Pokłosiem tego projektu była np. przebudowa obecnej ul. Stawisińskiego. Została jednak przeprowadzona zupełnie na odwrót, gdyż pierwotnie obwodnica miała przebiegać w tunelu podziemnym pod ulicą Zwycięstwa jako skrzyżowanie bezkolizyjne. Tak samo pomysł na nitkę  przy ul. Władysława  IV.  Tam  miała być autostrada. Takie rozwiązania pozwoliłyby skierować ruch samochodowy poza ścisłe centrum miasta, a zwłaszcza rynek.  W planach był także deptak, który miał łączyć dworzec z Górą Chełmską.Makieta, choć w czerni i bieli rzeczywiście robi wrażenie i pobudza wyobraźnię. Oczywiście można obecnie jedynie fantazjować -  jakby to było, gdyby plan został wdrożony w całości.  Bardzo podoba mi się plan przebudowy (rozbudowy), miasta z lat 70-tych. – Mówi Grzegorz Otulakowski, grafik. - Koszalin ma tam jednolity pomysł na centrum, którego niestety aktualnie brakuje.  Po godzinie 17 ulice między dworcem a Pocztą Główną pustoszeją.  Życie miejskie koncentruje się paradoksalnie przy cmentarzu  w centrum handlowym. Na planach z tamtych lat widać zagospodarowany plac „manhatanu”. - Dodaje. - Tam mogłoby być właśnie centrum handlowe, które wtapiałoby się w miasto, gdzie przy głównej ulicy byłyby także sklepy i kawiarnie. Mieszkańcy spacerując ulicami miasta mogliby nie zauważyć przejścia z centrum handlowego na ulicę. Pomysł na dworzec - aktualnie kanarkowy baraczek. - Stwierdza Otulakowski.- W wizji architektów z tamtych lat to atrakcyjny architektonicznie obiekt z zaplanowaną przestrzenią wokół, parkingiem na dachu i fajnym biurowcem.  Całość przypomina małe lotnisko, ale czemu nie mierzyć wysoko? Było to miasto wojewódzkie.Widać, że część z tych planów została zrealizowana. Pewnie stąd mamy autostradę przez ul. Zwycięstwa. Szkoda, że aktualnie próby zagospodarowania centrum są realizowane bez ładu i pomysłu. Tu jakaś „plomba”, tu straszący także barak (Mc Donalds – C.H. Cegielski). Według mnie w tym zestawieniu, wizja architektów sprzed ponad  30 lat, jawi się jako arcydzieło.- Kwituje.Jak wam podoba się projekt organizacji przestrzennej  Koszalina z lat 70 – tych ubiegłego wieku? Zapraszamy do dyskusji.

Radni pod lupą

Ekoszalin.pl na podst. inf. UM w Koszalinie - 11 Sierpnia 2014 godz. 6:00
Tegoroczny listopad oznacza wybory samorządowe. Koszalinianie dokonają wyboru nie tylko prezydenta ale także i radnych. Do końca sierpnia trwa nasza sonda dotycząca oceny pracy prezydenta Piotra Jedlińskiego. Teraz nadszedł czas na wzięcie pod lupę także i radnych. Jakimi byli radnymi? Może trochę leniuchowali? A może byli zbyt aktywni? Jak głosowali w najważniejszych dla nas sprawach? Jakie mają pomysły na rozwój miasta? I w końcu, czy po raz kolejny damy im szansę decydowania w naszym imieniu? Na te wszystkie pytania Czytelniku musisz sobie odpowiedzieć, by świadomie wziąć udział w naszej najnowszej sondzie. Tomasz Adam Bernacki Dorota Róża Chałat Barbara Anna Grygorcewicz Sergiusz Karżanowski Krystyna Kościńska Mariusz Jan Krajczyński Anna Bożena Mętlewicz Urszula Teresa Mikietyńska Grzegorz Andrzej Niski Marek Zbigniew Reinholz Robert Konstanty Rokaszewicz Agata Sapieha Łukasz Krzysztof Sendlewski   Mirosław Michał Skórka Sebastian Marian Tałaj Ryszard Tarnowski Bogumiła Ryszarda Tiece Stefan Bogusław Turowski Marcin Waszkiewicz   Artur Wezgraj   Izabela Regina Wilke Artur Wiśniewski Mieczysław Załuski Jerzy Zaroda   Eugeniusz Żuber  

Sonda: jak oceniasz prezydenta Koszalina?

Redakcja - 29 Czerwca 2014 godz. 11:58
Możesz wyrazić swoją opinię w sprawie sprawowania przez Piotra Jedlińskiego władzy w mieście. Masz kłopot z podjęciem decyzji? Wahasz się? Wpisz "Jedliński"do naszej wyszukiwarki i poznasz materiały, w których o nim informowaliśmy. Jesteś leniwy? Nie chce się Tobie tego robić? Ok! Zrobiliśmy to za Ciebie. Wystarczy kliknąć w jeden z poniższych artykułów….         Oceń pracę prezydenta - kliknij tutaj.