Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
sport

Podtrzymać serię

Autor Damian Zydel 4 Kwietnia 2013 godz. 19:08
W piątek kolejne koszykarskie derby. Borykająca się z problemami kołobrzeska Kotwica podejmie we własnej hali AZS Koszalin.

Ogromne problemy organizacyjne i finansowe przed sezonem odbiły się na dyspozycji sportowej Kotwicy Kołobrzeg. Prezes tego klubu robił wówczas wszystko, aby Kołobrzeg pozostał na koszykarskiej mapie Polski. Udało się. Sportowo jednak Kotwica odstaje od reszty stawki. Aktualnie Czarodzieje z Wydm zajmują ostatnią pozycję w tabeli Tauron Basket Ligi, a w całym sezonie wygrali zaledwie pięć spotkań.

 

Jedno z pięciu to mecz przeciwko AZS Koszalin w styczniu tego roku. Podopieczni Mariusza Karola wygrali wówczas 88:76. Po tamtym meczu oba zespoły spotkały się ze sobą jeszcze raz. Co prawda mecz odbył się, jednak z powodu naruszenia przez Kotwicę regulaminu Polskiej Ligi Koszykówki wynik meczu zweryfikowany został do 20:0 dla AZS.

 

Kotwica jest w wyraźnym dołku. Kołobrzeżanie przegrali siedem kolejnych spotkań z rzędu. AZS Koszalin natomiast najtrudniejszy moment sezonu ma już chyba za sobą. Po fatalnych meczach przeciwko Startowi Gdynia i Polpharmie Starogard Gdański, Akademicy wygrali we własnej hali z Rosą Radom i Jeziorem Tarnobrzeg. Dzięki tym dwóm zwycięstwom zapewnili sobie już niemal awans do fazy play-off. Drużyna Zorana Sretanovica ma nawet szansę na awans do dalszej fazy rozgrywek z 7 miejsca. Warunek jest prosty: AZS musi nadal wygrywać.

 

Koszalinianie do Kołobrzegu wybierają się w pełnym składzie. Żaden z zawodników nie narzeka na kontuzje. Problemy z kolanem ma jedynie Igor Milicić, jednak gracz ten jest także gotowy do gry w jutrzejszym meczu. W dobrej dyspozycji prezentuje się ostatnio Paweł Leończyk, od którego może wiele zależeć. Kotwica ma bowiem wyraźny problem w grze pod koszami, co popularny „Leon” powinien skutecznie wykorzystywać.

 

Kluczowe w meczu powinno okazać się dla AZS zatrzymanie Seana Mosleya. 23 letni rzucający Kotwicy zdobywa średnio 16 punktów w każdym meczu. Na obwodzie wspiera go doskonale znany kibicom z Koszalina, Grzegorz Arabas. Do obrony tych zawodników desygnowani zostaną zapewne Sek Henry i Łukasz Wiśniewski. To właśnie pojedynki tych koszykarzy powinny okazać się kluczowe dla losów tego spotkania.

 

Mecz Kotwica Kołobrzeg – AZS Koszalin rozpocznie się o godzinie 19:00 w kołobrzeskiej Hali Milenium.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Czytaj też

Niepotrzebny spór

Damian Zydel - 4 Kwietnia 2013 godz. 13:25
Zakończył się spór na linii Stowarzyszenie Nasz AZS - AZS Koszalin S.A. Na sporze straciły obie strony. Było to zupełnie niepotrzebne. Sytuacja dość dziwna. Kibice ogłosili protest. Klub dzień później w odpowiedzi zerwał z nimi współpracę. Po kilku dniach sporu, obie strony spotkały się, wyjaśniły sobie wszystkie nieporozumienia i protest został zakończony. W komunikacie Stowarzyszenia Kibiców „Nasz AZS” czytamy o rewelacyjnej postawie prezesa klubu Marcina Kozaka, przeciwko któremu m.in. kibice wcześniej protestowali. Protestowali przecież w związku z nieudolnym prowadzeniem klubu przez zarząd w ostatnich latach. Skąd taka nagła zmiana zdania?   Strony tłumaczą to w swoich oświadczeniach, iż jest to działanie dla dobra klubu. Pozostał jednak kwas. Bo jak wytłumaczyć fakt, iż po kompromitujących porażkach członkowie Stowarzyszenia postanowili zaprzestać czynnego i aktywnego dopingowania swojego zespołu, aż nagle, kiedy AZS znów wygrywa, wracają na trybuny. Oczywiście jest to nadinterpretacja całej sytuacji, jednak dla „szarego kibica” Stowarzyszenie wraca teraz na trybuny z podkulonym ogonem. Są jednak potrzebni. Świetne oprawy, przyzwoity doping – robią naprawdę wiele.   Z drugiej strony zaś klub podjął dość radykalne działania. Zastanawiam się, czy nie można było sobie już tego darować. Zrywanie umowy ze Stowarzyszeniem, to zrywanie umowy z kibicami, a ci dla klubu powinni być przecież najważniejsi. I nie chodzi już tutaj o argumenty klubu oraz o słuszność zerwania współpracy. Nie możemy zapominać o tym, że klub sponsorowany w takim stopniu z miejskich pieniędzy, jak AZS Koszalin, jest na cenzurowanym wszystkich. Sytuacji bacznie przyglądały się inne klubu sportowe oraz politycy opozycji, którzy otrzymali na tacy argument, dlaczego nie warto inwestować w koszykówkę. Jeżeli więc obu stronom faktycznie zależy na klubie, a co do tego nie mam wątpliwości, inaczej powinno załatwiać się takie sprawy.   Drugi problem, jaki pojawił się w związku z protestem Stowarzyszenia, to małe spięcie na linii Weterani – Nasz AZS. Weterani to nieformalna grupa, do której należą byli członkowie klubu kibica, ludzie zaangażowani w powstanie ruchu kibicowskiego po awansie AZS do ekstraklasy, osoby, które przejechały za drużyną tysiące kilometrów bądź w innym stopniu w latach poprzednich angażowały się tzw. życie trybun. Po meczu z Jeziorem Tarnobrzeg, podczas którego Weterani postanowili wesprzeć dopingiem AZS, doszło do incydentu, do którego dojść nie powinno. Wyzwiska, przekomarzanie się, kto jest „lepszym fanem” drużyny. To niepotrzebne! Kibic danego klubu kibica tej samej drużyny traktować powinien jak brata. Nie może być tak, że wewnątrz dochodzi do jakiś spięć. Mogą być oczywiście różnice zdań, ale naszymi rywalami są kibice ze Słupska, Kołobrzegu bądź innych miast. Jednoczmy się, nie dzielmy.   Przy okazji tej sytuacji przypomniał mi się najlepszy bez dwóch zdań mecz wyjazdowy kibiców AZS w tym sezonie. We Włocławku pojawiło się wówczas 60 sympatyków Akademików. Co najważniejsze, siły połączyli wówczas członkowie Stowarzyszenia i Weterani. Efekt? Za sprawą świetnego dopingu o klubie było głośno w pozytywnym znaczeniu. Kibice po meczu zostali w obiekcie sportowym jeszcze przez 15 minut i w obecności koszykarzy AZS, przy zupełnie już opustoszałych trybunach, chóralnymi śpiewami świętowali ligowe zwycięstwo nad Anwilem Włocławek.   Morał z całej tej opowieści jest prosty: sport powinien nas łączyć, a nie dzielić.