Informacja dotycząca polityki plików cookies:
Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Świetna postawa w obronie Piotra Dąbrowskiego i Macieja Raczyńskiego okazała się jednym z kluczy do wygranej w środowym spotkaniu. Zapraszamy do obejrzenia wywiadów z zawodnikami AZS Koszalin i Stelmetu Zielona Góra tuż po sensacyjnym zwycięstwie Akademików 66:64.
Artur Mielczarek, zawodnik AZS Koszalin
Przemysław Zamojski, zawodnik Stelmetu Zielona Góra
To prawdziwa sensacja. AZS Koszalin pokonał we własnej Hali aktualnych mistrzów kraju Stelmet Zielona Góra 66:64. - To będzie niezwykle trudne spotkanie – stwierdził przed meczem trener Gasper Okorn. Nic dziwnego. Kilka godzin wcześniej dowiedział się o zawieszeniu swojego czołowego zawodnika. Sek Henry spotkaniu przyglądał się z trybun. Mimo, że nie mógł pomóc drużynie na parkiecie, z całych sił dopingował zespół i oklaskiwał kolegów. Warto dodać, że pod nieobecność Amerykanina kapitanem został Artur Mielczarek. Spotkanie zaczęło się po myśli gospodarzy. Akademicy grali bez respektu dla rywala i już po kilku minutach prowadzili 12:8. Świetnie pod koszami spisywał się Darrell Harris. To dzięki ośmiu punktom Amerykanina w pierwszej kwarcie Akademicy utrzymywali kilkupunktową przewagę. Dobrze w obronie przeciwko Łukaszowi Koszarkowi spisywali się najpierw Piotr Dąbrowski a następnie Maciej Raczyński, który udowodnił swoje świetne predyspozycje w defensywie. Pewne było jedno: Stelmet nie mógł nabrać wiatru w żagle. To jedyny sposób na pokonanie drużyny z Zielonej Góry. Sygnał do ataku Mistrzom Polski dał Mantas Cesnauskis, który zdobył 5 punktów z rzędu. Mimo wszystko w grze gości widać było wyraźny brak pomysłu na konstruowanie akcji ofensywnych. Świadczyć mogła o tym duża liczba oddanych rzutów za trzy punkty. Mihailo Uvalin był niezadowolony z gry swojego zespołu. Po punktach Mielczarka przy stanie 32:29 wziął czas, podczas którego rozrysował graczom nowe warianty taktyczne. Na nic jednak się to nie zdało. Stelmet popełnił trzy straty z rzędu. AZS nie potrafił wykorzystać szansy na zwiększenie przewagi, na co odpowiedział Vladimir Dragicevic, po którego punktach przewaga AZS zniwelowana została do jednego punktu. Wówczas przypomniał o sobie Bartłomiej Wołoszyn, który najpierw trafił za trzy, a następnie popisał się świetnym wejściem pod kosz. Niestety, Akademicy nie potrafili utrzymać 6-punktowe prowadzenia dłużej niż minutę i już po chwili Stelmet zbliżył się do Akademików na 1 punkt. Wtedy jednak AZS narzucił rywalom swój styl gry. Koszalinianie imponowali zrównoważoną grą w ataku. Spokojnie prowadzili kolejne akcje, po których zdobywali regularnie punkty. W pewnym momencie meczu prowadzili już różnicą 7 punktów. Przewaga Akademików wynosiła już nawet 9 oczek, jednak najpierw przewinieniem niesportowym ukarany został Dunn, po czym Stelmet zdobył dwa punkty, a chwile później zawodnicy z Zielonej Góry zdobyli 5 punktów z rzędu i było już tylko 57:55. Końcowa faza meczu to klasyczna wymiana kosz za kosz. O zwycięstwie zadecydować mógł tak naprawdę jeden błąd. Ludzie wstawali z miejsc, aby wspierać w walce o zwycięstwo koszalińską drużynę. Wówczas za trzy trafił Brandwein i na minutę przed końcem było 56:62. Na odpowiedź Stelmetu nie trzeba było długo czekać. Za dwa trafił Dragicevic, jednak nie trafił rzutu wolnego po faulu i na prowadzeniu był nadal AZS. Na 38 sekund przed końcem meczu czas wziął Mihailo Uvalin. Piłka była po stronie zielonogórskiego zespołu. Ku uciesze miejscowej publiczności najpierw za trzy nie trafił Cel, a następnie Koszarek. Chwile później faulowany Dąbrowski trafił tylko raz na dwie próby z linii rzutów wolnych. Na 8 sekund przed końcem meczu piłkę zza linii bocznej wyprowadzał Stelmet. Piłka trafiła do Łukasza Koszarka, który nie trafił za 3 i sensacja stała się faktem, AZS Koszalin pokonał Stelmet 66:64!
Amerykanin naruszył przepisy antydopingowe. Polska Liga Koszykówki zawiesiła Henry'ego w prawach zawodnika. 25 stycznia tuż po meczu Anwil Włocławek - AZS Koszalin kilku zawodników wytypowanych zostało do rutynowej kontroli antydopingowej prowadzonej przez Komisje do Zwalczania Dopingu w Sporcie. Po miesiącu od badań Komisja poinformowała ligę, iż w organizmie Amerykanina wykryto niedozwolone substancje. Nie podano jednak oficjalnie o jakie substancje chodzi. Jak informuje PLK: "25 lutego 2014 r. Polska Liga Koszykówki otrzymała zawiadomienie od Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie o naruszeniu przepisów antydopingowych przez zawodnika AZS Koszalin Seka Henry’ego. W związku z tym Sędzia Dyscyplinarny PLK wszczął postępowanie. Na mocy przepisów Regulaminu Dyscyplinarnego PZKosz licencja okresowa Seka Henry’ego została zawieszona do czasu wydania orzeczenia w sprawie".
Zawieszenie licencji okresowej jest jednoznaczne z brakiem uprawnień Henry'ego do gry w Polsce. Po wydaniu odpowiedniego orzeczenia przez Polski Związek Koszykówki zawodnik będzie miał prawo zwrócić się do Komisji z wnioskiem zbadania próbki B pobranej w trakcie kontroli we Włocławku. Jeżeli potwierdzą się informacje, jakoby przyjmował niedozwolone substancje grozi mu kara nawet do dwóch lat zawieszenia. AZS Koszalin poinformował na swojej stronie internetowej, iż Sek Henry złoży osobiste wyjaśnienia w sprawie 5 marca w Warszawie.