Dunki podobnie jak we wczorajszym spotkaniu, od pierwszych minut chciały narzucić swoje tempo gry. Trzy bramki w trzech kolejnych akcjach sprawiły, że Akademiczki musiały się mocno sprężyć, by nie dać swoim rywalkom zbyt dużo miejsca i zbyt dużo komfortu. Na domiar złego, po raz kolejny w świetnej dyspozycji była Christina Elm, bramkarka gości, która przez całe spotkanie błyszczała świetnymi interwencjami.
Trener Dunek po wczorajszej wygranej przeciwko Vistalowi Gdynia rozpoczął całkiem innym składem. Szanse dostały te zawodniczki, które dzień wcześniej „nie powąchały” parkietu. Po dziesięciu minutach, młode Skandynawki prowadziły czterema trafieniami. Po kolejnej udanej akcji, trener Moistad poprosił o czas, po którym do gry wprowadził Sarę Gurović – Serbkę, która w ciągu najbliższych dni będzie testowana w koszalińskiej drużynie.
Koszalinianki wyraźnie nie mogły się odnaleźć, nie wychodziły próby dogrania do obrotowych, a na skrzydłach dobrze pilnowane były Załoga i Winter. Po dwudziestu minutach, Akademiczki przegrywały ośmioma bramkami, a wydawało się, że Dunki nie grały na sto procent swoich możliwości. Przewaga młodych rywalek wciąż rosła. Na pięć minut przed końcem połowy, podopieczne trenera Moistada przegrywały aż dziesięcioma trafieniami.
Ostatnie trafienie Dunek wyraźnie rozsierdziło koszalinianki, a szczególnie Sylwię Lisewską, która od tamtego momentu podkręciła tempo w obronie i w ataku. W końcowych fragmentach połowy wyraźnie przeważały Akademiczki. Swój udział w lepszej grze zespołu miała także nowa zawodniczka – Sara Gurović. Serbka dobrze zachowywała się w defensywie, jednak niektóre zagrania w ataku wymagały jeszcze poprawy.
Druga połowa rozpoczęła się od zdecydowanych ataków koszalinianek. Dunki wyszły na drugie trzydzieści minut nieco niemrawie, jednak z biegiem czasu zaczęły się rozkręcać. Szczyprionistki ze Skandynawii prezentowały wszystkie możliwe zagrania i rzuty. Przyjezdne prowadziły nawet jedenastoma bramkami po dziesięciu minutach drugiej połowy.
Dunki świetnie radziły sobie z dogrywaniem do obrotowych, które nie miały problemów z pokonywaniem Izy Czarnej. Gdy wydawało się, że koszalinianki łapią odpowiedni rytm i zaraz zaczną odrabiać straty, to młode Dunki w kolejnych akcjach zdobywały bramki z niebywale trudnych pozycji.
Mimo że w ostatnich piętnastu minutach wynik spotkania był raczej rozstrzygnięty, to szczypiornistki Energi AZS wciąż walczyły, niestety tego dnia Dunki były nie do doścignięcia. Na pięć minut przed końcem, rywalki Akademiczek prowadziły nawet piętnastoma trafieniami. Trener Moistad robił co mógł, a rotowanie składem nie przynosiło zamierzonych efektów.