Kariera Wojciecha Pawłowskiego nabrała tempa w sezonie 2011/2012, gdy wychowanek Bałtyku Koszalin dostał szansę występów w ekstraklasie. W obliczu kontuzji podstawowego bramkarza Lechii Gdańsk, 21-letni bramkarz zagrał kilkanaście spotkań w najwyższej klasie rozgrywkowej w naszym kraju. Pawłowski pobił rekord Łukasza Fabiańskiego (aktualnie Arsenal Londyn – red.), który jako debiutant nie wpuścił gola przez 321. minut.
Po udanych występach w Polsce, po Pawłowskiego zgłosiło się kilka klubów zagranicznych. Koszalinianin wybrał Udinese Calcio, wówczas trzecią ekipę w Serie A. 21-letni bramkarz miał dostać szansę w jednym ze spotkań w Lidze Europejskiej, jednak ostatecznie albo trener Guidolin zmienił zdanie albo Pawłowski nie mógł grać z powodów zdrowotnych.
Po roku przesiadywania na ławce, Pawłowski został wypożyczony do Serie B – Latiny Calcio. Wówczas wielu spodziewało się, że koszalinianin będzie jedną z ważniejszych postaci beniaminka. Stało się jednak inaczej. Wszystkie dokumenty i papiery Pawłowskiego „utknęły” w Grenadzie (Właściciel Udinese posiada również swój klub w lidze hiszpańskiej – red.) i stąd też aklimatyzacja i walka o skład rozpoczęła się dla reprezentanta polskiej młodzieżówki nieco później niż zwykle.
Nadszedł czas na powrót do polskiej ekstraklasy. Po Pawłowskiego zgłosił się Śląsk Wrocław. Tam jednak w bramce pewne miejsce ma Marian Kelemen. Wygląda więc na to, że wychowanek Bałtyku będzie musiał liczyć na łut szczęścia. Do tego czasu 21-latek będzie musiał być cierpliwy i spokojnie czekać na swoją szansę.