Telefon to narzędzie pracy i kontaktu, więc łatwo usprawiedliwić kolejne „szybkie spojrzenie”. Problem w tym, że najczęściej nie robimy tego z potrzeby, lecz kompulsywnie. Krótkie filmiki i nieskończony scroll (TikTok, Reels) stały się dla mózgu łatwym źródłem dopaminy. Efekt? Coraz trudniej o koncentrację, gorzej śpimy, a zwykłe aktywności offline przestają nas cieszyć.
Psycholodzy mówią już o nowej formie uzależnienia. Przestymulowany mózg ma problem z wyciszeniem się wieczorem. Zmęczenie prowadzi do jeszcze częstszego sięgania po telefon. W przypadku osób z ADHD ryzyko jest jeszcze większe – aplikacje społecznościowe potęgują trudności ze skupieniem, pogłębiając błędne koło.
Na problem odpowiada polski startup ze swoim wynalazkiem – Scrolly. To mały gadżet, który blokuje rozpraszające aplikacje po przyłożeniu do telefonu. Aby je odblokować, trzeba ponownie użyć Scrolly. Mechanizm jest banalnie prosty, ale – jak mówią użytkownicy – działa.
„Sięgamy po telefon nawet 150 razy dziennie. Scrolly daje chwilę refleksji przed kolejnym niepotrzebnym scrollowaniem” – tłumaczy twórca, Dominik Uchnast.
Produkt szybko zdobył popularność – sprzedano go już w ponad 20 krajach. Najczęściej kupują go rodzice, którzy chcą kontrolować cyfrowe nawyki dzieci. Z czasem okazuje się, że sami też zaczynają z niego korzystać.
Uzależnienie od telefonu nie zniknie samo. Trzeba zdać sobie sprawę ze skali problemu: na szali leży nie tylko zdrowie psychiczne, ale też całe lata życia, które możemy spędzić na czymś więcej niż scrollowanie.