Mecz rozpoczął się od wyrównanej gry i tak było niemal przez pełne sześćdziesiąt minut. Jako pierwsi odskoczyli przyjezdni w 23 minucie na dwie bramki 13:11, po bramce Krzysztofa Wicka. Gwardziści szybko jednak odrobili straty po rzutach Jakuba Brzezińskiego. Wynik remisowy utrzymał się do przerwy, na którą obie drużyny udały się przy stanie 15:15.
Zdecydowanie więcej emocji przyniosło drugie trzydzieści minut. Tytani wyszli z szatni zmotywowani, aby odnieść upragnione zwycięstwo z wiceliderem rozgrywek. Po dziesięciu minutach gry, goście prowadzili już 16:20. W kolejnych trzech minutach zespół gospodarzy odrobił trzy bramki, dzięki dobrej skuteczności Sebastiana Ludiana. Kolejny remis miał miejsce dopiero w 49 minucie, wówczas ponownie Ludian pokonał bramkarza Tytanów.
W końcówce drużyna z Wejherowa miała na parkiecie o trzech zawodników mniej, a mimo to Gwardia nie potrafiła wyjść na prowadzenie, głównie przez własne proste błędy w klarownych podbramkowych sytuacjach. Całe szczęście dla Gwardii, że mieli w swoich szeregach Sebastiana Ludiana, który w ostatniej akcji meczu wziął ciężar gry na siebie i niemal z końcową syreną rzucił bramkę dającą kolejne ważne zwycięstwo.
Zwycięstwo cieszy, ale gra już nie. Jednak szczypiornistom należą się brawa, że mimo wielu błędów w decydującym momencie potrafili przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Koszalinian można porównać do reprezentacji Polski, bowiem oba zespoły charakteryzuje to, że lubią grać w horrorach.
Kolejny mecz Gwardia Koszalin rozegra 8 lutego w Toruniu, gdzie zmierzy się z zamykającym tabele AZS-em UMK, który do tej pory nie wygrał żadnego spotkania.